O łyżwiarstwie - ludzie i wydarzenia
Moderatorzy: yenny, Hortensja, kasik8222, LittleLotte, Haley452, Kathiea, Poice
Jak ja kocham Lillehammer, ludzie :s: Kocham atmosferę jaka panowała wokół tego sportu w okolicach 94 roku. Wtedy łyżwiarze naprawdę mieli status wielkich gwiazd i nie chodzi tu tylko o nieszczęsną aferę Tonya/Nancy. Łyżwiarstwa było pełno w TV, profesjonalne zawody to było naprawdę coś, a nie "nuda ale zarabiać trzeba" Wiele profesjonalnych zawodów stało na naprawdę świetnym poziomie, wiele pamiętam do dziś. Nawet Filipowski jakieś wygrał. Dziś jest tak, że jakiś zawodnik/para skończy karierę i po roku czy dwóch ja już nie pamiętam, że ktoś taki się po taflach bujał, a takiego Browninga czy Baiul pamiętam po 20 latach. Może też wszystko odbierałam "głębiej", bo byłam dzieciakiem i teraz idealizuję, ale naprawdę chciałabym, by powróciła tamta magia, bo łyżwiarstwo dziś, poza Japonią, schodzi do podziemia.
Masz rację. Już o tym kiedyś pisałam, ale pamiętam, że nawet pomimo medali Dorota i Mariusz byli w Polsce praktycznie anonimowi, a to były czasy gdy medal polskiego sportowca w jakiejkolwiek zimowej dziedzinie to była jakaś abstrakcja i taki stan trwał od lat 70-tych i medalu olimpijskiego Fortuny. Ja jako dzieciak często oglądałam jakieś "Disney on Ice", a nie było wtedy internetu, programów satelitarnych, youtube'a. Z drugiej strony taki szał i kult wokół łyżwiarzy jaki ma teraz miejsce w Japonii to też niekoniecznie moje klimaty. Wolę pod tym względem "amerykańską modłę" lat 90-tych nawet z całym majdanem Tonya/Nancy i rywalizacją "amerykańskiej księżniczki" z "radziecką sierotką" :P
Świat w pierwszej połowie lat 90-tych też wyglądał inaczej. Jak Petrenko jechał na gali legendarnego "Twista" to amerykańscy komentatorzy zwracając uwagę na dobór repertuaru przez zawodnika z byłego ZSRR mówili, że "świat jest jednak mały", jak Grzesio wygrał bodajże Canada Open to też pytano go głównie o to jak to jest być Polakiem mieszkającym w Stanach. Dziś nikt by się z takimi pytaniami nie zająknął, ale wtedy to było normalne.
Świat w pierwszej połowie lat 90-tych też wyglądał inaczej. Jak Petrenko jechał na gali legendarnego "Twista" to amerykańscy komentatorzy zwracając uwagę na dobór repertuaru przez zawodnika z byłego ZSRR mówili, że "świat jest jednak mały", jak Grzesio wygrał bodajże Canada Open to też pytano go głównie o to jak to jest być Polakiem mieszkającym w Stanach. Dziś nikt by się z takimi pytaniami nie zająknął, ale wtedy to było normalne.
Ivi, no ja mam jeszcze gdzieś te wywiady z Witt i artykuły o jej powrocie, jako, że to moja pierwsza i największa łyżwiarska miłość, to miałam świra na wyszukiwaniu wszystkiego co można, zgłaszałam się na ochotnika by porządkować czytelnię i bibliotekę, bo mogłam ze starych gazet wycinać artykuły
Gdzieś też w piwnicy pewnie jeszcze leżą nagrane na kasety VHS zawody - część nagrywała mi kuzynka z USA i tam sami wiecie jak wyglądały/wygląają transmisje - poprzedzone filmikami, wywiadami i wypowiedziami zawodników i tam właśnie mówili o swoich nadziejach związanych ze startem w Lillehammer.
Katarina, wg tego co mówiła to liczyła cały czas na swój wdzięk i urok - i ja jako wielka fanka wierzyłam w jej medal
A co do Biestiemianowej i Bukina masz rację, oni byli drudzy w Sarajewie.
Gdzieś też w piwnicy pewnie jeszcze leżą nagrane na kasety VHS zawody - część nagrywała mi kuzynka z USA i tam sami wiecie jak wyglądały/wygląają transmisje - poprzedzone filmikami, wywiadami i wypowiedziami zawodników i tam właśnie mówili o swoich nadziejach związanych ze startem w Lillehammer.
Katarina, wg tego co mówiła to liczyła cały czas na swój wdzięk i urok - i ja jako wielka fanka wierzyłam w jej medal
A co do Biestiemianowej i Bukina masz rację, oni byli drudzy w Sarajewie.
Nie dyskutuj z debilem. Najpierw sprowadzi cię do swojego poziomu - potem pokona doświadczeniem .
Generalnie sie zgadzam, ale nie moge sie zgodzic z powyzszym. Jej umiejetnosci akurat byly jedne z lepszych na swiecie, problemem byla glowa, ale wszystko zaskoczylo w odpowiednim momencie i medal z Sochi jest nie tylko zasluzony ale wywalczony w przepieknym stylu. Poza tym mysle, ze wielu fanow lyzwiarstwa sie ucieszylo, ze wreszcie mogla pokazac caly swoj potencjal, bo az przykro sie patrzy jak talenty sie marnuja.kasik8222 pisze:Co do Caroliny to naprawdę nie wiem po co miałaby wracać. Zdobyła w karierze więcej niż wskazywałyby na to jej umiejętności. Brąz ZIO z Sochi to więcej niż mogłaby prosić.
Tak, ostatnio byla afera bo wystapila na jakiejs gali w lecie, a ponoc jej nie bylo wolno.kasik8222 pisze:Z tego co czytałam to zatarcie dyskwalifikacji było dla niej ważne, bo chyba nie mogła startować nie tylko w zawodach, ale też w niektórych galach.
Co do atmosfery- no tak, czasy sie zmieniaja, ale o ile w Polsce jest gorzej niz kiedys, bo kiedys to wszyscy ogladali i kojarzyli nazwiska, to w wielu krajach nadal jednak sie o tym mowi. Jouberta, Candeloro czy Nathalie Pechelat wszyscy we Francji kojarza (jak sie ma dziecko ze zdobywca oskara, to jest o tobie glosno :P ).Mi sie podoba np ze w takim USA normalne jest, ze dorosli ludzie zaczynaja sie uczyc jazdy, maja nawet swoje zawody i wygrac takie zawody to jest nie byle co.
A w Lillehammer to ja raczej "nowym" kibicowalam, a nie weteranom... No moze poza Browningiem, on byl zawsze moim ulubiencem :mrgreen:
"Can you argue with those placements? Of course. This is figure skating. Arguing is the best part."
Zgadzam się co do medalu Caroliny w Sochi. O ten jeden medal kłócić się nie będę, wszystko wreszcie zagrało, a nawet ciary miałam. Chodzi mi o całokształt i inne medale na wyrost, mistrzostwo świata bez lutza itd.
Mariusz mówił w wywiadzie, że w jednym kanadyjskim miasteczku jest więcej lodowisk niż w całej Polsce. Myślę, że Filipowski był Polakom bardziej znany niż Dorota i Mariusz (nawet jeżeli to było wypowiadanie się w tonie "nasza wiecznie niespełniona nadzieja, mistrz treningów") chociaż gdyby brać statystyki "na sucho" to Siudkowie zdobyli o ten jeden czy dwa medale więcej niż Grześ. Myślę, że to po części kwestia czasów w jakich nasz solista startował. Jeszcze mi się przypomniało jak w 2004 roku Polska i inne kraje wchodziły do UE to była jakaś międzynarodowa transmisja i znane osoby wypowiadały się o jednym z nowych państw UE. Pamiętam, że wystąpiła w tej uroczystości Witt i mówiąc o skojarzeniach z Polską wspominała właśnie Filipowskiego.
Mariusz mówił w wywiadzie, że w jednym kanadyjskim miasteczku jest więcej lodowisk niż w całej Polsce. Myślę, że Filipowski był Polakom bardziej znany niż Dorota i Mariusz (nawet jeżeli to było wypowiadanie się w tonie "nasza wiecznie niespełniona nadzieja, mistrz treningów") chociaż gdyby brać statystyki "na sucho" to Siudkowie zdobyli o ten jeden czy dwa medale więcej niż Grześ. Myślę, że to po części kwestia czasów w jakich nasz solista startował. Jeszcze mi się przypomniało jak w 2004 roku Polska i inne kraje wchodziły do UE to była jakaś międzynarodowa transmisja i znane osoby wypowiadały się o jednym z nowych państw UE. Pamiętam, że wystąpiła w tej uroczystości Witt i mówiąc o skojarzeniach z Polską wspominała właśnie Filipowskiego.
Ja wiem KAsik o co Ci chodzilo i pelna zgodza, ale wlasnie jej umiejetnosci wskazywaly na medale, nie wskazywalo na nie koniecznie to co pokazywala na lodzie No ale to tez jest troche specyfika obecnego systemu, podlicza sie rozne rzeczy, Carolina szorowala po lodzie, ale jak juz skoczyla to dobrze, a PCS jej sie zawsze duze nalezalo. No i tak sie te punkty sumuja. Podobne zarzuty to mam do Hanyu obecnie, no ale matematyka jest matematyka, system jest taki a nie inny.
Tak, ja tez pamietam jak przy okazji igrzysk w Vancouver slyszalam, ze w jednym miescie w Kanadzie jest 100 czy 200 lodowisk. To jak my biedni sie mamy porownywac
Tak, ja tez pamietam jak przy okazji igrzysk w Vancouver slyszalam, ze w jednym miescie w Kanadzie jest 100 czy 200 lodowisk. To jak my biedni sie mamy porownywac
"Can you argue with those placements? Of course. This is figure skating. Arguing is the best part."
Yeny, wierzę Ci, że takie wywiady miały miejsce, ale chyba urok i wdzięk to jednak trochę za mało, żeby liczyć na medal:).
Z tym powrotem profesjonalistów było dużo kontrowersji, wielu zawodników miało do ISU, ale i do nich samych pretensje, że zajmują miejsca "młodym". Osobiście uważam, że nie można o to winić łyżwiarzy, można jedynie zastanawiać się czy decyzja władz łyżwiarskich była słuszna. Na pewno powrót gwiazd był dobrą reklamą dla tej dyscypliny sportu. I minęło już ponad 20 lat od Lillehammer i o tych igrzyskach się ciągle mówi. I czy były jakiekolwiek dotąd inne igrzyska, którą budzą tak dużo kontrowersji, jeśli chodzi o zwycięzców wszystkich czterech dyscyplin?
Z tym powrotem profesjonalistów było dużo kontrowersji, wielu zawodników miało do ISU, ale i do nich samych pretensje, że zajmują miejsca "młodym". Osobiście uważam, że nie można o to winić łyżwiarzy, można jedynie zastanawiać się czy decyzja władz łyżwiarskich była słuszna. Na pewno powrót gwiazd był dobrą reklamą dla tej dyscypliny sportu. I minęło już ponad 20 lat od Lillehammer i o tych igrzyskach się ciągle mówi. I czy były jakiekolwiek dotąd inne igrzyska, którą budzą tak dużo kontrowersji, jeśli chodzi o zwycięzców wszystkich czterech dyscyplin?
Ja tam bardzo lubiłam w latach 90-tych właśnie łyżwiarzy z Francji. Niezależnie od konkurencji cechowała ich oryginalność w repertuarze, choreografii, strojach, fantastyczny kontakt z publicznością, jakaś taka "niepokorność" łyżwiarska. Uśmiechałam się pod nosem widząc gołą klatę Candeloro, salto Bonaly w zawodach "medalu nie zdobędę, ale przynajmniej mnie zapamiętają" czy też strój Abitbol z LP ME w Pradze w 99 roku, który naprawdę więcej odkrywał niż zakrywał i to, że się tak wyrażę, w "strategicznych" miejscach :P
Zazdroszczę Hortensji, że jest tak "blisko" moich idoli. Abitbol i Bernadis rywalizowali z Polakami, ale z perspektywy czasu, z punktu widzenia rozwoju konkurencji par sportowych, uważam, że Francuzi wnieśli więcej od Polaków. Abitbol była taka "niepokorna", podczas gdy Dorota często miała na zawodach minę jakby tam była za karę (w okresie "kanadyjskim" to się zmieniło) i jakoś sobie Polki nie wyobrażam w czarnym lateksie co u Sary było standardem :P
Zazdroszczę Hortensji, że jest tak "blisko" moich idoli. Abitbol i Bernadis rywalizowali z Polakami, ale z perspektywy czasu, z punktu widzenia rozwoju konkurencji par sportowych, uważam, że Francuzi wnieśli więcej od Polaków. Abitbol była taka "niepokorna", podczas gdy Dorota często miała na zawodach minę jakby tam była za karę (w okresie "kanadyjskim" to się zmieniło) i jakoś sobie Polki nie wyobrażam w czarnym lateksie co u Sary było standardem :P
Baiul to nawet chciała wystąpić jeszcze w Nagano, ale ponoć ktoś (federacja?) dał jej do zrozumienia, że jest za stara i to nie jest dobry pomysł. Na youtube jest gdzieś film gdzie "nowa gwardia" (wtedy np. Bobek i Kwan) wypowiada się o "Starej" Baiul i jedni w tonie "teraz nasza kolej, wasza już była", a inni, że to lepiej dla sportu. Taka Yamaguchi chyba nawet w Lillehammer dałaby radę, bo Baiul w Nagano, po wszystkich swoich przygodach, już niekoniecznie.
Kasik, wpadaj, pojdziemy razem na jakis pokaz Jakies czas temu jak byly tutaj "Gwiazdy tancza na lodzie" gdzie w jury byla Abitbol, Peizerat, Candeloro i Bonaly to potem zrobili cala serie pokazow.kasik8222 pisze:Zazdroszczę Hortensji, że jest tak "blisko" moich idoli.
Ja to nawet jestem blizej, dowiedzialam sie, ze moj szef byl kiedys menadzerem Suryi
A co do lyzwiazy z Francji to oni sa nadal sie wyrozniaja Nie jest to moja ulubiona szkola lyzwiarska ale przynajmniej sa oryginalni.
"Can you argue with those placements? Of course. This is figure skating. Arguing is the best part."
Pamiętam jak Abitbol-Bernadis zakończyli karierę przez kontuzję Sary, pamiętam ich psa wybiegającego na lodowisko na każdych pokazach ME czy MŚ, pamiętam jak Pani Halina Gordon-Półtorak mówiła, że po zakończeniu kariery czeka na nich miejsce w każdej rewii świata. Tak jeszcze porównując zawodników z Francji z polską parą, może to jakieś różnice w wychowaniu. My jako naród chyba jesteśmy jacyś bardziej "zahukani", nie umiemy się chwalić, nie wierzymy w siebie. Francuski łyżwiarz wychodzi na taflę i publika szaleje nawet jeżeli czasami więcej w tym efekciarstwa niż umiejętności. Dorota i Mariusz byli dobrymi rzemieślnikami, mieli podnoszenia podziwiane do dziś, ale nikt ich na żadne gale nigdy nie zapraszał. Niedawno obejrzałam jakieś Japan Open z udziałem Sary i Stephana. Punktem kulminacyjnym było zrzucenie części odzienia przez Sarę. Ona właśnie taka była, kontrowersyjna, efekciarska, robiąca wokół siebie dużo szumu. Dla Doroty przez dłuższą część kariery osiągnięciem było uśmiechnięcie się podczas programu. Mariusz w jednym z wywiadów mówił, że jak coś nie idzie to Dorota potrafi się w środku programu popłakać. Ogólnie chodzi mi o to, że Polacy mieli jakieś "blokady psychiczne", a Francuzi zawsze świetnie się bawili jadąc lepiej czy gorzej. Publiczność to czuła i sympatia widowni zawsze była po stronie francuskiej pary.
Ivi, no oczywiscie, ze nie tylko na to liczyła, ale chyba jej się wydawało, że wygra tak jak w Calgary a potem w Budapeszcie drugą oceną. Ja przynajmniej tak jej słowa odczytywałam. Wtedy naprawdę o tych powrotach było głośno, zwłaszcza jej powrocie, dużo się pisało i mówiło. Śledzę karierę Katariny od ponad 30 lat, bo od 1984 roku, czytam wszystko co mi wpadnie w ręce, wydaje mi się, że ona jest typem wojowniczki i nie zdecydowałaby się na powrót gdyby nie liczyła na sukces. Pamiętam jak w 1986 roku upadła podczas sp, była 4ta a Thomas 1sza i choć fp pojechała super to i tak Debbi wygrała. Srebro dla Katariny było strasznie gorzką pigułką, więc rok później na MŚ w USA, gdzie Debbi miała jeszcze za sobą publikę, Katarina dała z siebie wszystko i skoczyła nawet potrójnego rittbergera, czego nie robiła od lat bo ten skok jej zwyczajnie nie wychodził. Na ZIO w Lillehammer też próbowała tego rittbergera wytrenować, ale nie wyszło, nie wyszły też potrójne salchowy, niestety.ivi pisze:Yeny, wierzę Ci, że takie wywiady miały miejsce, ale chyba urok i wdzięk to jednak trochę za mało, żeby liczyć na medal:).
Z tym powrotem profesjonalistów było dużo kontrowersji, wielu zawodników miało do ISU, ale i do nich samych pretensje, że zajmują miejsca "młodym".
A w Lillehammer najwiecej pretensji do powracających mieli Kanadyjczycy Brasseur i Eisler, oni mówili o tym głośno i przy każdej okazji - przed, w trakcie i po Lillehammer.
Nie dyskutuj z debilem. Najpierw sprowadzi cię do swojego poziomu - potem pokona doświadczeniem .
Yenny, jeśli chodzi o Katarinę, wierzę we wszystko co piszesz
To prawda. Oni liczyli, że będą złotymi medalistami igrzysk, a tu figa. Ja jednakże przypuszczam, że gdyby w Lillehammer nie uczestniczyli G/G oraz M/D, to Rosjanie i tak raczej nie wypuściliby złota. Na najwyższym podium pewnie wylądowaliby Szyszkowa i Naumow, a Kanadyjczycy musieliby zadowolić się srebrem.A w Lillehammer najwiecej pretensji do powracających mieli Kanadyjczycy Brasseur i Eisler, oni mówili o tym głośno i przy każdej okazji - przed, w trakcie i po Lillehammer.