O łyżwiarstwie - ludzie i wydarzenia
Moderatorzy: yenny, Hortensja, kasik8222, LittleLotte, Haley452, Kathiea, Poice
Plush się zagalopował z wyznaniem dotyczącym jego startu. Teraz związek to zdementował, że niby nie każdy zawodnik zna regulamin drużynówki na ZIO :mrgreen: Wychodzi na to, że będzie musiał wystartować w ME, bądź też liczyć na totalną rozsypkę Kovtun'a i jego odległą pozycję (w co wątpię). Wg mnie Plush'a nie zobaczymy ani w drużynie, ani tym bardziej w konkursie indywidualnym. Na kilka dni przed ME ogłosi, że kontuzja pleców jest zbyt poważna i jego ciało więcej nie jest w stanie udźwignąć.Alexei96 pisze:Mam pytanie. Zakończyły się Mistrzostwa Rosji, gdzie Pluszczenko zajął drugie miejsce. Pamiętam, że Rosja może wystawić tylko jednego zawodnika, więc jak? Pluszczenko nie jedzie na Igrzyska, czy jest jeszcze jakaś szansa?
- eastern_star
- Posty: 235
- Rejestracja: 11 lat temu
- Kontakt:
@joasia - dla mnie te wszystkie limity wiekowe są po prostu sztuczne i powinny zostać jak najszybciej zniesione (zarówno w gimnastyce, jak i w łyżwiarstwie). Już kilka razy zastanawiałem się czemu to ma właściwie służyć i do dziś nie znalazłem sensownej odpowiedzi. Gdyby więc odrzucić limity, to skład kadry Rosji wydaje się oczywisty: Julia, Adelina, Lena.
Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę przepisy, to chyba jednak Aliona bardziej zasłużyła na to miejsce niż Anna czy Nikol. Nie jestem fanem ani Aliony ani Morozowa, ale całkowicie zgadzam się z tym, co powiedziała Artiemiewa - ocena Leonowej za komponenty nie bierze się "z powietrza". A i pod względem fizycznym Aliona powoli dochodzi do siebie i jej dyspozycja jest na fali wznoszącej. Anna owszem, była rewelacją GP (trochę jej i Adelinie pomogło tam losowanie, ale obie potrafiły to znakomicie wykorzystać), ale myślę, że na chwilę obecną cały czas znajduje się szczebelek niże od Leonowej.
Widzę, że nikt nie pisze o Lizie, ale niestety chyba kolejny nieudany występ odebrał już resztki nadziei na uratowanie sezonu jej sympatykom. Oby za rok była mistrzyni kraju wróciła jeszcze silniejsza niż w poprzednim sezonie.
Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę przepisy, to chyba jednak Aliona bardziej zasłużyła na to miejsce niż Anna czy Nikol. Nie jestem fanem ani Aliony ani Morozowa, ale całkowicie zgadzam się z tym, co powiedziała Artiemiewa - ocena Leonowej za komponenty nie bierze się "z powietrza". A i pod względem fizycznym Aliona powoli dochodzi do siebie i jej dyspozycja jest na fali wznoszącej. Anna owszem, była rewelacją GP (trochę jej i Adelinie pomogło tam losowanie, ale obie potrafiły to znakomicie wykorzystać), ale myślę, że na chwilę obecną cały czas znajduje się szczebelek niże od Leonowej.
Widzę, że nikt nie pisze o Lizie, ale niestety chyba kolejny nieudany występ odebrał już resztki nadziei na uratowanie sezonu jej sympatykom. Oby za rok była mistrzyni kraju wróciła jeszcze silniejsza niż w poprzednim sezonie.
A ja właśnie jestem wielką zwolenniczką limitów wiekowych. Jak sobie przypomnę Tarę Lipinski to zgrzytam zębami. Łyżwiarstwo to nie tylko skoki. Aby zostać artystą potrzeba czasu. Aby zostać legendą potrzeba poszczycić się czymś więcej niż jednosezonowym wystrzałem gdzie największą składową sukcesu jest to, że dziewczę waży 30 kilogramów i ma szybką rotację. Przykład Tuktamishevej pokazuje dobitnie, że każdą taką dziewczynkę czeka, wcześniej czy później, bolesna weryfikacja. Pech Lizy polega na tym, że jej "egzamin" przypadł na rok olimpijski i oblała go koncertowo. Mogę się założyć, że następna w kolejce do zaliczenia sportowego ZONK jest Pajączek-Radionova. Kwestia czasu.
Oglądam łyżwiarstwo od 20 lat i uwierz mi eastern, że wiele takich cudownych dzieciaków widziałam. Ostały się tylko pojedyńcze egzemplarze. Twoja ulubienica Julia ma szczęście którego zabrakło Lizie. Najważniejszy start w życiu (albo jeden z najważniejszych) przypadnie PRZED metamorfozą w kobietę, a nie PO lub w TRAKCIE.
Odwołam się do przykładu skoczka Jensa Weissfloga. Adam cenił go dlatego, że odnosił sukcesy przed erą "stylu V" i w trakcie tej ery. Czas zweryfikował jego wartość jako sportowca i on tę próbę przeszedł pomyślnie.
Gimnastyczki z Chin zdobywały złote medale, bo ich federacja zrobiła machloje z datą urodzenia i szła w zaparte, że "papiery się zgadzają", a tym dziewczynkom złote medale zawieszone wokół szyj, dyndały gdzieś w okolicach kolan. Mnie, jako widza, to nie przekonuje. Są zawody juniorskie. Służą one m. in. temu by nie robić tym dzieciom krzywdy która może się odbić na całym ich późniejszym życiu. Ja np. nie cierpię gdy z takiego 13-letniego dziecka robi się wizualną lolitkę strojem, makijażem i poddaje przeciążeniom psychicznym ponad siły dziecka którym ciągle jeszcze jest.
Julia, póki co, jest prowadzona mądrze i tego niech się trzymają, ale nie zawsze tak to wygląda.
Oglądam łyżwiarstwo od 20 lat i uwierz mi eastern, że wiele takich cudownych dzieciaków widziałam. Ostały się tylko pojedyńcze egzemplarze. Twoja ulubienica Julia ma szczęście którego zabrakło Lizie. Najważniejszy start w życiu (albo jeden z najważniejszych) przypadnie PRZED metamorfozą w kobietę, a nie PO lub w TRAKCIE.
Odwołam się do przykładu skoczka Jensa Weissfloga. Adam cenił go dlatego, że odnosił sukcesy przed erą "stylu V" i w trakcie tej ery. Czas zweryfikował jego wartość jako sportowca i on tę próbę przeszedł pomyślnie.
Gimnastyczki z Chin zdobywały złote medale, bo ich federacja zrobiła machloje z datą urodzenia i szła w zaparte, że "papiery się zgadzają", a tym dziewczynkom złote medale zawieszone wokół szyj, dyndały gdzieś w okolicach kolan. Mnie, jako widza, to nie przekonuje. Są zawody juniorskie. Służą one m. in. temu by nie robić tym dzieciom krzywdy która może się odbić na całym ich późniejszym życiu. Ja np. nie cierpię gdy z takiego 13-letniego dziecka robi się wizualną lolitkę strojem, makijażem i poddaje przeciążeniom psychicznym ponad siły dziecka którym ciągle jeszcze jest.
Julia, póki co, jest prowadzona mądrze i tego niech się trzymają, ale nie zawsze tak to wygląda.
Last edited by kasik8222 11 lat temu, edited 1 time in total.
- eastern_star
- Posty: 235
- Rejestracja: 11 lat temu
- Kontakt:
@kasik - no i właśnie tu dochodzimy do sedna. Dlaczego jedni sportowcy mają zapaść w pamięci widzów jako mistrzowie świata/olimpijscy jedynie dlatego, że urodzili się odpowiedniego dnia w odpowiednim roku, a inni z tego samego powodu są tego zaszczytu pozbawiani? Sama napisałaś, że Julia (podobnie jak np. amerykańska gimnastyczka Gabby Douglas) ma "szczęście", że nie urodziła się kilka miesięcy później. Tylko, czy aby na pewno o rozdziale olimpijskich medali powinno decydować szczęście? Czy jeśli Lena Radionowa nigdy nie wystartuje w ME lub MŚ (osobiście w to nie wierzę, ale załóżmy tak czysto teoretycznie), to czy nie będzie miała w pełni uzasadnionego żalu o to, że pozbawiono jej możliwości startu w światowej imprezie, na który w pełni zapracowała? Czy Mao Asada, jeśli nie uda jej się wygrać w Soczi, będzie miała prawo myśleć, że nie dane jej było zostać mistrzynią olimpijską jedynie dlatego, że nie pozwolono jej na start w Turynie, gdzie byłaby faworytką numer jeden do złota? Idźmy dalej - Nadia Comaneci, gdy zadziwiła cały świat w Montrealu, zdobywając pięć olimpijskich medali, miała czternaście lat. Nie przeszkodziło jej to jednak w kontynuowaniu kariery i na kolejnych Igrzyskach powiększyła swój dorobek o kolejne cztery. Gdyby obowiązywały dzisiejsze normy, Nadia nie mogłaby wystartować w Montralu. Czy nie byłaby to krzywda wyrządzona nie tylko jej, ale i całej gimnastyce? Prawda jest taka, że każdy ogranizm rozwija się inaczej. Jedna zawodniczka osiągnie szczyt formy w wieku lat trzynastu, inna w wieku lat dwudziestu. Dlaczego więc jedna z nich ma z góry stać na straconej pozycji tylko dlatego, że mając lat trzynaście potrafi więcej od swoich starszych rywalek?
Piszesz też, że aby zostać artystą potrzeba czasu. Temu zdaniu mogę tylko przyklasnąć. Jednak z zastrzeżeniem, że Igrzyska Olimpijskie to nie wybór "Artysty Roku", ale konkretne zawody. I jeśli w konkretnym dniu po zsumowaniu obu ocen najwyższą notę otrzymałaby czternastolatka to nie widzę powodu, dla którego nie miałaby zostać mistrzynią. Nie legendą sportu, ale właśnie mistrzynią konkretnych Igrzysk. Dalszy przebieg kariery oczywiście pokaże, czy dana zawodniczka zapewni sobie miejsce w historii dyscypliny (jak Comaneci i Asada) czy zniknie z pola widzenia. Na wynik konkretnych zawodów to, co być może wydarzy się później nie powinno mieć jednak wpływu. Argument dotyczący obciążeń psychicznych też mnie do końca nie przekonuje. Jeśli trenujesz od czwartego-piątego roku życia na wysokich obrotach siłą rzeczy jesteś przyzwyczajona do presji. Oczywiście Igrzyska wywołują w każdym sportowcu dreszcz podniecenia, ale nierzadko młodsi radzą sobie z tym obciążeniem lepiej niż bardziej doświadczeni. Jest wiele przykładów sportowców, którzy największe sukcesy osiągnęli "po dwudziestce", a nie potrafili ich unieść, w przeciwieństwie do niektórych "cudownych dzieci". Oczywiście, przypadki w drugą stronę także się zdarzały, ale to potwierdzałoby jedynie tezę, że tak naprawdę zależy to od charakteru jednostki i nie ma tu żadnej reguły.
Ale chętnie oczywiście wysłucham argumentów "drugiej strony", bo ten temat od zawsze powraca niczym bumerang w gimnastyczno-łyżwiarskich dyskusjach.
Piszesz też, że aby zostać artystą potrzeba czasu. Temu zdaniu mogę tylko przyklasnąć. Jednak z zastrzeżeniem, że Igrzyska Olimpijskie to nie wybór "Artysty Roku", ale konkretne zawody. I jeśli w konkretnym dniu po zsumowaniu obu ocen najwyższą notę otrzymałaby czternastolatka to nie widzę powodu, dla którego nie miałaby zostać mistrzynią. Nie legendą sportu, ale właśnie mistrzynią konkretnych Igrzysk. Dalszy przebieg kariery oczywiście pokaże, czy dana zawodniczka zapewni sobie miejsce w historii dyscypliny (jak Comaneci i Asada) czy zniknie z pola widzenia. Na wynik konkretnych zawodów to, co być może wydarzy się później nie powinno mieć jednak wpływu. Argument dotyczący obciążeń psychicznych też mnie do końca nie przekonuje. Jeśli trenujesz od czwartego-piątego roku życia na wysokich obrotach siłą rzeczy jesteś przyzwyczajona do presji. Oczywiście Igrzyska wywołują w każdym sportowcu dreszcz podniecenia, ale nierzadko młodsi radzą sobie z tym obciążeniem lepiej niż bardziej doświadczeni. Jest wiele przykładów sportowców, którzy największe sukcesy osiągnęli "po dwudziestce", a nie potrafili ich unieść, w przeciwieństwie do niektórych "cudownych dzieci". Oczywiście, przypadki w drugą stronę także się zdarzały, ale to potwierdzałoby jedynie tezę, że tak naprawdę zależy to od charakteru jednostki i nie ma tu żadnej reguły.
Ale chętnie oczywiście wysłucham argumentów "drugiej strony", bo ten temat od zawsze powraca niczym bumerang w gimnastyczno-łyżwiarskich dyskusjach.
Pisałam kiedyś o medalach Sury Bonaly na mś na walleyu i niestety tego już nie ma. Więc powtórzę się Pomijając to, że ona artystką nie była, że stroiła się w rózowe piórka (jak Meite :-? ) co do niej kompletnie nie pasowało, że skakała niemal w miejscu - cóz, ja ją lubiłam. Była swietną łyżwiarką, wyróżniała się osobowością, charyzmą, wyglądem - po dziesiątkach obejrzanych smukłych lodowych rusałek ona stanowiła powiew świeżości.
Zacznę od MS 1993. Kerrigan zmasakrowała swój program. Oksana pojechała radośnie swój program do (ja to tak nazywam) cyrkowej muzyczki, owszem, skacząc nieźle, ale nie tak dobrze jak Surya. Surya skakała świetnie, nieźle też interpretowała muzykę, słabsze miała piruety, ale była lepsza niż Oksana. I to o wiele. Dwie kombinacje, dwie sekwencje - to mówi same za siebie. Oksana kombinacji nie miała. Zresztą, gwizdy po notach Suryi mówiły same za siebie. niezasłużony srebrny medal, powinno być złoto.
ZIOL 1994 - wiadomo, zawaliła lutze i przegrała. O znów na wyrost złocie Oksany pisałam - za zeszłoroczny i nienajlepiej pojechany program, wygrała. Cóż, bywa.
MŚ 1994 - Surya znów w rózach, znów 4pory roku i tym razem z błędami niestety. Yuka też nie pojechała idealnego programu, ale pomijając niepewne ląowanie i podwójny skok- to był program do najgorszej z możliwych muzyk i do tego kompletnie pozbawiony choreografii. Na pewno nie zasługiwała na tak wysokie noty, jechałą żywiołowo, ale bez szału. niestety dla Suryi mistrzostwa odbywały się w Japonii.
IMO - Yuka to jedna z najmniej wyrazistych łyżwiarek jakie jeździły i najnudniejszą z mistrzyń swiata.
Jak Surya zdjęła medal i nie chciała stanąć na podium popierałam ją całkowicie.
MŚ1995 - świetny program Suryi, choć też nie lubię takie muzyki. Mniej swietny program Lu Chen, choć na pewno lepszy 'wyraz". Niemniej słabsze skoki, też nienajwyższych lotów piruety. Tu też wpływ na srebro miało 4temiesce po sp, jednak nie da się nie zauważyć, że nie była ulubienicą sędziów.
W sumie to mam podobne zdanie co Axel. W 1993 roku jej zwyciestwo powinno być bezdyskusyjne. Rok później tak na 90%. W 1995 roku szkoda zawalonego shortu.
Kolor skóry na pewno nie był dla niej plusem, ale nie przesadzajmy - Tai Babilonia była ciemnoskóra i była mistrzynią świata w parach-tu jednak skóra była jaśniejsza, Debbie Thomas była naprawdę ciemną afroamerykanką i jakoś to jej nie przeszkodziło zdobyć złota. Yuka Sato była skośnooka i Lu Chen też. Niestety cieszyły się większą sympatią sedziów.
Surya wygrywała w Europie, bo sędziowie po prostu nie mogli inaczej - gdyby przegrywała to byłoby przegięcie stulecia. Biła na głowę panienki z Europy - w tym czasie na arenach światowych tylko Niemce Tanii Szewczenko udało się wyszarpać brąz na MŚ. W ME Suryi nie pokonała nawet Oksana - a na MŚ jakoś to zrobiła, marnym w porównaniu z Suryą programem.
Zacznę od MS 1993. Kerrigan zmasakrowała swój program. Oksana pojechała radośnie swój program do (ja to tak nazywam) cyrkowej muzyczki, owszem, skacząc nieźle, ale nie tak dobrze jak Surya. Surya skakała świetnie, nieźle też interpretowała muzykę, słabsze miała piruety, ale była lepsza niż Oksana. I to o wiele. Dwie kombinacje, dwie sekwencje - to mówi same za siebie. Oksana kombinacji nie miała. Zresztą, gwizdy po notach Suryi mówiły same za siebie. niezasłużony srebrny medal, powinno być złoto.
ZIOL 1994 - wiadomo, zawaliła lutze i przegrała. O znów na wyrost złocie Oksany pisałam - za zeszłoroczny i nienajlepiej pojechany program, wygrała. Cóż, bywa.
MŚ 1994 - Surya znów w rózach, znów 4pory roku i tym razem z błędami niestety. Yuka też nie pojechała idealnego programu, ale pomijając niepewne ląowanie i podwójny skok- to był program do najgorszej z możliwych muzyk i do tego kompletnie pozbawiony choreografii. Na pewno nie zasługiwała na tak wysokie noty, jechałą żywiołowo, ale bez szału. niestety dla Suryi mistrzostwa odbywały się w Japonii.
IMO - Yuka to jedna z najmniej wyrazistych łyżwiarek jakie jeździły i najnudniejszą z mistrzyń swiata.
Jak Surya zdjęła medal i nie chciała stanąć na podium popierałam ją całkowicie.
MŚ1995 - świetny program Suryi, choć też nie lubię takie muzyki. Mniej swietny program Lu Chen, choć na pewno lepszy 'wyraz". Niemniej słabsze skoki, też nienajwyższych lotów piruety. Tu też wpływ na srebro miało 4temiesce po sp, jednak nie da się nie zauważyć, że nie była ulubienicą sędziów.
W sumie to mam podobne zdanie co Axel. W 1993 roku jej zwyciestwo powinno być bezdyskusyjne. Rok później tak na 90%. W 1995 roku szkoda zawalonego shortu.
Kolor skóry na pewno nie był dla niej plusem, ale nie przesadzajmy - Tai Babilonia była ciemnoskóra i była mistrzynią świata w parach-tu jednak skóra była jaśniejsza, Debbie Thomas była naprawdę ciemną afroamerykanką i jakoś to jej nie przeszkodziło zdobyć złota. Yuka Sato była skośnooka i Lu Chen też. Niestety cieszyły się większą sympatią sedziów.
Surya wygrywała w Europie, bo sędziowie po prostu nie mogli inaczej - gdyby przegrywała to byłoby przegięcie stulecia. Biła na głowę panienki z Europy - w tym czasie na arenach światowych tylko Niemce Tanii Szewczenko udało się wyszarpać brąz na MŚ. W ME Suryi nie pokonała nawet Oksana - a na MŚ jakoś to zrobiła, marnym w porównaniu z Suryą programem.
Nie dyskutuj z debilem. Najpierw sprowadzi cię do swojego poziomu - potem pokona doświadczeniem .
Kasia, filmik widziałam, ale dzięki za przypomnienie go. NAdal nie mogę wyjść z szoku, ze Boitano to gej. Ja do gejów nic nie mam oczywiście, po prostu on mi na geja nie pasuje.
pamietam jak po raz pierwszy zobaczyłam Galindo - po prostu po nim było widać orientację. taki trochę "delikatny" był.
A tu dla fanów Michelle - jej siostra Karen
pamietam jak po raz pierwszy zobaczyłam Galindo - po prostu po nim było widać orientację. taki trochę "delikatny" był.
A tu dla fanów Michelle - jej siostra Karen
Nie dyskutuj z debilem. Najpierw sprowadzi cię do swojego poziomu - potem pokona doświadczeniem .
Witam kochani!
Przez święta byłam praktycznie totalnie odcięta od internetu, toteż się nie wypowiadałam. Mistrzostw Rosji nie widziałam, ale śledziłam wyniki. Muszę przyznać, że w większości były to wyniki raczej przewidywalne - Adelina, Julia i Aliona na ME, wygrana Kovtuna, uparte trzymanie B/S na pierwszym miejscu. Zero niespodzianek i brak bomb w stylu tego, co się wyczyniało w MJ. Osobiście bardzo żałuję, że I/K nie zostali Mistrzami Rosji, jeśli już para rosyjska ma wygrać w Sochi, wolałabym ich. B/S są nie do przetrawienia po prostu...
Ja również zaliczam się do obozu pro-ograniczenia wiekowe. Igrzyska, czy imprezy mistrzowskie w ogóle, nie są i nie powinny być dla dzieci. Takim małym fasolkom wyraźnie brakuje własnego stylu, dojrzałości, miękkości jazdy, umiejętności intepretacyjnych, artyzmu. Jak dla mnie mogliby ten wiek jeszcze podnieść. Łyżwiarstwo to nie tylko skoki, a wiadomo, że, jak powiedziała kasik, takie dziewczynki, które ważą po 30 kg mają w tym przewagę nad tymi, które już są kobietami. Poza tym zgadzam się, że start w igrzyskach to obciążenie psychiczne, jakiemu nie powinno się poddawać dzieci, które albo nie wytrzymają presji albo odwrotnie - sodówka uderzy im do głowy i będą zniszczone jako ludzie.
Generalnie gdyby zniesiono ograniczenia wiekowe, wkrótce mielibyśmy na IO i MŚ paradę dwunasto- i trzynastolatek a dyscyplina zostałaby utożsamiona z konkursem skoków i jazdą od elementu do elementu. Jeśli jakaś 14-latka marzy o igrzyskach, niech dalej pracuje, a za parę lat może marzenie się spełni. Inne dziewczyny też musiały lata pracować na swoje sukcesy. Kto wie co by było, gdyby Asada wystąpiła w Turynie? Może zdobyłaby tam złoto, może od razu potem zakończyłaby karierę? A tak pracowała dalej, stając się coraz lepsza, zwłaszcza pod względem artyztycznym. Wydaje mi się, że zarówno ona, jak i łyżwiarstwo jako dyscyplina, tylko skorzystały z takiego obrotu spraw, a nie straciły na nim. Czy kiedykolwiek będzie miała prawo uważać, że ją pozbaiono złota? Absolutnie nie. Miała swoją szansę w Vancouver, ma kolejną teraz. Nikt jej z niczego nie ograbił, zadbano tylko o to, by walczyła o złoto będąc najlepszą, jaką mogła się stać, a nie małą maszynką do skakania. Jak mówiła kasik, dla dzieci są imprezy juniorskie.
Przez święta byłam praktycznie totalnie odcięta od internetu, toteż się nie wypowiadałam. Mistrzostw Rosji nie widziałam, ale śledziłam wyniki. Muszę przyznać, że w większości były to wyniki raczej przewidywalne - Adelina, Julia i Aliona na ME, wygrana Kovtuna, uparte trzymanie B/S na pierwszym miejscu. Zero niespodzianek i brak bomb w stylu tego, co się wyczyniało w MJ. Osobiście bardzo żałuję, że I/K nie zostali Mistrzami Rosji, jeśli już para rosyjska ma wygrać w Sochi, wolałabym ich. B/S są nie do przetrawienia po prostu...
Ja również zaliczam się do obozu pro-ograniczenia wiekowe. Igrzyska, czy imprezy mistrzowskie w ogóle, nie są i nie powinny być dla dzieci. Takim małym fasolkom wyraźnie brakuje własnego stylu, dojrzałości, miękkości jazdy, umiejętności intepretacyjnych, artyzmu. Jak dla mnie mogliby ten wiek jeszcze podnieść. Łyżwiarstwo to nie tylko skoki, a wiadomo, że, jak powiedziała kasik, takie dziewczynki, które ważą po 30 kg mają w tym przewagę nad tymi, które już są kobietami. Poza tym zgadzam się, że start w igrzyskach to obciążenie psychiczne, jakiemu nie powinno się poddawać dzieci, które albo nie wytrzymają presji albo odwrotnie - sodówka uderzy im do głowy i będą zniszczone jako ludzie.
Generalnie gdyby zniesiono ograniczenia wiekowe, wkrótce mielibyśmy na IO i MŚ paradę dwunasto- i trzynastolatek a dyscyplina zostałaby utożsamiona z konkursem skoków i jazdą od elementu do elementu. Jeśli jakaś 14-latka marzy o igrzyskach, niech dalej pracuje, a za parę lat może marzenie się spełni. Inne dziewczyny też musiały lata pracować na swoje sukcesy. Kto wie co by było, gdyby Asada wystąpiła w Turynie? Może zdobyłaby tam złoto, może od razu potem zakończyłaby karierę? A tak pracowała dalej, stając się coraz lepsza, zwłaszcza pod względem artyztycznym. Wydaje mi się, że zarówno ona, jak i łyżwiarstwo jako dyscyplina, tylko skorzystały z takiego obrotu spraw, a nie straciły na nim. Czy kiedykolwiek będzie miała prawo uważać, że ją pozbaiono złota? Absolutnie nie. Miała swoją szansę w Vancouver, ma kolejną teraz. Nikt jej z niczego nie ograbił, zadbano tylko o to, by walczyła o złoto będąc najlepszą, jaką mogła się stać, a nie małą maszynką do skakania. Jak mówiła kasik, dla dzieci są imprezy juniorskie.
"Perfection is not just about control. It's also about letting go."
Akurat do Tary Lipiński nic nie mam, bo nawet dziewczynę lubiłam. Owszem, była młoda, ale miała spore umiejętności zarówno w samym tzw "wyrazie" jak i w technice. W koncu skakała bardzo trudne kombinacje i to po dwie skoków potrójnych. na to, że ją lubiłam i nie mam problemu z jej złotem na ZIOL składa się kilka rzeczy - miała niemal 16 lat, była tylko kilka miesięcy młodsza choćby od od Oksany Bajul - to raz. Dwa - nie byłam wielką fanką Michelle Kwan, którą szanuję i uważam za wielką łyzwiarkę, niemniej nie kocham jej i uważam, że czasem sędziowie szaleli na jej korzyść z ocenami. wiele osób zwraca uwagę, ze dziś nie miałaby 5,9 za technikę bo skoki miała niskie i często dokręcane. Kolejna sprawa to zanim zdobyła to mistrzostwo olimpijskie, zdobyła też mistrzostwo świata, była mistrzynią USA. Nie wyskoczyła jak Filip z konopii. No i wszyscy jej dziadkowie byli Polakami - taka mała osłoda na te nasze łyżwiarskie biedy... Znalazło by się i więcej powodów do tego, ze nie było i nie ma u mnie problemu z jej wygraną. owszem, nie powalała choreografią i niewątpliwie większą artystką była Michelle. I w związku z tym mam pewien niedosyt. Bo naprawdę świetna łyżwiarka, wielokrotna mistrzyni świata Michelle Kwan, ta, która udowodniła, że jeździ świetnie i jest najlepsza i jako pchełka i jako kobieta nie ma złotego medalu. Byłabym fanką Tary i zapewne dziś zakladałabym jej dział u nas jako fanka gdybym miała szansę obejrzeć ją potem, zobaczyć jak się rozwija, dojrzewa, zmienia. nie jest mi to dane, podobnie jest z Bajul. nie mogę powiedzieć, że jej nie lubię, ale też jej fanką nie jestem i widzę jej braki.
o Sarze Hughes już nie wspominam.
O
Ale... ale... Panna lat 16 czy 17 to nie to samo co 13-14 latka.
W wieku lat 16nastu zwykle jest to dziewczyna dojrzała. Pomiędzy przedziałem 12/13 a 15/16 jest już przepaść. Widoczna. I niestety widzimy jak się panny sypią po tym jak z juniorki staje się seniorką.
Wiadomo, swiat idzie do przodu i można gdybać czy taki podział jest sprawiedliwy czy nie. W pewnych okresach kobieta lat 13 mogła być żoną i matką, w niektórych kulturach nadal moze. co mnie napawa zgrozą, bo w wieku nastu lat ma się często zielono w głowie. I owszem, można to udźwignąć, ale by dziecko wyszło z takiej presji i napięcia, życia w stresie, morderczych treningów bez większego uszczerbku na psychice - do tego potrzeba wielu czynników. I przede wszystkim ogromnej odporności na stres i niepowodzenia. Widzeliśmy co stało się z taką Oksaną Bajul. Niby nie fasolka, a poszła niemal na dno.
Wcześniej niepowodzenia doprowadziły do narkomanii Tai Babilonię. A była pełnoletnia.
czy już wykraczając poza świat łyżew - co się działo z naszym rodakiem Klemensem Murańką w chwili gdy okrzyknięto go cudownym dzieckiem skoków? Pił, wagarował, sodówka itd.
Niejeden i niejedna tak niestety skończyła.
Są argumenty za i przeciw. Wiadomo. Są wyjątki jak Commaneci czy lipiński - im nie odbiło po sukcesie. Ale ja jestem zdania, że dzieci nie powinny rywalizować z dorosłymi. Dla dzieci są zawody juniorskie. Starszym zostawmy rywalizację seniorską.
o Sarze Hughes już nie wspominam.
O
Ale... ale... Panna lat 16 czy 17 to nie to samo co 13-14 latka.
W wieku lat 16nastu zwykle jest to dziewczyna dojrzała. Pomiędzy przedziałem 12/13 a 15/16 jest już przepaść. Widoczna. I niestety widzimy jak się panny sypią po tym jak z juniorki staje się seniorką.
Wiadomo, swiat idzie do przodu i można gdybać czy taki podział jest sprawiedliwy czy nie. W pewnych okresach kobieta lat 13 mogła być żoną i matką, w niektórych kulturach nadal moze. co mnie napawa zgrozą, bo w wieku nastu lat ma się często zielono w głowie. I owszem, można to udźwignąć, ale by dziecko wyszło z takiej presji i napięcia, życia w stresie, morderczych treningów bez większego uszczerbku na psychice - do tego potrzeba wielu czynników. I przede wszystkim ogromnej odporności na stres i niepowodzenia. Widzeliśmy co stało się z taką Oksaną Bajul. Niby nie fasolka, a poszła niemal na dno.
Wcześniej niepowodzenia doprowadziły do narkomanii Tai Babilonię. A była pełnoletnia.
czy już wykraczając poza świat łyżew - co się działo z naszym rodakiem Klemensem Murańką w chwili gdy okrzyknięto go cudownym dzieckiem skoków? Pił, wagarował, sodówka itd.
Niejeden i niejedna tak niestety skończyła.
Są argumenty za i przeciw. Wiadomo. Są wyjątki jak Commaneci czy lipiński - im nie odbiło po sukcesie. Ale ja jestem zdania, że dzieci nie powinny rywalizować z dorosłymi. Dla dzieci są zawody juniorskie. Starszym zostawmy rywalizację seniorską.
Przepraszam, muszę. Jak słyszę o tym, że łyżwiarz musi być artystą, to aż zgrzytam zębami. Zdaję sobie sprawę, że to niepopularna opinia, ale jestem w pełni przekonana, że łyżwiarstwo to sport, nie sztuka, nie połączenie sportu i sztuki, ale SPORT. I uważam, że od tej opinii artystycznego sportu powinno się odcinać. Jak niby określić artystę? Już nie pytam nawet jak ocenić. Postawić jednego przed drugim? Byłaby to sprawa tylko i wyłącznie indywidualnych preferencji, a nie o to chodzi. Jak rozróżnić artystę od solidnego wykonawcy? Każdy z nas ma inną wrażliwość. Tak, mam swoich ulubionych łyżwiarzy i niektórych z nich uważam za artystów, ale wiem, że to co dla mnie jest arcydziełem dla innych będzie tylko programem, to co wywoła u mnie gęsią skórkę innych zmusi do ziewania. Dlatego nie może to być w żaden sposób kryterium do oceny, jeśli chcemy, żeby łyżwiarstwo było traktowane jak sport.
1. Nadmierna eksploatacja zawodnika i urazy spowodowane zbyt intensywnym treningiem we wczesnym wieku, w okresie dojrzewania, kiedy ciało wciąż podlega intensywnym zmianom.
2. Zmuszanie do utrzymania dziecięcych kształtów. Czytałam kiedyś, że przyjmuje się, że około 35% młodych sportowców w sportach takich jak łyżwiarstwo, gimnastyka, skoki do wody ma problemy z jedzeniem. Rywalizując z seniorami, dzieci nie tylko nakładają tę presję nie tylko na siebie, ale także na starszych kolegów. Nie ma nic złego w utrzymywaniu sylwetki predysponującej do jak najlepszych wyników, ale nie kosztem zdrowia, także psychicznego.
To jest naprawdę bardzo częsty i ciężki problem. Naoglądałam się wśród znajomych (taniec, balet, fitness, gimnastyka akrobatyczna) problemów z połykaniem, zepsutych zębów, szczoteczka do zębów zawsze pod ręką, brrr...
3. Edukacja. W większości państw do pewnego wieku jest wymagana. Dzieci pracują nawet ciężej niż dorośli. Ciężko jest pogodzić treningi i wyjazdy na zawody z edukacją szkolną. Podstawowe wykształcenie jest bardzo ważne ze względu na to, że sport to krucha sprawa – jedna kontuzja może wykluczyć cię z niego na zawsze, niezbyt fajnie byłoby wtedy zostać na lodzie analfabetą…
4. Zliczając godziny przeznaczone na treningi i szkołę, ile jeszcze zostaje na życie? Nie mówię tu nawet o rozrywkach typu imprezowanie itp., ale bardziej o tym, że młody człowiek nagle zmuszony do skończenia swojej kariery i ‘wyjścia do ludzi’ jest bardzo często jednostką upośledzoną społecznie i nie potrafi się w społeczeństwie odnaleźć. Jak pogodzić to później z dorosły życiem, założeniem rodziny?
5. Przemoc. Skoro jesteśmy na forum łyżwiarskim, to przykład Eleny Berezhnej, która doświadczała systematycznych ataków ze strony starszego partnera i trenera, niedawny skandal z pamiętnikiem Lybov Iliushechkiny i jej próbami samobójczymi.
6. Startowanie pomimo ciężkich urazów. Dorosły zawodnik – spoko, ma własny rozum, ale dzieci bywają zmuszane przez rodziców, trenerów. Przed igrzyskami w Atenach była sprawa Lyasan Utyashevej, która przez rok występowała z połamaną stopą, bo nagle wyskoczyła na pierwszy numer reprezentacji po zawieszeniu Kabaeevej i Tchachiny. 16 lat i groziła jej amputacja. To zniszczyło jej karierę, nie limity wiekowe.
7. Doping. Jak naiwnym trzeba by było być, żeby uważać, że problem nie istnieje. Ponieważ jest to trochę ryzykowne, to wchodzi głównie tam, gdzie jest gra o dużą stawkę, a zachwiać moralnością młodego zawodnika jest o wiele prościej. Ryzykując jego karierę i zdrowie.
8. Co ze sportami walki? Tam mamy kategorie wagowe, ale wciąż młody niedoświadczony bokser nie powinien obrywać po głowie od starego wyjadacza. Boks sam w sobie przynosi duży uszczerbek na zdrowiu, ale w miarę możliwości powinno się to ograniczać.
9. Jak często widzimy rodziców na siłę realizując swoje niespełnione ambicje nawet wbrew woli ich dzieci? Co jeśli w obliczu wielkich pieniędzy i sławy staną się marionetkami dorosłych w ich własnych interesach.
10. Istnieje wiek minimalny pozwalający na podjęcie pracy przez dziecko (rozróżniany w zależności od jej typu). Do pewnego wieku dzieci nie posiadają zdolności prawnej ani samodzielności. Dlaczego nie miałby istnieć w sporcie?
To tak na teraz, więcej w tej chwili nie przychodzi mi do głowy, ale myślę, że jeszcze by się znalazło. Oczywiście, te wszystkie nadużycia i problemy dotyczą obu kategorii wiekowych, ale limity wiekowe istnieją właśnie po to, żeby w miarę możliwości to kontrolować, aby dostosować sport juniorski do możliwości dzieciaków.
To zabrzmi banalnie, ale chodzi o chronienie dzieci. Być może uznasz to za zbytni paternalizm, ale sport to ogromny biznes, a dzieciaki w wieku parunastu lat nie mają jeszcze odpowiedniej świadomości. Temat może niezbyt popularny, ale istniejący: wykorzystywanie i łamanie praw dziecka w sporcie. W seniorskim sporcie pokus jest więcej, jako że rośnie stawka, pieniądze i prestiż. Powody, dla których uważam, że powinien istnieć podział na seniorów i juniorów?Już kilka razy zastanawiałem się czemu to ma właściwie służyć i do dziś nie znalazłem sensownej odpowiedzi.
1. Nadmierna eksploatacja zawodnika i urazy spowodowane zbyt intensywnym treningiem we wczesnym wieku, w okresie dojrzewania, kiedy ciało wciąż podlega intensywnym zmianom.
2. Zmuszanie do utrzymania dziecięcych kształtów. Czytałam kiedyś, że przyjmuje się, że około 35% młodych sportowców w sportach takich jak łyżwiarstwo, gimnastyka, skoki do wody ma problemy z jedzeniem. Rywalizując z seniorami, dzieci nie tylko nakładają tę presję nie tylko na siebie, ale także na starszych kolegów. Nie ma nic złego w utrzymywaniu sylwetki predysponującej do jak najlepszych wyników, ale nie kosztem zdrowia, także psychicznego.
To jest naprawdę bardzo częsty i ciężki problem. Naoglądałam się wśród znajomych (taniec, balet, fitness, gimnastyka akrobatyczna) problemów z połykaniem, zepsutych zębów, szczoteczka do zębów zawsze pod ręką, brrr...
3. Edukacja. W większości państw do pewnego wieku jest wymagana. Dzieci pracują nawet ciężej niż dorośli. Ciężko jest pogodzić treningi i wyjazdy na zawody z edukacją szkolną. Podstawowe wykształcenie jest bardzo ważne ze względu na to, że sport to krucha sprawa – jedna kontuzja może wykluczyć cię z niego na zawsze, niezbyt fajnie byłoby wtedy zostać na lodzie analfabetą…
4. Zliczając godziny przeznaczone na treningi i szkołę, ile jeszcze zostaje na życie? Nie mówię tu nawet o rozrywkach typu imprezowanie itp., ale bardziej o tym, że młody człowiek nagle zmuszony do skończenia swojej kariery i ‘wyjścia do ludzi’ jest bardzo często jednostką upośledzoną społecznie i nie potrafi się w społeczeństwie odnaleźć. Jak pogodzić to później z dorosły życiem, założeniem rodziny?
5. Przemoc. Skoro jesteśmy na forum łyżwiarskim, to przykład Eleny Berezhnej, która doświadczała systematycznych ataków ze strony starszego partnera i trenera, niedawny skandal z pamiętnikiem Lybov Iliushechkiny i jej próbami samobójczymi.
6. Startowanie pomimo ciężkich urazów. Dorosły zawodnik – spoko, ma własny rozum, ale dzieci bywają zmuszane przez rodziców, trenerów. Przed igrzyskami w Atenach była sprawa Lyasan Utyashevej, która przez rok występowała z połamaną stopą, bo nagle wyskoczyła na pierwszy numer reprezentacji po zawieszeniu Kabaeevej i Tchachiny. 16 lat i groziła jej amputacja. To zniszczyło jej karierę, nie limity wiekowe.
7. Doping. Jak naiwnym trzeba by było być, żeby uważać, że problem nie istnieje. Ponieważ jest to trochę ryzykowne, to wchodzi głównie tam, gdzie jest gra o dużą stawkę, a zachwiać moralnością młodego zawodnika jest o wiele prościej. Ryzykując jego karierę i zdrowie.
8. Co ze sportami walki? Tam mamy kategorie wagowe, ale wciąż młody niedoświadczony bokser nie powinien obrywać po głowie od starego wyjadacza. Boks sam w sobie przynosi duży uszczerbek na zdrowiu, ale w miarę możliwości powinno się to ograniczać.
9. Jak często widzimy rodziców na siłę realizując swoje niespełnione ambicje nawet wbrew woli ich dzieci? Co jeśli w obliczu wielkich pieniędzy i sławy staną się marionetkami dorosłych w ich własnych interesach.
10. Istnieje wiek minimalny pozwalający na podjęcie pracy przez dziecko (rozróżniany w zależności od jej typu). Do pewnego wieku dzieci nie posiadają zdolności prawnej ani samodzielności. Dlaczego nie miałby istnieć w sporcie?
To tak na teraz, więcej w tej chwili nie przychodzi mi do głowy, ale myślę, że jeszcze by się znalazło. Oczywiście, te wszystkie nadużycia i problemy dotyczą obu kategorii wiekowych, ale limity wiekowe istnieją właśnie po to, żeby w miarę możliwości to kontrolować, aby dostosować sport juniorski do możliwości dzieciaków.
Chyba przydałby się oddzielny temat, bo ciekawa dyskusja nam się zrobiła
Zgadzam się z większością co powiedziała rzepecha.
I to nie dotyczy jedynie solistek. Pamiętam jak w którymś z wywiadów Yuzuru Hanyu powiedział, że zanim przeniósł się do Kanady nie wykonywał treningów siłowych by nie nabrać masy mięśniowej i po prostu nie przytyć. A że niewiele je to zdarzały mu się spore spadki wagi (np. przed Finladia Trophy 2012 musieli mu przerabiać kostium, bo był za luźny) Pomijam już te wszystkie zaburzenia jedzenia (np. Akiko Suzuki cierpiała na bulimię za młodszych lat).
Resztę skomentuję później jak znajdę chwilę czasu na edytowanie posta :D
Zgadzam się z większością co powiedziała rzepecha.
Popieram w 100%. Jeżeli chcemy, aby łyżwiarstwo było postrzegane jako sport to powinien być położony większy nacisk na stronę techniczną. Dlatego uważam, że nieadekwatne PCS niszczą ten sport. Powinni wygrywać zawodnicy/zawodniczki, którzy zaprezentują dobrze najtrudniejsze programy - nie chodzi tu tylko o skoki, ale też o trudne łączenia, pozycje w piruetach itp. Łyżwiarstwo figurowe to sport, a nie sztuka. W przeciwnym wypadku po co nam łyżwiarstwo figurowe skoro istnieje coś takiego jak balet/opery/sztuki na lodzie?rzepecha pisze:Zdaję sobie sprawę, że to niepopularna opinia, ale jestem w pełni przekonana, że łyżwiarstwo to sport, nie sztuka, nie połączenie sportu i sztuki, ale SPORT. I uważam, że od tej opinii artystycznego sportu powinno się odcinać.
Nie do końca się zgadzam, bo łyżwiarstwo to sport, który wymaga zaangażowania już kilkuletnich dzieci i od tych 3-4 lat uczestniczą one w treningach. Moim zdaniem i z podziałem na seniorów/juniorów dziewczynki i chłopcy będą wykonywać trudne kombinacje skoków i nie zrezygnują z intensywności treningów.rzepecha pisze: Powody, dla których uważam, że powinien istnieć podział na seniorów i juniorów?
1. Nadmierna eksploatacja zawodnika i urazy spowodowane zbyt intensywnym treningiem we wczesnym wieku, w okresie dojrzewania, kiedy ciało wciąż podlega intensywnym zmianom.
Niestety, ale w łyżwiarstwie istnieje duża presja by być szczupłym, bo to pomaga.... Nawet komentatorzy nie szczędzą słów krytyki pod adresem zawodniczek, którym odrobinę się przytyło. Łyżwiarka poza lodem może być szczupłą dziewczyną, ale gdy ubierze kusą sukienkę i wyjedzie na lód nagle okazuje się, że ma to za dużo w ramionach, to w udach....rzepecha pisze: 2. Zmuszanie do utrzymania dziecięcych kształtów. Czytałam kiedyś, że przyjmuje się, że około 35% młodych sportowców w sportach takich jak łyżwiarstwo, gimnastyka, skoki do wody ma problemy z jedzeniem. Rywalizując z seniorami, dzieci nie tylko nakładają tę presję nie tylko na siebie, ale także na starszych kolegów. Nie ma nic złego w utrzymywaniu sylwetki predysponującej do jak najlepszych wyników, ale nie kosztem zdrowia, także psychicznego.
To jest naprawdę bardzo częsty i ciężki problem. Naoglądałam się wśród znajomych (taniec, balet, fitness, gimnastyka akrobatyczna) problemów z połykaniem, zepsutych zębów, szczoteczka do zębów zawsze pod ręką, brrr...
I to nie dotyczy jedynie solistek. Pamiętam jak w którymś z wywiadów Yuzuru Hanyu powiedział, że zanim przeniósł się do Kanady nie wykonywał treningów siłowych by nie nabrać masy mięśniowej i po prostu nie przytyć. A że niewiele je to zdarzały mu się spore spadki wagi (np. przed Finladia Trophy 2012 musieli mu przerabiać kostium, bo był za luźny) Pomijam już te wszystkie zaburzenia jedzenia (np. Akiko Suzuki cierpiała na bulimię za młodszych lat).
W większości, jak duża grupa pozostałych sportowców, są w stanie pogodzić szkołę/uczelnię z treningami. Decydują się na indywidualne zajęcia, a później idą na jakiś AWF lub kierunek powiązany ze sportem.rzepecha pisze: 3. Edukacja. W większości państw do pewnego wieku jest wymagana. Dzieci pracują nawet ciężej niż dorośli. Ciężko jest pogodzić treningi i wyjazdy na zawody z edukacją szkolną. Podstawowe wykształcenie jest bardzo ważne ze względu na to, że sport to krucha sprawa – jedna kontuzja może wykluczyć cię z niego na zawsze, niezbyt fajnie byłoby wtedy zostać na lodzie analfabetą…
Resztę skomentuję później jak znajdę chwilę czasu na edytowanie posta :D