Skate America
Ja, kiedy H/D wjechali na taflę i wyświetliło się, że jadą do Romea i Julii:
O, super, w końcu coś innego niż klimaty bluesowe (nie żebym była jakąś super fanką Romea i Julii, ale zawsze).
Ja po jakiś 30 sekundach:
W sumie można by tutaj podłożyć muzykę bluesową i nie byłoby różnicy.
Serio, ja w tym nie widziałam Romea i Julii. Dlaczego obecnie pary taneczne nie potrafią opowiadać historii na lodzie? Albo przynajmniej można takie pary policzyć na palcach jednej ręki? Madi i Zach jeżdżą pięknie, ale co z tego skoro ja nic nie czuję jak ich oglądam? Ech. Tęsknię za czasami jak co drugi taniec dowolny był teatralno-interpretacyjną ucztą.
O, super, w końcu coś innego niż klimaty bluesowe (nie żebym była jakąś super fanką Romea i Julii, ale zawsze).
Ja po jakiś 30 sekundach:
W sumie można by tutaj podłożyć muzykę bluesową i nie byłoby różnicy.
Serio, ja w tym nie widziałam Romea i Julii. Dlaczego obecnie pary taneczne nie potrafią opowiadać historii na lodzie? Albo przynajmniej można takie pary policzyć na palcach jednej ręki? Madi i Zach jeżdżą pięknie, ale co z tego skoro ja nic nie czuję jak ich oglądam? Ech. Tęsknię za czasami jak co drugi taniec dowolny był teatralno-interpretacyjną ucztą.
"Perfection is not just about control. It's also about letting go."
Od FD do RiJ w wykonaniu Maddie i Zacha milion razy bardziej wolę chociażby aborygeńskie OD Domininej i Szabalina i sorry not sorry. Nie rozumiem komu do głowy przyszło, że fajnie by było im kazać to pojechać. Jak dla mnie z tańców warto rzucić okiem na Lilę i Lewisa. Pomimo słabych twizzli to disco jest takie super ożywcze.
H/D wygrali zasłużenie, chociaż przyznaję rację, że trochę tam brakowało odniesienia do muzyki. Kiecka Madison do natychmiastowej wymiany, ten kolor nadaje się do wszystkiego, tylko nie do występów na lodzie. Charlene i Marco bardzo mi się podobali, taki fajny, miły dla oka program trochę w stylu retro, no i piękna zielona sukienka Charlene. Zwykle u tej pary razi mnie trochę praktyczny brak różnicy wzrostu (a w zasadzie to nawet wygląda, jakby ona była trochę wyższa od niego), ale wczoraj prawie nie było to odczuwalne. Natalia i Maks co prawda nie przeskoczyli Lilah i Lewisa, ale przekroczyli granicę 100 punktów i dostali chyba PB za dowolny (nie licząc challengerów), więc oby poszło to w dobrym kierunku.
Na razie obejrzałam pary i solistów, z resztą jestem w trakcie więc to później.
Uwaga ogólna, w obu dyscyplinach bardzo wyraźnie widać skrócenie programów dowolnych o pół minuty. U par pozbyto się sekwencji kroków i programy stały się przez to takie posiekane, najazd-element-najazd-element bez oddechu i płynności. Z kolei u panów usunięto tylko jeden skok, więc reszta elementów pozostaje zbita w te cztery minuty, nie ma czasu na intepretację, a chłopcy nie wytrzymują kondycyjnie. No i RIP sekwencja choreo, chyba tylko Brezina miał taką trwającą więcej niż 5 sekund i trzy kroki na krzyż... Jedyny plus taki, że niektórzy zostali zmuszeni do zmniejszenia ilości quadów, bo nie mają już czasu na najazd do każdego przez całą taflę Konstrukcja programów leży i kwiczy, niestety.
Tarasova/Morozov - zacznę od plusów. Programy są nieżenujące, i chyba najlepsze jakie mieli w karierze (poprzeczka leży nisko ale jednak). Ten wyluzowany, zabawny styl nadal im kompletnie nie podchodzi, ale po pierwsze tym razem jest to tylko SP więc musimy cierpieć tylko niecałe 3 minuty, a po drugie żadnych żółtych kropek, a Żenia w obu programach wygląda ślicznie. Tyle plusów. Poza tym, nadal nie ma ciekawej choreografii (ok, doceniam to że jest znośna, ale tę parę naprawdę byłoby stać na więcej), a najciekawszym elementem ich występów jest Maxim Trankov. Chemia na poziomie zero, praktycznie się ignorują na lodzie, rozumiem że niedawno zerwali ale… no jeżeli nawet Trankov nie jest w stanie tknąć w nich nieco życia albo dramy to już chyba nic nie pomoże.
Efimova/Korovin - podczas ich występu myślałam tylko o tym, że rosyjskie pary juniorskie są o wiele lepsze … Niedobrana para, on ją musi wiecznie ciągnąć za sobą, juniorskie programy, bałagan i błędy w najprostszych elementach. BYW przez cały ich SP do “Human” czekałam na pozę końcową nawiązującą do człowieka witruwiańskiego, chyba im prześlę tę sugestię :D
Cain/LeDuc - nadal jeżdżą jak dwójka solistów, a elementy parowe są jakieś takie ledwo wymuszone. (I nie chodzi mi tu kwestie wyglądowo-siłowe, tylko techniczne.) Do tego są bardzo niespójni stylistycznie, on sobie jedzie na luzie jak taki jajcarz, a ona udaje zimną diwę. Ale jako jedyna amerykańska para, która trzyma w miarę pozytywny kierunek rozwoju, należy im się ten medal.
Scimeca Knierim/Knierim - wkład Aljony widoczny w SP, w którym Alexa wypada świetnie, ma to zacięcie, a Chris wypada nieco głupkowato (przepraszam, ale takie sprawia wrażenie, zwłaszcza na początku). Dowolny to już niestety typowy dla nich słodziuchny ciągut, aż chce się powiedzieć: ok już wszyscy wiedzą że strasznie się kochacie, ileż można? Technicznie kompletne poplątanie, ale trudno powiedzieć na ile jest to spowodowane trenerską zawieruchą.
Hase/Seegert - jestem naprawdę pod wrażeniem postępów jakie dokonali, jeszcze kilka miesięcy temu byli dużo słabsi niż H/B. SP śliczny, taki miękki, ale nie przesłodzony. Jeszcze sporo brakuje do przyzwoitego poziomu, ale mają szansę się wyrobić.
Digerness/Neudecker - przyzwoicie, ale ekstremalne stężenie cukru jest niestrawne. Mają fajną energię i są doskonale dopasowani pod względem mechaniki ruchu, więc jeżeli zostaną razem dłużej niż przeciętna amerykańska para (tzn. dłużej niż sezon :P ) to mogą stworzyć coś ciekawego. Na razie się nie przywiązuję
Hocke/Blommaert - w zeszłym sezonie wydawało się, że zapowiada się naprawdę interesująca para, dziewczęcość i entuzjazm Anniki wyrównywały dojrzałość Rubena bez bycia creepy (jak Hao Zhang z partnerkami), ale tu się coś złego dzieje. Niedotrenowani, potykają się o własne nogi i siebie nawzajem, a do tego programy w klimacie zbyt ciężkie dla niej, a on za przeproszeniem lekko zdziadział
Walsh/Michaud - staram się znaleźć coś pozytywnego do powiedzenia, i niestety się poddaję. RIP kanadyjskie pary.
Nathan Chen - nareszcie, skończył się sezon olimpijski i związane z nim oczekiwania, chłopak wrzucił na luz i w SP widać przebłyski młodego Nathana z czasów juniorskich, kiedy bawił się łyżwiarstwem. Fajnie jeszcze, gdyby poza ruchami ciała i rąk pojawiło się więcej łyżwiarstwa łyżwami , ale w porównaniu do poprzednich dwóch sezonów to niebo a ziemia. W FS już tradycyjnie więcej jazdy w kółko, a szkoda, bo jak już odpuścił quady to mógłby wrzucić coś ciekawego między skoki, a wiadomo, że jak by chciał to potrafi.
Michal Brezina - jaka emerytura? Wreszcie ma trochę uwagi trenera (chociaż przyznam, że po tym jak Raf ich traktował to się dziwię, że Michal i Eliska jeszcze tam siedzą...), wreszcie dobre programy, wreszcie zlikwidował tego ananasa z głowy i jest cud malina. Najlepsza sekwencja kroków i choreo wieczoru, a i komponenty powinny być wyższe od Chena - bo tak jak Michal nóg nie prowadzi prawie nikt.
Sergei Voronov - kolejny reprezentant geriatrii naprawdę szacun, że mu się chce i próbuje tego 4Lo. Muszę powiedzieć, że przekonuję się do tego dowolnego - nie spodziewam się, że Sergei nagle zmieni się w artystę, a ten surowy, niepokojący klimat i zarysowana tylko, jakby niedokończona choreografia pasuje i do stylu jazdy Sergeia, i jest adekwatnym hołdem dla Denisa.
Matteo Rizzo - lubię Matteo, jest uroczy i ma fajne wybicie do skoków “znikąd” ale jednak spodziewałam się więcej? Programy kropka w kropkę jak poprzednie (chociaż za The Rolling Stones w oryginale bardzo szanuję), technicznie też postępu nie ma bo tego quada-widmo pomijam… Ogólnie niby fajnie i brawo za dobre miejsce, ale czegoś brakuje, bardzo nieśmiały ten debiut.
Vincent Zhou - będą ostra. Strasznie pretensjonalnie. Serio, jazda do powolnej muzyki i robienie natchnionych min nie czynią artysty. Programy tak puste, że hula wiatr, a od tych patrzenia na te pseudo-quady bolą mnie kolana, tak złej techniki skoków, z megaprerotacją i notorycznymi niedokrętkami to dawno nie widziałam. A sam Vincent i jego trenerzy teraz jęczą w internetach, że sędziowie go skrzywdzili. No cóż, ode mnie za całokształt idzie karny jeżyk.
Nam Nguyen - niby urósł, niby wydoroślał, a problemy wciąż te same. Plus za to, że w końcu ma strawne programy, ale i tak szkoda jego możliwości. W ogóle Nam to książkowy obraz ofiary okresu dojrzewania #nietylkorosjanki
Julian Zhi Jie Yee - szkoda wielka, że tak spaprał dowolny, ale taki ładny debiut w GP! Wiem, że Julian ma duże braki, ale na tle innych solistów z niełyżwiarskich krajów bardzo się wyróżnia od dawna i to nie tylko skokowo - bo Julian urodził się i wychował w Malezji, i tam zaczął jeździć w galerii handlowej, więc szacun się należy.
Moris Kvitelashvili - do Morisa miałam chwilę przypływu ciepłych uczuć, gdy parę lat temu miał ciekawe programy z tzw. jajem i wyglądał jakby przebywanie na tafli sprawiało mu przyjemność. Ponieważ już dawno nie ma ani jednego, ani drugiego, to nie ma co oglądać, meh.
Alexei Bychenko - pewnie nie taki był jego zamiar, ale moja wizja jest taka: z jednej strony Requiem for a dream i skazana na przegraną desperacka walka z własnymi słabościami, z drugiej horror na lodzie do Draculi w okrwawionej koszuli. Przyznajcie, że przekaz mocny, i dosłowna interpretacja treści filmów godna podziwu. Ja tam miałam ciary.
Romain Ponsart - ja nie wiem, jak można założyć TAKI kostium i TAK w nim wyglądać, po czym jechać do Carmen tak jakby chciał a nie mógł i w ogóle totalnie bezpłciowo. Mam dysonans poznawczy.
Kevin Reynolds - tu nie wiem, podziwiać determinację czy się martwić tym co tam się dzieje. Ups.
Jimmy Ma - Jimmy się super sprawdza jako showman i rozkręca imprezę na lodzie jak nikt inny, ale niestety bardzo brakuje umiejętności. O ile SP oglądało się fajnie choć bardziej jako show a nie jako program (elementy techniczne mu raczej zawadzają), to ten Rachmaninow to jednak był smutny.
Po solistkach nadal się nie pozbierałam (w pozytywnym i negatywnym sensie), tańce mam przed sobą bo najlepsze na koniec
[ Dodano: 2018-10-22, 14:52 ]
Co do Guignard/Fabbri to dodam tylko, że to nie Charlene taka wysoka, a raczej Marco taki niewysoki...
Uwaga ogólna, w obu dyscyplinach bardzo wyraźnie widać skrócenie programów dowolnych o pół minuty. U par pozbyto się sekwencji kroków i programy stały się przez to takie posiekane, najazd-element-najazd-element bez oddechu i płynności. Z kolei u panów usunięto tylko jeden skok, więc reszta elementów pozostaje zbita w te cztery minuty, nie ma czasu na intepretację, a chłopcy nie wytrzymują kondycyjnie. No i RIP sekwencja choreo, chyba tylko Brezina miał taką trwającą więcej niż 5 sekund i trzy kroki na krzyż... Jedyny plus taki, że niektórzy zostali zmuszeni do zmniejszenia ilości quadów, bo nie mają już czasu na najazd do każdego przez całą taflę Konstrukcja programów leży i kwiczy, niestety.
Tarasova/Morozov - zacznę od plusów. Programy są nieżenujące, i chyba najlepsze jakie mieli w karierze (poprzeczka leży nisko ale jednak). Ten wyluzowany, zabawny styl nadal im kompletnie nie podchodzi, ale po pierwsze tym razem jest to tylko SP więc musimy cierpieć tylko niecałe 3 minuty, a po drugie żadnych żółtych kropek, a Żenia w obu programach wygląda ślicznie. Tyle plusów. Poza tym, nadal nie ma ciekawej choreografii (ok, doceniam to że jest znośna, ale tę parę naprawdę byłoby stać na więcej), a najciekawszym elementem ich występów jest Maxim Trankov. Chemia na poziomie zero, praktycznie się ignorują na lodzie, rozumiem że niedawno zerwali ale… no jeżeli nawet Trankov nie jest w stanie tknąć w nich nieco życia albo dramy to już chyba nic nie pomoże.
Efimova/Korovin - podczas ich występu myślałam tylko o tym, że rosyjskie pary juniorskie są o wiele lepsze … Niedobrana para, on ją musi wiecznie ciągnąć za sobą, juniorskie programy, bałagan i błędy w najprostszych elementach. BYW przez cały ich SP do “Human” czekałam na pozę końcową nawiązującą do człowieka witruwiańskiego, chyba im prześlę tę sugestię :D
Cain/LeDuc - nadal jeżdżą jak dwójka solistów, a elementy parowe są jakieś takie ledwo wymuszone. (I nie chodzi mi tu kwestie wyglądowo-siłowe, tylko techniczne.) Do tego są bardzo niespójni stylistycznie, on sobie jedzie na luzie jak taki jajcarz, a ona udaje zimną diwę. Ale jako jedyna amerykańska para, która trzyma w miarę pozytywny kierunek rozwoju, należy im się ten medal.
Scimeca Knierim/Knierim - wkład Aljony widoczny w SP, w którym Alexa wypada świetnie, ma to zacięcie, a Chris wypada nieco głupkowato (przepraszam, ale takie sprawia wrażenie, zwłaszcza na początku). Dowolny to już niestety typowy dla nich słodziuchny ciągut, aż chce się powiedzieć: ok już wszyscy wiedzą że strasznie się kochacie, ileż można? Technicznie kompletne poplątanie, ale trudno powiedzieć na ile jest to spowodowane trenerską zawieruchą.
Hase/Seegert - jestem naprawdę pod wrażeniem postępów jakie dokonali, jeszcze kilka miesięcy temu byli dużo słabsi niż H/B. SP śliczny, taki miękki, ale nie przesłodzony. Jeszcze sporo brakuje do przyzwoitego poziomu, ale mają szansę się wyrobić.
Digerness/Neudecker - przyzwoicie, ale ekstremalne stężenie cukru jest niestrawne. Mają fajną energię i są doskonale dopasowani pod względem mechaniki ruchu, więc jeżeli zostaną razem dłużej niż przeciętna amerykańska para (tzn. dłużej niż sezon :P ) to mogą stworzyć coś ciekawego. Na razie się nie przywiązuję
Hocke/Blommaert - w zeszłym sezonie wydawało się, że zapowiada się naprawdę interesująca para, dziewczęcość i entuzjazm Anniki wyrównywały dojrzałość Rubena bez bycia creepy (jak Hao Zhang z partnerkami), ale tu się coś złego dzieje. Niedotrenowani, potykają się o własne nogi i siebie nawzajem, a do tego programy w klimacie zbyt ciężkie dla niej, a on za przeproszeniem lekko zdziadział
Walsh/Michaud - staram się znaleźć coś pozytywnego do powiedzenia, i niestety się poddaję. RIP kanadyjskie pary.
Nathan Chen - nareszcie, skończył się sezon olimpijski i związane z nim oczekiwania, chłopak wrzucił na luz i w SP widać przebłyski młodego Nathana z czasów juniorskich, kiedy bawił się łyżwiarstwem. Fajnie jeszcze, gdyby poza ruchami ciała i rąk pojawiło się więcej łyżwiarstwa łyżwami , ale w porównaniu do poprzednich dwóch sezonów to niebo a ziemia. W FS już tradycyjnie więcej jazdy w kółko, a szkoda, bo jak już odpuścił quady to mógłby wrzucić coś ciekawego między skoki, a wiadomo, że jak by chciał to potrafi.
Michal Brezina - jaka emerytura? Wreszcie ma trochę uwagi trenera (chociaż przyznam, że po tym jak Raf ich traktował to się dziwię, że Michal i Eliska jeszcze tam siedzą...), wreszcie dobre programy, wreszcie zlikwidował tego ananasa z głowy i jest cud malina. Najlepsza sekwencja kroków i choreo wieczoru, a i komponenty powinny być wyższe od Chena - bo tak jak Michal nóg nie prowadzi prawie nikt.
Sergei Voronov - kolejny reprezentant geriatrii naprawdę szacun, że mu się chce i próbuje tego 4Lo. Muszę powiedzieć, że przekonuję się do tego dowolnego - nie spodziewam się, że Sergei nagle zmieni się w artystę, a ten surowy, niepokojący klimat i zarysowana tylko, jakby niedokończona choreografia pasuje i do stylu jazdy Sergeia, i jest adekwatnym hołdem dla Denisa.
Matteo Rizzo - lubię Matteo, jest uroczy i ma fajne wybicie do skoków “znikąd” ale jednak spodziewałam się więcej? Programy kropka w kropkę jak poprzednie (chociaż za The Rolling Stones w oryginale bardzo szanuję), technicznie też postępu nie ma bo tego quada-widmo pomijam… Ogólnie niby fajnie i brawo za dobre miejsce, ale czegoś brakuje, bardzo nieśmiały ten debiut.
Vincent Zhou - będą ostra. Strasznie pretensjonalnie. Serio, jazda do powolnej muzyki i robienie natchnionych min nie czynią artysty. Programy tak puste, że hula wiatr, a od tych patrzenia na te pseudo-quady bolą mnie kolana, tak złej techniki skoków, z megaprerotacją i notorycznymi niedokrętkami to dawno nie widziałam. A sam Vincent i jego trenerzy teraz jęczą w internetach, że sędziowie go skrzywdzili. No cóż, ode mnie za całokształt idzie karny jeżyk.
Nam Nguyen - niby urósł, niby wydoroślał, a problemy wciąż te same. Plus za to, że w końcu ma strawne programy, ale i tak szkoda jego możliwości. W ogóle Nam to książkowy obraz ofiary okresu dojrzewania #nietylkorosjanki
Julian Zhi Jie Yee - szkoda wielka, że tak spaprał dowolny, ale taki ładny debiut w GP! Wiem, że Julian ma duże braki, ale na tle innych solistów z niełyżwiarskich krajów bardzo się wyróżnia od dawna i to nie tylko skokowo - bo Julian urodził się i wychował w Malezji, i tam zaczął jeździć w galerii handlowej, więc szacun się należy.
Moris Kvitelashvili - do Morisa miałam chwilę przypływu ciepłych uczuć, gdy parę lat temu miał ciekawe programy z tzw. jajem i wyglądał jakby przebywanie na tafli sprawiało mu przyjemność. Ponieważ już dawno nie ma ani jednego, ani drugiego, to nie ma co oglądać, meh.
Alexei Bychenko - pewnie nie taki był jego zamiar, ale moja wizja jest taka: z jednej strony Requiem for a dream i skazana na przegraną desperacka walka z własnymi słabościami, z drugiej horror na lodzie do Draculi w okrwawionej koszuli. Przyznajcie, że przekaz mocny, i dosłowna interpretacja treści filmów godna podziwu. Ja tam miałam ciary.
Romain Ponsart - ja nie wiem, jak można założyć TAKI kostium i TAK w nim wyglądać, po czym jechać do Carmen tak jakby chciał a nie mógł i w ogóle totalnie bezpłciowo. Mam dysonans poznawczy.
Kevin Reynolds - tu nie wiem, podziwiać determinację czy się martwić tym co tam się dzieje. Ups.
Jimmy Ma - Jimmy się super sprawdza jako showman i rozkręca imprezę na lodzie jak nikt inny, ale niestety bardzo brakuje umiejętności. O ile SP oglądało się fajnie choć bardziej jako show a nie jako program (elementy techniczne mu raczej zawadzają), to ten Rachmaninow to jednak był smutny.
Po solistkach nadal się nie pozbierałam (w pozytywnym i negatywnym sensie), tańce mam przed sobą bo najlepsze na koniec
[ Dodano: 2018-10-22, 14:52 ]
Co do Guignard/Fabbri to dodam tylko, że to nie Charlene taka wysoka, a raczej Marco taki niewysoki...
Efforts will lie, but will never be in vain.
U pań niezły poziom czołówki, naprawdę dziewczyny się popisały. Zasłużone zwycięstwo Satoko. Bardzo mi się w tym sezonie podoba. Kaori też ok, u Sofii jest jeszcze taka sztywność i jakby niepewność, ale pierwszy występ w seniorach bardzo na plus. Bradie z każdym programem lepiej interpretuje. W jej Romeo i Julii czuć tzw. "jaja" natomiast w programie Mad i Zacha jest ... mdło. Mdło i nijako. Masa fajnych elementów posklejanych tak, że mogliby jechac do czegokolwiek i tez by pasowało. Za to jestem po absolutnie zachwycona Charlene i Markiem. Ich program jest super, dużo tanca i do tego ta sukienka. Oba ich programy bardzo do mnie przemawiają.
Tiff i Jonatan - ok, ale strasznie "czarny" ten ich blues, w znaczeniu, ze taki ciężki w odbiorze. No mnie na kolana nie powalił. Za to bardzo ale to bardzo podobali mi się Lorraine i Quinn. Reszty nie widziałam, muszę jeszcze nadrobić. No i panów, ale jakoś nie mam specjalnej ochoty.
Tiff i Jonatan - ok, ale strasznie "czarny" ten ich blues, w znaczeniu, ze taki ciężki w odbiorze. No mnie na kolana nie powalił. Za to bardzo ale to bardzo podobali mi się Lorraine i Quinn. Reszty nie widziałam, muszę jeszcze nadrobić. No i panów, ale jakoś nie mam specjalnej ochoty.
Nie dyskutuj z debilem. Najpierw sprowadzi cię do swojego poziomu - potem pokona doświadczeniem .
Ponieważ właśnie rozpoczęło się Skate Canada, to oczywistym jest, że to najlepszy moment na podsumowanie reszty Skate America Panie i pary taneczne wydają się być na zupełnie innym poziomie przygotowania do sezonu niż pozostali, albo tak się po prostu tutaj złożyło.
Satoko Miyahara - jej programy w tym sezonie sá fantastyczne, chociaż osobiście mam trochę niedosyt co do SP, który jest trochę zbyt bezpieczny i byłoby ją stać na więcej. Ale dowolny jest absolutnie mega bez dwóch zdań. Jeżeli w tym sezonie robić tango to tylko w ten sposób. Nie mówiąc o tym, jak dobrze mi robi połączenie czterech pór roku piazzolli i vivaldiego, montaż muzyki to mistrzostwo świata. I propsy dla Satoko, że pracuje nad skokami mimo tego, że sędziowie notorycznie ignorują jej niedokrętki więc w sumie niby nie musi
Kaori Sakamoto - cieszę się ogromnie, że jej offseasonowe trudności wydają się być już przeszłością. Piękne programy (w ogóle zauważam, że większość moich ulubionych programów w tym sezonie należy do Japończyków), na jej flow mogłabym patrzeć godzinami, jakby popracowała jeszcze nad górną połową ciała to już w ogóle byłoby super.
Sofia Samodurova - skoki Satoko i artyzm Lizy, sytuacja odwrotna dałaby ideał łyżwiarki a tak to mamy Sonię Nie powiem, sympatycznie się na nią patrzy, te nadgorliwe ramiona i mimika godna Betiny mają swój urok, ale fakt że podopieczna Mishina ma skoki tak mizerne, że mało brakuje a byłyby twizzlami jest nieco niepokojący… Obawiam się, że w Rosji może nie przetrwać
Bradie Tennell - powiem szczerze, nie rozumiem zachwytów. Jeździ sztywno, na prostych nogach, wielgachne niedokrętki… Gdzie ta wielka metamorfoza od zeszłego sezonu też jakoś nie widzę, te losowo złożone do kupy wszystkie wersje Romea i Julii jechane z jedną zaciętą miną może by robiły wrażenie jakby Bradie miała tak z 5 lat mniej, ale ona jest starsza od Satoko.
Laurine Lecavelier - wygląda jak młodsza siostra Kori i w końcu widać jakieś pozytywne efekty tej współpracy. Wprawdzie programy trochę zamerykanizowane i ugrzecznione i nie mają tej lekkiej nutki awangardy co kiedyś ale forma jest, muzykalność jest, a że bardzo ją lubię to się cieszę.
Megan Wessenberg - fajny debiut, pokazała co umie a że niewiele umie to już inna sprawa… Nie wiem jak to jest możliwe, że na tym etapie dziewczyna nie wie o istnieniu krawędzi, nawet przeczy prawom fizyki i skoki ląduje na płaskim.
Polina Tsurskaya - Polina cierpi a ja razem z nią. Jej problemy zdrowotne to naprawdę wielka strata bo taka technika i moc w jeździe i w skokach to unikat. Programy ma naprawdę dobre i jak ma dobre momenty to naprawdę zapiera dech (swoją drogą oskrobali ją w PCS równo, niestety). Mi jest po prostu smutno.
Marin Honda - jeden z największych talentów w tym sporcie, ale niestety sam talent to nie wszystko, trzeba go jeszcze umiejętnie pielęgnować. Nie wiem co ponosi największą winę w tym wszystkim - czy Raf i jego pomysły dzięki którym Marin w zasadzie nie ma już żadnych skoków potrójnych, czy kontuzje, czy obecna presja wśród Japonek. W każdym razie, kolejny smuteczek. Chociaż programy są bardzo dobre, mimo że wokal kompletnie zabija unikatowość programu dowolnego.
Alaine Chartrand - czytałam tyle o tym jak to waleczna Alaine przechodzi metamorfozy i idzie na podbicie świata, a tu stara dobra Alaine, jakby zrobiono kopiuj-wklej z roku 2015. Szkoda.
Starr Andrews - szanuję stylówę, afro i w ogóle, ale jeśli chodzi o łyżwiarstwo to lekka masakra niestety. Ja rozumiem, że stres i błędy się zdarzają, ale podstawy tu leżą i kwiczą… Nie rozumiem dlaczego młode Amerykanki mają taką mizerną bazę, serio, biorę w ciemno fasolki japońskie, rosyjskie, a nawet koreańskie, nad to co USA serwuje ostatnio jeśli chodzi o młode łyżwiarki.
No i szkoda, że Loena Hendrickx musiała się wycofać, bo chociaż jej miłość do lat 90. mnie lekko przeraża, to bardzo ją lubię.
Hubbell/Donohue - o tym mdłym dowolnym koszmarku powiedziano już wszystko, ja tylko dodam, że u mnie ta choreografia do słowa mówionego powoduje fizyczny ból. W dodatku nie wiem, czy to oni się pogorszyli czy konkurencja poprawiła, ale sprawiają wrażenie bardzo sztywnych w korpusach i ogólnie górnej połowie ciała. No i to tango też dość słabe, poza tym że wyglądają jakby mieli się na siebie rzucić to tam mało tego tańca w tańcu.
Guignard/Fabbri - nareszcie, nareszcie nie mają zaniżanych ocen bo muszą czekać na swoją kolej, moim zdaniem już od paru sezonów zasługiwali na lepsze noty niż C/L no ale… Dowolny to cudeńko, lekkie, klimatyczne, Charlene błyszczy i ta sukienka (Wspominałam już, że absolutnie nie cierpię La La Landu, a ten program naprawdę mnie kupił). Pozytywnie mnie też zaskoczyło jak bardzo Charlene błyszczy w tym tangu, ich interpretacje tańców krótkich w ogóle bardzo mi się podobają, subtelne ale w charakterze
Zagorski/Guerreiro - wygląda na to, że w końcu mają programy, które pozwolą ukazać ich potencjał. Okaże się w dalszej części sezonu, bo ze względu na kontuzje Tiff mają przygotowania nieco w plecy i zwłaszcza w dowolnym panuje jeden wielki bałagan. Pattern do tango zdecydowanie najlepszy, no i Tiff jest chyba pierwszą łyżwiarką, która jakoś wygląda w tych kostiumowych inwencjach Kustarovej
McNamara/Carpenter - z tą parą mam problem. Obserwuję ich od ich debiutu w juniorach, i niby wszystko pięknie, ładnie się rozwijają, a koniec końców kompletnie nie pamiętam ich programów i nie robią na mnie wrażenia. Nie wiem co jest nie tak, trochę czuję jakby oni odhaczali punkt po punkcie z jakiegoś poradnika jak zostać dobrą parą, ale w tym wszystkim zabrakło indywidualności.
Fear/Gibson - wow, ale progres. Jeszcze długa droga przed nimi, ale zapowiada się super. I ten disco dowolny, nie w moim stylu ale dość oryginalny, pasuje im, dużo ciekawych elementów (podnoszenia!) i czuję, że mogą w tym sezonie ładnie awansować w rankingach.
Kaliszek/Spodyriev - hm, przede wszystkim te programy na ten moment są dla nich po prostu za trudne, zarówno w sferze technicznej jak i interpretacyjnej. Natalia na razie dość często się gubi i oboje ruszają się nieco zbyt miękko jak na tango i elementy modern w FD. Podkręciłabym też nieco końcówkę FD na coś z większym uderzeniem, bo jak wchodzi ten sam utwór co na początku to atmosfera trochę siada. No ale. Ogólnie doceniam stawianie sobie wyzwań i odwagę, ale trochę obawiam się, czy nie postawili sobie poprzeczki nieco za wysoko.
Muller/Dieck - ojej. Jeżeli ktoś tu tęskni za teatralnością w tańcach, to powinien obejrzeć ich dowolny. Czas na suchar - ten program daje raka. Nie wiem, co mnie dobiło najbardziej, ale chyba ta pantomima emocji
Nazarova/Nikitin - co sezon to niestety z nimi gorzej. Tym razem co prawda nie ma frędzli na nodze, ale te programy są po prostu nijakie i nudne. Podnoszenia mają te same jeszcze z czasów juniorskich, tak niskich poziomów na sekwencjach kroków to nie wiem czy kiedykolwiek widziałam, komponentowo też słabiutko… Ogromna szkoda tak zmarnowanego potencjału.
Tweedale/Buckland zabijcie, ale ich nie pamiętam.
Manta/Johnson o klasę niżej niż reszta stawki. W sumie szkoda, że nie dążą dalej i są usatysfakcjonowani tym co obecnie prezentują (a stać by ich było na więcej), ale z drugiej strony fajnie się ogląda ludzi, którzy jeżdżą dla siebie i mimo ograniczonych możliwości prezentują coś ciekawego.
Satoko Miyahara - jej programy w tym sezonie sá fantastyczne, chociaż osobiście mam trochę niedosyt co do SP, który jest trochę zbyt bezpieczny i byłoby ją stać na więcej. Ale dowolny jest absolutnie mega bez dwóch zdań. Jeżeli w tym sezonie robić tango to tylko w ten sposób. Nie mówiąc o tym, jak dobrze mi robi połączenie czterech pór roku piazzolli i vivaldiego, montaż muzyki to mistrzostwo świata. I propsy dla Satoko, że pracuje nad skokami mimo tego, że sędziowie notorycznie ignorują jej niedokrętki więc w sumie niby nie musi
Kaori Sakamoto - cieszę się ogromnie, że jej offseasonowe trudności wydają się być już przeszłością. Piękne programy (w ogóle zauważam, że większość moich ulubionych programów w tym sezonie należy do Japończyków), na jej flow mogłabym patrzeć godzinami, jakby popracowała jeszcze nad górną połową ciała to już w ogóle byłoby super.
Sofia Samodurova - skoki Satoko i artyzm Lizy, sytuacja odwrotna dałaby ideał łyżwiarki a tak to mamy Sonię Nie powiem, sympatycznie się na nią patrzy, te nadgorliwe ramiona i mimika godna Betiny mają swój urok, ale fakt że podopieczna Mishina ma skoki tak mizerne, że mało brakuje a byłyby twizzlami jest nieco niepokojący… Obawiam się, że w Rosji może nie przetrwać
Bradie Tennell - powiem szczerze, nie rozumiem zachwytów. Jeździ sztywno, na prostych nogach, wielgachne niedokrętki… Gdzie ta wielka metamorfoza od zeszłego sezonu też jakoś nie widzę, te losowo złożone do kupy wszystkie wersje Romea i Julii jechane z jedną zaciętą miną może by robiły wrażenie jakby Bradie miała tak z 5 lat mniej, ale ona jest starsza od Satoko.
Laurine Lecavelier - wygląda jak młodsza siostra Kori i w końcu widać jakieś pozytywne efekty tej współpracy. Wprawdzie programy trochę zamerykanizowane i ugrzecznione i nie mają tej lekkiej nutki awangardy co kiedyś ale forma jest, muzykalność jest, a że bardzo ją lubię to się cieszę.
Megan Wessenberg - fajny debiut, pokazała co umie a że niewiele umie to już inna sprawa… Nie wiem jak to jest możliwe, że na tym etapie dziewczyna nie wie o istnieniu krawędzi, nawet przeczy prawom fizyki i skoki ląduje na płaskim.
Polina Tsurskaya - Polina cierpi a ja razem z nią. Jej problemy zdrowotne to naprawdę wielka strata bo taka technika i moc w jeździe i w skokach to unikat. Programy ma naprawdę dobre i jak ma dobre momenty to naprawdę zapiera dech (swoją drogą oskrobali ją w PCS równo, niestety). Mi jest po prostu smutno.
Marin Honda - jeden z największych talentów w tym sporcie, ale niestety sam talent to nie wszystko, trzeba go jeszcze umiejętnie pielęgnować. Nie wiem co ponosi największą winę w tym wszystkim - czy Raf i jego pomysły dzięki którym Marin w zasadzie nie ma już żadnych skoków potrójnych, czy kontuzje, czy obecna presja wśród Japonek. W każdym razie, kolejny smuteczek. Chociaż programy są bardzo dobre, mimo że wokal kompletnie zabija unikatowość programu dowolnego.
Alaine Chartrand - czytałam tyle o tym jak to waleczna Alaine przechodzi metamorfozy i idzie na podbicie świata, a tu stara dobra Alaine, jakby zrobiono kopiuj-wklej z roku 2015. Szkoda.
Starr Andrews - szanuję stylówę, afro i w ogóle, ale jeśli chodzi o łyżwiarstwo to lekka masakra niestety. Ja rozumiem, że stres i błędy się zdarzają, ale podstawy tu leżą i kwiczą… Nie rozumiem dlaczego młode Amerykanki mają taką mizerną bazę, serio, biorę w ciemno fasolki japońskie, rosyjskie, a nawet koreańskie, nad to co USA serwuje ostatnio jeśli chodzi o młode łyżwiarki.
No i szkoda, że Loena Hendrickx musiała się wycofać, bo chociaż jej miłość do lat 90. mnie lekko przeraża, to bardzo ją lubię.
Hubbell/Donohue - o tym mdłym dowolnym koszmarku powiedziano już wszystko, ja tylko dodam, że u mnie ta choreografia do słowa mówionego powoduje fizyczny ból. W dodatku nie wiem, czy to oni się pogorszyli czy konkurencja poprawiła, ale sprawiają wrażenie bardzo sztywnych w korpusach i ogólnie górnej połowie ciała. No i to tango też dość słabe, poza tym że wyglądają jakby mieli się na siebie rzucić to tam mało tego tańca w tańcu.
Guignard/Fabbri - nareszcie, nareszcie nie mają zaniżanych ocen bo muszą czekać na swoją kolej, moim zdaniem już od paru sezonów zasługiwali na lepsze noty niż C/L no ale… Dowolny to cudeńko, lekkie, klimatyczne, Charlene błyszczy i ta sukienka (Wspominałam już, że absolutnie nie cierpię La La Landu, a ten program naprawdę mnie kupił). Pozytywnie mnie też zaskoczyło jak bardzo Charlene błyszczy w tym tangu, ich interpretacje tańców krótkich w ogóle bardzo mi się podobają, subtelne ale w charakterze
Zagorski/Guerreiro - wygląda na to, że w końcu mają programy, które pozwolą ukazać ich potencjał. Okaże się w dalszej części sezonu, bo ze względu na kontuzje Tiff mają przygotowania nieco w plecy i zwłaszcza w dowolnym panuje jeden wielki bałagan. Pattern do tango zdecydowanie najlepszy, no i Tiff jest chyba pierwszą łyżwiarką, która jakoś wygląda w tych kostiumowych inwencjach Kustarovej
McNamara/Carpenter - z tą parą mam problem. Obserwuję ich od ich debiutu w juniorach, i niby wszystko pięknie, ładnie się rozwijają, a koniec końców kompletnie nie pamiętam ich programów i nie robią na mnie wrażenia. Nie wiem co jest nie tak, trochę czuję jakby oni odhaczali punkt po punkcie z jakiegoś poradnika jak zostać dobrą parą, ale w tym wszystkim zabrakło indywidualności.
Fear/Gibson - wow, ale progres. Jeszcze długa droga przed nimi, ale zapowiada się super. I ten disco dowolny, nie w moim stylu ale dość oryginalny, pasuje im, dużo ciekawych elementów (podnoszenia!) i czuję, że mogą w tym sezonie ładnie awansować w rankingach.
Kaliszek/Spodyriev - hm, przede wszystkim te programy na ten moment są dla nich po prostu za trudne, zarówno w sferze technicznej jak i interpretacyjnej. Natalia na razie dość często się gubi i oboje ruszają się nieco zbyt miękko jak na tango i elementy modern w FD. Podkręciłabym też nieco końcówkę FD na coś z większym uderzeniem, bo jak wchodzi ten sam utwór co na początku to atmosfera trochę siada. No ale. Ogólnie doceniam stawianie sobie wyzwań i odwagę, ale trochę obawiam się, czy nie postawili sobie poprzeczki nieco za wysoko.
Muller/Dieck - ojej. Jeżeli ktoś tu tęskni za teatralnością w tańcach, to powinien obejrzeć ich dowolny. Czas na suchar - ten program daje raka. Nie wiem, co mnie dobiło najbardziej, ale chyba ta pantomima emocji
Nazarova/Nikitin - co sezon to niestety z nimi gorzej. Tym razem co prawda nie ma frędzli na nodze, ale te programy są po prostu nijakie i nudne. Podnoszenia mają te same jeszcze z czasów juniorskich, tak niskich poziomów na sekwencjach kroków to nie wiem czy kiedykolwiek widziałam, komponentowo też słabiutko… Ogromna szkoda tak zmarnowanego potencjału.
Tweedale/Buckland zabijcie, ale ich nie pamiętam.
Manta/Johnson o klasę niżej niż reszta stawki. W sumie szkoda, że nie dążą dalej i są usatysfakcjonowani tym co obecnie prezentują (a stać by ich było na więcej), ale z drugiej strony fajnie się ogląda ludzi, którzy jeżdżą dla siebie i mimo ograniczonych możliwości prezentują coś ciekawego.
Efforts will lie, but will never be in vain.
Holloko, IMo Bradie się bardzo zmieniła. Nie jest idealna i nie zachwycam się nią, ale widzę różnicę pomiędzy poprzedniem sezonem i początkami tego. W zeszłym sezonie jeździła jakby miała 12 lat, słabo choreograficznie i tak strasznie mdło. Jeszcze na AC w tym roku była spięta jak agrafka i miała takie kanciaste ruchy, ale teraz widać, ze program najeździła, czuje się w nim pewniej. Moją ulubioną zawodniczką nigdy nie zostanie, ale cenię ją obecnie za ambicję i peóby trudnych kombinacji. A, ze nie dokręca? No nie dokręca, oby tylko panel techniczny to wyłapywał i odpowiednio oceniał.
Co do naszej pary, możesz mieć niestety rację, w tym sezonie tyle par poszło do przodu, że chyba marzenia o awansie są bardzo na wyrost. W zeszłym sezonie np. bez problemów pokonywali Marie -Jade i Romaina, a w tym młodzi Francuzi odskoczyli naszym o kilka dobrych punktów. Smutne, no, ale zobaczymy co będzie dalej.
Co do naszej pary, możesz mieć niestety rację, w tym sezonie tyle par poszło do przodu, że chyba marzenia o awansie są bardzo na wyrost. W zeszłym sezonie np. bez problemów pokonywali Marie -Jade i Romaina, a w tym młodzi Francuzi odskoczyli naszym o kilka dobrych punktów. Smutne, no, ale zobaczymy co będzie dalej.
Nie dyskutuj z debilem. Najpierw sprowadzi cię do swojego poziomu - potem pokona doświadczeniem .