Moje wrażenia z wizyty w Barcelonie
Moderatorzy: Hortensja, kasik8222, LittleLotte, Haley452, Kathiea, Poice
Moje wrażenia z wizyty w Barcelonie
W końcu miałam okazję się wyspać, więc zgodnie z obietnicą chciałabym podzielić się swoimi wrażeniami z oglądania na żywo GPF, a także moje spostrzeżenia dotyczące Barcelony i Hiszpanów.
Towarzyszyła mi moja przyjaciółka, która o łyżwiarstwie wiedziała tyle co nic, nigdy nie oglądała żadnych zawodów, a mimo to na moje pytanie czy chce lecieć ze mną do Barcelony na GPF od razu się zgodziła (wszystkim życzę takich przyjaciół <3).
Moja podróż rozpoczęła się w czwartek wieczorem – najpierw podróż pociągiem do Trójmiasta , a w sobotę po 6 poleciałyśmy do Warszawy. Następnie po 13 lot z Warszawy i po niecałych trzech godzinach lądowanie w Barcelonie. Miasto przywitało nas ciepłą, praktycznie bezwietrzną pogodą. Barcelona ma świetne rozwiązania komunikacyjne – praktycznie co chwilę odjeżdża autobus z lotniska do centrum Barcelony i to za jedyne 11 euro w dwie strony (15 dni na powrót). Zarezerwowałyśmy hotel na jednej z głównych ulic Barcelony i sądziłyśmy, że trafimy do niego bezproblemowo, ale spotkały nas dość nieoczekiwane problemy. Miasto jest bardzo dziwnie rozplanowane – są bardzo długie główne ulice, a przy nich znajduje się dziesiątki mniejszych ulic, przy których budynki ulokowane są na zasadzie kwadratów. Krążyłyśmy wokół kilku ulic przez ok 2 godziny…kilkukrotnie pytałyśmy przechodniów jak dość do hotelu – zawsze mówili, że to blisko i wystarczy iść prosto i skręcić w prawo lub w lewo Na całe szczęście w końcu ujrzałyśmy wielki napis nazwy hotelu. Swoją drogą – jeżeli ktoś wybiera się do Barcelony to z czystym sumieniem mogę polecić hotel Soho – świetne warunki, kapitalna lokalizacja do zwiedzania miasta (do głównych punktów turystycznych jest stosunkowo blisko), metro tuż obok, w pobliżu wiele stosunkowo tanich sklepików i restauracji, bardzo życzliwa obsługa, świetne łącze wi-fi, czysto, schludnie, codzienna zmiana ręczników i pościeli, sprzątanie pokoju, kompletne wyposażenie, wygodne łóżka, cicho ( a miałyśmy okna wychodzące na jedną z głównych ulic Barcelony!), a do tego można zostawić bagaże po wymeldowaniu tak długo jak się chce – to wszystko za 40 euro za noc.
Wieczorem w piątek po dotarciu do pokoju i odświeżeniu się postanowiłyśmy wyjść na miasto. Barcelona o tej porze roku wygląda przepięknie – ulice i budynki cieszą oczy kolorowym świątecznym oświetleniem. Zdziwiło nas, że nie ma przycisków przy skrzyżowaniach, ale szybko zobaczyłyśmy dlaczego….dla Hiszpanów to norma przechodzić na czerwonym świetle i wszyscy tak robią – czy starzy, czy młodzi. Od razu widać kto jest turystą, bo stoi i czeka jak ten kołek na zielone światło (aka my xD). Miasto żyje całą dobę i obojętnie, o której godzinie wychodzi się na ulice to są pełne samochodów i ludzi. Około północy wróciłyśmy do hotelu i od razu sprawdziłam wyniki programu krótkiego – najpierw chciałam mieć niespodziankę w sobotę, aby nie przejmować się i niepotrzebnie nie martwić się przed programem dowolnym, ale (co pewnie nikogo nie dziwi xD) nie wytrzymałam i musiałam sprawdzić, który był Yuzu po SP. Przyznam, że byłam zaskoczona nie tyle jego wynikiem, co przewagą nad innymi
W sobotę wstałyśmy skoro świt i ruszyłyśmy zwiedzać miasto. Widziałyśmy większość ,,must see” w Barcelonie, a około 15 udałyśmy się na halę metrem, gdyż znajduje się ona raczej na obrzeżach miasta. Szczerze to nie miałyśmy pojęcia jak dość ze stacji metra, ale na szczęście zobaczyłam dwie Azjatki (stały tyłem, ale nietrudno zauważyć, że to Japonki xD), niosących kilka bukietów, więc poszłyśmy za nimi xD Tutaj zaczyna się moje wielkie fangirlowanie, bo przy samej hali minęłam Briana Orsera (lol!!! Był jakieś dwa metry ode mnie, spieszył się do hotelu, który stoi od razu przy hali). Oczywiście moja przyjaciółka nie wiedziała czym się podjarałam O dziwo nie było żadnych kolejek przy wejściu, więc rozejrzałyśmy się po okolicy – przy hali znajduje się ładny park z placem zabaw, a także można zobaczyć plażę i morze Wróciłyśmy do hali, wewnątrz dobre oznakowanie, uśmiechnięci i skorzy do pomocy wolontariusze. Znalazłyśmy nasze miejsca i czekałyśmy na start zawodów. W międzyczasie spotkałam się z kobietą (nie napiszę z panią, choć jest prawie dwa razy starsza ode mnie , którą znam z forum dla fanów Yuzuru (przeurocza Hiszpanka!). Miałyśmy miejsca w ostatnim rzędzie, ale hala była mała, toteż widok był bardzo dobry (nadspodziewanie dobry, bo sądziłam, że widok będzie tragiczny).
Pierwszą konkurencją były pary sportowe. Na trybunach było trochę pustych miejsc, zwłaszcza na miejscach po stronie sędziów i na miejscach w rogach hali. Zdziwiło mnie, że Yuko i Alexander startują jako pierwsi…Jednak ich program był dobry, świetna interpretacja, oby wróciła ich forma z początku sezonu. Następnie Cheng i Hao – ich twist jest nie z tej ziemi…praktycznie cały czas mówiłam tylko ,,wow”. Później moi chińscy ulubieńcy, czyli Xiaoyu i Yang – wróżę im świetlaną przyszłość. Byli rewelacyjni – świetna prędkość, zgranie, cudowne linie, oszałamiające skoki wyrzucane (ona lata!!! xD). Pierwsza grupa pozostawiła na mnie świetne wrażenie – pierwszy raz oglądałam na żywo zawody w łyżwiarstwie figurowym.
Zaskoczyło mnie rewelacyjne nagłośnienie – nie wiem dlaczego, ale zawsze sądziłam, że na halach kibice nie słyszą za dobrze muzyki – a jest tak samo jak oglądając zawody w telewizji.
Drugą grupę rozpoczęli kolejni moi ulubieńcy (w końcu to dla chińskich par zabrałam ze sobą chińską flagę – i dobrze, bo było ich niewiele). Wenjing i Cong niestety trochę tracą na żywo…Sądzę, że powinni mieć ciemniejsze stroje, bo jednak do tej muzyki nie pasują takie lekkie, pogodne kolory. Poza tym Cong odstaje umiejętnościami od Wenjing – nie wiem dlaczego, ale takie miałam wrażenie… Wyczekiwałam startu Kseni i Fedora. Ksenia jest przepiękna na żywo i całkowicie przyćmiewa swoją obecnością Fedora na lodzie. Mają świetną prędkość i zjawiskowe podnoszenia, ale program jest dość pustawy – w wielu momentach nie robią za wiele i bazują jedynie na bardzo sugestywnym wokalu i wzniosłej muzyce (ciekawe czy w Chinach usłyszymy chińską wersję NDP xD). Końcówka jest przedramatyzowana, ale uwielbiam NDP, więc pozostawili na mnie dobre wrażenie. Meagan i Eric byli praktycznie bezbłędni od strony technicznej, jednak na żywo sprawiają wrażenie dość wolnych (w porównaniu do Rosjan). A Meagan choć jest niska i szczupła wydawała mi się za bardzo atletyczna i przyciężkawa na lodzie o_0 Przeszkadzał mi też jej ciągły uśmiech….dziwny program w odbiorze, niby dobre elementy techniczne, mnóstwo elementów łączących, ale brak tam magii…serca. Mimo wszystko wygrali zasłużenie, a także chciałabym pogratulować kondycji jednemu z Kanadyjskich fanów (była spora grupa Kanadyjczyków z flagami), który po występie Kanadyjczyków biegał na długości całego lodowiska z olbrzymią kanadyjska flagą :D
Kolejne miały być panie, ale postanowiłyśmy odwiedzić toalety xD – piszę o tym dlatego, że tutaj spory minus organizacyjny – na tyle ludzi były tylko dwie łazienki, a kolejki w związku z tym ogromneeeeeeeeee. Właśnie przez kolejkę spóźniłyśmy się na występ Ashley…. Widziałam jedynie końcówkę (metalowe schody, które stanowiły konstrukcję trybun były przerażająco głośne….). Wielka szkoda, bo koniec końców Ashley skończyła na podium Rikę na żywo ogląda się lepiej niż w tv, gdyż jej przygarbiona sylwetka aż tak nie rzuca się w oczy, choć powinna nad tym popracować, jeśli chce zaistnieć na Mistrzostwach Japonii. W porównaniu do reszty jest wolna i ma długie najazdy, a jej technika wybicia do skoków bardzo siłowa. Program niestety niezapamiętywalny. Anna…ach Piękna kombinacja na początek, bardzo dobra prędkość i pokrycie tafli, ale posypała się i program znacznie stracił na odbiorze. Czuło się, że się męczy i chce już skończyć, dojechać do końca muzyki. Zaniepokoiła mnie jej reakcja po programie – od razu się zgięła w pół i złapała za brzuch, później w K&C była załamana…strasznie było mi jej szkoda. Kolejna była Elena i powiem wam, że na żywo dużo traci...Jest wolniejsza od Anny, a jej skoki wyglądają po prostu brzydko… Nowa sukienka jedynie podkreślała jej nie najlepszą postawę – po co jej te niebieskie dodatki na nadgarstkach? Program czysty, pewnie pojechany, piruety robiły wrażenie, ale ogólnie to nic nadzwyczajnego… Natomiast jeżeli chodzi o Julię to teraz rozumiem dlaczego otrzymuje tak wysokie komponenty. Jest najszybsza z Rosjanek (nawet od Anny), ma piękne linie, ładne prowadzenie rąk, przyzwoite skoki (zarówno na wysokość, jak i odległość), świetne piruety – choć jej piruet stany na żywo wygląda niezręcznie o_0 Bardzo mi się podobała i o ile wcześniej lubiłam ją, o tyle teraz można mnie zaliczyć do jej fanów, gdyż jeżeli pojedzie ten program z większą pewnością siebie, to będzie to coś wspaniałego. Nawet błędy nie przeszkadzały w odbiorze programu, choć po upadku zbierała się strasznie długo…. Ostatnia była Elizaveta i tu kolejne moje rozczarowanie…Uważałam jej program za mój ulubiony dowolny solistek w tym sezonie, ale czas zmienić zdanie... Zaskoczyło mnie, że Elizaveta jest tak wolna, znacznie odstaje w tym aspekcie od Julii, skoki natomiast ma piękne – wysokie, dalekie, ale nie sprawiają wrażenia siłowego. Sukienka na żywo wygląda o wiele lepiej niż w telewizji. Zawiodłam się na całokształcie programu, gdyż w wielu miejscach stoi w miejscu, bądź nie robi za wiele i jedynie pracuje górną częścią ciała – przeszkadzało mi to w odbiorze programu. Dopiero w sekwencji kroków wciągnęłam się w program, bo kto jak to, ale Elizaveta potrafi sprzedać swój program. Mimo to wrażenia dość mieszane, spodziewałam się czegoś lepszego, choć bardzo cieszyłam się z jej zwycięstwa. Następnie ceremonie medalowe, a po nich dłuższa przerwa przed tańcami.
Koniec cz. 1. Część druga wkrótce.
P.S. Wybaczcie tak długi post :D
Towarzyszyła mi moja przyjaciółka, która o łyżwiarstwie wiedziała tyle co nic, nigdy nie oglądała żadnych zawodów, a mimo to na moje pytanie czy chce lecieć ze mną do Barcelony na GPF od razu się zgodziła (wszystkim życzę takich przyjaciół <3).
Moja podróż rozpoczęła się w czwartek wieczorem – najpierw podróż pociągiem do Trójmiasta , a w sobotę po 6 poleciałyśmy do Warszawy. Następnie po 13 lot z Warszawy i po niecałych trzech godzinach lądowanie w Barcelonie. Miasto przywitało nas ciepłą, praktycznie bezwietrzną pogodą. Barcelona ma świetne rozwiązania komunikacyjne – praktycznie co chwilę odjeżdża autobus z lotniska do centrum Barcelony i to za jedyne 11 euro w dwie strony (15 dni na powrót). Zarezerwowałyśmy hotel na jednej z głównych ulic Barcelony i sądziłyśmy, że trafimy do niego bezproblemowo, ale spotkały nas dość nieoczekiwane problemy. Miasto jest bardzo dziwnie rozplanowane – są bardzo długie główne ulice, a przy nich znajduje się dziesiątki mniejszych ulic, przy których budynki ulokowane są na zasadzie kwadratów. Krążyłyśmy wokół kilku ulic przez ok 2 godziny…kilkukrotnie pytałyśmy przechodniów jak dość do hotelu – zawsze mówili, że to blisko i wystarczy iść prosto i skręcić w prawo lub w lewo Na całe szczęście w końcu ujrzałyśmy wielki napis nazwy hotelu. Swoją drogą – jeżeli ktoś wybiera się do Barcelony to z czystym sumieniem mogę polecić hotel Soho – świetne warunki, kapitalna lokalizacja do zwiedzania miasta (do głównych punktów turystycznych jest stosunkowo blisko), metro tuż obok, w pobliżu wiele stosunkowo tanich sklepików i restauracji, bardzo życzliwa obsługa, świetne łącze wi-fi, czysto, schludnie, codzienna zmiana ręczników i pościeli, sprzątanie pokoju, kompletne wyposażenie, wygodne łóżka, cicho ( a miałyśmy okna wychodzące na jedną z głównych ulic Barcelony!), a do tego można zostawić bagaże po wymeldowaniu tak długo jak się chce – to wszystko za 40 euro za noc.
Wieczorem w piątek po dotarciu do pokoju i odświeżeniu się postanowiłyśmy wyjść na miasto. Barcelona o tej porze roku wygląda przepięknie – ulice i budynki cieszą oczy kolorowym świątecznym oświetleniem. Zdziwiło nas, że nie ma przycisków przy skrzyżowaniach, ale szybko zobaczyłyśmy dlaczego….dla Hiszpanów to norma przechodzić na czerwonym świetle i wszyscy tak robią – czy starzy, czy młodzi. Od razu widać kto jest turystą, bo stoi i czeka jak ten kołek na zielone światło (aka my xD). Miasto żyje całą dobę i obojętnie, o której godzinie wychodzi się na ulice to są pełne samochodów i ludzi. Około północy wróciłyśmy do hotelu i od razu sprawdziłam wyniki programu krótkiego – najpierw chciałam mieć niespodziankę w sobotę, aby nie przejmować się i niepotrzebnie nie martwić się przed programem dowolnym, ale (co pewnie nikogo nie dziwi xD) nie wytrzymałam i musiałam sprawdzić, który był Yuzu po SP. Przyznam, że byłam zaskoczona nie tyle jego wynikiem, co przewagą nad innymi
W sobotę wstałyśmy skoro świt i ruszyłyśmy zwiedzać miasto. Widziałyśmy większość ,,must see” w Barcelonie, a około 15 udałyśmy się na halę metrem, gdyż znajduje się ona raczej na obrzeżach miasta. Szczerze to nie miałyśmy pojęcia jak dość ze stacji metra, ale na szczęście zobaczyłam dwie Azjatki (stały tyłem, ale nietrudno zauważyć, że to Japonki xD), niosących kilka bukietów, więc poszłyśmy za nimi xD Tutaj zaczyna się moje wielkie fangirlowanie, bo przy samej hali minęłam Briana Orsera (lol!!! Był jakieś dwa metry ode mnie, spieszył się do hotelu, który stoi od razu przy hali). Oczywiście moja przyjaciółka nie wiedziała czym się podjarałam O dziwo nie było żadnych kolejek przy wejściu, więc rozejrzałyśmy się po okolicy – przy hali znajduje się ładny park z placem zabaw, a także można zobaczyć plażę i morze Wróciłyśmy do hali, wewnątrz dobre oznakowanie, uśmiechnięci i skorzy do pomocy wolontariusze. Znalazłyśmy nasze miejsca i czekałyśmy na start zawodów. W międzyczasie spotkałam się z kobietą (nie napiszę z panią, choć jest prawie dwa razy starsza ode mnie , którą znam z forum dla fanów Yuzuru (przeurocza Hiszpanka!). Miałyśmy miejsca w ostatnim rzędzie, ale hala była mała, toteż widok był bardzo dobry (nadspodziewanie dobry, bo sądziłam, że widok będzie tragiczny).
Pierwszą konkurencją były pary sportowe. Na trybunach było trochę pustych miejsc, zwłaszcza na miejscach po stronie sędziów i na miejscach w rogach hali. Zdziwiło mnie, że Yuko i Alexander startują jako pierwsi…Jednak ich program był dobry, świetna interpretacja, oby wróciła ich forma z początku sezonu. Następnie Cheng i Hao – ich twist jest nie z tej ziemi…praktycznie cały czas mówiłam tylko ,,wow”. Później moi chińscy ulubieńcy, czyli Xiaoyu i Yang – wróżę im świetlaną przyszłość. Byli rewelacyjni – świetna prędkość, zgranie, cudowne linie, oszałamiające skoki wyrzucane (ona lata!!! xD). Pierwsza grupa pozostawiła na mnie świetne wrażenie – pierwszy raz oglądałam na żywo zawody w łyżwiarstwie figurowym.
Zaskoczyło mnie rewelacyjne nagłośnienie – nie wiem dlaczego, ale zawsze sądziłam, że na halach kibice nie słyszą za dobrze muzyki – a jest tak samo jak oglądając zawody w telewizji.
Drugą grupę rozpoczęli kolejni moi ulubieńcy (w końcu to dla chińskich par zabrałam ze sobą chińską flagę – i dobrze, bo było ich niewiele). Wenjing i Cong niestety trochę tracą na żywo…Sądzę, że powinni mieć ciemniejsze stroje, bo jednak do tej muzyki nie pasują takie lekkie, pogodne kolory. Poza tym Cong odstaje umiejętnościami od Wenjing – nie wiem dlaczego, ale takie miałam wrażenie… Wyczekiwałam startu Kseni i Fedora. Ksenia jest przepiękna na żywo i całkowicie przyćmiewa swoją obecnością Fedora na lodzie. Mają świetną prędkość i zjawiskowe podnoszenia, ale program jest dość pustawy – w wielu momentach nie robią za wiele i bazują jedynie na bardzo sugestywnym wokalu i wzniosłej muzyce (ciekawe czy w Chinach usłyszymy chińską wersję NDP xD). Końcówka jest przedramatyzowana, ale uwielbiam NDP, więc pozostawili na mnie dobre wrażenie. Meagan i Eric byli praktycznie bezbłędni od strony technicznej, jednak na żywo sprawiają wrażenie dość wolnych (w porównaniu do Rosjan). A Meagan choć jest niska i szczupła wydawała mi się za bardzo atletyczna i przyciężkawa na lodzie o_0 Przeszkadzał mi też jej ciągły uśmiech….dziwny program w odbiorze, niby dobre elementy techniczne, mnóstwo elementów łączących, ale brak tam magii…serca. Mimo wszystko wygrali zasłużenie, a także chciałabym pogratulować kondycji jednemu z Kanadyjskich fanów (była spora grupa Kanadyjczyków z flagami), który po występie Kanadyjczyków biegał na długości całego lodowiska z olbrzymią kanadyjska flagą :D
Kolejne miały być panie, ale postanowiłyśmy odwiedzić toalety xD – piszę o tym dlatego, że tutaj spory minus organizacyjny – na tyle ludzi były tylko dwie łazienki, a kolejki w związku z tym ogromneeeeeeeeee. Właśnie przez kolejkę spóźniłyśmy się na występ Ashley…. Widziałam jedynie końcówkę (metalowe schody, które stanowiły konstrukcję trybun były przerażająco głośne….). Wielka szkoda, bo koniec końców Ashley skończyła na podium Rikę na żywo ogląda się lepiej niż w tv, gdyż jej przygarbiona sylwetka aż tak nie rzuca się w oczy, choć powinna nad tym popracować, jeśli chce zaistnieć na Mistrzostwach Japonii. W porównaniu do reszty jest wolna i ma długie najazdy, a jej technika wybicia do skoków bardzo siłowa. Program niestety niezapamiętywalny. Anna…ach Piękna kombinacja na początek, bardzo dobra prędkość i pokrycie tafli, ale posypała się i program znacznie stracił na odbiorze. Czuło się, że się męczy i chce już skończyć, dojechać do końca muzyki. Zaniepokoiła mnie jej reakcja po programie – od razu się zgięła w pół i złapała za brzuch, później w K&C była załamana…strasznie było mi jej szkoda. Kolejna była Elena i powiem wam, że na żywo dużo traci...Jest wolniejsza od Anny, a jej skoki wyglądają po prostu brzydko… Nowa sukienka jedynie podkreślała jej nie najlepszą postawę – po co jej te niebieskie dodatki na nadgarstkach? Program czysty, pewnie pojechany, piruety robiły wrażenie, ale ogólnie to nic nadzwyczajnego… Natomiast jeżeli chodzi o Julię to teraz rozumiem dlaczego otrzymuje tak wysokie komponenty. Jest najszybsza z Rosjanek (nawet od Anny), ma piękne linie, ładne prowadzenie rąk, przyzwoite skoki (zarówno na wysokość, jak i odległość), świetne piruety – choć jej piruet stany na żywo wygląda niezręcznie o_0 Bardzo mi się podobała i o ile wcześniej lubiłam ją, o tyle teraz można mnie zaliczyć do jej fanów, gdyż jeżeli pojedzie ten program z większą pewnością siebie, to będzie to coś wspaniałego. Nawet błędy nie przeszkadzały w odbiorze programu, choć po upadku zbierała się strasznie długo…. Ostatnia była Elizaveta i tu kolejne moje rozczarowanie…Uważałam jej program za mój ulubiony dowolny solistek w tym sezonie, ale czas zmienić zdanie... Zaskoczyło mnie, że Elizaveta jest tak wolna, znacznie odstaje w tym aspekcie od Julii, skoki natomiast ma piękne – wysokie, dalekie, ale nie sprawiają wrażenia siłowego. Sukienka na żywo wygląda o wiele lepiej niż w telewizji. Zawiodłam się na całokształcie programu, gdyż w wielu miejscach stoi w miejscu, bądź nie robi za wiele i jedynie pracuje górną częścią ciała – przeszkadzało mi to w odbiorze programu. Dopiero w sekwencji kroków wciągnęłam się w program, bo kto jak to, ale Elizaveta potrafi sprzedać swój program. Mimo to wrażenia dość mieszane, spodziewałam się czegoś lepszego, choć bardzo cieszyłam się z jej zwycięstwa. Następnie ceremonie medalowe, a po nich dłuższa przerwa przed tańcami.
Koniec cz. 1. Część druga wkrótce.
P.S. Wybaczcie tak długi post :D
Last edited by Poice 55 lat temu, edited 1 time in total.
Cz.2.
W przerwie postanowiłyśmy coś zjeść i tu kolejny minus organizacyjny – było tylko jedno stanowisko, na którym można było coś kupić do picia i jedzenia. Uznałyśmy, że mogli dać kilka automatów do kawy, z napojami, z przekąskami, bo czekało się kilkanaście minut na swoją kolej, a jak już dopchałam się do kasy to oczywiście nie było już nic do jedzenia (lollllll!!!!!!!!!!!) a do picia jedynie woda mineralna (hahahah). Po powrocie na miejsca czekałyśmy na tańce – w międzyczasie dj na hali zabawiał publiczność Gangnam Style – otaczali nas Hiszpanie, którzy z wielką werwą tańczyli główny ,,element choreograficzny” PSY’a xD Wkrótce pojawiła się pierwsza grupa rozgrzewkowa – Elena jest przepiękna…i bardzo podobała mi się nowa sukienka. Muszę przyznać, że o ile do tej pory tańce były moją najmniej lubianą konkurencją, o tyle teraz zmieniam zdanie – znajduje się tuż po solistach (ale niewiele poniżej). Elena i Ruslan byli świetni, jak na czas, który jeżdżą razem wyglądają bardzo solidnie, są zgrani, bardzo szybcy, rewelacyjnie interpretują muzykę (ach ta rosyjska drama!). Bardzo dobrze ze sobą wyglądają – na dowód świetnego wrażenia jaki zostawili powiem, że moja przyjaciółka po ich przejeździe stwierdziła, że chyba zacznie oglądać łyżwiarstwo w telewizji (xD xD xD zdecydowanie najbardziej podobały jej się pary taneczne, więc jak chcecie kogoś wciągnąć w łyżwiarstwo to polecam właśnie tańce :P). Gabriella i Guillaume są kapitalni na żywo. Ich program do Mozarta to arcydzieło – podejrzewamy, że są parą też poza lodem – a przynajmniej tak wyglądają xD Są bardzo szybcy, mają świetną technikę, sekwencja kroków to majstersztyk, program jest liryczny, zwiewny, ale też pełny emocji. Piękne podnoszenia…dla mnie rewelacja. Piper i Paul faktycznie odstają od Francuzów. Są wolniejsi, choć mają wiele ciekawych elementów łączących i świetnie interpretują muzykę, ale są większe odległości między nimi w sekwencji kroków, piruety nie są najlepsze. Moim zdaniem nie do końca trafili z programem na ten sezon…np. ich zeszłoroczny program (wg mnie) był arcydziełem. Maia i Alex są tacy jak się spodziewałam – niby dobrze się ich ogląda, ale gdy skończą to zaraz nie pamięta się nic z ich program. Ja również tak miałam i niestety poza tym, że jechali do walca to nic innego nie pamiętam. Ich wynik spotkał się z buczeniem publiczności…ale ja akurat zgadzałam się z sędziami….Madison i Evan są bardzo dobrymi technikami, ale tutaj również nic nie czułam w trakcie programu…Solidnie, ale bez fajerwerków. Natomiast co do Kanadyjczyków… Kaitlyn i Andrew to moi nowi ulubieńcy…Ich program to ARCYDZIEŁO. Kilka sekund wystarczyło by zaczarować taflę – moja przyjaciółka była oczarowana – powiedziała, że na tafli nie widzi pary tylko jedną osobę jadącą do muzyki. Ja czułam to samo…ich synchronizacja ruchów jest hipnotyzująca, program jest PRZEPIĘKNY, pełny emocji… i dla mnie był to program wieczoru (wybacz Yuzu!!). To jedyny program w trakcie tych zawodów, który wycisnął ze mnie łzy….i wiem, że nie tylko ja tak miałam… Kanadyjczycy są w innej galaktyce niż pozostałe pary startujące na GPF. Według mnie złoto na Mistrzostwach Świata mają pewny.
Po tańcach czułam wielkie zdenerwowanie, bo zbliżała się chwila, na którą tyle czasu czekałam… Zaskoczyły mnie puste miejsca na trybunach, choć i tak mniej niż np. na parach sportowych. Na rozgrzewce skupiłam się oczywiście na Yuzuru (a jakże by inaczej). Zaskoczyło mnie, że Yuzu wcale nie wygląda na aż tak chudego jak to ma miejsce na ekranach telewizorów. Oczywiście jest szczupły, ale nie wyróżnia się na tle pozostałych. Na rozgrzewce skoczył 3R, kombinację z 3A, 3F, pięknego 4S, drugiego podparł ręką. Jednym słowem – wyglądał solidnie, więc byłam dość spokojna. Skoki Takahito robią ogromne wrażenie, ale program w odbiorze jest nijaki, niestety brak mu charyzmy, prezencji na lodzie, która byłaby w stanie przykuć na dłuższą chwilę uwagę. Javier otrzymał oszałamiający doping – aż trybuny się trzęsły – naprawdę obawiałam się, że trybuny się zawalą Bardzo lubię Javiera, ale i on stracił w moich oczach…. Ma świetne skoki skakane z krawędzi – czyli salchowa i loop’a – wybija się w nich bardzo wysoko i ma ,,miękkie” lądowania. Jednakże pod względem drugiej oceny i interpretacji to nie do końca zgadzam się z jego drugą oceną. Być może to nerwy, ale jego ruchy były niewykończone, jakby cały czas się spieszył, sporo chaotyczności, ma mnóstwo elementów łączących – wg mnie za dużo, bo skupia się na nich i przez to zawala skoki. Fragment z wokalem przerasta go, ja osobiście nic nie czułam, a i reakcja publiczności była na wyrost (choć jak najbardziej zrozumiała). Voronov bardzo odstaje umiejętnościami od pozostałych uczestników zawodów. Ma przerażająco długie najazdy – do 3A przejechał 1,5 lodowiska….Łączeń jak na lekarstwo (tylko jeden sędzia odważył się dać mu 4.75 za TR – może i inni będą bardziej odważniejsi). Mimo to potrafi bawić publiczność, choć mnie akurat raziło jego łapanie za krocze i ruchy biodrami Kovtun…uhh…totalnie niezapamiętywalny, program nudny, prawie na nim usnęłam, technika skoków naprawdę tragiczna…garbi się i wygląda to po prostu brzydko. Na plus dobra prędkość i całkiem dobra końcówka programu oraz (o dziwo) piruety. Nie jestem fanką Machidy, ale było mi go tak szkoda…wraz z całą halą starałam się go wspierać oklaskami, bo nie ma nic gorszego niż oglądać upadki (na żywo aż czuje się ten ból :P). Posypał się tragicznie, a jeżeli skoki nie wychodzą, to program praktycznie nie istnieje. No i na zakończenie Yuzuru… Wszyscy zapewne wiedzą, że to mój ulubiony łyżwiarz…jednak muszę trochę ponarzekać xD Skoki cudowne – wysokie, długie, wytrzymane pozycje w lądowaniach, jego quady są oszałamiające, a przy sekwencji 3A+1R+3S opadła mi szczęka xD, krótkie najazdy, piękne piruety – szybkie, wytrzymane pozycje, dobre scentrowanie; sporo TR, cudne linie, piękne prowadzenie dłoni – dzięki czarnym rękawiczkom i falbanom przy nich nawet z daleka było widać wszelkie niuanse choreografii. Jednakże odrobinę byłam zawiedziona od strony interpretacyjnej – to był kapitalny program, ale program techniczny. Był bardzo skupiony, aby wylądować skoki, mam wrażenie, że usunął część łączeń (w porównaniu z wcześniejszymi wersjami tego programu). Wiem, że potrzebował w miarę czystego przejazdu, aby odzyskać pewność siebie i nie jest jeszcze w najlepszej formie, więc jestem w stanie mu to wybaczyć, gdyż i tak był w innej galaktyce niż pozostali zawodnicy. Ten program może być arcydziełem, ale do tego Yuzuru musi być na tyle pewny siebie, aby pozwolić sobie na rozluźnienie i całkowite otwarcie na muzykę. Tak czy inaczej publiczność oszalała po jego programie (ja też xD), owacja na stojąco, a do tego przeurocza reakcja w K&C – założył Brianowi na głowę czerwony kapelusz od fanów Widziałam, że w tv tego nie pokazali xD Jego reakcja naładowała mnie pozytywną energią na kilka kolejnych dni :D Był przeuroczy. Jego wywiad w K&C totalnie awkward xD xD Następnie ceremonia medalowa – najpierw solistów. Javier i Yuzu byli rewelacyjni, bromance na całej linii. Yuzuru wskoczył na podium i od razu krzyczał wraz z publicznością oraz bardzo żywiołowo oklaskiwał Javiera. Moment hymnu był wzruszający…widziałam jak Yuzu wycierał łzy xD Później czas dla fotoreporterów i znowu bromance w akcji <3 Od razu widać szczerą przyjaźń Yuzu i Javiera.
Po zawodach wciąż czułam te wszystkie emocje. Udałyśmy się na rozejrzenie jeszcze raz po okolicy hali – co zajęło nam dość dużo czasu. Po powrocie miałyśmy skierować się do metra, ale widziałyśmy cały tłum fanów przy hali – okazało się, że łyżwiarze przechodzą do hotelu. Były utworzone na prędce barierki i wszędzie policja Trafiłyśmy na pary taneczne – byłam jakiś 1 m od Francuzów, obu Kanadyjskich par xD Wszyscy są tacy piękni xD xD Guillaume to mega ciacho a Gabriella zyskuje na urodzie na żywo. Kaitlyn i Andrew również cudowni. Piper była przeurocza, bardzo otwarta na fanów. Jedynie u Madison raziła mnie tona tapety – z bliska wyglądała bardzo nienaturalnie. Po przejściu par tanecznych chciałyśmy sobie pójść (pomyślałam, że pewnie przegapiłyśmy solistów….). Jednak zobaczyłyśmy te same Japonki co wcześniej w metrze i jedna z nich trzymała dużego Kubusia Puchatka xD xD Reakcja mojej przyjaciółki - ,,Ona NA PEWNO mu da tego misia” xD xD W związku z tym postanowiłyśmy zostać choć było już po 23. W końcu kolejna taka możliwość może się nie powtórzyć. Czas mijał i nic…część ludzi rezygnowała i odchodziła. Tym oto sposobem znalazłam się w drugim rzędzie xD Jakieś Hiszpanki zaczęły wykrzykiwać ,,Javi, Javi” ; ,,Yuzu, Yuzu” do tego jakaś hiszpańska przyśpiewka :D Około północy wyszedł Javier, ale w obstawie policji….szybko przeszedł i jedynie pomachał kibicom. Szczerze, to uważam, że przesadzili ze środkami bezpieczeństwa…o tej porze było już naprawdę niewielu fanów – kilkadziesiąt, były barierki, jesteśmy w Hiszpanii, a większość stała tam TYLKO dla niego. Tak czy inaczej został już tylko Yuzuru… Było już późno, a nogi mi odpadały i byłam głodna – w końcu pół dnia chodziłyśmy po Barcelonie xD Yuzuru nie wychodził…a około 30 min po północy powiedziano, że go już nie ma w hali Zgarnęli barierki i wszyscy się rozeszliśmy, byłam mega zmęczona. Obstawiam, że albo wyszedł innym wyjściem i obszedł halę dookoła, albo poczekali jakiś czas aż wszyscy się rozeszli i wtedy przeszedł – moim zdaniem szkoda, bo jednak mógłby przejść w obstawie policji tak jak Javier to zrobił….Tak czy inaczej byłam w hotelu po 1 w nocy – padnięta i oszołomiona emocjami.
W niedzielę mało snu i od rana znowu zwiedzanie miasta :D Hiszpanie są bardzo serdeczni i otwarci na innych. Nawet jak nie mówią po angielsku to starają się pomagać na migi. Komunikacja i metro są rewelacyjne – dobre oznakowania. Ogólnie Hiszpanie są bardzo niscy – mam 173cm i czułam się jak jakiś wielkolud xD xD Natomiast nie dziwię się, że tak dużo Polek lata na wakacje do Hiszpanii – Hiszpanie są bardzo przystojni i zadbani o siebie xD xD Jest na co popatrzeć :P Około 18 byłyśmy na lotnisku, przed 20 lot do Gdańska. Po niecałych 3h lądowanie. Po trzeciej miałam pociąg do domu (spałam 1h u przyjaciółki :P), wysiadłam po 6, po 7 byłam w mieszkaniu, spałam 1h i wstałam, bo na 9 do pracy xD xD Ledwo wytrzymałam do 19 – moje stopy są pełne pęcherzy o_0 Dzisiaj na szczęście miałam na 10, więc jest już lepiej.
Podsumowując - nie żałuję żadnej złotówki, którą wydałam na ten weekend (a było tego dużo i teraz byle do wypłaty xD). Łyżwiarstwo na żywo to wspaniałe przeżycie i zupełnie inny odbiór tego sportu niż sprzed ekranu telewizora. Największe wrażenie robią (co mnie zdziwiło) wszelkiego rodzaju podnoszenia u par (i tanecznych i sportowych), później skoki i piruety. Postanowiłam, że poważnie rozważę wyjazd na TEB w przyszłym roku – nawet jeżeli nie będzie tam startował Yuzuru xD Polecam wszystkim! Jeżeli macie okazję zobaczyć łyżwiarstwo na żywo to nie wahajcie się, bo to niezapomniane przeżycie! Polecam także odwiedzić Barcelonę, bo to przepiękne miasto  Moja przyjaciółka także była zadowolona – cieszyło mnie, że nie siedziała jak za karę na zawodach, ale faktycznie zainteresował ją ten sport :D
P.S. Teraz już wiem dlaczego stroje mają tyle cekinów - wyglądają przepięknie, nawet z oddali :D
W przerwie postanowiłyśmy coś zjeść i tu kolejny minus organizacyjny – było tylko jedno stanowisko, na którym można było coś kupić do picia i jedzenia. Uznałyśmy, że mogli dać kilka automatów do kawy, z napojami, z przekąskami, bo czekało się kilkanaście minut na swoją kolej, a jak już dopchałam się do kasy to oczywiście nie było już nic do jedzenia (lollllll!!!!!!!!!!!) a do picia jedynie woda mineralna (hahahah). Po powrocie na miejsca czekałyśmy na tańce – w międzyczasie dj na hali zabawiał publiczność Gangnam Style – otaczali nas Hiszpanie, którzy z wielką werwą tańczyli główny ,,element choreograficzny” PSY’a xD Wkrótce pojawiła się pierwsza grupa rozgrzewkowa – Elena jest przepiękna…i bardzo podobała mi się nowa sukienka. Muszę przyznać, że o ile do tej pory tańce były moją najmniej lubianą konkurencją, o tyle teraz zmieniam zdanie – znajduje się tuż po solistach (ale niewiele poniżej). Elena i Ruslan byli świetni, jak na czas, który jeżdżą razem wyglądają bardzo solidnie, są zgrani, bardzo szybcy, rewelacyjnie interpretują muzykę (ach ta rosyjska drama!). Bardzo dobrze ze sobą wyglądają – na dowód świetnego wrażenia jaki zostawili powiem, że moja przyjaciółka po ich przejeździe stwierdziła, że chyba zacznie oglądać łyżwiarstwo w telewizji (xD xD xD zdecydowanie najbardziej podobały jej się pary taneczne, więc jak chcecie kogoś wciągnąć w łyżwiarstwo to polecam właśnie tańce :P). Gabriella i Guillaume są kapitalni na żywo. Ich program do Mozarta to arcydzieło – podejrzewamy, że są parą też poza lodem – a przynajmniej tak wyglądają xD Są bardzo szybcy, mają świetną technikę, sekwencja kroków to majstersztyk, program jest liryczny, zwiewny, ale też pełny emocji. Piękne podnoszenia…dla mnie rewelacja. Piper i Paul faktycznie odstają od Francuzów. Są wolniejsi, choć mają wiele ciekawych elementów łączących i świetnie interpretują muzykę, ale są większe odległości między nimi w sekwencji kroków, piruety nie są najlepsze. Moim zdaniem nie do końca trafili z programem na ten sezon…np. ich zeszłoroczny program (wg mnie) był arcydziełem. Maia i Alex są tacy jak się spodziewałam – niby dobrze się ich ogląda, ale gdy skończą to zaraz nie pamięta się nic z ich program. Ja również tak miałam i niestety poza tym, że jechali do walca to nic innego nie pamiętam. Ich wynik spotkał się z buczeniem publiczności…ale ja akurat zgadzałam się z sędziami….Madison i Evan są bardzo dobrymi technikami, ale tutaj również nic nie czułam w trakcie programu…Solidnie, ale bez fajerwerków. Natomiast co do Kanadyjczyków… Kaitlyn i Andrew to moi nowi ulubieńcy…Ich program to ARCYDZIEŁO. Kilka sekund wystarczyło by zaczarować taflę – moja przyjaciółka była oczarowana – powiedziała, że na tafli nie widzi pary tylko jedną osobę jadącą do muzyki. Ja czułam to samo…ich synchronizacja ruchów jest hipnotyzująca, program jest PRZEPIĘKNY, pełny emocji… i dla mnie był to program wieczoru (wybacz Yuzu!!). To jedyny program w trakcie tych zawodów, który wycisnął ze mnie łzy….i wiem, że nie tylko ja tak miałam… Kanadyjczycy są w innej galaktyce niż pozostałe pary startujące na GPF. Według mnie złoto na Mistrzostwach Świata mają pewny.
Po tańcach czułam wielkie zdenerwowanie, bo zbliżała się chwila, na którą tyle czasu czekałam… Zaskoczyły mnie puste miejsca na trybunach, choć i tak mniej niż np. na parach sportowych. Na rozgrzewce skupiłam się oczywiście na Yuzuru (a jakże by inaczej). Zaskoczyło mnie, że Yuzu wcale nie wygląda na aż tak chudego jak to ma miejsce na ekranach telewizorów. Oczywiście jest szczupły, ale nie wyróżnia się na tle pozostałych. Na rozgrzewce skoczył 3R, kombinację z 3A, 3F, pięknego 4S, drugiego podparł ręką. Jednym słowem – wyglądał solidnie, więc byłam dość spokojna. Skoki Takahito robią ogromne wrażenie, ale program w odbiorze jest nijaki, niestety brak mu charyzmy, prezencji na lodzie, która byłaby w stanie przykuć na dłuższą chwilę uwagę. Javier otrzymał oszałamiający doping – aż trybuny się trzęsły – naprawdę obawiałam się, że trybuny się zawalą Bardzo lubię Javiera, ale i on stracił w moich oczach…. Ma świetne skoki skakane z krawędzi – czyli salchowa i loop’a – wybija się w nich bardzo wysoko i ma ,,miękkie” lądowania. Jednakże pod względem drugiej oceny i interpretacji to nie do końca zgadzam się z jego drugą oceną. Być może to nerwy, ale jego ruchy były niewykończone, jakby cały czas się spieszył, sporo chaotyczności, ma mnóstwo elementów łączących – wg mnie za dużo, bo skupia się na nich i przez to zawala skoki. Fragment z wokalem przerasta go, ja osobiście nic nie czułam, a i reakcja publiczności była na wyrost (choć jak najbardziej zrozumiała). Voronov bardzo odstaje umiejętnościami od pozostałych uczestników zawodów. Ma przerażająco długie najazdy – do 3A przejechał 1,5 lodowiska….Łączeń jak na lekarstwo (tylko jeden sędzia odważył się dać mu 4.75 za TR – może i inni będą bardziej odważniejsi). Mimo to potrafi bawić publiczność, choć mnie akurat raziło jego łapanie za krocze i ruchy biodrami Kovtun…uhh…totalnie niezapamiętywalny, program nudny, prawie na nim usnęłam, technika skoków naprawdę tragiczna…garbi się i wygląda to po prostu brzydko. Na plus dobra prędkość i całkiem dobra końcówka programu oraz (o dziwo) piruety. Nie jestem fanką Machidy, ale było mi go tak szkoda…wraz z całą halą starałam się go wspierać oklaskami, bo nie ma nic gorszego niż oglądać upadki (na żywo aż czuje się ten ból :P). Posypał się tragicznie, a jeżeli skoki nie wychodzą, to program praktycznie nie istnieje. No i na zakończenie Yuzuru… Wszyscy zapewne wiedzą, że to mój ulubiony łyżwiarz…jednak muszę trochę ponarzekać xD Skoki cudowne – wysokie, długie, wytrzymane pozycje w lądowaniach, jego quady są oszałamiające, a przy sekwencji 3A+1R+3S opadła mi szczęka xD, krótkie najazdy, piękne piruety – szybkie, wytrzymane pozycje, dobre scentrowanie; sporo TR, cudne linie, piękne prowadzenie dłoni – dzięki czarnym rękawiczkom i falbanom przy nich nawet z daleka było widać wszelkie niuanse choreografii. Jednakże odrobinę byłam zawiedziona od strony interpretacyjnej – to był kapitalny program, ale program techniczny. Był bardzo skupiony, aby wylądować skoki, mam wrażenie, że usunął część łączeń (w porównaniu z wcześniejszymi wersjami tego programu). Wiem, że potrzebował w miarę czystego przejazdu, aby odzyskać pewność siebie i nie jest jeszcze w najlepszej formie, więc jestem w stanie mu to wybaczyć, gdyż i tak był w innej galaktyce niż pozostali zawodnicy. Ten program może być arcydziełem, ale do tego Yuzuru musi być na tyle pewny siebie, aby pozwolić sobie na rozluźnienie i całkowite otwarcie na muzykę. Tak czy inaczej publiczność oszalała po jego programie (ja też xD), owacja na stojąco, a do tego przeurocza reakcja w K&C – założył Brianowi na głowę czerwony kapelusz od fanów Widziałam, że w tv tego nie pokazali xD Jego reakcja naładowała mnie pozytywną energią na kilka kolejnych dni :D Był przeuroczy. Jego wywiad w K&C totalnie awkward xD xD Następnie ceremonia medalowa – najpierw solistów. Javier i Yuzu byli rewelacyjni, bromance na całej linii. Yuzuru wskoczył na podium i od razu krzyczał wraz z publicznością oraz bardzo żywiołowo oklaskiwał Javiera. Moment hymnu był wzruszający…widziałam jak Yuzu wycierał łzy xD Później czas dla fotoreporterów i znowu bromance w akcji <3 Od razu widać szczerą przyjaźń Yuzu i Javiera.
Po zawodach wciąż czułam te wszystkie emocje. Udałyśmy się na rozejrzenie jeszcze raz po okolicy hali – co zajęło nam dość dużo czasu. Po powrocie miałyśmy skierować się do metra, ale widziałyśmy cały tłum fanów przy hali – okazało się, że łyżwiarze przechodzą do hotelu. Były utworzone na prędce barierki i wszędzie policja Trafiłyśmy na pary taneczne – byłam jakiś 1 m od Francuzów, obu Kanadyjskich par xD Wszyscy są tacy piękni xD xD Guillaume to mega ciacho a Gabriella zyskuje na urodzie na żywo. Kaitlyn i Andrew również cudowni. Piper była przeurocza, bardzo otwarta na fanów. Jedynie u Madison raziła mnie tona tapety – z bliska wyglądała bardzo nienaturalnie. Po przejściu par tanecznych chciałyśmy sobie pójść (pomyślałam, że pewnie przegapiłyśmy solistów….). Jednak zobaczyłyśmy te same Japonki co wcześniej w metrze i jedna z nich trzymała dużego Kubusia Puchatka xD xD Reakcja mojej przyjaciółki - ,,Ona NA PEWNO mu da tego misia” xD xD W związku z tym postanowiłyśmy zostać choć było już po 23. W końcu kolejna taka możliwość może się nie powtórzyć. Czas mijał i nic…część ludzi rezygnowała i odchodziła. Tym oto sposobem znalazłam się w drugim rzędzie xD Jakieś Hiszpanki zaczęły wykrzykiwać ,,Javi, Javi” ; ,,Yuzu, Yuzu” do tego jakaś hiszpańska przyśpiewka :D Około północy wyszedł Javier, ale w obstawie policji….szybko przeszedł i jedynie pomachał kibicom. Szczerze, to uważam, że przesadzili ze środkami bezpieczeństwa…o tej porze było już naprawdę niewielu fanów – kilkadziesiąt, były barierki, jesteśmy w Hiszpanii, a większość stała tam TYLKO dla niego. Tak czy inaczej został już tylko Yuzuru… Było już późno, a nogi mi odpadały i byłam głodna – w końcu pół dnia chodziłyśmy po Barcelonie xD Yuzuru nie wychodził…a około 30 min po północy powiedziano, że go już nie ma w hali Zgarnęli barierki i wszyscy się rozeszliśmy, byłam mega zmęczona. Obstawiam, że albo wyszedł innym wyjściem i obszedł halę dookoła, albo poczekali jakiś czas aż wszyscy się rozeszli i wtedy przeszedł – moim zdaniem szkoda, bo jednak mógłby przejść w obstawie policji tak jak Javier to zrobił….Tak czy inaczej byłam w hotelu po 1 w nocy – padnięta i oszołomiona emocjami.
W niedzielę mało snu i od rana znowu zwiedzanie miasta :D Hiszpanie są bardzo serdeczni i otwarci na innych. Nawet jak nie mówią po angielsku to starają się pomagać na migi. Komunikacja i metro są rewelacyjne – dobre oznakowania. Ogólnie Hiszpanie są bardzo niscy – mam 173cm i czułam się jak jakiś wielkolud xD xD Natomiast nie dziwię się, że tak dużo Polek lata na wakacje do Hiszpanii – Hiszpanie są bardzo przystojni i zadbani o siebie xD xD Jest na co popatrzeć :P Około 18 byłyśmy na lotnisku, przed 20 lot do Gdańska. Po niecałych 3h lądowanie. Po trzeciej miałam pociąg do domu (spałam 1h u przyjaciółki :P), wysiadłam po 6, po 7 byłam w mieszkaniu, spałam 1h i wstałam, bo na 9 do pracy xD xD Ledwo wytrzymałam do 19 – moje stopy są pełne pęcherzy o_0 Dzisiaj na szczęście miałam na 10, więc jest już lepiej.
Podsumowując - nie żałuję żadnej złotówki, którą wydałam na ten weekend (a było tego dużo i teraz byle do wypłaty xD). Łyżwiarstwo na żywo to wspaniałe przeżycie i zupełnie inny odbiór tego sportu niż sprzed ekranu telewizora. Największe wrażenie robią (co mnie zdziwiło) wszelkiego rodzaju podnoszenia u par (i tanecznych i sportowych), później skoki i piruety. Postanowiłam, że poważnie rozważę wyjazd na TEB w przyszłym roku – nawet jeżeli nie będzie tam startował Yuzuru xD Polecam wszystkim! Jeżeli macie okazję zobaczyć łyżwiarstwo na żywo to nie wahajcie się, bo to niezapomniane przeżycie! Polecam także odwiedzić Barcelonę, bo to przepiękne miasto  Moja przyjaciółka także była zadowolona – cieszyło mnie, że nie siedziała jak za karę na zawodach, ale faktycznie zainteresował ją ten sport :D
P.S. Teraz już wiem dlaczego stroje mają tyle cekinów - wyglądają przepięknie, nawet z oddali :D
Wyczekiwałam tych zawodów od tak dawna, że do tej pory odczuwam te wszystkie emocjeivi pisze:Dziękuję za relację. Przyjemnie mi się czytało. Wydaje mi się, że jesteś naładowana pozytywną energią po tym wyjeździe. Tak z ciekawości, ile kosztowały bilety na GPF? I czy może wiesz, gdzie finały odbędą się w przyszłym roku?
Za dwa bilety zapłaciłam 460zł. Miejsca przyszłorocznego finału chyba wciąż nie podano.
Poice, dzieki za relacje, przeczytalam wszystko, chetnie bym skomentowala, wiele fragmentow, no ale chwilowo krucho z czasem
Tylko taka jedna rzecz mnie meczy: ja tez nigdy nie widzialam lyzwiarstwa na zywo, tym bardziej,ze mi nie zalezalo, zawsze wydawalo mi sie ze wole TV. No ale zaczelam powoli dorastac do decyzji, ze chociaz raz wypadaloby sie wybrac. A w zeszlym roku zagapilam sie na TEB, w sezonie olimpijskim, ktory byl kilka przystankow od mojego domu 8/ a bilety z tego co pamietam kosztowaly nieduzo. A w tym roku jak juz sie zreflektowalam, co i jak, to Bercy w remoncie, a TEB w Bordeaux :P Naprawde nie wiem czemu sie nie wybralam w zeszlym roku
Tylko taka jedna rzecz mnie meczy: ja tez nigdy nie widzialam lyzwiarstwa na zywo, tym bardziej,ze mi nie zalezalo, zawsze wydawalo mi sie ze wole TV. No ale zaczelam powoli dorastac do decyzji, ze chociaz raz wypadaloby sie wybrac. A w zeszlym roku zagapilam sie na TEB, w sezonie olimpijskim, ktory byl kilka przystankow od mojego domu 8/ a bilety z tego co pamietam kosztowaly nieduzo. A w tym roku jak juz sie zreflektowalam, co i jak, to Bercy w remoncie, a TEB w Bordeaux :P Naprawde nie wiem czemu sie nie wybralam w zeszlym roku
"Can you argue with those placements? Of course. This is figure skating. Arguing is the best part."
Nie powiem ile lat temu oglądałam łyżwiarstwo po raz pierwszy na żywo. Dodam jedynie, że wtedy przekaz telewizyjny był jedynie czarno biały. Od tego czasu miałam przyjemność kilka razy oglądać zawody na żywo. Jaka jest różnica między takim oglądaniem a przekazem w tv? Ogromna. Przede wszystkim telewizja bardzo wszystko wygładza, na żywo łyżwiarstwo jest bardziej hmmm... 'kanciaste'. W tv nie słychać nieustannego zgrzytu łyżew sunących po lodzie, a to naprawdę super wrażenie. Tv bardzo oszukuje pokazując prędkość zawodnika. Trzeba mieć wprawne oko, żeby to zauważyć. Bezpośrednio zaś widać to jak na dłoni. Na plus tv jest fakt, że komentator wymienia nazwy wszystkich skoków i innych elementów programu, na żywo trzeba się nieźle znać żeby wiedzieć co zawodnicy skaczą. No i w tv wszystko dokładnie widać, a w hali trzeba mieć miejsca dość blisko lodu, bo w innym wypadku jesteśmy raczej przegrani. Nigdy z wysoko położonych rzędów nie wyłapie się krawędzi, czy innych niuansów technicznych. No chyba, że ogląda się przez lornetkę.Hortensja pisze:
Tylko taka jedna rzecz mnie meczy: ja tez nigdy nie widzialam lyzwiarstwa na zywo, tym bardziej,ze mi nie zalezalo, zawsze wydawalo mi sie ze wole TV.
Jeśli o mnie chodzi, to wolałabym sto razy bardziej mieć możliwość jednokrotnego obejrzenia zawodów na żywo, niż wielokrotnego w tv. No ale cóż, zawody wysokiej rangi są w Europie rzadkością, a w Polsce raczej nigdy się ich nie doczekamy. Konkluzja prosta, jeśli ktoś ma możliwości, to polecam wyjazd na takie zawody choćby raz w życiu. Wrażenia niezapomniane.
- LittleLotte
- Posty: 1522
- Rejestracja: 10 lat temu
- Lokalizacja: Opole
- Kontakt:
Tinalka, zgadza się. Różnica w oglądaniu na żywo łyżwiarstwa jest ogromna - zwłaszcza na tak wysokim poziomie jak miałam okazję w Barcelonie. Dlatego też w mojej relacji podkreślałam zaskoczenie odnośnie prędkości niektórych zawodników. Oko kamery potrafi z każdego zrobić ,,torpedę" oraz zatuszować nie najlepsze linie. Natomiast na żywo nic się nie ukryje, zwłaszcza gdy zawody przebiegają tak sprawnie jak na GPF, gdy mamy tylko sześć par/ sześciu zawodników. Natomiast nie zgadzam się co do odróżniania skoków - ja z tym nie miałam żadnego problemu, choć akurat miewam problemy z rozróżnianiem skoków wyrzucanych u par, ale to dlatego, że stosunkowo mało par oglądam.
Nie ma za co, to dla mnie przyjemność, że mogę się podzielić z kimś moimi wrażeniami Moja przyjaciółka stwierdziła, iż zauważa u mnie symptomy szaleństwa w odniesieniu do łyżwiarstwa Jednak mam nadzieję, że do Paryża za rok też ze mną poleci :D Wielka szkoda, że zawody na takim poziomie do Europy zaglądają bardzo rzadko. Oczywiście są Mistrzostwa Europy, ale nie wszystkie konkurencje są obstawione na najwyższym z możliwych poziomów (brak Japończyków u solistów, par tanecznych z Ameryki Północnej, chińskich par sportowych itp.). Ja akurat jestem oczarowana łyżwiarstwem na żywo, gdyż spędziłam niesamowite chwile w Barcelonie, a emocje te na pewno będę wspominać jeszcze przez długi czasLittleLotte pisze:Jej, dzięki za tak szczegółową relację, Poice :D Zazdroszczę Ci strasznie, ale to STRASZNIE :P. Też bym chciała tam być.
Na swojego chomika wrzuciłam kilka zdjęć i filmików z zawodów, więc jeżeli ktoś jest zainteresowany to zapraszam: [KLIK]
Poice, przyłączam się do podziękowań reszty za szczegółową relację :00:
Dzięki Tobie poczułam się nieomal tak, jakbym sama tam była. Nie muszę chyba mówić, że bardzo, ale to bardzo Ci zazdroszczę - nie dość, że wydarzenie łyżwiarskie najwyższej rangi, zwieńczone zwycięstwem Twojego faworyta, to jeszcze Barcelona sama w sobie jest po prostu magiczna.
Dzięki Tobie poczułam się nieomal tak, jakbym sama tam była. Nie muszę chyba mówić, że bardzo, ale to bardzo Ci zazdroszczę - nie dość, że wydarzenie łyżwiarskie najwyższej rangi, zwieńczone zwycięstwem Twojego faworyta, to jeszcze Barcelona sama w sobie jest po prostu magiczna.
Dopiero przeczytałam Twoją relację Poice ale zrobiłam to z przyjemnością Super, że miałaś taki fajny czas i tyle wrażeń i emocji. Tak, oglądanie łyżwiarstwa na żywo to niezapomniane przeżycie. Najbliższe ME w Sztokholmie, tak blisko w sumie, trochę zbyt późno się zorientowałam ale miałam taką myśl, żeby jechać, tak ad hoc, rzucić wszystko i jechać. No ale nie tym razem jednak.