Muzyka w łyżwiarstwie, która was zachwyciła

Czyli wszystko to co nie pasuje do innych kategorii :)

Moderatorzy: Hortensja, kasik8222, LittleLotte, Haley452, Kathiea, Poice

Awatar użytkownika
mat
Posty: 98
Rejestracja: 2 lata temu
Kontakt:

Muzyka w łyżwiarstwie, która was zachwyciła

#16

Post autor: mat »

Halka pisze: 2 lata temu Tę muzykę wykorzystała kiedyś Vanessa Gusmeroli, świetna łyżwiarka, może nie zrobiła w swoim czasie wielkiej kariery ani nie zdobywała wielu
Vanessa Gusmeroli podczas jazdy w 3:30 robi szpagat - pierwszy raz takie coś widziałem. Coś wspaniałego!!! Można powiedzieć, że to jej taki znak rozpoznawczy, jak u Trusowej głębokie odchylanie się do tyłu podczas jazdy w pozycji mondo lub trudne wejście do podnoszenia u Madison Hubbelll i Zachary Donohue. Zawsze mocno cenie takie indywidualne znaki rozpoznawcze u łyżwiarzy.

Halka pisze: 2 lata temu A do naszego tematu pięknie pasuje Yuzuru Hanyu i ballada Fryderyka Chopina. Ja do muzyki Chopina wracam jak jest konkurs chopinowski
Czyli raz na 5 lat... Ja znacznie częściej np. do nokturnów w wykonaniu Władimira Aszkenaziego lub do koncertów fortepianowych Chopina w wykonaniu oczywiście Krystiana Zimermana.

Yuzu dobrze się w tym występie prezentuje, co za koszula! i jeszcze taki szczególik: płozy są w kolorze łyżew - całe czarne, czekam aż u jakiejś solistki płozy będą nie srebrne ale całe białe jak łyżwy :)
Yuzuru po występie dostał bardzo dużo pluszaków. Dzieci zbierające je miały pełne ręce roboty - miło było na to patrzeć. Pamiętam jak w innym wstępie (vide: https://www.youtube.com/watch?v=jn_U8hjbFoM ) Yuzuru dostał tak dużo maskotek, że dzieci zbierające je miały dodatkowo s i a t k i na te pluszaki a sam Yuzuru pomagał im w oprzątaniu lodowiska. :) :) :)
Halka pisze: 2 lata temu Bardzo lubię tango za subtelności i intrygi, dlatego nie mogę nie wkleić Kim Yu Na i Adios Nunino
Dla mnie Yu na Kim jest bezkonkurencyjna.
O tak, muzyka do tanga też jest bliska mojemu sercu. Bardzo zgrabna i sympatyczna Yuna Kim wczuła się w tę zmysłową i wspaniałą muzykę np. w 3:27 tak w punkt zatrzymała się zgodnie z dźwiękiem aby potem zmienić styl jazdy. Gładko i bezbłędnie pojechała dość trudny program.
tatianalarina pisze: 2 lata temu Philippe Candeloro jako D'Artagnan w Nagano. Nawet jeżeli miał problemy z lądowaniami pod koniec programu, to choreograficznie jest to majstersztyk i nie dziwię się tym piskom na trybunach. Około 3:10, kiedy D'Artagnan przechadza się z jakąś panią pod rękę, to ja po prostu widzę tę damę.
tatianalarina bardzo Ci dziękuje za tę propozycję. To jeden z tych występów, które jak choć raz się zobaczy, to pamięta się go przez wiele lat. Istna perełka! Wybitny przejazd i tak eksponujący męskość / rycerskość. Też widzę tę damę w 3:10 - jest wniebowzięta. :) Bardzo lubię jak występ opowiada jakąś historię, jest aktorski i ma swoją dramaturgię. Podobało mi się, że Candeloro po przejeździe założył kapelusz z piórami - bardzo to pasowało do niego i jakby chciał przedłużyć swój występ. Dla niego spektakl cały czas trwał.

Teraz soliści bardziej idą w stronę sportu koncentrują się na ilości obrotów w skokach i liczbie skoków oraz przeróżnych kombinacji skokowych zapominając o artystycznej stronie łyżwiarstwa. Yuzuru to raczej wyjątek potwierdzający regułę. Przyznam się, że z tego powodu przestałem oglądać występy solistów ale ostatnio podczas tegorocznych mistrzostw świata "dałem szansę" solistom... i co się okazało, po tak pół godzinie oglądania nie mogłem utrzymać skupienia i wyłączyłem. Oczywiście aby ta "dana szansa" solistom była stuprocentowa, to powinienem obejrzeć wszystkie występy ale nie dałem rady... Soliści jechali tak jakby im słoń nadepnął na ucho. Co chwile skok, skok, piruet, skok, skok, itd. aby nałapać jak największą liczbę punktów. Wg mnie ta maksymalna liczba skoków i kombinacji powinna być radykalnie zmniejszona np. max 3 skoki i 2 kombinacje w programie dowolnym ale na to chyba nie ma co liczyć. Jeśli dla solistów jestem zbyt ostry, to wybaczcie :)

Z drugiej strony jak skok wykonany jest w dobrym momencie muzyki i z dobrym wejściem oraz wyjściem to, to jak najbardziej podnosi walory występu. Np. U Kaori Sakamoto do muzyki z Matrixa w około 1:25, po skoku i odgłosie burzy jest takie uspokojenie. Świetnie to wkomponowała. Bardzo lubię jej interpretacje do muzyki z Matrixa np. w 3:48 jak uchyla się przed kulami niczym Neo. Ogólnie cały soundtrack do części:
I (Prodigy 'Mindfields', Massive Attack 'Disolved Girl'),
II (Fluke 'Zion', Juno Reactor vs Don Davis 'Burly Brawl')
i III (Don Davis 'Neodämmerung', Don Davis 'Spirit of the Universe') Matrixa jest bardzo dobry.


Awatar użytkownika
tatianalarina
Posty: 604
Rejestracja: 9 lat temu
Kontakt:

Muzyka w łyżwiarstwie, która was zachwyciła

#17

Post autor: tatianalarina »

@mat , chyba muszę się z Tobą zgodzić co do solistów, a ostatnie zmiany na kongresie zapowiadają, że soliści- artyści w typie Jasona Browna czy Denissa Vasiljevsa będą jeszcze bardziej niedoceniani.


Awatar użytkownika
yenny
Posty: 2410
Rejestracja: 11 lat temu
Lokalizacja: Lublin
Kontakt:

Muzyka w łyżwiarstwie, która was zachwyciła

#18

Post autor: yenny »

Niestety, od jakiegoś czasu zarówno u solistów jak i solistek premiuje się skoki na zasadzie dobrze skacze to i w pcs dajmy.


Nie dyskutuj z debilem. Najpierw sprowadzi cię do swojego poziomu - potem pokona doświadczeniem ;).
Halka
Posty: 321
Rejestracja: 5 lat temu
Kontakt:

Muzyka w łyżwiarstwie, która was zachwyciła

#19

Post autor: Halka »

A propos narzekań, to ja naprawdę nie mam nic do Nathana Chena, kompletnie, wręcz przeciwnie, bardzo mi imponuje (też swoją skromnością i normalnością), niemniej jednak z jego olimpijskim programem dowolnym pod względem choreografii się nie popisali. Jakoś ten program, pomimo, że trudny i widowiskowy, wydaje mi się być pusty.
Wracając do tematów muzycznych - to nie wiem, czy wiecie, ale pod wpływem tej antyrasistowskiej kampanii w USA na cenzurowanym znajduje się książka Margaret Mitchell ,,Przeminęło z wiatrem" i film z Vivien Leigh i Clarkiem Gable. Rzekomo zarówno ta książka, jak i film obrażają czarnoskórych mieszkańców USA. Bez komentarza.
Ja jak byłam dzieckiem, to przeczytałam ,,Przeminęło z wiatrem" i oglądałam ten film, który do dzisiaj robi wrażenie. Sceny wspólne Scarlet o'Hara i Rhetta Butlera, potem scena pożaru i ten pisk dziewczynki- służącej, zostają w pamięci na całe życie. Piękna z tego filmu była też muzyka. Nie mogę się powstrzymać, ale wkleję Wam bardzo udany program krótki Anny Rechnio do ,,Przeminęło z wiatrem". Niestety, ten występ był jednym z nielicznych, w których Ania pokazała swój wielki potencjał. Ja ją pamiętam z MŚ 1998 (5 miejsce) i z MŚ 1999 (6 miejsce). Bardzo żałowałam, że na początki 2000 lat kariera Ani się kompletnie posypała, bardzo szkoda, Zwłaszcza, że Ania znakomicie prezentowała się na lodzie i miała piękne stroje (w pamięci najbardziej mi został oliwkowy kostium do gitary klasycznej).
Po tym programie krótkim z 1998 na MŚ Ania była na drugim miejscu!!



Awatar użytkownika
tatianalarina
Posty: 604
Rejestracja: 9 lat temu
Kontakt:

Muzyka w łyżwiarstwie, która was zachwyciła

#20

Post autor: tatianalarina »

@Halka , to będzie off-top polityczny, ale "Przeminęło z wiatrem" nie ma co bronić pod względem jego stosunku do kwestii niewolnictwa. Sama mam do niego dużo sentymentu, pamiętam, jak połknęłam książkę czytając niemal nieprzerwanie trzy dni i dwie noce, film to pod względem rzemiosła może szczytowe osiągnięcie złotej ery Hollywood. A teraz sobie wyobraź, że jesteś Afroamerykanką i czytasz/oglądasz dzieło, w którym wszyscy czarni to półgłówki poczciwe (jeżeli wiernie kochają i służą białemu państwu) albo kryminalne (jeżeli nie). Albo taki uroczy dialog, w filmie go chyba na szczęście nie ma, gdy Scarlett mówi Rhettowi, ze co ci Jankesi wymyślają, że niewolnictwo było takie złe, jej papa raz w życiu kazał oćwiczyć służącego, gdy ten zapomniał wytrzeć konia, no rzeczywiście, haha, jacy głupi ci Jankesi.

Przekleję tutaj tekst z innego forum, nie mój, ale ładnie wyjaśnia, o co chodzi ludziom nielubiącym "PzW":
Per analogiam wyobraź sobie film, doskonały romans pełen gwiazd, w którym zbliża się front, ale nim nadejdzie z całym swoim okrucieństwem łagodni choć tępawi słowiańscy podludzie cudują się np. mechaniczną żniwiarką SS-mańskiego latyfundysty, a wieczorami śpiewają mu ludowe piosenki pod oknem. Przy czym jest to absolutnie poboczny temat, bo głównie chodzi o to, czy Ona poderwie Jego i czy dadzą radę prysnąć przed sowiecka ofensywą do Argentyny.


Halka
Posty: 321
Rejestracja: 5 lat temu
Kontakt:

Muzyka w łyżwiarstwie, która was zachwyciła

#21

Post autor: Halka »

Wszystko ok, tylko, że literaturę powinno się wykładać historycznie. Dzisiaj jednak w ogóle kwestia historii wydaje się być zupełnie pomijana. Dlatego to właśnie budzi mój sprzeciw. Owszem, było niewolnictwo, niosło tragiczne skutki, tylko dlaczego w sumie my mamy dzisiaj uważać, że Margaret Mitchell popierała niewolnictwo?? Zauważ, nigdy wcześniej, a aparthaid był w USA jeszcze w XX wieku, nie podnoszono takiej argumentacji.
A przede wszystkim, dlaczego na dzisiejszej retoryce mają arcydzieła filmowe zostać zapomniane i przy okazji dorobek światowego kina?
Ja bym się na miejscu Afroamerykanów nie obrażała. Czy my się mamy obrażać na Niemców za II wojnę światową? Albo nie czytać Dostojewskiego, Puszkina, chodzić na balet, słuchać Czajkowskiego? Niestety, dzisiejszą retoryką rządzi arogancja i głupota.


kasik8222
Posty: 2951
Rejestracja: 11 lat temu
Lokalizacja: Wrocław

Muzyka w łyżwiarstwie, która was zachwyciła

#22

Post autor: kasik8222 »

Pamiętam to drugie miejsce Ani po SP w 1998. To była sensacja. Do medalu było wtedy blisko, ale Ania nigdy nie miała mocnej psychiki.


kasik8222
Posty: 2951
Rejestracja: 11 lat temu
Lokalizacja: Wrocław

Muzyka w łyżwiarstwie, która was zachwyciła

#23

Post autor: kasik8222 »

Halka pisze: 2 lata temu Wszystko ok, tylko, że literaturę powinno się wykładać historycznie. Dzisiaj jednak w ogóle kwestia historii wydaje się być zupełnie pomijana. Dlatego to właśnie budzi mój sprzeciw. Owszem, było niewolnictwo, niosło tragiczne skutki, tylko dlaczego w sumie my mamy dzisiaj uważać, że Margaret Mitchell popierała niewolnictwo?? Zauważ, nigdy wcześniej, a aparthaid był w USA jeszcze w XX wieku, nie podnoszono takiej argumentacji.
A przede wszystkim, dlaczego na dzisiejszej retoryce mają arcydzieła filmowe zostać zapomniane i przy okazji dorobek światowego kina?
Ja bym się na miejscu Afroamerykanów nie obrażała. Czy my się mamy obrażać na Niemców za II wojnę światową? Albo nie czytać Dostojewskiego, Puszkina, chodzić na balet, słuchać Czajkowskiego? Niestety, dzisiejszą retoryką rządzi arogancja i głupota.
Myślę, że tu chodzi trochę o co innego. Jeżeli ktoś uważa, że Rosja to tylko balet i Puszkin, a na resztę jest przez to ślepy to tu mamy problem. Temat rzeka. Powiem szczerze, że ja wciąż jestem na takim etapie, że nawet nie odpalam sobie programów rosyjskich łyżwiarzy i póki co mi nie przeszło. Wszystko wymaga czasu.


Awatar użytkownika
tatianalarina
Posty: 604
Rejestracja: 9 lat temu
Kontakt:

Muzyka w łyżwiarstwie, która was zachwyciła

#24

Post autor: tatianalarina »

@Halka , mieszasz pojęcia. Można słuchać Czajkowskiego i czytać Puszkina, żaden z nich nie ponosi odpowiedzialności za Putina. Można czytać i oglądać wielu twórców, w tym również tych, których system wartości nie pokrywa się z naszym, tylko warto sobie to uświadomić. Można i czytać Margaret Mitchell oraz oglądać film "Przeminęło z wiatrem", tylko warto się zastanowić, jaki on przekaz podprogowy niesie. Filmu zresztą nikt nie cenzuruje, tylko HBO dodało do niego krótki filmik z komentarzem historyków o tym, jak wyglądała prawda o wojnie secesyjnej i niewolnictwie.
Przekleję jeszcze mój własny komentarz z tamtego forum i kończę temat.
Problemem "PzW" nie jest to, jak twierdzą poniektóre dyskutantki, że pokazuje "jak było". Książka i film pokazują kawałek historii USA z punktu widzenia białych zamożnych południowców i zachęcają czytelników i widzów, aby się z ich poglądami utożsamiali.Te poglądy to m. in.
- czarnoskórzy to w najlepszym razie poczciwi prostaczkowie, ich jedyną zaletą jest ich użyteczność i bezwzględna lojalność w stosunku do białych państwa. Takie są czarne pozytywne postaci jak wuj Piotr i Mamie, pozostali to niewdzięczni szubrawcy i kryminaliści (Nawiasem mówiąc, czy gdzieś jest wspomniane, na jakiej zasadzie Mamie służy Scarlett po emancypacji? Otrzymuje jakieś wynagrodzenie, czy robi to za wikt, dach nad głową i okazjonalny prezent w postaci jedwabnej halki?)
- ustrój niewolniczy był korzystny dla obu stron, przemoc fizyczna i seksualna nie istniała. W książce jest taka urocza konwersacja pomiędzy Rhettem i Scarlett z cyklu "ale głupi ci Jankesi" - wierzą w to, że Murzyni byli chłostani! Papa Scarlett tylko raz kazał wychłostać niewolnika za to, że zapomniał wytrzeć spoconego konia, no drobiazg zupełny, należało mu się.
- wojna secesyjna była niczym nie zawinioną przez Południe tragedią, której najgorszym skutkiem było to, że biali państwo musieli się wziąć do roboty
- Ku Klux Klan to organizacja dżentelmenów broniących białych dam.

I to wszystko jest podane jako tło historyczne dla romansowych przygód Scarlett, więc odbiorca łyka to niejako mimochodem. Więc jest to bardziej szkodliwe, niż (trudno, prawo Godwina jest nieubłagane) świetny artystycznie "Tryumf woli", w którym naszej uwagi nie odwraca romantyczna fabuła i trudno nie zauważyć, że piękno tych ujęć służy gloryfikacji jednego z najpaskudniejszych reżimów w historii świata.

Dyskutantkom wykrzykującym "hurr, durr, cenzura, wolność wypowiedzi" polecam zapoznanie się z historią starego disneyowskiego filmu "Song of the South", który wytwórnia obecnie trzyma w ściślejszym zamknięciu, niż CDC wirusa ospy. To jest dopiero cenzura! Karina Longworth zrobiła w ub. r. świetną serię podcastów o historii tego filmu, zatrącającą również o losy czarnych aktorów w Hollywood, w tym przywoływanej tutaj Hattie McDaniel, bardzo polecam. www.youmustrememberthispodcast.com/epis ... rsial-film Disneyowi oczywiście żaden GUKPiW nie zakazuje emisji tego filmu, tylko Disney sobie przekalkulował, że straty wizerunkowe (i idące za nimi finansowe) będą nieporównanie większe, niż zyski ze sprzedaży tego filmu dla paru nostalgików. Opatrzenie PzW komentarzem uważam za dobrą decyzję. Może HBO mogłoby tak ustawić algorytm, aby każdy, kto je chce obejrzeć, musiał najpierw obejrzeć "Zniewolonego"? Albo chociaż "Django"? wink

Kiedy mojej matce udało się kupić PzW (w PRLu na poszukiwane tytuły się polowało), łyknęłam całość chyba we dwie albo dwie i pół doby nieprzerwanego czytania. Już chyba potem żadnej książki tak nie czytałam. Tak więc rozumiem sentyment jego obrończyń, niemniej nie można udawać, że nie jest to zatruty cukierek.


Awatar użytkownika
tatianalarina
Posty: 604
Rejestracja: 9 lat temu
Kontakt:

Muzyka w łyżwiarstwie, która was zachwyciła

#25

Post autor: tatianalarina »

Aha, i jeszcze, bo odczuwam w Twoim poście taką myśl "tyle lat nikomu to nie przeszkadzało, a teraz nagle przeszkadza". Otóż przeszkadzało, afroemrykańscy aktywiści protestowali pod kinami w dniu premiery "PzW" zdjęcie niżej. Tylko że biały mainstream miał te protesty w nosie, byle $$$ się zgadzały. Teraz wreszcie nie ma, i bardzo dobrze moim zdaniem.
Obrazek


Awatar użytkownika
Hortensja
Posty: 691
Rejestracja: 11 lat temu
Lokalizacja: Paryż

Muzyka w łyżwiarstwie, która was zachwyciła

#26

Post autor: Hortensja »

Halka pisze: 2 lata temu
Blues for Klook Daisuke Takahashi - ja bluesa nie słucham, ale naprawdę wszystko w tym programie jest. Bardzo dobrze podkreślone akcenty i rytm.

Dla mnie przy calym szacunku do Daisuke i jego programu (ktory jest swietny) Blues for Klook juz na zawsze zostanie programem Usovej i Zhulina. To jest jedno z tych arcydziel tancow na lodzie, w dodatku jeszcze z ery gdy IJS nie ograniczal tak choreo:



"Can you argue with those placements? Of course. This is figure skating. Arguing is the best part."
Awatar użytkownika
mat
Posty: 98
Rejestracja: 2 lata temu
Kontakt:

Muzyka w łyżwiarstwie, która was zachwyciła

#27

Post autor: mat »

Ciekawa dyskusja o PzW, w którym ja najbardziej cenię grę aktorską uroczej Vivien Leigh.
Z dzisiejszej perspektywy sporo wybitnych dzieł ma bardzo poważne mankamenty... jednak rozumowanie ahistoryczne jest nie na miejscu. Zgodzę się tu z Halką, że nie należy oceniać stosunku bohaterów do niewolnictwa. Oni żyli w świecie o innej wrażliwości oraz często nawet nie byli do końca świadomi w czym uczestniczą... że świat może inaczej wyglądać. Zresztą do dzisiaj USA jest krajem na pół barbarzyńskim... wyroki śmierci zgodne z prawem, powszechna dostępność do broni palnej itd. Za nimi ciągnie się do dzisiaj ta straszna historia: eksterminacja Indian, okrutne niewolnictwo, rasizm itd.

Jednak podobnie jak kasik8222 czy tatianalarina zawsze burzę się, jak w ładnym papierku sprzedawany jest fałszywy obraz historii (i ogólnie jakaś nieprawda). Nie przemawiają do mnie tłumaczenia w stylu: "a to taka kreacja reżyserska/pisarza, przecież to fabuła a nie dokument" albo "to <<prawda>> widziana z perspektywy X". Jeszcze ten drugi argument były ok, gdyby ów zaślepienie było obnażone w dziele. Czym innym jest propaganda (ona uwielbia wycinać wszystko to co nie jest jej na rękę) a czym inny mądre niuansowanie czy też przedstawianie sytuacji z różnych stron jak w Rashomonie Kurosawy.

W czasach kolonialnych wiele angielskich pisarzy było wręcz "skażonych" rasizmem... i co zrobiono? Ponoć prawie wszystkich zmarginalizowano (i słusznie) oprócz jednego - Jacka Londona (i też słusznie). Jego talent pisarski okazał się silniejszy... Ja czytałem, dość dawno temu, tylko jedną jego powieść "Martin Eden" i żadnego rasizmu tam nie pamiętam a dzieło jest wybitne!!! W takich trudnych i kontrowersyjnych sytuacjach nie należy wylewać dziecka z kąpielą ale z drugiej strony KONIECZNIE, trzeba postąpić tak jak wspomniana stacja HBO, która dodała do filmu krótki komentarzem historyków o tym, jak wyglądała prawda o wojnie secesyjnej i niewolnictwie. Czyli żeby niewyrobiony odbiorca bardziej świadomie odbierał kontrowersyjne dzieło. Nie ma też jakieś stałej reguły jak postępować w takich sytuacjach - indywidualnie trzeba rozpatrzeć każdy przypadek i w y w a ż y ć za i przeciw aby zdecydować co polecić z zastrzeżeniami a o co lepiej przemilczeć.


Hortensja pisze: 2 lata temu Blues for Klook juz na zawsze zostanie programem Usovej i Zhulina. To jest jedno z tych arcydziel tancow na lodzie, w dodatku jeszcze z ery gdy IJS nie ograniczal tak choreo:
Ogólnie za taką "dziką" muzyką nie przepadam a w programie Nathana Chena (który skądinąd jest dobrym łyżwiarzem) też do mnie nie przemówiła. Natomiast w interpretacji Usovej i Zhulina nabiera jakiegoś innego wymiaru... i O DZIWO nawet mi się zaczyna podobać, choć przypuszczam że przy tym wykonaniu to nawet jakaś zupełna chałtura muzyczna by mi nie przeszkadzała. Wspaniały taniec! Co za pozy i chorografia - jak dużo oryginalnych i ciekawych układów po: 0:40, 1:40, 2:15, 2:50, 3:50, 4:00, 4:25. Czuje też dużą chemię i zgranie w tej parze. Hortensjo jak miło, że pamiętasz o takich perełkach!

Jest tylko jedna rysa na szkle - trochę słaba jakość tego filmiku ale ze starszymi nagraniami tak to już często bywa.
-----------------------------------------------------
A teraz będzie klasyk nad klasyki: Torvill and Dean - "Boléro"
Już sam początek (bardzo oryginalny!) skradł mi serce... tak jakby im się w ogóle nie spieszyło do jazdy na lodzie - super! Program bardzo liryczny. Ten szpagat w 1:38 - tu partnerka pomogła mu wstać ale pewnie szpagat taki jak u Vanessy Gusmeroli też by zrobił, ohh dużo tu było efektownych elementów a te zakończenie..... mmm poezja! :) <serce>
Nie dziwie się, że za walory artystyczne kiedyś dostali maksymalną ocenę - każdy z 9 sędziów wystawił najwyższą notę 6.0 (stary system oceniania). To był chyba jedyny taki przypadek w historii!



Awatar użytkownika
tatianalarina
Posty: 604
Rejestracja: 9 lat temu
Kontakt:

Muzyka w łyżwiarstwie, która was zachwyciła

#28

Post autor: tatianalarina »

"Bolero" Deana i Torville to jest absolutnie program ikona, z gatunku tych, które kojarzą nawet ci, którzy w ogóle się nie interesują łyżwiarstwem figurowym. Taki łyżwiarski Chanel no. 5.

Chyba kiedyś o tym pisałam, że któreś z tej pary mówiło w wywiadzie, że oryginalny początek wziął się stąd, że montażysta mimo wielu prób nie dał rady przyciąć im tego utworu do przepisowej długości, więc wybrnęli z tego w ten sposób, że zaczynali program na klęczkach, bo wtedy (nie wiem, czy tak jest dzisiaj) licznik czasu zaczynał bić od momentu postawienia pierwszej płozy na lodzie. Jak widać, sztuka się bierze z ograniczeń.


Awatar użytkownika
mat
Posty: 98
Rejestracja: 2 lata temu
Kontakt:

Muzyka w łyżwiarstwie, która was zachwyciła

#29

Post autor: mat »

@tatianalarina ciekawe kulisy pięknego początku występu Jayne i Christophera do ""Bolero" i nie znałem ich. Tak, ograniczenia mogą być stymulujące np. Dostojewski narzekał na cenzurę, nie tylko carską ale też o wiele boleśniejszą - redakcyjną (autor "Notatek z podziemia" publikował powieści w częściach w gazetach) ale dzięki temu jego dzieła są mniej dosłowne i w ostatecznych rozrachunku, po czasie weszły do żelaznego kanonu literatury światowej. Oczywiście autor zawsze powie, że lepiej jakby te ograniczenia narzucał sam sobie (o ile ma na tyle samodyscypliny) a nie czynniki zewnętrzne.

Hortensja pisze: 2 lata temu Blues for Klook juz na zawsze zostanie programem Usovej i Zhulina.
Jest jeszcze druga wersja tego wykonania - w pokazach galowych do mistrzostw świata w 1994 r. Bardzo się nie różni od oryginału ale jest inny anturaż i stroje a Usova z Zhulinem ganiają się przy bandzie.


Pozostając w tematach muzyki do filmów na tegorocznej olimpiadzie podobał mi się przejazd pięknej Fear (co za strój - królowa!) i Gibsona do "Króla lwa" - kompozytorem muzyki jest słynny H. Zimmer. Ogólnie bardzo lubię tę parę i myślę, że oboje jeżdżą na równie wysokim poziomie. Dobrze się dobrali. Oglądając przejazd patrzę głównie na sympatyczną zwinną i gibką Fear ale też trzeba przyznać, że jej partner dobrze dotrzymuje jej kroku. Muzyka w 2'giej części programu jest lepsza (dobry głęboki wokal). Jest też kilka smaczków technicznych: podnoszenie rotacyjne, gdzie partnerka trzyma się nogą za szyję partnera lub pod koniec element ślizgowy. W jednym z wywiadów przyznali, że inspirują się występami Jayne Torvill i Christopher Deana.


OdaDoRadosci
Posty: 15
Rejestracja: 2 lata temu
Kontakt:

Muzyka w łyżwiarstwie, która was zachwyciła

#30

Post autor: OdaDoRadosci »

Jest jeszcze kawałek Coldplay Paradise


ODPOWIEDZ Poprzedni tematNastępny temat

Wróć do „Hyde Park”