Seriale
Moderatorzy: Hortensja, kasik8222, LittleLotte, Haley452, Kathiea, Poice
Oglądanie "seriami" w ciągach kilku-kilkunastogodzinnych to jakaś nowa moda. Mnie się podoba . Umówmy się, że kiedyś nie było takiej możliwości i człowiek czekał cały tydzień na jakiś odcinek "Dynastii" czy "Beverly Hills", które w USA przestano wyświetlać ładnych kilka lat wcześniej . Dziś w dobie internetu jesteśmy na bieżąco.
Obejrzałam pierwszą serię amerykańskiego The Killing. Polecam kto jeszcze nie widział. Nie wiem czy nie zrobiłam błędu nie zaczynając od wersji skandynawskiej. W powszechnej opinii jest lepsza.
Obejrzałam pierwszą serię amerykańskiego The Killing. Polecam kto jeszcze nie widział. Nie wiem czy nie zrobiłam błędu nie zaczynając od wersji skandynawskiej. W powszechnej opinii jest lepsza.
Tak zachwalacie The Killing że chyba obejrzę bo jestem do tyłu. Ogólnie staram się nie oglądać seriali "seriami", zdarzyło mi się to raz przy Downton Abbey i raz przy polskim serialu Glina. Ale generalnie nie praktykuję, bo chodzę wtedy jak zombi i totalnie zakręcona;) I czas przelatuje wtedy jak przez palce. Staram się dawkować.
Jeszcze wracając do amerykańskiej wersji "The Killing". Dwójka głównych policjantów to miła odtrutka na plastikowe cycate blondyny wylewające się z ekranów. On wygląda gorzej niż ćpuny, których przesłuchuje, ona chodzi ciągle w tym samym swetrze, a do tego oboje wyglądają jakby od miesiąca się nie myli .
I oczywiście rozwalił mnie "polski wątek". Polak w amerykańskim serialu/filmie to musi być Pan Kowalski, gangster, prowadzący knajpę. Swego czasu Salma Hayek opowiadała jak nie mogła na początku kariery dostać roli, bo ludzie widząc ją "pomyślą o swoich pokojówkach". Tak się rodzą stereotypy.
I oczywiście rozwalił mnie "polski wątek". Polak w amerykańskim serialu/filmie to musi być Pan Kowalski, gangster, prowadzący knajpę. Swego czasu Salma Hayek opowiadała jak nie mogła na początku kariery dostać roli, bo ludzie widząc ją "pomyślą o swoich pokojówkach". Tak się rodzą stereotypy.
Dzięki za polecenie "Broadchurch". Skończyłam 4 serie The Killing, a potem zabraliśmy się za Broadchurch. Przyznaję, po niektórych maratonach wyglądałam jak zombie :P.
Zdecydowanie bardziej podobał mi się The Killing. Broadchurch, seria pierwsza, jest fajne, ale nie miało takiego "pazura", bohaterowie są tacy "a ą ę, bułkę przez bibułkę". Wolę Stephane'a Holdera od detektywa Hardy, bez porównania. Jak się ogląda jeden serial po drugim to Broadchurch dużo traci w takim bezpośrednim porównaniu. Broadchurch ma swój urok, te małe szkockie (?) miasteczko, piękne krajobrazy, ale to takie "Panna Marple" 70 lat później. Wszystko pięknie, świetna muzyka, mordercy nie odgadłam (oczywiście ten kogo podejrzewa się najmniej), ale "pazura" było tam za mało jak na mój gust.
Zdecydowanie bardziej podobał mi się The Killing. Broadchurch, seria pierwsza, jest fajne, ale nie miało takiego "pazura", bohaterowie są tacy "a ą ę, bułkę przez bibułkę". Wolę Stephane'a Holdera od detektywa Hardy, bez porównania. Jak się ogląda jeden serial po drugim to Broadchurch dużo traci w takim bezpośrednim porównaniu. Broadchurch ma swój urok, te małe szkockie (?) miasteczko, piękne krajobrazy, ale to takie "Panna Marple" 70 lat później. Wszystko pięknie, świetna muzyka, mordercy nie odgadłam (oczywiście ten kogo podejrzewa się najmniej), ale "pazura" było tam za mało jak na mój gust.
A prosze bardzo. Ja musze ogladac sama, bo moj chlop odmowil ogladania tych "traumatycznych seriali ktore go niepokoja"Ania pisze:Hortensja, mogłybyśmy razem oglądać seriale, najlepiej kilkunastogodzinnymi seriami, bo tak preferuję :D
Mi sie drugi sezon tez w sumie podobal. Mial inna konstrukcje. Mysle ze w trzecim wroca do wczesniejszej formy. A co do zgadywania- w tych dluzszych serialach to tez zgaduje. Trzeba postawic na tego najmniej podejrzanego W The Killing zgadlam tez od razu mniejsce przetrzymywania dziewczynyAnia pisze:"Broadchurch" to też wspaniała sprawa: doskonały klimat, świetna muzyka, no i pan Tennant... <3 Wprawdzie udało mi się odgadnąć, kto zabił (fanatyczne skupienie, a może wpływ twórczości Agathy Christie), ale w niczym mi to nie przeszkodziło, bawiłam się świetnie. Drugi sezon nieco słabszy i trochę się boję, co też mogą wymyślić w trzecim, ale oglądać na pewno będę.
Wlasnie skonczylam pierwszy sezon i jestem zachwycona! Drugi sobie obejrze, a teraz niedlugo ma wejsc trzeci, wiec bedzie co ogladac. Podobalo mi sie to, ze rozwinelo sie to w innyl kierunku niz sie spodziewalam, to ze tyle bylo drobnych szczegolow, ktore po drodze zaczynaly miec sens. Para detektywow swietnie skonstruowana, Saga oczywiscie, ale Martin tez jest taki niejednoznaczny.Ania pisze:Świetny jest też "Most nad Sundem" z rewelacyjną muzyką The Choir of Young Believers i doskonałymi bohaterami. Jest w sumie aż za świetny, bo został mi li tylko jeden sezon, którego nie chcę na razie oglądać, bo co pocznę ze sobą, gdy już się skończy? :P Niby jest jeszcze "The fall", oglądałam też australijski "Top of the Lake" i kanadyjski "Durham County", ale to wszystko to już jakoś nie to...
Może coś mi polecicie w podobnym klimacie? Musi być zabójstwo, muszą być skrywane traumy, charyzmatyczni detektywi, a to wszystko w specyficznej, dusznej atmosferze prowincji :D
Ania, co do polecania to slyszalam, ze The Missing jest swietne (ale nie widzialam). Nie wiem co w klasykow widzialas, typu Endeavour (jest mrocznie) czy Morderstwa w Midsommer (jest prowincja duszna ) czy Morse (to juz klasyka). Z takich nowosci polecam Grantchester- akcja rozgrywa sie po II WS w Anglii, wiec jest troche w stylu Agathy, a pare detektywow tworza policjant i wikary. Na razie tylko 6 odcinkow, ale beda nastepne. Dobrze sie oglada.
"Can you argue with those placements? Of course. This is figure skating. Arguing is the best part."
Dla mnie to, że Ewelina była zamieszana w to wszystko nie było zaskoczeniem, laska była strasznie namolna w stosunku do Maćka niesamowicie. Też uważam, że zakończenie było trochę lipne, ale nie katastrofalne. W sumie byłam tylko zaskoczona, Ewelina aż taką szują była, bo nawet Julka Molenda nie była tak perfidna, po prostu głupia i działał pod wpływem emocji. Może w drugim sezonie będzie bardziej zaskakujące...
Paktu nie oglądam, choć wiem, że fan(k)i Fabijańskiego mają używanie ostatnio
Paktu nie oglądam, choć wiem, że fan(k)i Fabijańskiego mają używanie ostatnio
W "Pakcie" Fabijański jeszcze słowa nie zdążył powiedzieć przez dwa odcinki . Ja jestem wielką fanką Dorocińskiego, ale miło widzieć nowe twarze w polskim kinie, bo ile można oglądać filmów ciągle z tą samą obsadą?
[ Dodano: 2017-03-19, 18:22 ]
Oglądał ktoś "The Crown"? Polecam.
Oglądam teraz 6 serię "Homeland" (z przyzwyczajenia, bo to już nie to samo co pierwsze dwie) i bardzo się wkręciłam w mini serial "Wielkie kłamstewka" z Nicole Kidman.
[ Dodano: 2017-03-19, 18:22 ]
Oglądał ktoś "The Crown"? Polecam.
Oglądam teraz 6 serię "Homeland" (z przyzwyczajenia, bo to już nie to samo co pierwsze dwie) i bardzo się wkręciłam w mini serial "Wielkie kłamstewka" z Nicole Kidman.
- LittleLotte
- Posty: 1522
- Rejestracja: 10 lat temu
- Lokalizacja: Opole
- Kontakt:
Ja polecam "Tabu" z Tomem Hardym - świetny klimat i naprawdę umiejętnie skonstruowana, wielowymiarowa intryga.
Doczekaliśmy się też polskiego Delaneya, czyli pana Edigoya-Koryckiego w wysławiamym pod niebiosa (oczywiście jeno przez TVN) serialu Belle Epoque.
W tym samym serialu gra także niejaką Vanessa Aleksander, która z kolei jest córką niejakiej Renaty Aleksander. Taż jest natomiast (także wg TVN oraz mediów spokrewnionych) "słynną słowacką łyżwiarką figurową". Zanim zaczniecie się zastanawiać, który historyczny okres w łyżwiarstwie pominęliście, że nazwisko tej pani nie otwiera niestety żadnej szufladki w głowie, spieszę z wyjaśnieniem - pani Renata Aleksander jest słynna, bo jeździła w Holidays on Ice, w tym raz - klękajcie narody! - u boku samego mistrza tego sportu Johna Travolty.
Tak to sobie piszą mainstreamowe media o naszym sporcie...
Doczekaliśmy się też polskiego Delaneya, czyli pana Edigoya-Koryckiego w wysławiamym pod niebiosa (oczywiście jeno przez TVN) serialu Belle Epoque.
W tym samym serialu gra także niejaką Vanessa Aleksander, która z kolei jest córką niejakiej Renaty Aleksander. Taż jest natomiast (także wg TVN oraz mediów spokrewnionych) "słynną słowacką łyżwiarką figurową". Zanim zaczniecie się zastanawiać, który historyczny okres w łyżwiarstwie pominęliście, że nazwisko tej pani nie otwiera niestety żadnej szufladki w głowie, spieszę z wyjaśnieniem - pani Renata Aleksander jest słynna, bo jeździła w Holidays on Ice, w tym raz - klękajcie narody! - u boku samego mistrza tego sportu Johna Travolty.
Tak to sobie piszą mainstreamowe media o naszym sporcie...
Mówimy, jak zawsze, różnymi językami [...]. Ale rzeczy, o których mówimy, nie ulegną od tego zmianie, prawda? (Michaił Bułhakow)
Pani Renata Aleksander była przez jakiś czas jurorką "legendarnego" polskiego wydania "Gwiazdy tańczą na lodzie". Steczkowska tytułowała ją tam "Mistrzyni". A że jest matką Vanessy to nie wiedziałam. Sam serial nachalnie promowany odpuściłam sobie po dwóchn odcinkach.
Polecam "Ania, nie Anna" nową wersję "Ani z Zielonego Wzgórza" Netflixa. Wszystko tam jest bardziej dołujące niż w oryginale, a Ania naprawdę "piękna inaczej". Czekam na nowy sezon "Belfra".
Wątek może nie ten, ale ostatnio wkręciłam się w kryminały Katarzyny Puzyńskiej.
Polecam "Ania, nie Anna" nową wersję "Ani z Zielonego Wzgórza" Netflixa. Wszystko tam jest bardziej dołujące niż w oryginale, a Ania naprawdę "piękna inaczej". Czekam na nowy sezon "Belfra".
Wątek może nie ten, ale ostatnio wkręciłam się w kryminały Katarzyny Puzyńskiej.