O łyżwiarstwie - ludzie i wydarzenia
Moderatorzy: yenny, Hortensja, kasik8222, LittleLotte, Haley452, Kathiea, Poice
Problem rzeczywiście jest złożony. Dobrych łyżwiarzy w parach sportowych jest tak mało, że czasami zwyczajnie nie ma innego wyjścia. Z drugiej strony dla wielu zawodników z Rosji zmiana obywatelstwa np. na białoruskie (Soldatova) to jedyna możliwość, by brać udział w zawodach rangi MŚ. Popatrzmy na konkurencję solistek w Rosji. Ile utalentowanych dziewczyn siłą rzeczy nie pojedzie na ME, a gdzie indziej miejsce w reprezentacji miałyby y zapewnione.
Ja mam z Savchenko ten problem, że ona, tak mi się wydaje, mogłaby nawet reprezentować Katar albo Zjednoczone Emiraty Arabskie gdyby jakiś szejk zapewnił jej finansowanie i udział w kolejnych igrzyskach.
W ramach krajów byłego ZSRR jest pełno zmian obywatelstwa, ale te kraje wiele łączy. Pasha Grishuk urodziła się na Ukrainie, Oksana Kazakova, o ile dobrze pamiętam, na terenie dzisiejszej Białorusi, Obertas zawsze chciała reprezentować Rosję i sama mówiła, że stało się to możliwe gdy jej mama się tam przeprowadziła i dostała pracę.
Izraelska federacja "kupuje" sobie zawodników, którzy nawet jeżeli mają jakieś korzenie to i tak na co dzień "siedzą" w USA (Galit Chait?)
Całe łyżwiarskie środowisko jest dość hermetyczne. Dziś trudno np. burzyć się, że jacyś zawodnicy mają zagranicznego trenera, korzystają z zagranicznych konsultacji, inaczej się już nie da, ale takiej Rosji zdarza się nadal kręcić nosem i wzywać wszystkie rosyjskie ręce na pokład np. przed igrzyskami.
Sami mieliśmy Dmitrija Khromina w parze z Piątkowską. Zmiany obywatelstwa w łyżwiarstwie nie wzbudzają takiej sensacji i walki "na noże" jak ma to miejsce w piłce. Taka jest specyfika i już. A Aljonę i Bruno chętnie obejrzę. Nie oszukujmy się, czas im ucieka. Z jednej strony nie rozumiem dziewczyny, po co jej to, a z drugiej podziwiam determinację. Mnie na jej miejscu by się już nie chciało gdybym się jeszcze miała wykłócać, prosić fanów o wpłacanie na konto kasy. Czy naprawdę gra jest warta świeczki, w tym wieku i z takim dorobkiem? Jeżeli dziewczyna "chce więcej" jak sama mówi to spoko, nie zabraniam, ale czy ona naprawdę wierzy w olimpijskie złoto czy tylko tak mówi, bo wypada? Jak się łyżwiarz zaczyna "odrywać od ziemi" ze swoimi oczekiwaniami to robi się i smutno i straszno, ale jak daje jej to radość to mnie nic do tego.
Ja mam z Savchenko ten problem, że ona, tak mi się wydaje, mogłaby nawet reprezentować Katar albo Zjednoczone Emiraty Arabskie gdyby jakiś szejk zapewnił jej finansowanie i udział w kolejnych igrzyskach.
W ramach krajów byłego ZSRR jest pełno zmian obywatelstwa, ale te kraje wiele łączy. Pasha Grishuk urodziła się na Ukrainie, Oksana Kazakova, o ile dobrze pamiętam, na terenie dzisiejszej Białorusi, Obertas zawsze chciała reprezentować Rosję i sama mówiła, że stało się to możliwe gdy jej mama się tam przeprowadziła i dostała pracę.
Izraelska federacja "kupuje" sobie zawodników, którzy nawet jeżeli mają jakieś korzenie to i tak na co dzień "siedzą" w USA (Galit Chait?)
Całe łyżwiarskie środowisko jest dość hermetyczne. Dziś trudno np. burzyć się, że jacyś zawodnicy mają zagranicznego trenera, korzystają z zagranicznych konsultacji, inaczej się już nie da, ale takiej Rosji zdarza się nadal kręcić nosem i wzywać wszystkie rosyjskie ręce na pokład np. przed igrzyskami.
Sami mieliśmy Dmitrija Khromina w parze z Piątkowską. Zmiany obywatelstwa w łyżwiarstwie nie wzbudzają takiej sensacji i walki "na noże" jak ma to miejsce w piłce. Taka jest specyfika i już. A Aljonę i Bruno chętnie obejrzę. Nie oszukujmy się, czas im ucieka. Z jednej strony nie rozumiem dziewczyny, po co jej to, a z drugiej podziwiam determinację. Mnie na jej miejscu by się już nie chciało gdybym się jeszcze miała wykłócać, prosić fanów o wpłacanie na konto kasy. Czy naprawdę gra jest warta świeczki, w tym wieku i z takim dorobkiem? Jeżeli dziewczyna "chce więcej" jak sama mówi to spoko, nie zabraniam, ale czy ona naprawdę wierzy w olimpijskie złoto czy tylko tak mówi, bo wypada? Jak się łyżwiarz zaczyna "odrywać od ziemi" ze swoimi oczekiwaniami to robi się i smutno i straszno, ale jak daje jej to radość to mnie nic do tego.
Wydaje mi się, że sytuacja na terenie byłego Związku Radzieckiego jest specyficzna. Np. na takiej Białorusi wciąż większość ludzi mówi po rosyjsku, a spora grupa nie miałaby nic przeciwko przyłączeniu do Rosji. Z kolei posiadanie zagranicznego trenera to codzienność niemal już w każdej dyscyplinie sportu. Ale ta ciągła zmiana barw przez zawodników, to już jednak problem. Niby taka jest specyfika łyżwiarstwa, ale czy rzeczywiście powinniśmy się dziwić, że dana federacja nie chce "puścić" zawodnika, skoro od małego wykładała pieniądze na jego szkolenia i rozwój? Być może, jeśli zawodnik się sam finansował, sprawa powinna wyglądać inaczej.
Sprawa finansowania inaczej wygląda w Rosji a inaczej np. w takiej Kanadzie. Mariusz opowiadał w wywiadzie, że w Kanadzie łyżwiarze pracujący jako kelnerzy, by opłacić trenera to norma i bardziej przykładają się do czegoś na co sami ciężko zarabiają. W Rosji jest zdaje się wszystko bardziej "odgórne".
Wiele takich "mieszanych par" odniosło spektakularne sukcesy. Marina i Gwendal, Albena i Maxim, wiele dostało drugie życie jak Tania i Max, a jeszcze inni w ogóle mogli się pokazać na światowych taflach jak para taneczna Frazier/Lukakin czy Gregory/Petuhov, wielu dostało szansę na powrót do czynnego sportu jak Lubov Ilushechkina czy Jerome Blanchard (Lubov szansę wykorzystała dobrze, Jerome wcale, tak bywa).
Czasami śmieszy mnie gdy jakiś zawodnik dostaje obywatelstwo i na siłę wyszukuje co też go łączy z nową ojczyzną np. nauczyłem się trzech słów, moja babcia była Rosjanką albo polubiłem ukraiński barszcz, no w mordę... Problem obywatelstwa i dyskomfortu fanów znika gdy zawodnik zdobędzie medal albo strzeli decydującą o awansie bramkę jak Olisadebe :P
Wiele takich "mieszanych par" odniosło spektakularne sukcesy. Marina i Gwendal, Albena i Maxim, wiele dostało drugie życie jak Tania i Max, a jeszcze inni w ogóle mogli się pokazać na światowych taflach jak para taneczna Frazier/Lukakin czy Gregory/Petuhov, wielu dostało szansę na powrót do czynnego sportu jak Lubov Ilushechkina czy Jerome Blanchard (Lubov szansę wykorzystała dobrze, Jerome wcale, tak bywa).
Czasami śmieszy mnie gdy jakiś zawodnik dostaje obywatelstwo i na siłę wyszukuje co też go łączy z nową ojczyzną np. nauczyłem się trzech słów, moja babcia była Rosjanką albo polubiłem ukraiński barszcz, no w mordę... Problem obywatelstwa i dyskomfortu fanów znika gdy zawodnik zdobędzie medal albo strzeli decydującą o awansie bramkę jak Olisadebe :P
Haha, z tym się zgadzam. Ale mówiąc poważnie wciąż zastanawiam się, czy zmiana obywatelstwa i reprezentowanie innego kraju, powinny być takie proste. Inaczej patrzy się na całą sprawę, gdy zawodnik dokonuje tego raz. Ale jeżeli to się powtarza, jak w przypadku Zahorski?Problem obywatelstwa i dyskomfortu fanów znika gdy zawodnik zdobędzie medal albo strzeli decydującą o awansie bramkę jak Olisadebe :P
No i pozostaje oczywiście kwestia finansowania zawodnika przez federację, oczywiście jeśli takie finansowanie miało miejsce.
Jeśli chodzi o Tatianę, to czy przypadkiem ona nie pochodzi z rodziny rosyjskiej, jakich pełno na Ukrainie?
Tatiana pochodzi z rosyjskiej rodziny, po ukraińsku mówi chyba z błędami. Tak jak pisałyśmy, kraje byłego ZSRR to inna para kaloszy i tu tego typu zmiany aż tak nie dziwią. Zgadzam się z Tobą. Ja rozumiem "raz". Aljona jak zaczęła jeździć dla Niemiec to była tak zachwycona że hej, wywiadach mówiła, że "nawet powietrze jest inne niż na Ukrainie". Aljona i Tatiana miały kiedyś jedną trenerkę. Czytałam z nią wywiad. Powiedziała, że o ile Tatiana reprezentowała Ukrainę tak długo jak mogła i się od niej nie odcina to Aljona po 10 latach w Niemczech jest bardziej Niemką niż Ukrainką. Dlatego "mam problem" jeżeli teraz miałaby nagle reprezentować Francję "bo tak", bo chce jechać na igrzyska, bo ma taki kaprys. To już jest traktowanie instrumentalne. Chociaż w wywiadach sama Savchenko nie ukrywa, że wolałaby reprezentować Niemcy i teraz piłeczka jest po stronie federacji francuskiej, a papiery to najwyraźniej Bruno będzie zmieniał. Nie wiem czy gra jest warta świeczki, bo jak tak dalej pójdzie to ich aktywna kariera zamknie się najwyżej w dwóch sezonach, a to za krótki czas by wyrobić sobie chociażby reputację. Umówmy się, że Volosozhar miała swoją markę i Maxim też miał swoją markę zanim zostali parą. Bruno to natomiast taki "lepszy Blanchard", który skorzystał z okazji, by się trochę polansować i ja go za to nie winię, ale złoto olimpijskie to za daleko idąca fantazja. Dalej nurtuje mnie tylko czy Aljona zdaje sobie sprawę z tego faktu czy już całkiem "odleciała".
Nie wiem czy słyszałaś wywiad z Alioną na The Skating Lesson? Co zwróciło moją uwagę, że po angielsku mówi ona z niemieckim, a nie ukraińskim czy rosyjskim akcentem.
Chyba wszystkich nurtuje pytanie, na ile ona rzeczywiście wierzy w złoto na olimpiadzie. Na pewno musi zdawać sobie sprawę, że w miarę upływu czasu, szanse są niewielkie nie tylko na złoto, ale na jakikolwiek medal, szczególnie że konkurencja będzie duża. Jeśli sobie dobrze przypominam to chyba we wspomnianym wywiadzie powiedziała, że uwielbia starty w zawodach, natomiast nie ekscytuje jej za bardzo udział w przeróżnych show. I może to też jest motywem, dla którego wciąż marzy, żeby konkurować o najwyższe cele.
Chyba wszystkich nurtuje pytanie, na ile ona rzeczywiście wierzy w złoto na olimpiadzie. Na pewno musi zdawać sobie sprawę, że w miarę upływu czasu, szanse są niewielkie nie tylko na złoto, ale na jakikolwiek medal, szczególnie że konkurencja będzie duża. Jeśli sobie dobrze przypominam to chyba we wspomnianym wywiadzie powiedziała, że uwielbia starty w zawodach, natomiast nie ekscytuje jej za bardzo udział w przeróżnych show. I może to też jest motywem, dla którego wciąż marzy, żeby konkurować o najwyższe cele.
Oj, te powroty ...
Czasem niestety rzuci się słowo o powrocie i o ile nie jest się Pluszem, Lizakiem czy Sashą Cohen to się chce pokazać i zonk... Złota brak, ba medalu brak. I o ile np. Plusz w 2010 czy Yuna w zeszłym roku mogą mówić o jakimś sukcesie, bo srebro po powrocie to tez osiągnięcie, mogą mówić o niesprawiedliwości sędziowskiej czy czymś innym to w przypadku tych gwiazd, ktore były na szczycie, odeszły, wróciły i nic nie zwojowały to już jest problem.
Ostatnio takich spektakularnych powiedzmy "upadków" nie było, ale jak sobie przypomnę Lillehammer i masowe rozczarowania powracających ex złotych medalistów olimpijskich... Witt, Boitano, Pietrenko. Byl i i wielokrotni mistrzowie świata jak Browning.
A zmiany obywatelstwa to ciężki temat, z jednej strony dziwne to, idę sobie do sklepu i wybieram, dziś jestem Polką, jutro będę Niemką, e... nie, to nie tak powinno być.
Ale właśnie z drugiej strony jest to o czym piszecie, bez zmiany obywatelstwa niejedna łyżwiarka/łyżwiarz nic by nie osiągnęła i nie chodzi tylko o medale przecież czy bycie gwiazdąi robienie majątku na reklamach jak Mao czy Yuna.
Wyrobienie sobie jakiejś tam marki przekłada się potem na ew. występy w rewiach przez jakiś czas, komentowanie w tv, pisanie do gazet, potem trenowanie czy bycie sędzią. Nie każdy jest tak dalekowzroczny by zdobyć inny zawód, nie każdy ma mądrego doradcę, by mu uświadomił o czymś takim jak przyszłość.
Więc ciężko wyrobić sobie jakieś zdanie tak do końca.
Czasem niestety rzuci się słowo o powrocie i o ile nie jest się Pluszem, Lizakiem czy Sashą Cohen to się chce pokazać i zonk... Złota brak, ba medalu brak. I o ile np. Plusz w 2010 czy Yuna w zeszłym roku mogą mówić o jakimś sukcesie, bo srebro po powrocie to tez osiągnięcie, mogą mówić o niesprawiedliwości sędziowskiej czy czymś innym to w przypadku tych gwiazd, ktore były na szczycie, odeszły, wróciły i nic nie zwojowały to już jest problem.
Ostatnio takich spektakularnych powiedzmy "upadków" nie było, ale jak sobie przypomnę Lillehammer i masowe rozczarowania powracających ex złotych medalistów olimpijskich... Witt, Boitano, Pietrenko. Byl i i wielokrotni mistrzowie świata jak Browning.
A zmiany obywatelstwa to ciężki temat, z jednej strony dziwne to, idę sobie do sklepu i wybieram, dziś jestem Polką, jutro będę Niemką, e... nie, to nie tak powinno być.
Ale właśnie z drugiej strony jest to o czym piszecie, bez zmiany obywatelstwa niejedna łyżwiarka/łyżwiarz nic by nie osiągnęła i nie chodzi tylko o medale przecież czy bycie gwiazdąi robienie majątku na reklamach jak Mao czy Yuna.
Wyrobienie sobie jakiejś tam marki przekłada się potem na ew. występy w rewiach przez jakiś czas, komentowanie w tv, pisanie do gazet, potem trenowanie czy bycie sędzią. Nie każdy jest tak dalekowzroczny by zdobyć inny zawód, nie każdy ma mądrego doradcę, by mu uświadomił o czymś takim jak przyszłość.
Więc ciężko wyrobić sobie jakieś zdanie tak do końca.
Last edited by yenny 9 lat temu, edited 1 time in total.
Nie dyskutuj z debilem. Najpierw sprowadzi cię do swojego poziomu - potem pokona doświadczeniem .
Lubię oglądać gale, lubię tzw. łyżwiarstwo profesjonalne (chociaż coraz go mniej), ale rozumiem, że z punktu widzenia sportowca to może być "nuda". Alexei Tikhonov wrócił to startów w wieku 27 lat, bo brakowało mu emocji na zawodach. Po pół roku zdobył z Petrovą złoto ME, a mało kto pamięta, że ten Tikhonov jeździł też dla Japonii (nie pamiętam na jakich zasadach i kto był jego partnerką, ale pamiętam jak mówiła o tym pani Halina Gordon-Półtorak).
Zapominamy, że Kavaguti oprócz Japonii reprezentowała wcześniej w parach USA. Rosja to jej kolejny "przystanek", ale przyznać trzeba, że z tym krajem coś ją łączy. Studiowała tam, język zna ponoć biegle, czuje się tam dobrze.
Może i Aljona mówi po angielsku z niemieckim akcentem (akurat się nie znam), ale jej angielski jest tragiczny i z angielskim narzeczonym to się chyba porozumiewa na migi . Jak się poznali to facet nie miał bladego pojęcia kim ona jest, tak na marginesie.
Zapominamy, że Kavaguti oprócz Japonii reprezentowała wcześniej w parach USA. Rosja to jej kolejny "przystanek", ale przyznać trzeba, że z tym krajem coś ją łączy. Studiowała tam, język zna ponoć biegle, czuje się tam dobrze.
Może i Aljona mówi po angielsku z niemieckim akcentem (akurat się nie znam), ale jej angielski jest tragiczny i z angielskim narzeczonym to się chyba porozumiewa na migi . Jak się poznali to facet nie miał bladego pojęcia kim ona jest, tak na marginesie.
Pomiędzy igrzyskami we Francji a igrzyskami w Norwegii były tylko 2 lata przerwy i jestem sobie w stanie wyobrazić, że ten czy tamten mógł pomyśleć, że to nie tak dużo i że "pociąg jeszcze nie odjechał". T/D czy G/G narzekać nie mogli, więc różnie to bywa. Tylko, że kiedyś odchodziło się z amatorskiego łyżwiarstwa, bo było do czego, profesjonalny cyrk się kręcił na całego. Dziś wiele gwiazd nie składa jednoznacznych deklaracji, bo to się nie opłaca.
Jeśli chodzi o powroty, to kto wie, może zobaczymy jeszcze Carolinę Kostner w Korei :D
http://www.cbc.ca/sports/figureskating/ ... -1.3258340
Jeśli chodzi o solistów, którzy zdecydowali się powrócić na igrzyska w Lillehammer, to nie wiem czy rzeczywiście ich motywacją była chęć zdobycia medali. Na pewno na medal nie liczyła Katarina Witt. Inaczej sprawa wyglądała z parami sportowym oraz z T&D. Ci ostatni z perspektywy lat doceniają ten brązowy medal (niedawno Jayne na jednej z imprez charytatywnych wieszała oba medale olimpijskie na szyje dzieci, chorych na raka). Ale igrzyska w Lillehammer były dla nich wielkim rozczarowaniem.
http://www.cbc.ca/sports/figureskating/ ... -1.3258340
Jeśli chodzi o solistów, którzy zdecydowali się powrócić na igrzyska w Lillehammer, to nie wiem czy rzeczywiście ich motywacją była chęć zdobycia medali. Na pewno na medal nie liczyła Katarina Witt. Inaczej sprawa wyglądała z parami sportowym oraz z T&D. Ci ostatni z perspektywy lat doceniają ten brązowy medal (niedawno Jayne na jednej z imprez charytatywnych wieszała oba medale olimpijskie na szyje dzieci, chorych na raka). Ale igrzyska w Lillehammer były dla nich wielkim rozczarowaniem.
Igrzyska z Lillehammer były "poświęcone" miastu Sarajevo w którym igrzyska odbyły się 10 lat wcześniej, trwała wojna. Witt wróciła chyba tylko z tego względu. T/D na gali w Lillehammer pojechali "Bolero", którym w Sarajevie zdobyli złoto i same 6.0. Także niektóre gwiazdy wróciły po to by oddać hołd temu miastu.
Co do Caroliny to naprawdę nie wiem po co miałaby wracać. Zdobyła w karierze więcej niż wskazywałyby na to jej umiejętności. Brąz ZIO z Sochi to więcej niż mogłaby prosić. Ile znacie solistek startujących na IO w wieku 30 lat (panna Kostner tyle będzie miała)? Ja przypominam sobie tylko Butyrską i chyba Malininę. O ile w parach sportowych i tanecznych taki wiek to standard, granica ciągle się przesuwa, to w solistkach 30 lat jest już wiekiem mocno emerytalnym (tak, tak, Plusz...ja wiem, ale dajmy spokój).
Co do Caroliny to naprawdę nie wiem po co miałaby wracać. Zdobyła w karierze więcej niż wskazywałyby na to jej umiejętności. Brąz ZIO z Sochi to więcej niż mogłaby prosić. Ile znacie solistek startujących na IO w wieku 30 lat (panna Kostner tyle będzie miała)? Ja przypominam sobie tylko Butyrską i chyba Malininę. O ile w parach sportowych i tanecznych taki wiek to standard, granica ciągle się przesuwa, to w solistkach 30 lat jest już wiekiem mocno emerytalnym (tak, tak, Plusz...ja wiem, ale dajmy spokój).
Całkowicie się zgadzam. Jedynym powodem jej powrotu, który jest dla mnie w miarę logiczny to chęć zatarcia złego wrażenia po "aferze dopingowej" - może woli przejść na sportową emeryturę po zdobyciu kolejnego medalu MŚ? Chociaż z drugiej strony chyba każdy sympatyk łyżwiarstwa, który słyszał o jej zawieszeniu w startach wie jakie były okoliczność, że jej nigdy na dopingu nie przyłapano... Nie wiem co tym sądzić. Według mnie powinna odpuścić, bo i tak złota w Korei nie zdobędzie, a i o kolejne złoto MŚ czy ME będzie jej BARDZO ciężko (szczerze to jak na moje wyczucie jej szanse są znikome). Pracę na pokazach na pewno znajdzie i to na wiele kolejnych lat.kasik8222 pisze: Co do Caroliny to naprawdę nie wiem po co miałaby wracać. Zdobyła w karierze więcej niż wskazywałyby na to jej umiejętności. Brąz ZIO z Sochi to więcej niż mogłaby prosić. Ile znacie solistek startujących na IO w wieku 30 lat (panna Kostner tyle będzie miała)? Ja przypominam sobie tylko Butyrską i chyba Malininę. O ile w parach sportowych i tanecznych taki wiek to standard, granica ciągle się przesuwa, to w solistkach 30 lat jest już wiekiem mocno emerytalnym (tak, tak, Plusz...ja wiem, ale dajmy spokój).
Z tego co czytałam to zatarcie dyskwalifikacji było dla niej ważne, bo chyba nie mogła startować nie tylko w zawodach, ale też w niektórych galach. Myślę, że jej powrót skończy się na gadaniu, a przy tym więcej gadania będzie w mediach i na forach niż z ust samej Caroliny. Dobrze, że chociaż Yuna Kim się nie wychyla chociaż igrzyska w swojej ojczyźnie to powód jak żaden inny. Mnie się swego czasu podobało jak Słucka zapytana o powrót odpowiedziała coś w stylu: "A po co?" chociaż na upartego powód by się znalazł. Po Salt Lake mogła się dziewczyna wkurzyć, ale o Turyn to już pretensje miała tylko do siebie. Z kolei Korpii wiedziała, podobnie jak Valentina, że nie ma co być dłużej tłem w "mistrzostwach Rosji" rozgrywanych na ME.
Ivi, no właśnie soliści liczyli na medale, Katarina Witt głośno mówiła o tym, że nie skacze wszystkich skoków jakie obecnie skaczą solistki, ale "nie jest piłką" i liczy na dobry wynik. Zonk zaliczyła na mistrzostwach Niemiec, ale było za późno na wycofanie się. I jak potem sama mówiła, że wylała wiele łez, i na MN i na ME, ale ostatecznie nie żałuje. A czy tak było naprawdę? Choć jej program był piękny, to chyba wolałaby zejść ze sceny niepokonana.
Boitano, Pietrenko - też chcieli wygrać, i oni o tym mówili w wywiadach przed. Pietrnko w tym celu miał zrobiony ten program pokazowy z Bajul . Browning liczył na medal, bo do tej pory nie zdobył itd. Sarajewo to chyba był taki pretekst do powrotów, w sumie to tylko Witt i T/D zdobyli tam medale. Hamilton, Wałowa i Wasiliew nie wrócili. Biestiemainowa i Bukin też nie, a tam zdobyli przecież brąz.
Boitano, Pietrenko - też chcieli wygrać, i oni o tym mówili w wywiadach przed. Pietrnko w tym celu miał zrobiony ten program pokazowy z Bajul . Browning liczył na medal, bo do tej pory nie zdobył itd. Sarajewo to chyba był taki pretekst do powrotów, w sumie to tylko Witt i T/D zdobyli tam medale. Hamilton, Wałowa i Wasiliew nie wrócili. Biestiemainowa i Bukin też nie, a tam zdobyli przecież brąz.
Nie dyskutuj z debilem. Najpierw sprowadzi cię do swojego poziomu - potem pokona doświadczeniem .
Może i masz rację, ja tych wywiadów nie pamiętam, a trudno mi uwierzyć, że taka Katarina, znając swoje możliwości, naprawdę liczyła na medal. Przecież już w w 1988, kiedy zdobywała złoto, technicznie najlepsza nie była. Może po prostu wypadało się wypowiadać tak, a nie inaczej. Poza tym, co to za mistrz, który mówi, że na medal nie ma szansy. Sama nie wiem.
Jeśli chodzi o Bestiemianową i Bukina, to taka tylko drobna uwaga. W Sarajewie zdobyli srebro. Brąz zdobyli Klimowa i Ponomarenko. Zresztą tak na marginesie uważam, że powinni mieć trzecie miejsce, a srebro należało się parze Blumberg i Seibert. Bestiemianova i Bukin nie mieliby najmniejszych szans w Lillehammer, zresztą w tym czasie federacja rosyjska popierała zupełnie inne pary.
Jeśli chodzi o Bestiemianową i Bukina, to taka tylko drobna uwaga. W Sarajewie zdobyli srebro. Brąz zdobyli Klimowa i Ponomarenko. Zresztą tak na marginesie uważam, że powinni mieć trzecie miejsce, a srebro należało się parze Blumberg i Seibert. Bestiemianova i Bukin nie mieliby najmniejszych szans w Lillehammer, zresztą w tym czasie federacja rosyjska popierała zupełnie inne pary.