Programy na sezon 2017/2018

Awatar użytkownika
LittleLotte
Posty: 1522
Rejestracja: 10 lat temu
Lokalizacja: Opole
Kontakt:

#76

Post autor: LittleLotte »

Ja bym tu w ogóle dodała, ze MR to nawet nie musical w klasycznym rozumieniu tego pojęcia, tylko tzw. jukebox musical, w dodatku NIGDY nie wystawiany scenicznie, istniejący tylko w formie niesamowitego firmu Luhrmana. I o ile film naprawdę robi wrażenie (Luhrman jest specem od robienia wrażenia), o tyle sama muzyka się raczej nie broni.

Holloko, kocham Cię, marry me :) :oops:

Jedno bym tylko dorzuciła:
Fajny ten musical, ale boję się co będzie jeżeli publiczność nie rozpozna głosu wokalisty. Jest wersja Josha Grobana i Celine Dion?
Najzabawniejsze jest to, że w tym roku (czy tam pod koniec poprzedniego) na Broadwayu zadebiutowal przegenialny musical, w którym rolę główną zagrał - uwaga - Josh Groban. The Great Comet ma wszystko - słynną w literaturze historię milosną, fragmenty klasyczne, muzyki elektronicznej, ocierajace się o indie rocka i muzykę pop.
A juz zupełnie nie wspomnę o Wicked...
Ano, i Ghost też nie rozumiem, sorry. Kiczowata historia, nudna, nie wpadając w ucho muzyka. Chociaż moze dpbrym cięciem da się z tego coś zrobić.

[ Dodano: 2017-09-07, 23:45 ]
Co do odgrzewania kotletów Sinitsna i Katsałapow mają mieć dowolny do Piano Concerto No.2 Rachmaninowa zmiksowane z czymś z wokalem. Tylko nie pamiętam czego
A nie czasem do Koncertu i wokalizy? :) wokaliza ma wokal, nie da się ukryc ;)

[ Dodano: 2017-09-07, 23:59 ]
Własnie sobie czytam ten dokument sporzadzony przez dobrą duszę z FSU, a zapodany nam przez dobrą duszę Holloko, i tak.
Stolbova i Klimov - Besame Mucho i Carmen. Borze. Naprawdę.
Loboda/Drozd - Chicago. Najprawdopodobniej najnudniejsze Chicago w eterze. Dodatkowo współczuję walki z rôżnica wzrostu.
Nazarova/Nikitin - Piraci z Karaibów.
Jason Brown - HAMILTON. HAMILTON. HAMILTON. HAMILTON. HAMILTON.
Nie, nie kocham Hamiltona, bo nie lubię hip-hopu, ale NARESZCIE KTOS SIĘ ZORIENTOWAŁ, ŻE ISTNIEJĄ NOWE MUSICALE.
A The Room Where It Happened jest akurat #wporzo.


Mówimy, jak zawsze, różnymi językami [...]. Ale rzeczy, o których mówimy, nie ulegną od tego zmianie, prawda? (Michaił Bułhakow)
blue cat
Posty: 751
Rejestracja: 8 lat temu
Kontakt:

#77

Post autor: blue cat »

Stolbova i Klimov - Besame Mucho i Carmen. Borze. Naprawdę.
:tired: Niech chociaż ubiorą się do Carmen w jaskrawo niebieskie gacie jak kiedyś zrobiła chyba Sotnikova coby było ciekawiej :P


joasia
Posty: 279
Rejestracja: 11 lat temu
Lokalizacja: Kraków

#78

Post autor: joasia »

A mnie muszę przyznać Moulin Rouge znudził, nie dotrwałam do sceny z jackiem Komanem. może dlatego, że oglądałam film na laptopie, w domu to się nie mogę skupić. Za to na Chicago byłam w kinie i nie jest fanką musicali. W pamięci mam jedną piosenkę (listen to mama czy coś w tym rodzaju) i tyle. Nie moja bajka.
Karmen na lodzie to przeżytek. Wika z Nikitą ładnie tańczą. Dima na razie odstaje od Katii, Katia bardzo zadziorna i taniec zapowiada się fajnie. Mają efektowne podnoszenie na koniec. Trzymam za nich kciuki, bo to ich ostatni sezon chyba.


joasia
asunta
Posty: 33
Rejestracja: 11 lat temu
Kontakt:

#79

Post autor: asunta »

LittleLotte pisze:Ja bym tu w ogóle dodała, ze MR to nawet nie musical w klasycznym rozumieniu tego pojęcia, tylko tzw. jukebox musical, w dodatku NIGDY nie wystawiany scenicznie, istniejący tylko w formie niesamowitego firmu Luhrmana. I o ile film naprawdę robi wrażenie (Luhrman jest specem od robienia wrażenia), o tyle sama muzyka się raczej nie broni..

Z tymże ja nie pisałam, że MR jest klasycznym musicalem :P . Owszem MR to tzw. jukebox musical i generalnie tak się określa ten specyficzny podtyp "musicali". Z mojej strony określenie musicalowo- kabaretowa wersja "Damy Kameliowej" była nazwą własną i pewnym skrótem myślowym, w którym nie miałam zamiaru zawierać całej teorii gatunku zarówno teatralnego jak i filmowego. MR można by jeszcze określić jako pop -operę czy postmodernistyczny musical i pewnie wszystkie to terminy do tej synkretycznej konwencji pasują. Co do samego filmu to MR na mnie osobiście nie robi, aż takiego wrażenia jako posmodernistyczna, campowa maskarada, napędzana przyspieszoną jazdą kamery i dynamicznym montażem zbliżeń w rytm znanych hitów. Jak już miałbym docenić pewien specyficzny styl tego reżysera to już wolę "Strictly ballroom" (Roztańczony buntownik) przynajmniej owa nadeskpresywność, przerysowanie, umowność formy i tematu, świadomy kicz są potraktowane z autentycznym poczuciem humoru.


Awatar użytkownika
LittleLotte
Posty: 1522
Rejestracja: 10 lat temu
Lokalizacja: Opole
Kontakt:

#80

Post autor: LittleLotte »

Dobra, wiem ze to nie ten wątek, ale nie mogę nie odpowiedzieć.
MR można by jeszcze określić jako pop -operę czy postmodernistyczny musical i pewnie wszystkie to terminy do tej synkretycznej konwencji pasują. Co do samego filmu to MR na mnie osobiście nie robi, aż takiego wrażenia jako posmodernistyczna, campowa maskarada, napędzana przyspieszoną jazdą kamery i dynamicznym montażem zbliżeń
No nie. MR nie jest pop-operą, bo nie zawiera elementów operowych (a pop-opera, jak sama nazwa wskazuje, zawiera zazwyczaj albo śpiewane na sposób popowy fragmenty operowe, albo - częściej - utwory popowe, przepisane na estetykę opery, względnie czasem klasycznego musicalu, natomiast MR ma fragmenty popowe śpiewane jak piosenki popowe, czyli ewentualnie jest pop-musicalem).
Można go, oczywiście, nazwać postmodernistycznym, ale generalnie tylko w tym sensie, że gros musicali od Follies wzwyż jest postmodernistyczne, w kontrascie do klasycznej linii (ALW na przykład). Hairspray też mozna nazwać postmodernistycznym.
Natomiast różnice między jukebox musicalem a "całą resztą" są dużo, dużo istotniejsze niż różnice między, dajmy na to, pop-operą a musicalem, albo postmodernistycznym a klasycznym podejściem do gatunku, dlatego to podkreśliłam, zwlaszcza że akurat MR nie czerpie z jakiejś jednego zespolu, jednego stylu, czy nawet jednej epoki, tylko skonstruowane jest na zasadzie "wrzucę, co mi się podoba".
1. Jukebox musical zaburza wewnętrzną integralność muzyki i tekstu, osiąganą w przypadku jednego autora muzyki i tekstu. Oczywiście, że są aranzacje, ktôre mają na celu połączyć utwory, ale w porównaniu np. z Sondheimem, to różnica jest ogromna.
2. Brak narracyjnej funkcji utworów, co akurat z łyżwiarskiego punktu widzenia jest plusem (bo łatwiej pojechac do Kocham ccięęęę niż Musimy iść do lasu, w lesie nie ma czego się bać.
3. No i przede wszystkim. Muzyka gra rolę główną, a historia - drugoplanową. Jest to o tyle ciekawe, że od takiego schematu historia-historia-piosenka-historia-piosenka, zaczęto odchodzic już gdzieś w latach 50., a nie tak dawno mial swój wielki comeback, właśnie pod postacią jukeboxów.

[ Dodano: 2017-09-08, 13:15 ]
Jestem Japonką i postanawiam podkreślić swoje pochodzenie! Będzie tak autentycznie! Wyznania gejszy! Madama Butterfly! Miss Saigon! (...) No co, też Azja, nie?
Hahaha, Satoko Miyahara - SP: Wyznania gejszy, FS: Madama Butterfly.

[ Dodano: 2017-09-08, 14:01 ]
Już kończę się wyzlośliwiać: Dziadek do orzechów wcale nie jest prawie dwugodzinnym baletem. Nie. Trwa pięć minut i nosi podtytuł Pas de deux :P


Mówimy, jak zawsze, różnymi językami [...]. Ale rzeczy, o których mówimy, nie ulegną od tego zmianie, prawda? (Michaił Bułhakow)
asunta
Posty: 33
Rejestracja: 11 lat temu
Kontakt:

#81

Post autor: asunta »

LittleLotte pisze:No nie. MR nie jest pop-operą, bo nie zawiera elementów operowych (a pop-opera, jak sama nazwa wskazuje, zawiera zazwyczaj albo śpiewane na sposób popowy fragmenty operowe, albo - częściej - utwory popowe, przepisane na estetykę opery, względnie czasem klasycznego musicalu, natomiast MR ma fragmenty popowe śpiewane jak piosenki popowe, czyli ewentualnie jest pop-musicalem).
Używając określenia "pop - opera" w poprzednim komentarzu miałam na myśli nie tyle konkretną formę - gatunek definiowany według określonych wyznaczników strukturalnych dzieła muzycznego a chodziło mi bardziej o luźne nawiązanie w MR do Traviaty i generalnie do sztuczności i pewnego rozmachu operowego w zakresie wizualnym. Co do określenia postmodernistyczny, to uznaję wspomnianą przeze mnie synkretyczność i campowość w zakresie różnych chwytów formalnych i wizualnych za wystarczające aby zastosować ten termin. Co do określenia „wrzucę wszystko co mi się podoba”, tu bym jednak nie przesadzała bo mimo zestawienia różnych, pozornie dowolnych i nie przystających do siebie odniesień, dzieło Luhrmanna trzyma się jednak pewnych ram. np. były tam jakieś średniowieczne tropy.? :-> (Oczywiście żartuję)

Niezależnie od Twoich czy moich rozważań, uważam że aspekt strukturalny tego filmu i określona forma i funkcja muzyki w nim zawarta, która w taki czy w inny sposób odróżnia go od innych filmów muzycznych, nie będą miały aż tak wielkiego znaczenia dla kompozycji programu VM, bo przecież to są tylko 4 minuty no i zdecydowali się tylko na dwie piosenki. Natomiast co do braku narracyjności wybranych utworów, to tu bym jednak polemizowała. Roxanne, jest przecież wybitnie narracyjnym utworem – no chyba że użyją wersji bez wokalu, ale wątpię. Dlatego myśl o tym ryczącym, „przedpotopowym” głosie i dosłownym tekście mocno mnie zniechęca. Do tego treść, bardziej konserwatywnym sędziom może nie przypaść do gustu. ;)

Roxanne, nie musisz zapalać czerwonej latarni
Te dni się już skończyły.
Nie musisz sprzedawać swego ciała w nocy
Roxanne, nie musisz zakładać tej sukienki dziś wieczorem,
Oddawać się dla pieniędzy.
Nie obchodzi Cię, czy to jest dobre, czy złe


Awatar użytkownika
LittleLotte
Posty: 1522
Rejestracja: 10 lat temu
Lokalizacja: Opole
Kontakt:

#82

Post autor: LittleLotte »

Natomiast co do braku narracyjności wybranych utworów, to tu bym jednak polemizowała. Roxanne, jest przecież wybitnie narracyjnym utworem – no chyba że użyją wersji bez wokalu, ale wątpię.
Nie o to chodzi. W ten sposób jakieś 90% piosenek jest narracyjne (byłoby 100%, ale przecież istnieją różne Feele).
Chodzi o to, że Roxanne - jak i każda inna piosenka w MR - opowiada jakąśtam swoją historię, ale nie wspiera bezpośrednio fabuły, wiążąc się z nią tylko posrednio. Tu raczej historia istnieje po to, żeby byly różne piosenki, niż piosenki celem opowiadania historii. I tak na przyklad w POTO wszystkie piosenki popychają fabulę do przodu, a w MR fabuła istnieje tylko po to, żeby mogły istnieć piosenki. Panimajetie? ;)

Luhrman generalnie jest spoko... W pewnych granicach. Taki czysty przerost formy nad treścia. Do pewnego momentu robi to wrażenie, później juz tylko nuży.

[ Dodano: 2017-09-08, 18:53 ]
Z GS, napisane przez SnowWhite:

The Skating lesson tweeted "Early reports of Virtue and Moir's free dance is that it is simply amazing."

When someone replied, "Are we surprised though?", he added "Even by their standards". And a couple of other skaters responded.

Eric Radford said, "Tis. Bring Tissues." And Kirsten Moore-Towers said, "It is exceptional. Even for them."

So that sounds good.


Mówimy, jak zawsze, różnymi językami [...]. Ale rzeczy, o których mówimy, nie ulegną od tego zmianie, prawda? (Michaił Bułhakow)
asunta
Posty: 33
Rejestracja: 11 lat temu
Kontakt:

#83

Post autor: asunta »

LittleLotte pisze:
Natomiast co do braku narracyjności wybranych utworów, to tu bym jednak polemizowała. Roxanne, jest przecież wybitnie narracyjnym utworem – no chyba że użyją wersji bez wokalu, ale wątpię.
Nie o to chodzi. W ten sposób jakieś 90% piosenek jest narracyjne (byłoby 100%, ale przecież istnieją różne Feele).
Chodzi o to, że Roxanne - jak i każda inna piosenka w MR - opowiada jakąśtam swoją historię, ale nie wspiera bezpośrednio fabuły, wiążąc się z nią tylko posrednio. Tu raczej historia istnieje po to, żeby byly różne piosenki, niż piosenki celem opowiadania historii. I tak na przyklad w POTO wszystkie piosenki popychają fabulę do przodu, a w MR fabuła istnieje tylko po to, żeby mogły istnieć piosenki. Panimajetie? .
Si comprendo, ale chyba kładziemy nacisk na inne kwestie.

Ty odnosisz się do zniuansowanych pojęci z zakresu zagadnień formalno - kompozycyjnych. Teraz poruszasz kwestię napięć dramaturgicznych między narracją a akcją muzyczną, które sobie funkcjonują w różnorodny sposób w filmach muzycznych bądź musicalach teatralnych. Ale moim zdaniem to nie będzie miało znaczenia w 4 minutowym programie łyżwiarskim. Muzyka w programie łyżwiarskim czy to pochodzić z klasycznego musicalu czy z jakiejś formy hybrydowej tego gatunku zostanie pozbawiona oryginalnej funkcji jaką spełniała w dziele filmowym czy teatralnym. Przecież jak wiemy są to fragmenty poprzycinane i poprzestawiane w dowolny sposób . I wówczas zagadnienia, o których piszesz wydaje mi się, że nie mają większego znaczenia i czy jest to program do Upiora czy do Czerwonego młyna. Czy do muzyki oryginalnie napisanej czy też ścieżki muzycznej powstałej już z gotowych utworów. Różnica recepcji będzie polegała tylko na klimacie i ogólnej estetyce jakie te utwory ewokują.

Punktem wyjścia do tej polemiki było przecież li tylko moje stwierdzenie że jestem rozczarowana wyborem VM. w zakresie tematu i muzyki do ich FD. Ale nawet nie wiemy jak ten program wygląda, jak połączą fragmenty, jaką wybiorą aranżację i jak to będzie skomponowane z choreografią, z konkretnym figurami, elementami technicznym bo przecież na tym styku będą powstawać nowe napięcia dramaturgiczne.


Awatar użytkownika
LittleLotte
Posty: 1522
Rejestracja: 10 lat temu
Lokalizacja: Opole
Kontakt:

#84

Post autor: LittleLotte »

Muzyka w programie łyżwiarskim czy to pochodzić z klasycznego musicalu czy z jakiejś formy hybrydowej tego gatunku zostanie pozbawiona oryginalnej funkcji jaką spełniała w dziele filmowym czy teatralnym
No własnie, niezupełnie. Bo piosenka generalnie ma tekst.
Wiele utworów musicalowych w ten sposób może po prostu nie dzialać - mają swoje miejsce w fabule i osobno bywają abstrakcyjne. A jukeboxy działają zawsze.
Piosenka o wycieczce do lasu pozostanie piosenką o wycieczce do lasu, niezależnie od tego, jakie napięcie dramaturgiczne przełoży na nią łyzwiarz. Into the woods, it's time to go nie zamieni się nagle w I love you. Ten utwór ma kluczowe znaczenie w fabule, ale z niej wydarty pozostanie piosenką o tym, że kilku bohaterów idzie do lasu.
A z jukeboxem nie ma takich problemów ;) można dowolnie przestawiać piosenki, jedna z drugiej nie wynika.

Ok, konczę zaśmiecać ten wątek.

Wracając do tematu, to wnioskując na pdostawie tych drobnych fragmencików, jakie krążą po sieci - to będzie dobry program. No i Eric Radford lubi to ;)

[ Dodano: 2017-09-08, 20:14 ]
Oraz:
Z GS, od Krunchii, via nimi
Piper and Paul's FD seems to be Film Noir themed, the music is Stolen Hearts from an album called "Film Noir: Vintage Cinema Classics"
Chyba nie mogę się doczekać.


Mówimy, jak zawsze, różnymi językami [...]. Ale rzeczy, o których mówimy, nie ulegną od tego zmianie, prawda? (Michaił Bułhakow)
asunta
Posty: 33
Rejestracja: 11 lat temu
Kontakt:

#85

Post autor: asunta »

LittleLotte pisze: Piosenka o wycieczce do lasu pozostanie piosenką o wycieczce do lasu, niezależnie od tego, jakie napięcie dramaturgiczne przełoży na nią łyzwiarz. Into the woods, it's time to go nie zamieni
Jesteś pewna?. To chyba zależy co chcesz w tym lesie robić. :lol:


Awatar użytkownika
LittleLotte
Posty: 1522
Rejestracja: 10 lat temu
Lokalizacja: Opole
Kontakt:

#86

Post autor: LittleLotte »

Jesteś pewna?. To chyba zależy co chcesz w tym lesie robić.
Ależ, Into the Woods to świetny musical jest, z naciskiem na wersję sceniczną ok2


Mówimy, jak zawsze, różnymi językami [...]. Ale rzeczy, o których mówimy, nie ulegną od tego zmianie, prawda? (Michaił Bułhakow)
asunta
Posty: 33
Rejestracja: 11 lat temu
Kontakt:

#87

Post autor: asunta »

To był taki dwuznaczny żarcik, jako aluzja do tego, że w lesie można robić różne rzeczy np. zbierać grzyby, spotkać wilka albo całować się pod drzewem. ;)
PS Sam film "Tajemnice lasu" widziałam - bardzo fajnie zrealizowana baśń i ciekawy pomysł by spleść różne historie Braci Grimm. Muzyka może mnie nie porywa, ale też mi nie przeszkadza, szczególnie w tej konwencji.
Last edited by asunta 7 lat temu, edited 1 time in total.


Awatar użytkownika
LittleLotte
Posty: 1522
Rejestracja: 10 lat temu
Lokalizacja: Opole
Kontakt:

#88

Post autor: LittleLotte »

PS Sam film "Tajemnice lasu" widziałam - bardzo fajnie zrealizowana baśń i ciekawy pomysł by spleść różne historie Braci Gimm. Muzyka może mnie nie porywa, ale też mi nie przeszkadza, szczególnie w tej konwencji.
To ja ponownie polecam wersję sceniczną - jest znacznie dłuższa, bardziej skomplikowana i zdecydowanie bardziej mroczna. W całości na YT, z cudowną Bernadette Peters w roli Wiedźmy.

Gabi i Guillame nie lubią łacinki (nie bijcie, jeśli ktoś to już wrzucał, prosiem)), via olayolay na GS:

Gabriella: I’m not a big fan of Latin for skating. I love Latin dances, I love watching Latin dances, on the floor. But on the ice… I think it’s such a different dynamic in the body that cannot really be translated on the ice, so it’s always gonna look kind of… cheap…

Guillaume: Cliché…

Gabriella: Cheap and cliché, Latin dances on the ice. Plus, there are no much possible different choices for themes and musics. Latin music always kind of sounds the same for me, with the same kind of instruments, and rhythms and… Not like this season – you could’ve had the 20ties, the 30ties, the 40ties, the 60ties, rock ’n’ roll, hip-hop, there was so many difference choices you could have! Latin music? Iiiih, not so many! [she makes a squeaking sound, and then starts laughing]. So it’s hard to be original on these things.

Guillaume: The thing about the free dance is that you get to really ice dance, and not dance on the ice. You know what I mean? And the short dance is more about dancing on the ice. All those ballroom positions don’t really fit to the ice, to the material that we have. I think it’s always gonna be a struggle, because we are ice dancers, we’re not ballroom dancers.

And for me the short dance kind of feels like Dancing with the stars. You pick skaters, and you try to make them ballroom dancers, but it’s never gonna… Like if you wanna see Latin dance, go watch a ballroom… ball, you know? [laughing] So I think it always kind of looks cheap.

[ Dodano: 2017-09-09, 01:04 ]
Nasza świeżutka para Ilinykh/Shibnev zatańczy FD do Spartacusa

A w ogóle, to ładnie razem wyglądają:
- zabilabym za tę sukienkę ;)


Mówimy, jak zawsze, różnymi językami [...]. Ale rzeczy, o których mówimy, nie ulegną od tego zmianie, prawda? (Michaił Bułhakow)
asunta
Posty: 33
Rejestracja: 11 lat temu
Kontakt:

#89

Post autor: asunta »

Wywiad Francuzów pochodzi z pre-sezonu i jakiś czas temu wywołał na forach anglojęzyczny gorącą dyskusję, oczywiście posypały się na nich gromy jak śmią tak bezceremonialnie krytykować latynoskie układy łyżwiarskie, że są tandetne, zbyt podobne i nie pasują na lód. Skoro jest tyle znakomitych przykładów w historii tańców na lodzie wspaniałych programów do latynoskiej muzyki. Akurat sam pattern rumby jest moim zdaniem niezbyt ciekawy w porównaniu z wieloma innym układami obowiązkowym np. takim tangiem romantycznym czy argentyńskim, złotym walcem, finstepem. W sumie mało również oddaje charakter rumby i nie jest też zbyt wdzięczny żeby go tak ładnie, "niewidoczne" wkomponować w całość programu. Jest jednym z najstarszych i najkrótszych układów, ale ponoć , mimo że wygląda dość nieskomplikowanie trudno go wykonać dobrze.


Awatar użytkownika
LittleLotte
Posty: 1522
Rejestracja: 10 lat temu
Lokalizacja: Opole
Kontakt:

#90

Post autor: LittleLotte »



Elena i Anton

[ Dodano: 2017-09-09, 17:19 ]
SP z chińskiego obozu:

- Sui/Han
- Peng/Jin
- Yu/Zhang
- Li Zijun
- Jin Boyang

[ Dodano: 2017-09-09, 18:05 ]
I znowu Rosjanie:
- Stepanova/Bukin

- i S/K po raz drugi

[ Dodano: 2017-09-09, 18:40 ]
- Maria Sotskova
- Michaił Kolyada
- Lena


Mówimy, jak zawsze, różnymi językami [...]. Ale rzeczy, o których mówimy, nie ulegną od tego zmianie, prawda? (Michaił Bułhakow)
ODPOWIEDZ Poprzedni tematNastępny temat

Wróć do „Ogólna dyskusja”