Strona 2 z 3

: 2015-09-01, 14:01
autor: olcia
Dziewczyny jeśli interesują was te tematy gorąco polecam wam serię filmów dokumentalnych pt. "Himalaiści" wszystko dostępne na youtube, to są polskie filmy, które skupiają się na tych złotych latach i wyprawach kierowanych przez Zawadę, ale są też odcinki dotyczące poszczególnych postaci, na pewno jest odcinek o Wandzie, Jurku, Wojtku Kurtyce, Wielickim.
Zgadzam się lata 80 w himalaizmie to coś fantastycznego, ale coraz mniej zostało wtedy to zdobycia, zaczęto wymyślać coraz to trudniejsze cele i wszystko się trochę posypało, najpierw ten sezon na K2, trochę naszych tam zginęło, a potem to już poszło Jurek, Wanda... Ale w sumie mało jest dziedzin w których Polacy obecnie albo kiedyś byli bezkonkurencyjni.
Jeszcze odnośnie K2 to w 2008 też był dosyć duży wypadek, kilkanaście osób zginęło jednego dnia, jest świetny dokument o tym na youtube, ale z tego co kojarzę to tylko w języku angielskim.

: 2015-09-01, 14:22
autor: kasik8222
Olcia, oglądałam kilka odcinków "Himalaistów". Zawsze w filmach o tej tematyce pojawia się motyw czy himalaistom wolno być mężem/żoną, a przede wszystkim czy wolno być rodzicem. Pamiętam z jaką krytyką spotkała się Martyna Wojciechowska gdy wyruszyła na jakąś tam wyprawę zostawiając w domu maleńką córeczkę. Mam wrażenie, że kobietom himalaistkom się tego nie wybacza, a facetom uchodzi płazem fakt, że pasja zawsze będzie na liście priorytetów przed rodziną. To jest temat rzeka. Filmy dokumentalne "pożeram" tak samo jak książki i łyżwiarstwo. Mogłabym dyskutować godzinami.
P.S. Ten Austriak, Kurt z filmu o K2, o le dobrze pamiętam, był partnerem życiowym Wandy Rutkiewicz.

: 2015-09-01, 15:18
autor: olcia
O ile dobrze pamiętam to partner Wandy był Niemcem, mogę się mylić, ale w każdym razie on na pewno nie był takim typowym himalaistą, on był lekarzem neurologiem chyba i uczestniczył w wyprawach jako lekarz. Rzeczywiście miał Kurt ma imię. On zginął chyba na Broad Peaku na oczach Wandy no i wtedy to jej już wszystkie hamulce puściły i pewnie stąd to co się stało na Kanczendzondze. Co do rodziny i dzieci himalaistów to coś w tym jest bo nie kojarzę jakiejś babki z czołówki, które miały by dzieci, bierze się to pewnie stąd, że one całą swoją młodość spędzają w tych górach i nie ma jak i kiedy tych dzieci urodzić, z facetami to jednak jest trochę inaczej.

: 2015-09-01, 15:44
autor: kasik8222
A rzeczywiście, przypomniałam sobie. Chodzi mi też o to, że kobiety himalaistki, które mają dzieci uważa się za egoistki, a facet himalaista często ma rodzinę gdzie cała proza życia spada na jego żonę i nikt się go nie czepia gdy jedzie na kolejną wyprawę nie wiedząc czy wróci.

: 2015-09-01, 16:04
autor: ivi
Olcia, dzięki. Ja chętnie obejrzę. Czytałam bardzo wiele książek himalaistów i o himalaistach, ale filmów wielu nie widziałam.
Wanda Rutkiewicz, co to dużo mówić, fascynująca postać, w środowisku himalaistów wzbudzała wiele kontrowersji. I chyba po części wynikało to chyba z faktu, że była kobietą. Mówiło się o niej, ze jest bardzo twarda, a nawet bezwzględna. A to nie bardzo pasowało wielu osobom do wizerunku kobiety. Jeśli nie czytałyście to bardzo polecam książkę Wandy i Ewy Matuszewskiej "Karawana do marzeń".

A propos tego feralnego roku na K2, do którego nawiązuje ten ostatni film, polecany przez Kasik, to tam zginęła Dobrosława Miodowicz-Wolf, która była i żoną (mąż tez się wspinał i też zginął w górach) i matką. W filmie tym jedną z ważniejszych postaci jest jej syn.

: 2015-09-01, 16:07
autor: kasik8222
Co interesujące syn sam się wspina, a pytany o matkę uważa, że rodząc go/zostawiając de facto samego była nie fair. Ciekawe czy sam ma dzieci lub czy zrezygnuje dla pasji z ich posiadania.

: 2015-09-01, 16:45
autor: olcia
Ivi, co do Wandy to rzeczywiście podobno miała ciężki charakter, facetów pewnie denerwowało to że często była lepsza od nich i kradła im pierwsze wejścia (Wanda była pierwszym Polakiem i na K2 i na Everescie, a to są jednak prestiżowe sprawy).
Kiedyś widziałam też dokument o trekkingu w Himalajach rodziny Jurka Kukuczki i jeszcze jakiś tam studentów katowickiego AWF (między innymi była tam ta biegaczka narciarska Sylwia Jaśkowiec), ale nie mogłam później tego znaleźć. W każdym razie syn Jurka jakoś parę lat temu wszedł sobie "turystycznie" na Everest chyba chciał na własnej skórze poczuć to co tak fascynowało jego ojca, ale na tym się chyba to skończyło.
Nie mi oceniać tych ludzi i to czy zakładają rodziny czy nie, ale w każdym razie moim zdaniem ryzyko jest zbyt duże i potem, jak taka kobieta zostaje sama z małymi dziećmi to pewnie za wesoło jej nie jest, ani tym dzieciom, myślę że na to trochę inaczej się patrzy niż na jakiś wypadek czy chorobę. Tym bardziej że takiego himalaisty nie ma w domu pewnie i z połowę roku.

: 2015-09-01, 17:17
autor: kasik8222
W sumie to samo można powiedzieć o większości sportowców. Już tu gdzieś kiedyś pisałam, że aktorka Nina Andrycz mówiła "Moimi dziećmi są moje role". Często wszelkie artystyczne dusze mogły np. pić wódeczkę i pisać wiersze rozbijając się np. po SPATiF-ach w latach 60-tych, bo mieli małżonków, którzy zdejmowali im z głowy problemy prozy życia takie jak chociażby stanie w kolejkach po mięso. Umówmy się, że Agnieszka Osiecka nie wygrałaby konkursu na matkę roku, ale nie za to się ją ceni, a że jej życiowe wybory odbijały się czkawką jej rodzinie to już "wrzucamy w koszty" bycia nieprzeciętnym talentem stworzonym to wyższych celów. Tyle tylko, że najczęściej mamy do czynienia z podwójnymi standardami i kobietom wybacza się mniej. Jak kobieta zostaje wdową po himalaiście to "musi sobie poradzić", jak facet zostaje wdowcem po himalaistce to jako np. samotny ojciec jest traktowany jak bohater narodowy, bo nauczył się np. gotować dziecku pomidorową i klękajcie narody :-/ .

: 2015-09-01, 17:23
autor: kasik8222
Trochę nie w temacie, ale na youtube można też obejrzeć parę spektakli teatru telewizji. Polecam "Herbatkę u Stalina" ze świetnym Januszem Gajosem.
Bardzo lubię dokumenty HBO, najbardziej "Czekając na sobotę" (różnie oceniany). Możecie też zobaczyć "Miłość bez ustawki".
A jeszcze odnośnie himalaizmu. Ja tak nie "siedzę" w temacie. Czasami coś sobie obejrzę, ale zainteresowały mnie głosy o upadku "kodeksu" wśród himalaistów. Głośno o tym było przy okazji tragedii na Broad Peak. Podobno "kiedyś było inaczej", dziś każdy dba głównie o siebie. Te wyprawy z lat 80-tych miały chyba w sobie więcej romantyzmu. Polak miał też na dzień dobry gorszy start niż przedstawiciel np. bogatszej Austrii. Dziś taki Everest nie jest już uważany za elitarny i jak masz kasę to masz Everest (zbytnie uproszczenie, wiem, ale coś w tym jest).

: 2015-09-01, 20:17
autor: Hortensja
olcia pisze:polecam wam serię filmów dokumentalnych pt. "Himalaiści"
Widzialam wszystkie :) I tez goraco polecam, uwazam, ze sa swietnie zrobione i duzo mozna sie z nich dowiedziec.
olcia pisze:Zgadzam się lata 80 w himalaizmie to coś fantastycznego,
Pomijajac juz to, ze Polacy wtedy byli najlepsi na swiecie, to ten okres po prostu jest ciekawy- nie tylko dlatego, ze np wchodzili pierwszy raz, nowymi drogami, ale przecierali szlaki tez na nizinach, zalatwiajac pozwolenia, paszporty, a nawet puch na spiwory ;) Ja uwielbiam i polecam wszystkim ksiazke "Moj pionowy swiat" Kukuczki, nie tylko ze wzgledu na temat himalaizmu, ale jako swietny obraz epoki i portret czlowieka zdeterminowanego osiagnac cel.
olcia pisze:Jeszcze odnośnie K2 to w 2008 też był dosyć duży wypadek, kilkanaście osób zginęło jednego dnia
Wtedy to chyba byla lawina jesli sie nie myle? Ciekawa jest tez ksiazka Krakaurea (tego od "Wszystko za zycie") "Wszystko za Everest", opowiadajaca o tragicznej wyprawie na Everest, bedacej czesciowo efektem beztroski w podejsciu do wypraw komercyjnych.
kasik8222 pisze: Ten Austriak, Kurt z filmu o K2, o le dobrze pamiętam, był partnerem życiowym Wandy Rutkiewicz.
Kurt Diemberger byl bardzo krytykowany i czesciowo obciazany odpowiedzialnoscia za to co sie wtedy wydarzylo. Z tego co pamietam takze Czerwinska w swych ksiazkach raczej go oskarza. Swoja droga to jest tez ciekawy aspekt- troche czytalam o tych "szalonych" latach w himalaizmie i duuuzo bylo takich momentow gdzie ktos komus nie pomogl, ktos kogos zostawil, ktos zdecydowal sie isc sam. Mam wrazenie, ze wtedy panowala pod tym wzgledem wolna amerykanka. Dlatego tez ciezko mi sie zgodzic ze:
kasik8222 pisze: Podobno "kiedyś było inaczej", dziś każdy dba głównie o siebie.
Dziwily mnie te wszystkie dyskusje po Broad Peaku, pytania byly owszem uzasadnione, tylko czasem sie zastanawialam dlaczego wlasnie teraz kazda postronna osoba ma cos do powiedzenia na ten temat, a wczesniej wiele takich rzeczy po prostu odchodzilo w niepamiec. Mysle, ze media tez bardzo sie temu przysluzyly.
olcia pisze:Ivi, co do Wandy to rzeczywiście podobno miała ciężki charakter, facetów pewnie denerwowało to że często była lepsza od nich i kradła im pierwsze wejścia (Wanda była pierwszym Polakiem i na K2 i na Everescie, a to są jednak prestiżowe sprawy).
Wanda miala ciezki charakter i raczej wszyscy to przyznaja, niezaleznie od sytuacji. Miala wiele zalet, ale tez sklonnosc do konfliktow i chorobliwa ambicje, a co by nie powiedziec, nie sa to cechy ulatwiajace wspolprace. Mysle, ze wszyscy cenili jej osiagniecia, ale nikt w pewnym momencie nie chcial z nia wspolpracowac. Ivi, "Karawane do marzen" mam na polce, czeka na swoja kolej :)
ivi pisze:Czytałam bardzo wiele książek himalaistów i o himalaistach, ale filmów wielu nie widziałam.
Polecam jeszcze "Into the void" czyli "Czekajac na Joe" chyba po polsku. To tez jest tak jakby dokument, sytucje w gorach sa odegrane, ale obok wypowiadaja sie prawdziwi uczestnicy. Fascynujaca historia (w Andach, nie w Himalajach ;) ).

A co do tego tematu roznic w podejsciu do matek i ojcow himalaistow- hmmm, nie wiem, czy jest jakas roznica, mysle ze kiedys bylo jednak mniej kobiet wspinajacych sie, a np Polacy pochodzili czesto ze Slaska, dosc tradycyjnych srodowisk, kobieta siedziala w domu, facet robil swoje. Jak Kukuczka opisuje jak to zona na dniach ma rodzic, a on musi zalatwic wize bo zaraz leci do Katmandu to mnie czasami lekko szokowalo, ale on to w jakis taki zdawkowy sposob opisuje, jakby to bylo calkiem normalne. Teraz natomiast wiecej jednak sie mowi o swiadomym rodzicielstwie i ja jesli juz bym oskarzala, to zarowno kobiety jak i facetow. Co by nie bylo- jest to ich decyzja i nic mi do tego, sa jednak himalaisci wyznajacy zasade "zwyciezyc znaczy przezyc", wlasnie chociazby czesto ze wzgledu na rodzine, np Pustelnik taki jest. A sukcesy ma przeciez przeogromne. Jak ktos jest odpowiedzialny, to takim bedzie na dole i na gorze. Jak to Kasik powiedziala- temat rzeka w sumie.
kasik8222 pisze: Jak kobieta zostaje wdową po himalaiście to "musi sobie poradzić"
Jest ciezko, ale dlatego powstaje w sumie wiele fundacji wspierajacych takie rodziny.

: 2015-09-01, 22:35
autor: olcia
Jeśli chodzi o rok 2008 na K2 to w sumie nie było jakiejś takiej jednej konkretnej przyczyny, wyszli grupą na atak szczytowy z ostatniego obozu, potem się okazało, że nie ma poręczówek na jakimś fragmencie trasy i szerpowie musieli się wracać po liny, to oczywiście opóźniło wejście, potem ktoś odpadł od ściany bo się wypioł chcąc chyba sprawdzić tlen. Ludzie z 4 ruszyli mu na pomoc. Generalnie dużo się działo odpadło kilka seraków, na szczycie byli jakieś 5 godzin później niż planowali, musieli schodzić nocą, a z K2 jest akurat taki problem, że te największe trudności techniczne są powyżej 8000 metrów. W każdym razie po tym wypadku szczyt zdobyto dopiero w 2011.
Jeśli chodzi o Broad Peak to zgadzam się z Hortensją, największą rolę odegrały niestety media na siłę starając się znaleźć winnego i co najbardziej obrzydliwe wyszło na to jakby żałowano, że Adam i Artur przeżyli.

: 2015-09-02, 11:15
autor: kasik8222
A widzieliście ten dokument o wyprawie na K2 pod przewodnictwem Wielickiego?
Bardzo ciekawy, bo widać w nim jakim sprawdzianem dla charakteru i solidarności międzyludzkiej jest himalaizm.

: 2015-09-02, 12:16
autor: yenny
Mój stryj był kolegą Jerzego Kukuczki, do dziś ma w domu kasety video z nagranym Kukuczką u niego, jakieś imieniny czy coś. Zdjęcia oczywiście też, są traktowane jak relikwie. Mój stryj się trochę wspinał, ale krótko. Do tego skakal na spadochronie, ale jak się ożenił to ciotka postawiła ultimatum - albo rodzina, albo adrenalina. Wybrał rodzinę i nie żałuje chyba.
Ja osobiście góry lubię, ale tylko od dołu-mam potworny lęk wysokości. Szczerze - nie rozumiem himalaistów i ich pasji. mam wśród znajomych pasjonatów, mają zdobytą koronę gór polskich, jedna z moich najbliższych przyjaciółek była dwa razy na Evereście. Ja się skusić nie dam. Piękna sprawa - taka pasja, ale jaka niebezpieczna! straszne dla mnie jest to, że w domu zostaje rodzina i czeka, ech.
wiadomo, można wyjść do pracy i nie wrócić. Ale jest pewna różnica.
pamiętam jak siedziałam z koleżanką i oglądałyśmy tv i podano informację o śmierci Wandy Rutkiewicz. Nie będę cytować słów beaty, bo są nieco niecenzuralne, ale oddawalay to co myślę o tak ekstremalnych sportach.
Wiadomo, wszystko idzie do przodu, są skoki z kosmosu (!) - ale dla mnie to przesada.

: 2015-09-02, 15:09
autor: Rob
Hortensja pisze:kasik8222 napisał/a:
Ten Austriak, Kurt z filmu o K2, o le dobrze pamiętam, był partnerem życiowym Wandy Rutkiewicz.


Kurt Diemberger byl bardzo krytykowany i czesciowo obciazany odpowiedzialnoscia za to co sie wtedy wydarzylo. Z tego co pamietam takze Czerwinska w swych ksiazkach raczej go oskarza. Swoja droga to jest tez ciekawy aspekt- troche czytalam o tych "szalonych" latach w himalaizmie i duuuzo bylo takich momentow gdzie ktos komus nie pomogl, ktos kogos zostawil, ktos zdecydowal sie isc sam. Mam wrazenie, ze wtedy panowala pod tym wzgledem wolna amerykanka. Dlatego tez ciezko mi sie zgodzic ze:

Kurt Diemberger to nie Kurt Lyncke,partner Wandy Rutkiewicz.Lyncke spadł w przepaść.
Diemberg zostawił na śmierć wielu wspinaczy ,w tym "Mrówke" Dobrosławę Miodowicz-Wolf i swoja narzeczona -Julie Tullis.Cięzko to oceniac z naszej perspektywy,ale ja bym nie mógł tak postąpić

: 2015-09-02, 15:19
autor: kasik8222
Nie wiem czy się nie mylę, ale w innych krajach himalaiści nie mają chyba takiego statusu i nie wzbudzają takiej ekscytacji jak w Polsce. Może my przywykliśmy to ciężkich warunków i nie poddajemy się tak łatwo i stąd te sukcesy. W latach 80-tych bariery administracyjne, zaopatrzeniowe były pewnie nieporównywalne z tymi dziś występującymi.