Ja się bardzo zdziwiłam gdy się dowiedziałam że między Kwan i Lipinski są tylko dwa lata różnicy, bo zawsze w dyskusjach podkreślano kolosalną różnicę w dojrzałości. Kwestia stylu też gra rolę, czytałam kiedyś artykuł o tym jakimi środkami Michelle robiła się na dojrzałą - jak fryzura, makijaż, sukienki - gdy jej styl jazdy ewoluował znacznie wolniej. Nie zapominajmy też o ważnym czynniku jakim jest złoty medal olimpijski, po którym znaczna część zawodników kończy karierę, robi sobie przerwę albo traci motywację, z kolei srebro czy niższe miejsca często dają “kopa”.
Już chyba kiedyś o tym pisałam, że w Rosji to wygląda jakby przygotowywali zawodniczki na tu i teraz, jak najszybszy sukces, a jak jedna zacznie mieć problemy to przyjdzie następna, nie ważne która byle “nasza”. Zresztą sporo Rosjanek ma niezłą technikę skoków, Tuktamyszewa właściwie nie ma konkurencji na tym polu poza może Osmond, Sotnikowa i Pogoriła skaczą dobrze poza problemami z krawędziami i nerwami, Sotskowa też ma ładne skoki które naprawdę robią wrażenie na żywo bo jest bardzo wysoka. Tyle że w takim tłoku jaki jest w Rosji wystarczy naprawdę niewiele, żeby się było na wylocie. Lipnicka powiedziała w wywiadzie, że ona nawet chętnie by jeździła nadal ale uznała, że wysiłek jaki musiałaby włożyć w osiągnięcie formy żeby mieć chociaż szansę na wejście do reprezentacji nie jest tego wart, bo musiałaby pobić to co prezentowała w sezoie 2013/14 a nawet w takim razie mogłoby jej punktów zabraknąć.
Eteri Tutberidze, co by o niej nie mówić, doprowadziła do perfekcji wykorzystywania słabości obecnego systemu oceniania. Ja osobiście coraz bardziej podejrzewam, że ona specjalnie uczy swoje podopieczne prerotacji - sędziowie techniczni sprawdzają tylko dokrętki przy lądowaniu, a te w ten sposób są czyściusieńkie, można dołożyć transistions przed i po skoku, i punkciki lecą. I wszystko zgodnie z zasadami.
Skoro już o systemie mowa - dla mnie jednym z większych problemów jest to, że sędziowie używają code of points nadal jako starego systemu, z oceną techniczną i artystyczną, bez rozdziału na poszczególne komponenty jakie się na te oceny składają. Zauważcie, że pomiędzy osobnymi segmentami PCS różnica rzadko kiedy przekracza pół punkta, a już cały punkt różnicy pomiędzy najwyższą i najniższą nie zdarza się prawie nigdy. Tymczasem weźmy takiego Patricka Chana, który krawędzie ma rewelacyjne, ale powiedzmy że nie jest to najbardziej ekspresyjny łyżwiarz świata. Taki Patrick na ostatnich MŚ dostaje 9.57 za SS i 9.36 za PE (dla porównania z bardziej ekstrawertycznymi zawodnikami: Javier dostał dokładnie tyle samo za PE, a np. Jason Brown miał 9.07). Żeby zachować jakieś pozory kontaktu wyników z rzeczywistością, Patrick powinien mieć te swoje 9.50 za SS a za PE czy IN jakieś powiedzmy 7.00 (? tak strzelam, ale wiecie o co chodzi - różnica powinna być dużo większa), ale na to nie ma szans. Przykłady można mnożyć. Inna sprawa to GOE, które też często jest przyznawane od góry do dołu tak samo. Jak nie mogę się przyczepić do ocen Zagitowej za skoki, tak przyznawanie jej +3 za piruety kręcone nie w miejscu albo za szarpaną, rwaną sekwencję kroków to jakaś gruba pomyłka, ale Alina tutaj zyskuje na tym, że sędziowie wpisują od góry do dołu z grubsza to samo, tak samo jak V/T dostawali dobre noty za piruety parowe które kręcili tak powoli że spokojnie należało się im ujemne GOE.
Inna sprawa to uzależnianie oceny technicznej od artystycznej i odwrotnie. Ile razy Carolina zawala, ale zawsze sędziowie uruchamiają GOE emergency i jej TES wcale nie było takie złe? Czy na tych ME, albo w finale GP no jednak nawet ocenę za technikę miała przegiętą mocno. Pamiętam nawet jedne zawody gdzie zamiast kilku potrójnych skoczyła pojedyncze i za wszystkie miała pozytywne GOE. Ha. A z kolei i Żenia, i Alina, ale też wiele innych (Tarasova/Morozov, Nathan Chen, Shoma Uno - no mnóstwo) dostają PCS z sufitu w nagrodę za sztuczki techniczne. I to - moim zdaniem - też taki relikt z poprzedniego systemu oceniania, kiedy sędziowie, ujmując kolokwialnie, nie musieli tyle myśleć nad indywidualną oceną a raczej porównywali zawodników do siebie. Przywołując znowu Nagano - Tara miała średnią ocenę artystyczną 5.8, a Michelle 5.9. No litości. Nigdy nie byłam fanką Kwan i uważam że Lipinski nie była tak tragiczna jak się ją nieraz przedstawia, ale dla mnie to jest bardziej odjechane niż tylko 2.5 pkt różnicy w pcs między Fernandezem a Hanyu.
Oczywiście w tym wszystkim nie uwzględniam polityki, której jasne uniknąć się nie da, ale moim zdaniem stosowanie systemu punktów zgodnie z instrukcją (i logiką…) byłoby dobrym krokiem ku lepszemu. W końcu istotą IJS miała być większa segmentacja utrudniająca kombinowanie i ustawianie wyników na poziomie pojedynczej oceny - i cel ten nie został osiągnięty bo “nowy” system nadal używany jest po staremu. 6.0 zostały zastąpione 10.00 i +3 - i trochę więcej matematyki i statystyki pomiędzy - ale to w sumie tyle ze zmian, niestety.
Pomijając już to wszystko, ja też mam wrażenie że ISU nie do końca radzi sobie z sytuacją ciasnej czołówki. Popatrzmy na sytuację w paniach - mamy sporo Rosjanek i Japonek, parę Kanadyjek, Amerykanek, jest Carolina; potencjalnie wszystkie mają szansę na medale. Uczciwie oceniając, nie tylko rzetelnie każdy komponent osobno ale także z uwzględnieniem tego jak faktycznie tego dnia się zaprezentowały, rotacja na podium byłaby ogromna i sport nie miałby gwiazdy, i nie dość że nie wiadomo kogo umieszczać na plakatach to jeszcze przy sędziowaniu trzeba byłoby się - o kurczę - zastanowić! Więc trzeba kogoś na siłę wepchnąć na górę, a to już otwiera drzwi do układów i innych takich. Miałam okazję przez cały dzień zawodów spoglądać sędziom przez ramię. Wystawienie PCS zajmuje im średnio 10 sekund. Coś tam poklikają i tyle. PCS stanowi połowę punktów za program, a oni to wklepują w kilka sekund, nawet się nie zastanawiając nad tym co właśnie zobaczyli.
(Aczkolwiek muszę oddać technicznym, że naprawdę potrafią jeden piruet przewijać i przewijać by sprawdzić poziomy. Ale że na rewizje mają jakieś dwie minuty, no to pewnie też wszystkiego nie wyłapią).
Także tego, możemy wymyślać kolejne systemy punktów, ograniczenia wieku, wzrostu, wagi czy numeru buta, ale dopóki sędziowie i działacze nie zepną pośladów i nie zaczną rzetelnie wykonywać swojej roboty, to pod względem uczciwości sędziowania nic się nie zmieni.
Wyszło mi takie “make skating great again”

i w sumie nie na temat konkretnie tych zawodów ani tej dyscypliny (celowo używam przykładów od sasa do lasa aby ukazać skalę) ale te rozważania chodziły mi po głowie już od dłuższego czasu a teraz znalazła się dobra okazja żeby uporządkować i napisać

wiadomo że pewnej dozy polityki czy subiektywności nie unikniemy, ale to nie jest taniec z gwiazdami tylko sport olimpijski, pewnych standardów od sędziów trzeba wymagać. Nadal kocham łyżwiarstwo, ale w tej chwili bardziej się ekscytuję np. tym że na olimpiadę zakwalifikowała się Giada Russo niż tym kto ją wygra. Niestety.