Katarina Witt
Moderatorzy: Hortensja, kasik8222, LittleLotte, Haley452, Kathiea, Poice
Katarina Witt, nazwisko legenda w swiecie lyzwiarstwa figurowego. Jednak dla mnie miala wiecej szczescia na Igrzyskach Olimpijskich '84, '88 i zlota mogly trafic w inne rece. Pretendentka do zlotego medalu olimpijskiego w Sarejewie byla raczej amerykanaka Rosalynn Sumners, ktora w jednym z wywiadow powiedziala, ze jakby program dowolny odbywal sie dzien wczesniej( kiedy, odbywaly sie probne jazdy do programow dowolnych), to Katarina nie mialaby zadnych szans na zloto. Jednak w dniu finalow pan wiedziela ze nie jest juz w takiej dyspozycji jak w dniu poprzednim, a nawet jest trener jej oswiadczyl ze nie wierzy w jej wygrana. Ostatecznie Rosalynn sie posypala w koncowce programu i tak zloto wygrala seniorita Witt z NRD.
Z koleji w Calgary Witt miala nowa konkurentke Debbie Thomas i obie startowaly do tej samej muzyki z Carmen. Komentatorzy nazywali to walka " dwoch Carmen". Atmosfera miedzy Katarina i Debbie w czasie finalowej rozgrzewki prawdopodobnie byla tak napieta ze mozna bylo noze wieszac i niektore zawodniczki wolaly nie wychodzic z szatni. Zloto Witt znow bylo wynikiem nieszczescia Debbie, ktora po pierwszej nieudanej kombinacji 3+3 (drugi skok ladowany na dwie nogi i niedokręcony) rozysypala sie i w dalszej czesci programu popelnila wiecej bledow technicznych. Ostatecznie Debbie Thomas zajela 3. miejsce.
Jeszcze jedna taka mala anegdota odnosnie Katariny. W czasie treningu do programow dowolnych Witt starajac sie przyciagnac uwage reporterow, tanczyla, improwizowala do muzyki swoich konkurentek. Zawodniczki uznaly, ze robila to specjalnie by je zdekoncentrowac i rozproszyc przed zawodami. Natomiast po latach sama Witt przyznala, ze chodzilo jej o media by przyciagnac ich uwage.
Chociaz jej program z olimpiady '88, nie byl pod wzgledem technicznym czyms wyjatkowym, to Carmen ktora zagrala w czasie tych 4 minut, bylo czyms niesamowitym i zapadlo w pamiec, kazdemu kto ten program mial okazje w tamtych czasach ogladac. Witt w jednym z wywiadow powiedziala, ze ona bedzie lepsza Carmen niz Debbie, ze ta postac pasowala do niej w 100%. I miala racje. Jak dla mnie byla to "zelazna dama" lyzwiarstwa figurowego.
Z koleji w Calgary Witt miala nowa konkurentke Debbie Thomas i obie startowaly do tej samej muzyki z Carmen. Komentatorzy nazywali to walka " dwoch Carmen". Atmosfera miedzy Katarina i Debbie w czasie finalowej rozgrzewki prawdopodobnie byla tak napieta ze mozna bylo noze wieszac i niektore zawodniczki wolaly nie wychodzic z szatni. Zloto Witt znow bylo wynikiem nieszczescia Debbie, ktora po pierwszej nieudanej kombinacji 3+3 (drugi skok ladowany na dwie nogi i niedokręcony) rozysypala sie i w dalszej czesci programu popelnila wiecej bledow technicznych. Ostatecznie Debbie Thomas zajela 3. miejsce.
Jeszcze jedna taka mala anegdota odnosnie Katariny. W czasie treningu do programow dowolnych Witt starajac sie przyciagnac uwage reporterow, tanczyla, improwizowala do muzyki swoich konkurentek. Zawodniczki uznaly, ze robila to specjalnie by je zdekoncentrowac i rozproszyc przed zawodami. Natomiast po latach sama Witt przyznala, ze chodzilo jej o media by przyciagnac ich uwage.
Chociaz jej program z olimpiady '88, nie byl pod wzgledem technicznym czyms wyjatkowym, to Carmen ktora zagrala w czasie tych 4 minut, bylo czyms niesamowitym i zapadlo w pamiec, kazdemu kto ten program mial okazje w tamtych czasach ogladac. Witt w jednym z wywiadow powiedziala, ze ona bedzie lepsza Carmen niz Debbie, ze ta postac pasowala do niej w 100%. I miala racje. Jak dla mnie byla to "zelazna dama" lyzwiarstwa figurowego.
Siggi pisze:Katarina Witt, nazwisko legenda w swiecie lyzwiarstwa figurowego. Jednak dla mnie miala wiecej szczescia na Igrzyskach Olimpijskich '84, '88 i zlota mogly trafic w inne rece.
Pełna zgoda. Na ZIO 84 nie była faworytką, ale Sumners posypała się też w figurach obowiązkowych jak pamiętam. Ostatecznie Katarina wygrała całe zawody 0,1 pkt a Rosalyn miała w planach protest.
I tu właśnie dochodzimy do sedna, Katarina miała mentalność mistrzyni. Jak chciała wygrać z Thomas rok wcześniej na jej podwórku, to dodała do programu potrójnego ritbergera, którego nie skakała. I skoczyła i wygrała. Na ZIO 88 figury obowiązkowe wygrała Kira Iwanowa. Katarina była 3, Debbie druga. Short wygrała Debbie, bo skoczyła trudniejszą wersję konmbinacji - najpierw podwójny, potem potrójny skok. Katarina była druga. Trzecia była MAnley, która jechała jak natchnionaZ koleji w Calgary Witt miala nowa konkurentke Debbie Thomas i obie startowaly do tej samej muzyki z Carmen.(...) Zloto Witt znow bylo wynikiem nieszczescia Debbie, ktora po pierwszej nieudanej kombinacji 3+3 (drugi skok ladowany na dwie nogi i niedokręcony) rozysypala sie i w dalszej czesci programu popelnila wiecej bledow technicznych. Ostatecznie Debbie Thomas zajela 3. miejsce.
Dowolny Debbie jechała jako ostatnia. I to może była jej zguba, bo najpierw tak jak piszesz, zawaliła kombinację, a potem dwa potrójne rittbergery.
W systemie 6,0 liczyły się nie tylko punkty, ale i kto z kim wygrał i jakie zajmował miejsca w poszczególnych częściach konkurencji - no i Katarina z miejscami 3,2,2 ostatecznie wygrała, bo Manley miała dalekie miejsce po obowiązkach, a Thomas bodajże 4ty czy 5ty program dowolny.
A to nie miało miejsce na mistrzostwach świata w 1988roku w Budapeszcie? Opisuje to też Gordiejewa w swoich wspomnieniach.Jeszcze jedna taka mala anegdota odnosnie Katariny. W czasie treningu do programow dowolnych Witt starajac sie przyciagnac uwage reporterow, tanczyla, improwizowala do muzyki swoich konkurentek. Zawodniczki uznaly, ze robila to specjalnie by je zdekoncentrowac i rozproszyc przed zawodami. Natomiast po latach sama Witt przyznala, ze chodzilo jej o media by przyciagnac ich uwage.
I znów pełna zgoda.Chociaz jej program z olimpiady '88, nie byl pod wzgledem technicznym czyms wyjatkowym, to Carmen ktora zagrala w czasie tych 4 minut, bylo czyms niesamowitym i zapadlo w pamiec, kazdemu kto ten program mial okazje w tamtych czasach ogladac. Witt w jednym z wywiadow powiedziala, ze ona bedzie lepsza Carmen niz Debbie, ze ta postac pasowala do niej w 100%. I miala racje. Jak dla mnie byla to "zelazna dama" lyzwiarstwa figurowego.
Nie dyskutuj z debilem. Najpierw sprowadzi cię do swojego poziomu - potem pokona doświadczeniem .
A mi się wydaje, że Katarina zaczęła tańczyć w trakcie treningów na Olimpiadzie, kiedy puszczono Carmen, ale podkład Debbie. Fotoreporterzy zaczęli robić zdjęcia Witt, ignorując jednocześnie amerykankę.yenny pisze:A to nie miało miejsce na mistrzostwach świata w 1988roku w Budapeszcie? Opisuje to też Gordiejewa w swoich wspomnieniach.Siggi pisze: Jeszcze jedna taka mala anegdota odnosnie Katariny. W czasie treningu do programow dowolnych Witt starajac sie przyciagnac uwage reporterow, tanczyla, improwizowala do muzyki swoich konkurentek. Zawodniczki uznaly, ze robila to specjalnie by je zdekoncentrowac i rozproszyc przed zawodami. Natomiast po latach sama Witt przyznala, ze chodzilo jej o media by przyciagnac ich uwage.
Cóż Katarina do miłych nie należała, umiała wykorzystać swoje wszystkie atuty, ale również słabości swoich przeciwniczek. Wspaniała zawodniczka, ale też wielka osobowość.
Zajrzałam z ciekawości do starych wycinków o Katarinie i książki "Mój Sergiej" i wychodzi na to, że to zdarzenie z treningiem jednak miało miejsce w Budapeszcie na MŚ.
Kłocić się nie będę, może i tu i tu tak się zachowała, ale tak swoją drogą to nie sądzę, by się odważyła na coś takiego w Calgary, gdzie była postrzegana raczej jako "ta zła Carmen" - zła w sensie, że zza żelaznej kurtyny itd. Taka próba przyćmienia Debbie niemal na jej własnym podwórku na pewno by się jej dobrze nie przysłużyła. Za to w Budapeszcie Katarina była już bardziej 'u siebie", opromieniona blaskiem drugiego olimpijskiego zlota :roll: i tu mogła sobie na więcej pozwolić.
Kłocić się nie będę, może i tu i tu tak się zachowała, ale tak swoją drogą to nie sądzę, by się odważyła na coś takiego w Calgary, gdzie była postrzegana raczej jako "ta zła Carmen" - zła w sensie, że zza żelaznej kurtyny itd. Taka próba przyćmienia Debbie niemal na jej własnym podwórku na pewno by się jej dobrze nie przysłużyła. Za to w Budapeszcie Katarina była już bardziej 'u siebie", opromieniona blaskiem drugiego olimpijskiego zlota :roll: i tu mogła sobie na więcej pozwolić.
Nie dyskutuj z debilem. Najpierw sprowadzi cię do swojego poziomu - potem pokona doświadczeniem .
Ja też kłócić się na ten temat nie zamierzam, o występie Katarine na treningu czytałam w artykule o niej, a obie wiemy jak wygląda rzetelność dziennikarstwa polskiego jeśli chodzi o łyżwiarstwo figurowe. Jeśli natomiast chodzi o tą "złą Carmen" to zawsze denerwowało mnie takie określenie, sędziowie zawsze potrafili manipulować wynikami, gdyby była taka straszna to 2 złotych medali olimpijskich by nie pozwolili jej wygrać. Rozumiem natomiast jakim koszmarem dla rywalek była rywalizowanie z nią - świetna łyżwiarka z waleczną głową a do tego przepiękna kobieta, trudno było nie czuć się gorszą w jej towarzystwie.
Mavie, z tym kłóceniem to był żart Wiem jak komentuje się i tłumaczy sprawy dotyczące łf w Polsce. Choć ja spotkałam się tylko z opisami tego incydentu na Mś.
A co do "złej" Carmen, nie sędziowie uznawali ją za "złą", jako "złą" często opisywali ją dziennikarze amerykańscy, wspaniale wpisywała się w schemat tej komunistki zza kurtyny itd
Nie wszystkich to dotyczyło, wielu zauważało jej przyjaźń z choćby Boitano, ale niestety byli i tacy i nie tylko dziennikarze. Najgorsze i najzłośliwsze komentarze jakie czytałam odnośnie jej występów na ZIO wygłaszał Alex McGowan, trener Debbie. Oczywiście mówię o ówczesnych komentarzach osób związanych w jakiś sposób z łf, nie współczesnych hejterów spod filmików na YT.
A co do "złej" Carmen, nie sędziowie uznawali ją za "złą", jako "złą" często opisywali ją dziennikarze amerykańscy, wspaniale wpisywała się w schemat tej komunistki zza kurtyny itd
Nie wszystkich to dotyczyło, wielu zauważało jej przyjaźń z choćby Boitano, ale niestety byli i tacy i nie tylko dziennikarze. Najgorsze i najzłośliwsze komentarze jakie czytałam odnośnie jej występów na ZIO wygłaszał Alex McGowan, trener Debbie. Oczywiście mówię o ówczesnych komentarzach osób związanych w jakiś sposób z łf, nie współczesnych hejterów spod filmików na YT.
Nie dyskutuj z debilem. Najpierw sprowadzi cię do swojego poziomu - potem pokona doświadczeniem .