Chyba spóźnione nadrabianie i pisanie podsumowań na ostatnią chwilę będzie u mnie w tym sezonie tradycją
Ale nie po to masochistycznie oglądam wszystkich po kolei, żeby się potem chaotycznie nie podzielić, więc
Panowie
Shoma Uno - odkrył w sobie minimalistę, no bo jak za koszmarne skoki i próżnię poza tym rzucają takie punkty, to po co ma się starać. Wielka szkoda, bo Shoma był tak obiecującym juniorem, a rozmienił się na drobne (tj. drobne quady).
Keegan Messing - ja trochę żartowałam, że sędziowie tęsknią za Chanem i odruchowo zawyżają oceny Kanadyjczykowi, a tu… lol, to nawet nie jest śmieszne. Na Keegana spoko się patrzy, jest szołmenem i daje radę, ale no bez przesady, umiejętności na takie punkty to on nie ma. Srebro mocno na wyrost, powinien być brąz albo nawet minimalnie za.
Junhwan Cha - gdyby się jeszcze tak nie spinał przed skokami… Nerwy, nerwy. Niemniej jednak najbardziej obiecujący młodziak. I mnie osobiście ujmuje solista, który bierze na warsztat muzykę z Kopciuszka i R&J i następnie przedstawia je w TAKI sposób
Romeo na dragach to najlepszy Romeo
Trzymam kciuki za medal w Helsinkach.
Alexander Samarin - powiedziałabym, że to najbardziej kanciasty zawodnik ale że widziałam kilka tygodni temu Dmitrieva to… no, po prostu nie, kompletnie nie.
Nam Nguyen - najwolniejszy la la land w historii łyżwiarstwa? Widać, że ciężko pracuje i się stara, ale nawet jak jest w miarę czysto to nadal niewiele z tego wynika. Nie wiem czy on nawet byłby w stanie lepiej jeździć, niestety.
Jason Brown - nuda, po prostu nuda. On chyba jest jak Roszpunka, z włosami stracił część mocy. A poza tym ponarzekam, że jak na takiego “artystę tafli” to on jest jednak kompletnie jednowymiarowy, każdy program ma te same ruchy, te same gesty wykonywane w ten sam sposób.
Kevin Aymoz - petarda i moc. Wreszcie skoki nie przerażają jeszcze przed wybiciem, wygładzili go trochę, jednocześnie nadal ma swoje edgy hipsterskie programy i stroje z wyprzedaży
No i najważniejszy szczegół - zarost, dzęki któremu nie wygląda na 12 lat. Ale hm, z piskami z zachwytu się wstrzymam do jego kolejnego występu, jeżeli tym razem wytrzyma ciśnienie u siebie w Grenoble. Do trzech razy sztuka
Daniel Samohin - ten człowiek powoduje u mnie zgrzyt zębami, ma masę talentu ale powiedzmy sobie szczerze, że chłopak do treningów ma najwyraźniej podejście energooszczędne. Jak się nie weźmie do roboty to w końcu sobie zrobi krzywdę.
Kazuki Tomono - szkoda dzieciaka (lat 20
), bo talent ma wielki, umiejętności też, przyzwoite programy (chociaż szort krzyczy Misha Ge od pierwszych ruchów, a dowolny jest trochę… jakby od końca?) ale na razie mu się to nie składa do kupy. Oby następnym razem było lepiej!
Alexander Majorov - trochę mi go szkoda, bo widać że kocha łyżwiarstwo i chce pojechać ten jeden ostatni sezon na swoich warunkach, ale jednocześnie ma wielką umiejętność dobierania sobie programów i strojów, które kompletnie zagłuszają jego zalety. Ta wstawka latino na koniec dowolnego i te obcisłe skórzane spodnie mogą się przyśnić, i to nie będą dobre sny
Brendan Kerry - jak nawet Amodio nie jest w stanie tchnąć w niego życia to ja już nie wiem co pomoże. Ten Grease wygląda jakby on chciał się zapaść pod taflę a następnie teleportować do domu i nigdy stamtąd nie wychodzić
Roman Sadovsky - szanuję podejście - skoczy albo zginie - ale jak go lubię (lubiłam?) to tutaj jakoś nie ma się czym zachwycać. Aczkolwiek cięcie muzyki w dowolnym zrobiło mi dobrze w uszy
Panie
Elizaveta Tuktamysheva - powiem szczerze, że mnie te programy Lizy dość zawodzą. Są bardzo, ale to bardzo - zwłaszcza krótki - powolne, Liza czasem pomacha rękami, zrobi seksi pozę albo wyzywającą minę, no ale to tyle. Szał mocno na wyrost, oceny też. I chociaż szanuję, że jeszcze jej się chce (chociaż tak szczerze mówiąc to ten sezon to dla niej takie ostatnie podrygi), to jednak trochę słabo, że znowu ma formę z opóźnionym zapłonem i wybija się na tym, że jakoś się trzyma kiedy cała konkurencja albo się leczy, albo odpoczywa, albo ekperymentuje. Aż się człowiek zastanawia, co byłaby w stanie osiągnąć z odpowiednim podejściem i prowadzeniem… Poza tym: nigdy nie przestanie mnie zadziwiać, ile ona traci energii na tym dłuuugim najeździe i bezwładnej górnej połowie ciała przy tym 3A…
Mako Yamashita - nie obraziłabym się, gdyby wygrała tu złoto, bo w pełni na to zasługiwała. Nie jest moją ulubioną zawodniczką - ma pewne problemy na skokach, trochę większe w samej jeździe no i juniorskość wylewa się z niej na każdym kroku - ale samą prędkością już rozwala tu konkurencję… I tak porównując przeciętną japońską fasolkę (Mako), z przeciętną fasolką rosyjską (Daria) lub amerykańską (Starr) i różnica w jakości jest przytłaczająca.
Evgenia Medvedeva - tak z jednej strony wiem, że to jest sezon eksperymentalny i przejściowy, ale z drugiej - naprawdę podziwiam ją za ilość włożonej pracy i efekty, które są widoczne już po tak krótkim czasie. Czy jej się to ostatecznie opłaci, trudno powiedzieć. Na dzień dzisiejszy to nie są występy, które bym obejrzała powtórnie. Ciekawostka - wraz z odejściem od Eteri wreszcie dostaje noty jakie zasługuje
Szkoda tylko, że te programy są takie szablonowe i nijakie.
Mariah Bell - nie jest to mój typ zawodniczki, ale póki co spośród koleżanek Amerykanek prezentuje się najlepiej. Szkoda błędów przy skokach i mam nadzieję, że nabierze formy (na siłownię marsz!), ale tak patrzę na ilu płaszczyznach jest obiektywnie lepsza od Bradie i się dziwię.
Elizabet Tursynbaeva - mam tutaj trochę wrażenie jak u Nama, może po prostu jest to zawodniczka z której nie da się wycisnąć więcej. I metoda Eteri pt. “Daniil zrób X programów dla dziewczyn i je rozlosujemy” najwyraźniej nie działa. Liza wbrew pozorom ma w sobie interpretacyjnego pałera ale pod warunkiem, że jej materiał jej na to pozwala.
Wakaba Higuchi - oficjalnie się martwię. Wakaba i jej ekipa podejmują szereg mówiąc wprost idiotycznych decyzji, i dopóki chodziło o zmienianie programów czy skoków w ostatniej chwili to jeszcze pół biedy, ale jeżdżenie będąc na krawędzi poważnej kontuzji może się skończyć bardzo źle. A poza tym, naprawdę szkoda tak wyrazistej zawodniczki jak Wakaba na tak marne programy. SP miałby wielki potencjał, a poza ostatnimi 15 sekundami tam się nic nie dzieje, szkoda.
Starr Andrews - fajnie, że się trochę odbiła po nieudanym debiucie. Niefajnie, że zniknęło afro.
Alaine Chartrand i Alicia Pineault - starają się jak mogą, ale na tle innych było nudno i banalnie. Nigdy nie wiedziałam, że będę kiedyś tęsknić za Daleman.
Daria Panenkova - dziewczyna ma po prostu wielkiego pecha, że dojrzewanie zaatakowało ją znienacka i brutalnie w tym samym czasie, kiedy borykała się z problematyczną sytuacją treningową. A do tego jest z Rosji, gdzie konkurencja ją właśnie zjada w całości. Ale jej zacięta walka z grawitacją i przeznaczeniem robi wrażenie.
Yura Matsuda - tymczasem Rika Hongo i Yuna Shiraiwa siedziały w domu
Pary
James/Cipres - jak się zepną, to jest mega, nawet mogę im wybaczyć że widzę ten sam program do innej muzyki po raz 374623. I Vanessa jest tak śliczna
Peng/Jin - uroczy SP, nudny FS, Chińczykom (wszystkim) dobrze by zrobiło gdyby brali programy nie tylko od Lori Nichol...
Moore-Towers/Marinaro - nie wiem co musiałoby się stać, żebym ich polubiła. Może gdyby on się nauczył podnosić, albo gdyby nie zmasakrowali Pink Floyd? Nie wiem...
Boikova/Kozlovskii - dziadek do orzechów, urocza ona, przystojny on i Moskvina za bandą. Czy może być para bardziej rosyjska? Pechowo wylosowali te zawody, ale gospodarzy trzeba było przepuścić na podium
Alexandrovskaya/Windsor - kibicuję im no bo Australia, ale coraz bardziej widać jak mało są dopasowani, jak mało tam jest postępów i jak właściwie ledwo się zauważają na tafli. I jeszcze dawać im tango?
Ogólnie o parach - szkoda, że w obliczu pustek w tej dyscyplinie tak mało par wydaje się być zmotywowanych, by spiąć poślady, dać czadu i przebić się do czołówki. Rozumiem, że elementy są trudne i nie każdy może od razu jechać czysto, ale chociaż pokazać szczątki formy i ciekawe programy? Anyone?
Tańce
Ogólne spostrzeżenie jeśli chodzi o pary z Gadbois, jak wiele tam jest niedopasowanych programów? Czy oni tam są w nastroju na dzikie eksperymenty czy po prostu zwolnili maszynę losującą? Nie kupuję Lauriault/LeGac w rozrywkowym programie (są bardziej dramatyczni), ani Soucisse/Firusa w sexy bluesie (oni są na to zbyt uroczy), ani Smart/Diaz w…nawet nie wiem co to miało być. O H/D już pisałam. Właściwie na razie tylko Wang/Liu mają materiał, który im pasuje i uwydatnia ich zalety, jednocześnie stawiając im trochę wyzwania. (I Lajoie/Lagha w juniorach).
Dołączam do grona osób zachwycających się dowolnym G/P. Fanastyczny, piękny, lekko nostalgiczny program.
Co do S/K, to wyglądają super, zwłaszcza Victoria - wreszcie jest w tym układzie partnerką, a nie ładnym dodatkiem do Nikity. Ja bym się naprawdę nie obraziła, gdyby przejęli tytuł rosyjskiego nr 1 od S/B. Natomiast ten dowolny jest tak bardzo Żulinowski i tak bardzo totalnie widzę w nim Bobrową/Solowiewa. Nie wiem, czy faktycznie to był program stworzony dla B/S czy po prostu Żulin nie umie inaczej, ale deja vu straszne. I ta przedramatyzowana końcówka to kwintesencja tego stylu.
Tango za to śliczne, śliczne.
I jeszcze, z rzeczy tak strasznych że aż wartych wspomnienia: Skoptcova/Aleshin i ich program dowolny, jej fryzura i w ogóle stylówa wprost z parodii późnych lat 90. Och, i hełm Olivii Smart