Moim zdaniem nie ma takiej pary w historii tańców, która w swoich programach nie miałaby jakiś podobnych i charakterystycznych dla siebie elementów, niezależnie jak pozornie różne muzycznie czy tematycznie programy mają w swoim dorobku. I to zarówno dotyczy ery 0.6 jaki ery COP. Dubowa miała swój charakterystyczny styl i Tarasowa, Liniczuk, Zazoui i co za tym idzie poszczególne pary, które wychodziły z pod ich rąk. Nawet sam bóg chorografii czyli Christopher Dean miał swoje ulubione tricki, charakterystyczną składnię ruchu, sposoby kształtowania ruchu, dźwignię podnoszeń, ukochane motywy i swoich tanecznych idoli jak np. Freda Astaire'a i Ginger Rogers, których stylowi tańca poświęcił nie jeden program łącznie z come backiem w 1994 r. W tak krótkiej formie tanecznej jaką jest program łyżwiarski choreografia w nieunikniony sposób będzie determinowana w dużej mierze przez sposób generowania ruchu typowy dla danych łyżwiarzy, to w jaki sposób trzymają ciała podczas jazdy i szeregu innych elementów, które składają się na określoną ekspresję ciała i dynamikę ruchu. Tego łyżwiarze aż tak nie zróżnicują z sezonu na sezon. Zgadzam się, że era 0.6 była okresem bardziej chorograficznym niż COP, na więcej można było sobie pozwolić. W programach COP chorografia i kompozycja zostały podporządkowane obowiązkowym elementom. Niemniej jednak ja właśnie w programach Francuzów widzę obecnie więcej chorografii niż w stylu „Cantońskim” Mariny i Igora, który nadał ton w tańcach w latach 2008-2014. Wrażenie ciągłego rozwoju ruchu, widoczne są pewne momenty solowe tańca, gdy partnerzy w rozdzieleniu nie robią dokładnie tego samego, co rozbija pewną monotonię lustrzanych odbić i jest mniej jazdy w tradycyjnym partnerowaniu naprzeciw siebie, a podnoszenia bardziej wynikają z całości elementów choreograficznych i pewnej idei programu, tak jak było to u Deana niż są oddzielnymi trikami podkreślającymi atletyzm..
Dla mnie zarzut podobieństwa nie jest problemem, jeżeli dany program, określona estetyka czy muzyczne wybory mi się podobają, a łyżwiarze jako osobowości wciągają mnie w swój świat. Wtedy nie przeszkadza mi pewna wariacja motywów, ponieważ w innej konfiguracji mogą mimo wszystko robić wrażenie i zaskakiwać To tak jak z ulubionym reżyserami, podoba mi się styl Almodovara więc nie oczekuję że nakręci film jaki Woody Allen, a ten z kolei, że nagle zrobi film jak Tarantino. Podobnie jest choreografami, Bejart miał swój określony styl, tak jak Pina Bausch, Balanchine, Jiri Kilian, Mats Ek……
Powracając jeszcze do łyżew, co mi z tego, że Tessa i Scott zrobili po Malherze to oczekiwane „coś innego” czyli Hip Hip Chin Chin program przez wielu fanów VM otoczony pewnym kultem, ale mnie nie bierze, no może pierwsze 20 sekund jest imponujące, że tak potrafią, ale sam koncept mnie rozczarowuje.
Podsumowując, nie zlewają mi się programy ani PC, ani VM ani Meryl i Charliego. Czyli zarówno par których programy w większości mi się podobały ani programy par, które jako całość w większości mnie nie porywały. U DW bardzo podobają mi pewne jakości łyżwiarskie, określone rozwiązania, które służyły ich programom i stylowi, ale jako całość konceptu to najbardziej lubię ich polkę. Podobnie było z Klimową i Ponomarienko same jakości łyżwiarskie niesamowite, ale programy jako całość to lubię z dwa.
ivi pisze:A wracając do SD V/M, obejrzałam go jeszcze raz i kompletnie nie zmieniam zdania. To chyba dla mnie najgorszy ich taniec w karierze. Jak ja bym chciała, żeby trochę go stonowali i Tessa nie tylko nie przesadzała z tą nadekspresją ruchów, ale i mimiką. Ona prawie cały czas otwiera buzię. Ten taniec kompletnie się mija z moim poczuciem estetyki i szczerze mówiąc mam zero przyjemności w patrzeniu na nich, mimo że są tak świetnymi łyżwiarzami. Mnie nie przekonują argumenty, że tak powinno wyglądać latino, ja takiego latino nie kupuję.
Według mnie problem nadekspresji wynika z tego chcieli połączyć estetykę tańców towarzyskich, która bywa nieraz przerysowana z żywiołową energią zaczerpniętą z zeszłorocznego Prince’a. Co dla mnie daje taki efekt jakby się wygłupiali albo zbyt dosłownie popisywali.Tak jak na imprezie wśród znajomych tańczysz w sposób przerysowany, żeby było śmiesznie.