Zanim Małysz wygrał TCS w 2001 roku to większość Polaków nie odróżniała punktu K od punktu G

Moderatorzy: yenny, Hortensja, kasik8222, LittleLotte, Haley452, Kathiea, Poice
Problem w tym, że my w łyżwiarstwie figurowym sukcesów nie odnosimy, ale banda ekspertów jak na zawołanie. To, że Adelina rzekomo wylądowała na dwie nogi, to jeszcze nic. Śmieszą mnie ludzie, którzy nie mają nic konkretnego ani merytorycznego do powiedzenia, ale czują się powołani do wydawania osądów. Mało tego, większość ludzi nawet nie wie, że istnieje ISU ani że ma swoją stronę. Że wyniki szczegółowe nie są tajemnicą, i da się je zweryfikować. Szukają taniej sensacji, jak "L'Equipe" przed Olimpiadą.to u nas cecha narodowa, odnosimy sukces w jakiejś dyscyplinie i od razu banda ekspertów się pojawia
Nie no, jeśli wylądowała nie dotykając łyżwą lodu to +3 jak nicLittleLotte pisze:no, fajnie, Ksenia nie dotknęła łyżwą lodu, Tatiana tak, to Ksenia powinna wygrać
To właśnie dowodzi, czym jest dobry komentarz. Zadaniem komentatora jest przecież właśnie wyjaśnienie widzom, który skok jest trudniejszy i dlaczego ostateczny wynik jest taki a nie inny, zwłaszcza, jeśli tak jak w tym roku, protokoły wyskakują praktycznie od razu na stronie internetowej, komentator może sobie na nie zerknąć i wyjaśnić niekumatym, o co chodzi. Tragiczny komentarz na TVP na pewno nie pomógł tym wszystkim pseudoznawcom zrozumieć, dlaczego wygrała Adelina albo dlaczego Yuzuru wygrał mimo upadku.olcia pisze:W każdym razie chodzi mi o to że dla przeciętnego widza nie ma różnicy pomiędzy tulupem, a lutzem i potem nie może zrozumieć tego że jeden zawodnik upadnie i mimo wszystko jest lepszy od tego który nie upadnie. Wtedy dochodzi do wniosku że to ustawione niesprawiedliwe itd.
Tak żeby wrzucić kij w mrowisko, warto dodać, że nie tylko laicy tego nie rozumieją. I wśród ekspertów, pojawiają się opinie, że upadki nie powinny być wynagradzane. Dick Button niemal w każdym wywiadzie to powtarza.W każdym razie chodzi mi o to że dla przeciętnego widza nie ma różnicy pomiędzy tulupem, a lutzem i potem nie może zrozumieć tego że jeden zawodnik upadnie i mimo wszystko jest lepszy od tego który nie upadnie.
Zgadzam się. Od razu przypomina mi się jak oglądałam w trakcie ZIO inne konkurencje, gdzie występuje sędziowanie - freestyle na nartach, snowboardzie, narciarstwo akrobatyczne (nie pamiętam dokładnych nazw konkurencji :D). Te sporty to dla mnie czarna magia, ale komentatorzy byli świetnie przygotowani, było widać, że mają dużą wiedzę i "żyją" tymi sportami. Tłumaczyli dlaczego dany zawodnik/zawodniczka uzyskał wyższe noty - a to skok był wyżej, było więcej rewolucji, skorzystał z większej skoczni, złapał "graba" itp. Natomiast p. Babiarz i reszta (zwłaszcza ten obcokrajowiec z pierwszego dnia TE) spartolili sprawę. Od razu było widać, że nie oglądają obecnego łyżwiarstwa, mylili skoki, powtarzali te same frazesy jakby widzowie byli debilami i nie byli w stanie zapamiętać, że w drugiej części programu dostaje się bonus w postaci 10% BV. Już pomijam kwestię, że nie potrafili przeanalizować występu zawodnika/zawodniczki/pary, tak aby widz zrozumiał dlaczego pani A wygrała z panią B. Z Plush'a robili faworyta do złota, a w trakcie SP konkursu indywidualnego p. Babiarz stwierdził, że Yuzuru: ,,Absolutnie najlepszy na świecie w tym roku, faworyt tych Igrzysk!".Haley452 pisze: To właśnie dowodzi, czym jest dobry komentarz. Zadaniem komentatora jest przecież właśnie wyjaśnienie widzom, który skok jest trudniejszy i dlaczego ostateczny wynik jest taki a nie inny, zwłaszcza, jeśli tak jak w tym roku, protokoły wyskakują praktycznie od razu na stronie internetowej, komentator może sobie na nie zerknąć i wyjaśnić niekumatym, o co chodzi. Tragiczny komentarz na TVP na pewno nie pomógł tym wszystkim pseudoznawcom zrozumieć, dlaczego wygrała Adelina albo dlaczego Yuzuru wygrał mimo upadku.
Co prawda, to prawda. A tak swoją drogą, ten obcokrajowiec to był Serkis czy tam Sarkis Tewanian, trener naszej pary sportowej (jakby ktoś nie wiedział, takowa istnieje, a jej istnienie to w ogóle temat na osobną dyskusję).Natomiast p. Babiarz i reszta (zwłaszcza ten obcokrajowiec z pierwszego dnia TE) spartolili sprawę.
Tu się zgodzę. Jednak zraziłam się do tego pana, bo ja wyczekiwałam startu solistów... A tutaj zamiast emocji dostałam beznadziejny komentarz. Pan Tewanian milczał przez cały przejazd, nic nie opowiadał o zawodnikach, nie mówił jakie skoki wykonują. Jedyne o czym wspominał to na końcu stawiał werdykt - czysty przejazd lub nie. Pamiętam, że później chyba komentował też tańce (?) i wiem, że się rozkręcił, bo i jego polski brzmiał lepiej, no i mówił w trakcie programów co się dzieje.LittleLotte pisze:
Co prawda, to prawda. A tak swoją drogą, ten obcokrajowiec to był Serkis czy tam Sarkis Tewanian, trener naszej pary sportowej (jakby ktoś nie wiedział, takowa istnieje, a jej istnienie to w ogóle temat na osobną dyskusję).
I jak w ogóle mi nie pasował pierwszego dnia, tak potem się rozkręcił, widać że ma i pojęcie, i wiedzę, i jest "w sezonie". Może orłem komentarza nie był, ale w porównaniu z Babiarzem, to serio było o niebo lepiej, przynajmniej merytorycznie. Nie powtarzał tego samego dziesiątki razy przynajmniej.
Tańce komentował Babiarz, bo w pamięci wrył mi się tekst: "nie będę Państwu nic opowiadać podczas programów, bo tańce lepiej oglądać w milczeniu" czy coś w tym stylu :D oczywiście zgadzam się, że podczas tańców nie wolno za dużo mówić, ale w przypadku Babiarza to tak ewidentnie wynikało z jego braku wiedzy na temat tej dyscypliny, że było aż śmiesznePoice pisze:Pan Tewanian milczał przez cały przejazd, nic nie opowiadał o zawodnikach, nie mówił jakie skoki wykonują. Jedyne o czym wspominał to na końcu stawiał werdykt - czysty przejazd lub nie. Pamiętam, że później chyba komentował też tańce (?) i wiem, że się rozkręcił, bo i jego polski brzmiał lepiej, no i mówił w trakcie programów co się dzieje.