Abakkchina i Thauron – w sumie można powiedzieć to samo co o parze powyżej. Tylko muzyka „normalniejsza”

Popova i Vlasczenko- jestem totalnie pod wrażeniem. Niebanalny utwór – coś, czego na lodzie nie uświadczamy raczej. Ja nie jestem fanką takiej muzyki, ale tu utwór fajnie pokazany, nie przez siksę i małolata, ekspresyjny, energiczny, ciekawe elementy. Bardzo, bardzo mi się podobało. Zamiast kolejnego „romeoanddalilaupioraznotredame” czy innych równie carmenowatych odważyli się pokazać coś innego. Do tego nieprzekombinowane stroje i już duże umiejętoności. Dla mnie bomba! :25:
Zanim napiszę o Amerykanach to powiem, że trochę denerwuje mnie skąpy komentarz. Napisy – nazwiska i wiek, nie ma podanych trenerów i utworu. Szkoda. Tak, komentator mówi, ale ja akurat angielski to tak średnio i czasem muszę po dwa razy przesluchać by zrozumieć. Dobra, douczam się na stare lata

A takie ciekawostki, jak to, że Anton Ponomarienko jest synem Sergieja to dla mnie taka perełka, rewelacyjny dodatek do tego co oglądam. W parach sportowych była przecież Justine Brasseur – chciałabym wiedzieć, czy to może córka Isabelle Brasseur, świetnej przecież łyżwiarki startującej w parach na przełomie lat 80/90. Dobra, już nie smęcę.
Carriera/Ponomarienko – sp mieli lepszy, no, byli ptzecież na 2gim miejscu. FP nie porwał, ale zważywszy, że mają odpowiednio 15 i 14 lat, to na pewno będzie z nich świetna para.No i ta muzyka Bregowicza i jeszcze świetny trener.
Meng/Meng-faktycznie jak klony Szibsów. Przyjemnie, ale bez ciar.
I znów mamy Szpilbanda. Zapowiada mu się w następnych latach sporo emocji na zawodach, jak te jego wszystkie pary będą się tak rozwijać.