CoP - zbawienie czy przekleństwo?

Co nam w duszy gra czy tam po lodzie jeździ ...

Moderatorzy: yenny, Hortensja, kasik8222, LittleLotte, Haley452, Kathiea, Poice

CoP należy ...

ulepszać, ulepszać, ulepszać
15
100%
wyrzucić na śmietnik historii
0
Brak głosów
 
Liczba głosów: 15

joasia
Posty: 279
Rejestracja: 11 lat temu
Lokalizacja: Kraków

#46

Post autor: joasia »

Little Lotte napisałam z perspektywy widza. O tym, że punktowy system zaciemnia zwycięzcę, piszą użytkownicy z forum golden skate jak i na rsport.ru też. Ja po prostu czasami się zastanawiam, czy mam tylko ja takie odczucie, czy też inni miłośnicy łf, którzy kiedyś za nastoletnich czasów śledzili wszystko jak leci, a teraz coraz rzadziej. Generalna konkluzja jest taka, że nie chodzi tylko o to, że z biegiem lat widzowie mają po prostu własne życie i obowiązki, ale też ten sport dla nas się troszkę popsuł.
Co do anonimowego sędziowania, absolutnie nie dam się przekonać (jestem prawnikiem i nie życzyłabym nikomu anonimowego sądu, może kapturowego). W ogóle myślę, że na wzór np. gimnastyki mogłoby się wprowadzić korektę punktów na zawodach ( widziałam to na zawodach gimnastyki artystycznej, na olimpiadzie którą ostatnio wygrała Jewgienia Kanajewa) Co do punktów i segmentów wiele jest jeszcze do dopracowania, bo na mój gust przy wielu segmentach i dużej skali ocen łatwiej jest manipulować wynikami po prostu!
Każdy ma swoje patrzenie i swoje preferencje. Na przykład, gdybyśmy byli w panelu sędziowskim i dawali oceny na zawodach, daję głowę, że nasze oceny byłyby różne, a zawsze znalazłybyśmy uzasadnienie prawne do swoich ocen.
Kończąc, chcę jeszcze dodać, że dla mnie jako widza najważniejsze jest to, co mi po programie zawodnika zostaje w głowie- czy możecie mi powiedzieć, w którym segmencie jest naprawdę ukryty artystyczny wyraz programu (interpretacja, choreografia, skating skills??)-- i to mi się po prostu rozmywa. Bardzo brakuje mi spirali u kobiet, jako obowiązkowego elementu,takiego bardzo kobiecego (dla mnie największą artystką pozostaje Michelle Kwan), a konkurencja panów którą kiedyś ubóstwiałam (Jagudin,Pluszenko) trochę rozczarowywuje (bedę kibicowała Fernandezowi, żeby się ,,odkuł'' po olimpiadzie).


joasia
kasik8222
Posty: 2951
Rejestracja: 11 lat temu
Lokalizacja: Wrocław

#47

Post autor: kasik8222 »

Ja i tak uważam, że w tym systemie nowy, debiutujący zawodnik ma większe szanse na podium niż przy systemie "6.0". Przypomniało mi się jak te kilkanaście lat temu polskie pary, zarówno sportowa jak i taneczna, narzekały, że mają bardziej pod górkę, "bo są z Polski" czyli niezbyt liczącej się federacji. Na ME w Pradze 1999 roku pojawiły się głosy, że Dorota i Mariusz powinni zgarnąć złoto, które przypadło Rosjanom, którzy po SP byli za Polakami. Ja się akurat z tym nie zgadzam. Pamiętam dobrze oba występy, Rosjanie byli lepsi i nie wygrali "bo to Rosjanie". Dla Petrovej i Tikhonova to też był debiut na imprezie tej rangi, zgarnęli złoto po pół roku wspólnej jazdy. Sylwia i Sebastian narzekali przez całą karierę jacy to oni niedocenieni "bo z Polski". Jakoś Litwini, Bułgarzy hen za Polakami wtedy w rankingach, jakoś doczłapali się do medalu, a to też nie są cenione federacje. Polacy mieli najlepsze na świecie podnoszenia w parach, ale w tamtym systemie medal przydzielano za skoki plus wrażenia artystyczne, na piruety czy podnoszenia wszyscy mieli po całości wywalone. Miejsca przyznawano "bo tak" (pamiętam aferę z dawaniem sobie przez sędziów znaków pod stołem kogo umieścić na jakim miejscu). Dziś nie jest idealnie, ale nic lepszego nie wymyślono.


Awatar użytkownika
Haley452
Posty: 655
Rejestracja: 11 lat temu
Kontakt:

#48

Post autor: Haley452 »

kasik8222 pisze:Sylwia i Sebastian narzekali przez całą karierę jacy to oni niedocenieni "bo z Polski". Jakoś Litwini, Bułgarzy hen za Polakami wtedy w rankingach, jakoś doczłapali się do medalu, a to też nie są cenione federacje.
Kasik, ja się w pełni zgadzam, że awans w systemie 6.0 to była jakaś masakra i wtedy niesprawiedliwość goniła niesprawiedliwość, ale błagam, nie podawaj Margarity i Povilasa jako przykładu pary, której się udało mimo reprezentowania małej federacji. Akurat historia ich kariery to wg mnie jedno wielkie pasmo krzywdy. Należało im się znacznie więcej sukcesów i medali, które IMO zdobyliby z palcem w nosie gdyby reprezentowali Rosję.


"Perfection is not just about control. It's also about letting go."
kasik8222
Posty: 2951
Rejestracja: 11 lat temu
Lokalizacja: Wrocław

#49

Post autor: kasik8222 »

Ja nie neguję ich krzywd, Haley. Pamiętam dokładnie każdy medal, który przeszedł im koło nosa. Byli bardzo niedocenieni chociaż publiczność zawsze ich kochała, ale faktem jest, że wydrapali kilka medali chociaż zajęło im to kilkanaście lat, a Sylwia i Sebastian nic, zero, nul i tylko o to mi chodzi. Wiem, że kochasz Litwinów, ale moje uwagi są bardziej ogólne i tyczą się mentalności polskich zawodników.
Tak samo Dorota i Mariusz niemal w każdym wywiadzie napominali coś w stylu: "A bo my jesteśmy z Polski i mamy pod górkę". Tymczasem najcenniejszy medal w karierze, brąz MŚ 1999, ewidentnie dostali dzięki przychylności sędziów, bo nikt mi nie wmówi, że za tamten konkretny występ im się należał. A kogo wtedy pokonali? Rosjan jadących bezbłędny LP. W obecnym systemie, z całym szacunkiem dla ich osiągnięć, zobaczyliby ten brązowy medal jak świnia niebo.


Awatar użytkownika
yenny
Posty: 2401
Rejestracja: 11 lat temu
Lokalizacja: Lublin
Kontakt:

#50

Post autor: yenny »

Racja chyba leży pośrodku, ja wspominając ubiegłe lata, te 80te i 90te uważam, że nie tylko system 6,0 miał znaczenie. Bardzo duże znaczenie miały układy i silne federacje. I nawet jakby wtedy był CoP to i tak mielibyśmy to co było, druga ocena służyłaby jak i teraz służy do ustawek.
Pomijając to, że Sylwia z Sebastianem nie byli tak dobrą parą jak Litwini, to byli traktowani niesprawiedliwie. I nawet nie chodzi o medale, ale o to, że nie mogli wskoczyć do 8 najlepszych par. Zawsze ktoś ich wyprzedzał, a to pary rosyjskie, a to włoskie, a to izraelska. Pamiętam jak po jednych zawodach oburzone były polskie sędziny, aż ich przytkało i komentując głośno mówiły o niesprawiedliwości wyliczając błędy tych co wyprzedzali Polaków, a jakoś panel oceniający tych błędów nie widział.
A, że układy były i to nie jest moja paranoja świadczy chociażby afera z ZIO 2002 roku, wtedy akurat wyszło to na jaw.
Kurcze, muszę w starym domu w piwnicy przeszukać pudełka z albumami, które tworzyłam, gdzieś był artykuł o tańcach na lodzie, przewodniczył wtedy ISU jakiś Włoch. Polacy opowiadali jak żelazną ręką rządził, pojawiały się nawet sugestie, że za nim stała włoska mafia.


Nie dyskutuj z debilem. Najpierw sprowadzi cię do swojego poziomu - potem pokona doświadczeniem ;).
Awatar użytkownika
ivi
Posty: 566
Rejestracja: 10 lat temu

#51

Post autor: ivi »

Racja chyba leży pośrodku, ja wspominając ubiegłe lata, te 80te i 90te uważam, że nie tylko system 6,0 miał znaczenie. Bardzo duże znaczenie miały układy i silne federacje. I nawet jakby wtedy był CoP to i tak mielibyśmy to co było, druga ocena służyłaby jak i teraz służy do ustawek.
Też mi się wydaje, że to nie jest kwestia systemu oceniania, ale uczciwości. Przecież to nie wina systemu oceniania, że dobra para nie mogła się przebić, ale właśnie tej wszechobecnej polityki w łyżwiarstwie.


kasik8222
Posty: 2951
Rejestracja: 11 lat temu
Lokalizacja: Wrocław

#52

Post autor: kasik8222 »

Układy były, są i będą. Dziś mamy czasy gdy mistrzem świata jest Hiszpan, a jedną z legend tego sportu została Koreanka. Można? Można. Fakt, system jest inny, ale nie kupuję, że układy załatwiają wszystko. Tańce to dla mnie osobny temat. Dziś są jakieś roszady w rankingach. Mistrzami został duet, który jeszcze rok temu nie był nawet blisko podium. W latach 90-tych to był beton. Medale można było rozdać jeszcze przed pierwszym tańcem bez pudła chyba, że się Platov na prostej drodze wywalił albo Marina zahaczyła łyżwą o Gwendala i leżeli na lodzie 10 sekund oboje.
Poruszałam tu zresztą temat mentalności polskich sportowców, jakże innej od tej prezentowanej przez np. Francuzów. Wiecznie zahukanych, nie mających dobrego kontaktu z publicznością, znajdujących w "układach" usprawiedliwienie dla braku postępów. Łyżwiarstwo to sport w którym zawodnik musi poszukać czasem bodźców z zewnątrz. Sylwia z Sebastianem czy, do czasu ale jednak, Dorota z Mariuszem bronili się przed tym rękami i nogami. Trzymali się praktycznie "od dziecka" tych samych trenerów, trenowali tylko w Polsce. Wybierając łyżwiarstwo figurowe nie ma się co obrażać na rzeczywistość. Podejmujesz się tej gry na zasadach obowiązujących albo z niej wypadasz zwalając winę na wszystkich wokół. Polacy narzekając na układy jednocześnie robili niewiele by zmienić swoją sytuację. Otaczali się ludźmi bez renomy i nazwiska wiedząc jednocześnie, że bez tego dalej będą tkwić poza podium czy nie wskoczą do "8". Nazwiska się liczyły i liczą nadal. Mariusz sam mówił, że dopiero gdy w K&C siedział z nimi Gauthier to zaczęli dostawać wyższe noty. Umówmy się, że umiejętności artystyczne z czasów "kanadyjskich" miały jednak w notach uzasadnienie. Niebo a ziemia w porównaniu z początkiem kariery i tym co wynieśli od Pani Iwony. Łyżwiarstwo nigdy nie będzie w 100% wolnym od układów sportem, ale to wie każdy zawodnik który się w to bawi.


Awatar użytkownika
Haley452
Posty: 655
Rejestracja: 11 lat temu
Kontakt:

#53

Post autor: Haley452 »

Jeszcze a propos układów to dla mnie najlepszym przykładem były MŚ w Nagano 2002, kiedy ni z gruszki ni z pietruszki para izraelska stanęła na podium. Nigdy wcześniej ani nigdy później nie zdobyli żadnego medalu, nigdy wcześniej ani nigdy później też nie pokonali Litwinów w żadnych zawodach. A tam bum! brązowy medal. Nawet Povilas mówił wtedy otwarcie w wywiadach, że za sukcesem Izraelczyków stały układy i pieniądze. Faktycznie nawet jeszcze wczesne lata 2000 to była pod tym względem jakaś masakra. Niestety jeszcze nie wszystko do końca zostało wyplenione, ale postęp pod tym względem jest ogromny. Człowiek nie musi się już tak frustrować oglądając łyżwiarstwo.


"Perfection is not just about control. It's also about letting go."
kasik8222
Posty: 2951
Rejestracja: 11 lat temu
Lokalizacja: Wrocław

#54

Post autor: kasik8222 »

Wtedy podobno ojciec Galit dał łapówkę (przypomniało mi się jak kiedyś Ziggy o tym pisał). Mówiono o tym za kulisami chyba jeszcze przed rozdaniem medali. Medal Sale/Pelletier też niby miał być powiązany ze złotem dla Mariny i Gwendala (pewnie bez wałków też by je zdobyli).
Dziś w tańcach są twizzle, bardzo trudne podnoszenia, piruety o jakich nikomu się nie śniło przed 2000 rokiem. Jest więcej możliwości popełnienia błędu to i "beton" się skruszył. Ja dlatego też tańców nigdy szczególnie w tamtych czasach nie lubiłam i chyba ten "uraz" został mi do dziś, bo co to była za przyjemność oglądać zawody gdy z góry znamy skład podium? W parach i solistach albo skoczysz albo nie i od tego zależy czy wygrasz, a w tańcach możliwości przetasowań zero (wtedy).
Pamiętam, że Dorota i Mariusz zawsze lądowali na końcu stawki tych najlepszych jeżeli wszystkie czołowe duety pojechały danego dnia czysto. Z perspektywy czasu uważam, że nie chodziło tylko o układy. Polacy zawsze musieli liczyć na błędy innych par by zdobyć medal, bo byli od całej czołówki zwyczajnie słabsi. Przy czystym programie Siudków i np. Abitbol/Bernadis czy Ina/Zimmermann wiadomo było kto zostanie wyżej sklasyfikowany. Dlaczego? "Bo to Polacy to można ich zrobić w wała"? Nie, bo inni mieli wyrzucanego rittbergera, którego Polacy nauczyli się dopiero pod koniec kariery, trudniejsze sekwencje skoków, Polacy mieli kiepskie linie, brakowało im tej "iskry" i wyrazu artystycznego, który np. dla Francuzów był naturalny jak oddychanie. Inne duety były też choreograficznie o poziom wyżej.
Pamiętam zresztą MŚ w Nagano. Brąz dla Iny i Zimmermana. Liczba zaliczonych gleb ze 3. Te mistrzostwa po igrzyskach były jakieś takie "wymęczone", poziom słaby, wszyscy zmęczeni, a i wynik Doroty i Mariusza taki, że gdyby po ZIO zameldowali się na tych MŚ wszyscy mistrzowie którym nie chciało się już fatygować, to Polacy wylądowaliby poza pierwszą "10" co im się od lat nie zdarzało. Chyba dopiero po tym kiepskim dla nich sezonie zreflektowali się, że pora na zmiany. O wiele za późno, szkoda.


Awatar użytkownika
yenny
Posty: 2401
Rejestracja: 11 lat temu
Lokalizacja: Lublin
Kontakt:

#55

Post autor: yenny »

Ojcem Galit Chait jest jakiś bogacz, jak dobrze pamiętam to ma powiązania z ropą i bankami i wtedy nie tylko Povilas mówił otwarcie o tym, że on córce kupił medal.
Kasia, może i Polacy nie byli otoczeni w k&c łyżwiarskimi sławami, co było błędem, ok, ale nie powinno rzutować na oceny. I nie jest to tak, że oni sobie z tego sprawy nie zdawali, bo zdawali. W tych materiałach co mam były wyliczenia, że nie stac Polskiej pary tanecznej na choreografię za 4 tysiące dolarów, mają taką za 400, bo tyle są w stanie wysupłać razem z federacją i ew. sponsorami. Potem zaczeli zresztą próbowac, jeździli na konsultacje do Tarasowej i jej obecność na kanapie też im nie pomogła.
Sylwia opowiadała, jak szef tańców ISU czy ktoś z kierownictwa, już nie pamiętam, chwalił ich CD czy OD, mówiąc, ze jedyni ze stawki jadą jive`a, bo reszta tańczy zwykłego rock`n`rolla. Tylko co z tego, jak nikt na to nie patrzył. Weszły przepisy, że w tańcach podkładem do FP ma być muzyka do której można zatanczyc. Nasi wybrali więc mieszankę rytmów hiszpańskich, tańczyli, a czołówka dalej dawała przedstawienia na lodzie i nikt tego nie karał. No to za rok wybrali Evitę, i do tańca i do przedstawiania. I znów nic.
Ja osobiście do końca się nie zgadzam, że by być docenianym trzeba trenować tylko z najlepszymi u najlepszych. Nie zawsze ma to przełożenie na wynik, ale w sporcie nie do końca wymiernym czyli łf nazwiska mają dużę znaczenie i choć to nie fair, pomagają wielu zawodnikom.

Jeszcze uzupelnię - ja piszę o tańcach, bo na tańcach się wtedy skupiałam bardziej, chodzi mi oczywiście o Polaków. I o ile co do Siudków to masz rację, to już przyłożenie do tej "miarki" Sylwii i Sebastiana przekłamało by obraz. Z nimi było nieco inaczej, zresztą, byli mistrzami swiata juniorów, więc nie byli też taką parą "z kapelusza".


Nie dyskutuj z debilem. Najpierw sprowadzi cię do swojego poziomu - potem pokona doświadczeniem ;).
kasik8222
Posty: 2951
Rejestracja: 11 lat temu
Lokalizacja: Wrocław

#56

Post autor: kasik8222 »

W tamtych czasach przeskok bycie mistrzami świata juniorów nie gwarantował nic. Przejście do seniorów to było dla Sylwii i Sebastiana bolesne zderzenie z "dorosłym" łyżwiarstwem. To była kompletnie inna bajka. Może dziś w solistach sukcesy fasolek dają prognostyk na namieszanie w seniorach, ale wtedy w tańcach to nic nie znaczyło. Swoje trzeba było odczekać. Swoje odczekać musiała nawet Tatiana Navka czy Denkova/Staviski (nie przepadam zresztą za żadnym z nich) swego czasu telepający się w dole tabeli tak samo jak Polacy.
Nie będę się wymądrzać o tańcach, bo się na nich nie znam. Pamiętam jednak wiele duetów takich jak np. Winkler/Lhose, którzy jednak medal MŚ zdobyli (na swoim lodzie, ale zawsze). Co oni mieli czego zabrakło Sylwii i Sebastianowi? Swego czasu to był podobny poziom.
O ile rozumiem, że tacy np. Totmianina i Marinin, którzy na ME w Pradze w 99 roku byli na 6 miejscu, a 3 lata później "łyknęli" Polaków w rankingu tak że polski duet od teo czasu mógł się tylko przyglądać i mieć pretensje do siebie, tak z Sylwią i Sebastianem sprawa tak oczywista nie jest, tu się zgadzam. Moja mama jak jakiś łyżwiarz jej nie rusza mówi, że "nie zaimało mnie to". Evita Nowak i Kolasińskiego to ich jedyny program, który mnie właśnie "zaimał".
W starym systemie jak się nie startowało przed LP w ostatniej grupie to szanse na medal bliskie były 0. W 90% skład podium można było przewidzieć po shorcie. Przed LP w przedostatniej grupie sędziowie mieli zwyczaj "zostawiania sobie furtki" i nie szastali notami typu 5.9 nawet jak się zasłużyło, bo tego typu oceny były "zarezerwowane" dla grupy ostatniej. Zresztą oceny ocenami, ale i tak liczyło się przyznane miejsce. Co z tego, że ktoś dostał "6.0" jak sędzia dał mu jednocześnie miejsce 2, a na 1 wstawił kogoś komu wystawił 5.7? Takie absurdy się zdarzały.
Swoją drogą, skoro już o polskiej parze mówimy (ja zawsze chętnie o nich piszę i analizuję ich karierę) to jak to jest, że kasa na Kanadę i Gauthiera jednak się znalazła? Wcześniej nie było, potem się znalazła? Kariera zawodnika jest krótka. Czasami trzeba reagować "już" a nie czekać na zbawienie, bo jak sędziowie cię zaszufladkują to na zmiany już za późno. Większość swoich medali Siudkowie zdobyli "bo inni coś tam". Elenę zdyskwalifikowali, ktoś się rozchorował, ktoś nie przyjechał. Na ME w Warszawie musieli "jedynie" pokonać parę Obertas/Slavnov i medal gwarantowany, bo i pretendentów do podium w sezonie poolimpijskim było mało. Konkurencja się wykruszyła, a Maria i Aleksiej przyjechali "na odwal", bo federacja kazała, a nie dlatego że chcieli. Im się już wtedy nie chciało. Powoli planowali swoje życie "po karierze". Podobnie było z Filipowskim. Najlepszy, 89 rok, to sezon poolimpijski, mniejsza konkurencja. Grześ był mistrzem treningów i artystycznym "drewnem" dlatego tych medali było mniej niż mogło. Swoją drogą w łyżwiarstwie profesjonalnym pokazał inną twarz, że jak chce to potrafi zabawić publiczność. Byłam w szoku jak wygrał profesjonalne zawody z takimi fajnymi programami.


kasik8222
Posty: 2951
Rejestracja: 11 lat temu
Lokalizacja: Wrocław

#57

Post autor: kasik8222 »

Czy Dorota i Mariusz zdawali sobie sprawę z braku postępów? W końcu ją sobie zdali, ale "dochodzenie do wniosku" zajęło im 2-3 lata i wyjątkowo nieudane igrzyska po drodze (na igrzyskach zawsze coś było u nich nie tak, dopiero w Turynie pojechali "jak potrafią" co i tak dało im ledwo miejsce w pierwszej "10"). Ja pamiętam wywiady z nimi z tego okresu, bo też jak ty kolekcjonowałam wycinki, miałam swoją "teczkę") i na wszelkie sugestie, że inni próbują potrójnego wyrzucanego axla i może oni też powinni coś zmienić, bo jak konkurencji ten axel wyjdzie to będą mieli kłopoty, Polacy klepali standardową formułkę "my mamy swoje podnoszenia". Tylko kogo w tamtym systemie, skoro już o jego wadach mowa, obchodziły podnoszenia? Jakie miały odzwierciedlenie w wynikach Polaków? Polacy mieli dwa problemy przez całą karierę: strona artystyczna i skoki solo. Jak się ma 30-stkę na karku (byli określani mianem weteranów i najstarszej pary sportowej świata swego czasu) to nie da się już nadrobić np. braku lekcji baletu, które Rosjanie biorą od dziecka, o nowych skokach nie ma też mowy. Na dwóch palcach mogę policzyć ile razy w karierze Dorocie udał się podwójny axel solo. Gdyby nie ten axel może miałaby na koncie tytuł mistrzyni Europy pomimo, że "z Polski i pod górkę".


Awatar użytkownika
ivi
Posty: 566
Rejestracja: 10 lat temu

#58

Post autor: ivi »

Medale można było rozdać jeszcze przed pierwszym tańcem bez pudła chyba, że się Platov na prostej drodze wywalił albo Marina zahaczyła łyżwą o Gwendala i leżeli na lodzie 10 sekund oboje.
Akurat upadki Płatowa niestety nigdy nie przeszkodziły w zdobywaniu złota przez G&P. Zawsze wtedy padał argument, że oni nawet z upadkami, są i tak zdecydowanie lepsi od pozostałych par.
Co z tego, że ktoś dostał "6.0" jak sędzia dał mu jednocześnie miejsce 2, a na 1 wstawił kogoś komu wystawił 5.7?
Tu jednak mocno przesadziłaś. Proszę podaj mi taki przykład, bo ja takiego nie znam.


Z polityką i korupcją we własnych szeregach można było walczyć inaczej, niż tylko wywracać do góry nogami całkowicie system oceniania.
Osoby, które go nie pamiętają, nigdy nie będą wiedzieć, jakie czuło się emocje czekając na wynik i jaką niesamowitą oceną była 6.0. Tamten system miał dużo wad, ale jednak miał swój urok.


kasik8222
Posty: 2951
Rejestracja: 11 lat temu
Lokalizacja: Wrocław

#59

Post autor: kasik8222 »

Może i przesadziłam, ale faktem jest, że miejsce liczyło się bardziej. Sama nota to jeszcze nic jeżeli nie stała pod nią "jedynka". System "6.0" był "romantyczny", i jako że jesteś fanką Jayne i Christophera, jestem w stanie zrozumieć twój sentyment ;) . Dziś widz oglądający ten sport "bo akurat igrzyska lecą w tv" ni w ząb nie rozumie CoP. Tak jak przy aferze w Salt Lake City "niedzielny kibic" jedyne co widział to błąd Antona w skoku solo, ale nie zawracał już sobie głowy różnicą artystyczną pomiędzy duetami. Niedzielny kibic rozumuje prosto "błąd techniczny=przegrana", tymczasem ten sport nigdy nie rządził się tylko "prawem upadku".
A co do Platova to jego upadek w Nagano przy rock'n rollu spowodował jednak, krótkie bo krótkie, ale prowadzenie Krylovej i Ovsiannikowa.


Awatar użytkownika
ivi
Posty: 566
Rejestracja: 10 lat temu

#60

Post autor: ivi »

Kasik, Platow nie upadł w Nagano. W Nagano dość duży błąd w jednym z tańców obowiązkowych popełniła Pasza (ale i tak byli w nim pierwsi, jak w każdym z tańców na tych igrzyskach). Jeśli dobrze pamiętam Platow upadł w tańcu oryginalnym na ME przed Nagano i wtedy właśnie przed tańcem dowolnym zajmowali drugą pozycję przed K&O. Platow upadł też na MŚ 1994 w tańcu dowolnym, a także na którychś zawodach GP, ale nie pamiętam już których.

System 6.0 pozwalał uczestniczyć na bieżąco w zabawie widzom, bez względu na to, czy znali reguły oceniania. Zwykły widz przed telewizorem bawił się w sędziego i wystawiał na przykład 5.8 i 5.6. Czy teraz zwykły widz będzie strzelał 78,25, a może raczej 78,75? Zresztą czy nawet miałoby to sens, kiedy przewidywaną wartość techniczną najczęściej widzimy już trakcie trwania programu. Oczywiście bardziej wyedukowany fan znajdzie przyjemność w studiowaniu po zawodach protokołów. Ale nie oszukujmy ilu widzom, chciałoby się rzeczywiście to robić.


ODPOWIEDZ Poprzedni tematNastępny temat

Wróć do „Ogólnie o łyżwiarstwie”