CoP - zbawienie czy przekleństwo?
Moderatorzy: yenny, Hortensja, kasik8222, LittleLotte, Haley452, Kathiea, Poice
Wybaczcie, że dopiero teraz. Ale ostatni nie mam czasu na nic, a teraz jeszcze dodatkowo chore dziecko. Korzystając z tego, ze spi, siadłam by choć trochę nadrobić - niestety tegoroczne mś obejrzę w powtórkach, mam szkolenia dwa i będe musiała znów po godzinach zostawać.
A co do COP - nie wymyślono nic lepszego.
Dla mnie 6,0 nie było jakimś kosmosem, bo się wychowałam na tym systemie i conieco łapałam. Ale i mnie denerwował, bo nazwisko było głównym wyznacznikiem tego, które miejsce się zajmowało.
I jeszcze te ostateczne rozdanie miejsc, które zależało od tego kto wygra z kim, ech.
Niemozliwe też były takie sytuacje jak np na ME, gdzie Kostia z 11 awansował na 2gie, czy z ZIO, gdzie Denis wskoczył na podium też z daleka.
Śmieszyły mnie komentarze na onecie, bo głównym zarzutem wobec Sotnikowej było to, że jest "szerzej nieznana" :mrgreen: No i ja właśnie za to cenię CoP, że można się wybić, że można zdobywać medale będąc niemal debiutantką.
Owszem, zdarzało się to wcześniej, choćby z Bajul czy Lipiński, które po mega krótkiej karierze były na szczycie, ale to były jednostki. Większość swoje musiała "odstać" w kolejce do podium, co widoczne było głównie w tańcach.
Teraz jest więcej emocji "technicznych"i wyższy poziom techniczny, quady i trudne kombinacje, podnoszenia itd. Głównie technika i takie myśli "Skoczy czy upadnie?" Artyzm zszedł na drugi plan.
Odniosę się do wpsiu Haley, bo ja chyba rozumiem co na myśli miała mówiąc o nudzie. Owszem, programy są trudniejsze w warstwie technicznej i to akurat nie jest nudne, ale sporo jest takich w których zawodnicy tak skupiają się na elementach, że na nic innego w tych programach miejsca nie ma. Nie ma już niemal artystek/artystów - których sama jazda wbijałaby w fotel. A kiedyś bywały
Owszem, skakały też i do tego czysto, ale nie były też artystkami/artystami, pokazywali też "figury" bo to łyżwiarstwo figurowe nie skokowe.
Świetny przykład tańców - były tance obowiązkowe, gdzie faktycznie pary pokazywały te same kroki do takiej samej niemal muzyki, ale jak to pokazywało ich technikę! Od razu widać było kto ją ma a kto nie. OD - tak, to były perełki, świetne programy świetnie łączące obowiązek z dowolnością. Teraz tylko te naprawdę dobre pary potrafią pokazać coś z sensem. Reszta gnie się niemiłosiernie i pokracznie, byleby pokazać coś trudnego, za co uciułają punktów, niwelujących to, ze nie potrafią wykonywać synchronicznych kroków, albo, że pół sekwencji leci na 2 nogach.
Panowie wklejają 2aksle byleby dostać te kolejne mniej więcej 4 pkt - zamiast porządnie dokręcić piruet, albo skracają sekwencje kroków.
Oczywiscie są wyjątki, u panów Chan, Takahashi, Hanyu czy u pań Karolina, Mao czy Sotnikowa. U nich, niezależnie czy się lubi ich czy nie widać to serce do jazdy i dbałość o szczegóły. są też inni, ktorzy pokazują coś w warstwie choreograficznej, ale coraz ich mniej.
nawet jedne z moich ulubieńców, Javier - u niego jakby pomysły na siebie się skończyły, zatrzymał się na Chaplinie i ani rusz dalej, pokazac coś nowego.
Osobiście mam nadzieję, że Brown nauczy się skakać quady, bo w nim widzę potencjał na świetne połączenie artyzmu z czystym sportem.
A co do COP - nie wymyślono nic lepszego.
Dla mnie 6,0 nie było jakimś kosmosem, bo się wychowałam na tym systemie i conieco łapałam. Ale i mnie denerwował, bo nazwisko było głównym wyznacznikiem tego, które miejsce się zajmowało.
I jeszcze te ostateczne rozdanie miejsc, które zależało od tego kto wygra z kim, ech.
Niemozliwe też były takie sytuacje jak np na ME, gdzie Kostia z 11 awansował na 2gie, czy z ZIO, gdzie Denis wskoczył na podium też z daleka.
Śmieszyły mnie komentarze na onecie, bo głównym zarzutem wobec Sotnikowej było to, że jest "szerzej nieznana" :mrgreen: No i ja właśnie za to cenię CoP, że można się wybić, że można zdobywać medale będąc niemal debiutantką.
Owszem, zdarzało się to wcześniej, choćby z Bajul czy Lipiński, które po mega krótkiej karierze były na szczycie, ale to były jednostki. Większość swoje musiała "odstać" w kolejce do podium, co widoczne było głównie w tańcach.
Teraz jest więcej emocji "technicznych"i wyższy poziom techniczny, quady i trudne kombinacje, podnoszenia itd. Głównie technika i takie myśli "Skoczy czy upadnie?" Artyzm zszedł na drugi plan.
Odniosę się do wpsiu Haley, bo ja chyba rozumiem co na myśli miała mówiąc o nudzie. Owszem, programy są trudniejsze w warstwie technicznej i to akurat nie jest nudne, ale sporo jest takich w których zawodnicy tak skupiają się na elementach, że na nic innego w tych programach miejsca nie ma. Nie ma już niemal artystek/artystów - których sama jazda wbijałaby w fotel. A kiedyś bywały
Owszem, skakały też i do tego czysto, ale nie były też artystkami/artystami, pokazywali też "figury" bo to łyżwiarstwo figurowe nie skokowe.
Świetny przykład tańców - były tance obowiązkowe, gdzie faktycznie pary pokazywały te same kroki do takiej samej niemal muzyki, ale jak to pokazywało ich technikę! Od razu widać było kto ją ma a kto nie. OD - tak, to były perełki, świetne programy świetnie łączące obowiązek z dowolnością. Teraz tylko te naprawdę dobre pary potrafią pokazać coś z sensem. Reszta gnie się niemiłosiernie i pokracznie, byleby pokazać coś trudnego, za co uciułają punktów, niwelujących to, ze nie potrafią wykonywać synchronicznych kroków, albo, że pół sekwencji leci na 2 nogach.
Panowie wklejają 2aksle byleby dostać te kolejne mniej więcej 4 pkt - zamiast porządnie dokręcić piruet, albo skracają sekwencje kroków.
Oczywiscie są wyjątki, u panów Chan, Takahashi, Hanyu czy u pań Karolina, Mao czy Sotnikowa. U nich, niezależnie czy się lubi ich czy nie widać to serce do jazdy i dbałość o szczegóły. są też inni, ktorzy pokazują coś w warstwie choreograficznej, ale coraz ich mniej.
nawet jedne z moich ulubieńców, Javier - u niego jakby pomysły na siebie się skończyły, zatrzymał się na Chaplinie i ani rusz dalej, pokazac coś nowego.
Osobiście mam nadzieję, że Brown nauczy się skakać quady, bo w nim widzę potencjał na świetne połączenie artyzmu z czystym sportem.
Last edited by yenny 10 lat temu, edited 1 time in total.
Nie dyskutuj z debilem. Najpierw sprowadzi cię do swojego poziomu - potem pokona doświadczeniem .
Na MŚJ była mowa o tym, że w sezonie 14/15 zostaną wprowadzone zmiany w elementach obowiązkowych SD i FD.Haley452 pisze: Oczywiście kompletnie odrębną kwestią jest taniec krótki, w moim odczuciu pomysł nietrafiony. Wsadzenie obowiązkowej sekwencji w krótki poniekąd taniec, który powinien być ORYGINALNY to strzelenie sobie w kolano. Zabiera to czas, który pary mogłyby poświęcić na rozbudowanie choreografii tańca i nadania mu charakteru. Tańce oryginalne uwielbiałam, w każdym sezonie były perełki. Perełek wśród tańców krótkich jest boleśnie mało, bo większość par nie radzi sobie z wstawieniem "pattern dance" w środek programu w taki sposób, by nie zaburzało to rytmu i choreografii i wyglądało w miarę płynnie. W dodatku niektóre pary jadą sekwencje obowiązkowe do muzyki, która w ogóle się do tego nie nadaje. Przy obowiązkach muzyka była narzucona z góry i było przynajmniej wiadomo, że jest odpowiednia.
Uff, trochę zeszłam z tematu CoP vs 6.0, ale eastern pozwolił mi się na ten temat też wypowiedzieć
SD na najnowszy sezon to Paso Doble, wymagana będzie jedna sekwencja kroków obowiązkowych (do tej pory były dwie), natomiast dodatkowo łyżwiarze będą zobowiązani włączyć do programu sekwencję kroków własnego pomysłu odpowiadającą rytmowi Paso Doble ('creative steps').
Juniorzy nadal tańczą dwie sekwencje (w tym sezonie Silver Samba).
Natomiast w tańcu dowolnym liczba obowiązkowych podnoszeń zostanie ograniczona do 3 (dotychczas 4). Dodatkowo zamiast podnoszenia choreograficznego będzie możliwość wykonania piruetu choreograficznego (ta sama wartość).
Komunikat ISU w tej sprawie ma się wkrótce pojawić, na razie oficjalnego potwierdzenia wciąż nie ma.
W sprawie zlikwidowania obowiązków - czysty absurd. Pamiętam jak w pierwszym sezonie, kiedy wprowadzono SD Cappellini/Lanotte wypowiadali się na ten temat twierdząc, że jest to bardzo złe posunięcie, a jego konsekwencje staną się wkrótce widoczne w technice młodych zespołów. No i już się zaczęło, skoro do medali dochodzą Coomes/Buckland... Technika, w aspekcie samej jazdy, naprawdę liczy się coraz mniej.
Tu już nie chodzi nawet o sam SD i to, czy się podoba, czy nie. Format można zmienić i przywrócić obowiązki choćby i od następnego sezonu. Ale problem tkwi w poziomie, jaki wtedy zastaniemy. Jestem przekonana, że wiele par miałoby kłopoty.
Zwróćcie także uwagę, że kiedyś wykonywano dwa obowiązki w ciągu sezonu, obecnie pozostał jeden. Na chwilę obecną czystych obowiązków nie ćwiczy się tak jak poprzednio i przekłada się to na jakość jazdy.
- eastern_star
- Posty: 235
- Rejestracja: 11 lat temu
- Kontakt:
Pomysł ciekawy, odważny i jednocześnie bardzo trudny do realizacji. Przede wszystkim musiałby się wiązać z przerzuceniem TR do pierwszego segmentu, więc pozostaje pytanie, co zrobić wtedy z pozostałymi komponentami (można byłoby oczywiście zostawić jak jest, ale na pewno pojawiłyby się głosy, żeby i tam "pomodyfikować"). Kolejną sprawą byłoby ustalenie wartości bazowych, musiałyby być one odpowiednio niskie, w większości na poziomie dziesiatych części punktu, skoro doszłoby jeszcze execution. Przy takiej systematyzacji pomyślałbym nawet o wprowadzeniu compulsories, gdyż w przeciwnym razie poszłoby to zapewne w kierunku wykonywania wyłącznie elementów o najwyższych BV.rzepecha pisze:Chociaż Twoja propozycja przypomniała mi, że myślałam kiedyś nad zupełnie innym ocenianiem Transitions, nie w skali 1-10, ale jako zsumowaną wartość poszczególnych elementów (...)
Intryguje mnie też podział elementów na grupy, rozumiem, że masz na myśli mniej więcej takie coś:
Grupa 1 - 3 turn, bracket, mohawk, rocker, counter, choctaw
Grupa 2 - Ina Bauer, spread eagle, cantilever, hydroblading
Grupa 3 - stag jump, split jump, walley
Choć tu chyba znów pojawia się problem z odpowiednim doborem BV i ewentualnymi nakazami/zakazami co do wykonywania elementów z danej grupy. Cała idea jak najbardziej sensowna, ale chyba lepiej sprawdziłaby się w teorii niż w praktyce
Obecną sytuację nazwałbym bardziej ryzykiem, które zawodnicy decydują się ponieść niż problemem. Mimo wszystko, programy przepakowane w drugiej części w sposób nienaturalny, jeśli w ogóle są, to należą do rzadkości. Oczywiście, układy elementów w programach są bardzo różne, ale moim zdaniem są one znacznie ciekawsze niż przed wprowadzeniem bonusu, gdyż teraz możemy obserwować znacznie większą różnorodność, większą inwencją mogą wykazać się też choreografowie. A jeżeli faktycznie trafi się program ułożony w sposób ewidentnie nienaturalny, obliczony jedynie na bonus (wnioskuję, że tu sklasyfikowałabyś Nathana), wówczas ocenę uciąć trzeba właśnie w rzeczonym komponencie.rzepecha pisze:Odnośnie proponowanych poprawek - ograniczenie elementów objętych bonusem.
Wcześniej był problem z programami przeładowanymi w pierwszej części, teraz zaczyna się tworzyć odwrotna sytuacja.
I właśnie opisany przez Ciebie obrazowo przykład Hanyu najlepiej pokazuje, że bonus jako taki przyniósł znacznie więcej zysków niż strat, a programy nawet nie tylko od strony technicznej sa bardziej interesujące niż kiedykolwiek wcześniej.handomi pisze:Dawniej wszyscy odfajkowywali wszystkie najtrudniejsze skoki, skok po skoku na poczatku programu, a pozniej to juz była tylko praktycznie jazda dookoła. Najlepiej widać to na przykładzie programów Chana i Hanyu. (...)
Więc jeżeli chodzi o konkurencję solistów dla mnie jest lepiej niż kiedykolwiek było jeżeli chodzi o poziom programów jako całości.
W przypadku skoków potrójnych i poczwórnych przynajmniej teoretycznie tak jest. Za zaliczoną niedokrętkę tracisz 30%BV, więc na przykład niedokręcony 3A to strata 2,5pkt (wartość bazowa spada z 8,5 do 6,0). Do tego wszystkiego dochodzi jednak jeszcze GOE i tutaj wszystko się komplikuje. O ile skok z upadkiem z automatu powinien dostawać -3, o tyle niedokrętka nie skutkuje automatycznym -3 (a i takie z +1 się trafiająhandomi pisze:Skoki niedorotowane są chyba znacznie mniej warte o ile się nie mylę, od skoku dokręconego ale z upadkiem.
Skoro punktowa strata w przypadku niepełnej rotacji jest uzależniona od BV, to czemu nie zrobić podobnie z odjęciami za upadek? Inna sprawa, że trzeba by się mocno zastanowić nad odpowiednim poziomem takiej "kary", żeby nie przedobrzyć znowu w druga stronę.Poice pisze:Ja jestem za rozróżnieniem odejmowanych punktów w zależności od konkurencji. Dla solistów kary punktowe powinny być wyższe skoro najlepsi na świecie dostają 180+ to -1 punkt to tyle co nic
handomi pisze:Odnośnie artyzmu i nudności programów to nie mogę się zgodzić. Piszę w odniesieniu TYLKO do solistów.
Przepis o bonusowych % w drugiej czesci programu sprawił, że elementy skokowe są bardziej rozłożone przez cały program.
Dawniej wszyscy odfajkowywali wszystkie najtrudniejsze skoki, skok po skoku na poczatku programu, a pozniej to juz była tylko praktycznie jazda dookoła. Najlepiej widać to na przykładzie programów Chana i Hanyu. Tam nie ma momentów , że nic się nie dzieje.
Tak jak napisała Yenny, program urozmaicony dobrym rozłożeniem elementów a program artystycznie ciekawy to dwie kompletnie odmienne kwestie.Poice pisze: Zgadzam się. Najuważniej śledzę solistów i solistki i uważam, że programy są teraz urozmaicone i naszpikowane trudnymi kombinacjami oraz skokami rozłożonymi w całym programie, a nie jedynie na początku.
Dlatego właśnie napisałam, że denerwuje mnie, że ocena za choreografię opiera się na rozkładzie elementów w programie, a nie na samej treści czy przekazie programu, nie na tym, czy stoi on na artystycznie wysokim poziomie. Równomierny rozkład elementów i brak pustych miejsc w programie jest ważny, ale właśnie przez to naszpikowanie elementami w programach nie ma już kompletnie czasu na zbudowanie jakiejś historii, na przekazanie indywidualnego stylu danego łyżwiarza. Mnóstwo momentów z programów np. Kwan czy Yagudina dzisiaj byłoby nazwane pustymi miejscami w programie, a mimo to właśnie te momenty najbardziej zapierały dech w piersiach i najdłużej pozostawały w pamięci.
To, że ktoś potrafi w drugiej części programu skoczyć więcej skoków niż w pierwszej nie czyni go przecież artystą. Raczej dobrym strategiem. Sorry, ale moje zdanie jest takie, że CoP zabija artyzm w łyżwiarstwie i argumenty, że programy mają lepiej rozłożone elementy są tu kompletnie nieadekwatne.
"Perfection is not just about control. It's also about letting go."
Nigdzie nie napisałam, że dzięki CoP programy są bardziej artystyczne. Zgadzam się, że w CoP coraz trudniej o artyzm. Ale w tym systemie po prostu nie opłaca się być artystą. Trzeba być przyzwoitym technikiem i artystą jednocześnie. Mi akurat to w ogóle nie przeszkadza, bo dostaję 2w1 :DHaley452 pisze: Tak jak napisała Yenny, program urozmaicony dobrym rozłożeniem elementów a program artystycznie ciekawy to dwie kompletnie odmienne kwestie.
[...]
To, że ktoś potrafi w drugiej części programu skoczyć więcej skoków niż w pierwszej nie czyni go przecież artystą. Raczej dobrym strategiem. Sorry, ale moje zdanie jest takie, że CoP zabija artyzm w łyżwiarstwie i argumenty, że programy mają lepiej rozłożone elementy są tu kompletnie nieadekwatne.
To też zależy czego szukasz w programach. Ja bardzo lubię atletyczną stronę łyżwiarstwa czyli skoki, ale połączone w programie jako całość co odnajduje u Hanyu. Jego 4T wygląda tak lekko i łatwo, że nawet ja myślę że mógłbym to skoczyć :mrgreen: Ale zależy co kto lubi. Ja lubię programy Hanyu, bo widze w nich dużo pasji i zawsze jest jakaś dramaturgia+ta jakość skoków 8-) Ktoś inny woli Chana i też jest ok.
Trzeba nadal pamietac, że łyżwiarstwo to nie tylko artyzm, ale artyzm+atletyzm, więc nie może jedna strona znacząco dominować nad drugą i jak dla mnie jest obecnie bardzo dobrze, chociaż wiadomo, że główny poziom nadają Panowie Chan i Hanyu.
Wg mnie obecnie jest znacznie więcej artyzmu w programach niż było dawniej. Właśnie czasy, o których mówisz czyli Yagudin/ Plushenko to jak dla mnie czasy kiedy dominował atletyzm w programach. Oczywiście programy też miały swoją historię. Man in the iron mask chyba każdy zna, ale myślę że dzisiaj zostałby przedstawiony znacznie bardziej ciekawie i brawurowo.
Trzeba nadal pamietac, że łyżwiarstwo to nie tylko artyzm, ale artyzm+atletyzm, więc nie może jedna strona znacząco dominować nad drugą i jak dla mnie jest obecnie bardzo dobrze, chociaż wiadomo, że główny poziom nadają Panowie Chan i Hanyu.
Wg mnie obecnie jest znacznie więcej artyzmu w programach niż było dawniej. Właśnie czasy, o których mówisz czyli Yagudin/ Plushenko to jak dla mnie czasy kiedy dominował atletyzm w programach. Oczywiście programy też miały swoją historię. Man in the iron mask chyba każdy zna, ale myślę że dzisiaj zostałby przedstawiony znacznie bardziej ciekawie i brawurowo.
Szczerze wątpięhandomi pisze: Man in the iron mask chyba każdy zna, ale myślę że dzisiaj zostałby przedstawiony znacznie bardziej ciekawie i brawurowo.
Poza tym łyżwiarstwo to nie tylko soliści. Uważam, że panie jeździły kiedyś o wiele bardziej artystycznie niż teraz. Tańce zmieniły się wręcz nie do poznania. Na plus właściwie jedynie pary sportowe.
Jasne, że łyżwiarstwo to i artyzm i atletyzm, ale w dzisiejszych programach ja widzę dużo więcej tego drugiego niż pierwszego.
"Perfection is not just about control. It's also about letting go."
Na pewno. Za dużo kombinowania, a tak naprawdę wcale nie wydaje mi się, żeby było to potrzebne W trakcie tego rozmyślania doszłam nawet do wniosku, że byłoby to szkodliwe.eastern_star pisze:Cała idea jak najbardziej sensowna, ale chyba lepiej sprawdziłaby się w teorii niż w praktyce
Tak, dokładnie. Miałam przed sobą listę elementów http://www.tulup.ru/elements.html i po prostu zastosowałam najprostszy podział.eastern_star pisze:Intryguje mnie też podział elementów na grupy, rozumiem, że masz na myśli mniej więcej takie coś:
Grupa 1 - 3 turn, bracket, mohawk, rocker, counter, choctaw
Grupa 2 - Ina Bauer, spread eagle, cantilever, hydroblading
Grupa 3 - stag jump, split jump, walley
Ale właśnie przy zastanawianiu się nad grupami zrozumiałam, że cała idea jest bez sensu i naprawdę szkodliwa, bo będzie to tylko ograniczenie i zabije kreatywność.
Problemem byłoby przede wszystkim zastosowanie czegoś podobnego w parach sportowych. Tam wszelkie podnoszenia taneczne liczone są jako elementy łączące, ale przy takim podziale na grupy byłby problem z ich klasyfikacją.
No bo tak: jest besti squad i besti squad, są elementy, gdzie każdy z zawodników przyjmuje inną pozycję cantilever i spread eagle, arabeska i spread eagle, są elementy, głównie podnoszenia, kiedy zawodnik nie przyjmuje żadnej z premiowanych pozycji, ale ciężko byłoby stwierdzić, że to nie transitions, np.: http://chuisloveletters.files.wordpress ... 069396.jpg
http://www.ifsmagazine.com/system/image ... _span7.jpg
Nie do zastosowania w praktyce, tak aby było sprawiedliwie. Dlatego nad jakimikolwiek wartościami już się nie zastanawiałam
Przykład tego co kocham w łyżwiarstwie, tego co wywołuje ciary bez mega mega trudnych elementów
lub
Dziś tego jest bardzo mało, tak, trzeba być niemal genialnym by wywoływać ciary.
A takich osób jest mało i szczerze mówiąc złości mnie, że emocje w większości przypadków sprowadzają się do kwestii - wywali się czy nie.
I zgadzam się z HAley, że na zmianach zyskały pary sportowe.
Co do programów Yagsa - wykonany bardziej technicznie straciłby IMO sporo właśnie z tej warstwy jaka sprawiła, że jest to jeden z programów wszechczasów.
To tak jak z Bolero, dziś nowe jego wersje to nie jest to.
lub
Dziś tego jest bardzo mało, tak, trzeba być niemal genialnym by wywoływać ciary.
A takich osób jest mało i szczerze mówiąc złości mnie, że emocje w większości przypadków sprowadzają się do kwestii - wywali się czy nie.
I zgadzam się z HAley, że na zmianach zyskały pary sportowe.
Co do programów Yagsa - wykonany bardziej technicznie straciłby IMO sporo właśnie z tej warstwy jaka sprawiła, że jest to jeden z programów wszechczasów.
To tak jak z Bolero, dziś nowe jego wersje to nie jest to.
Nie dyskutuj z debilem. Najpierw sprowadzi cię do swojego poziomu - potem pokona doświadczeniem .
Moim zdaniem na CoP straciły tylko tańce. Ja jestem zwolenniczką zarówno artyzmu jak i elementów technicznych, a te ostatnie na pewno dużo zyskały. W swojej ocenie z pewnością nie jestem obiektywna bo właściwie wychowałam się na CoP, same IO w Salt Lake City pamiętam jak przez mgłę bo miałam wtedy 9 lat, a to przecież już była końcówka systemu 6.0. Jednak sukcesywnie wracając obecnie do dawnych czasów stwierdziłam że za nic nie chciałabym powrotu do takich programów. Wyłączając z tego oczywiście tańce, teraz zachwycają mnie tylko nieliczni, kiedyś perełek było więcej. Natomiast jeśli chodzi o konkurencje solowe, a szczególnie o panie to mi się nóż w kieszeni otwiera na to co się działo. Pierwszy z brzegu przykład to właśnie Witt w 1988 w Calgary, do tej pory pojęcia nie mam dlaczego ona wtedy wygrała. Nigdy nie zrozumiem fenomenu jej Carmen, minuta chodzenia po lodzie, rzucania zalotnych spojrzeń i kręcenia bioderkami, a warstwa techniczna była wręcz żenująca, z tego co pamiętam najtrudniejszym skokiem jaki wykonała był 3S do tego kiepskie pozycje w piruetach, zarówno Manley jak i Midori biły ją wtedy na głowę. To właśnie denerwuje mnie w tzw dawnych czasach tzn. dawanie medali za nazwisko pod pretekstem szeroko rozumianego artyzmu. Tak jak mówiłam prawdziwym mistrzem jest ten kto potrafi łączyć obie rzeczy bo nawet najlepszego artystę na świecie źle będzie się oglądało kiedy ledwo co skacze tulupy.
Ja uważam, że na wprowadzeniu CoP zyskały wszystkie konkurencje. Teraz w programach więcej się dzieje, nie ma przestojów, pozowania żeby złapać oddech. Jeżeli chcę zobaczyć sztukę to wolę iść do teatru. Na lodowisku chcę oglądać trudne elementy techniczne, mnóstwo TR, dobre piruety, a jeśli do tego łyżwiarz/łyżwiarka/para dodaje artyzm - to tym bardziej me serce się raduje. Jednak tak jak pisałam - rozumiem, że są osoby, które szukają przede wszystkim artyzmu w łyżwiarstwie i rozumiem również ich zarzuty względem CoP.
Olciu, w latach 80tych to jeszcze polityka brała górę.
Zgadzam się, że Witt miałą ubogi technicznie program, to, ze ją kocham nie zaślepia mnie, natomiast Ito pojechała tak, jak dziś połowa pan nie umie. Ale w tym programie oprocz skoków i piruetów nie działo się nic, kompletny brak motywu, choreografii. Natomiast Manley pod tym względem była lepsza, niemnij w mopim odczuciu, to program o niczym. Nieważne, było to niemal 30 lat temu i minęło.
A Witt wygrała bo wtedy konkurencja skladała się z 3 lementów i zarówno Manley jak i Ito były daleko w tyle w figurach obowiązkowych, po SP awansowały, ale Ito była za daleko by wskoczyć na podium.
Natomiast Manley zajęła 2 gie miejsce z bo i po tych FO byłą daleko i dlatego, że 2ga po SP Katarina wygrała FP z Debie Thomas,która była pierwsza - a w tamtym systemie też zależało kto z kim wygrał, na ktorym miejscu postawili dana osobę sędziowie, to było porąbane, zreszta przykładem takiej mistrzyni jest S. Hughes, też zyskała, że jej bezpośrednie rywalki powygrywały/poprzegrywały ze sobą.
Do mnie akurat styl jazdy Katariny bardzo przemawiał i nie czepialam się jej skoków, bo ogromna większość pań nie skakała więcej, 3rittberger to był szczyt, pokazywano trochę flipów, czyste 3lutze to był wyjątek wyjątków. Katarina w Calgary nie skoczyła 3 rittbergera, bo nie lubiła tego skoku, rok wcześniej na MŚ spokojnie go skoczyła.
W początkach kariery skakała 3flipa.
Niemniej zgadzam się i pisałam wyżej, że nazwisko dawało 50% sukcesu i trzeba było odstać swoje by się przebić.
Ja nie chcę by wróciło to co proste, rozumiem postęp i rozwój, ale nie za wszelką cenę, ja się wychowalam na takim łyżwiarstwie i takie lubię.
Zgadzam się, że Witt miałą ubogi technicznie program, to, ze ją kocham nie zaślepia mnie, natomiast Ito pojechała tak, jak dziś połowa pan nie umie. Ale w tym programie oprocz skoków i piruetów nie działo się nic, kompletny brak motywu, choreografii. Natomiast Manley pod tym względem była lepsza, niemnij w mopim odczuciu, to program o niczym. Nieważne, było to niemal 30 lat temu i minęło.
A Witt wygrała bo wtedy konkurencja skladała się z 3 lementów i zarówno Manley jak i Ito były daleko w tyle w figurach obowiązkowych, po SP awansowały, ale Ito była za daleko by wskoczyć na podium.
Natomiast Manley zajęła 2 gie miejsce z bo i po tych FO byłą daleko i dlatego, że 2ga po SP Katarina wygrała FP z Debie Thomas,która była pierwsza - a w tamtym systemie też zależało kto z kim wygrał, na ktorym miejscu postawili dana osobę sędziowie, to było porąbane, zreszta przykładem takiej mistrzyni jest S. Hughes, też zyskała, że jej bezpośrednie rywalki powygrywały/poprzegrywały ze sobą.
Do mnie akurat styl jazdy Katariny bardzo przemawiał i nie czepialam się jej skoków, bo ogromna większość pań nie skakała więcej, 3rittberger to był szczyt, pokazywano trochę flipów, czyste 3lutze to był wyjątek wyjątków. Katarina w Calgary nie skoczyła 3 rittbergera, bo nie lubiła tego skoku, rok wcześniej na MŚ spokojnie go skoczyła.
W początkach kariery skakała 3flipa.
Niemniej zgadzam się i pisałam wyżej, że nazwisko dawało 50% sukcesu i trzeba było odstać swoje by się przebić.
Ja nie chcę by wróciło to co proste, rozumiem postęp i rozwój, ale nie za wszelką cenę, ja się wychowalam na takim łyżwiarstwie i takie lubię.
Nie dyskutuj z debilem. Najpierw sprowadzi cię do swojego poziomu - potem pokona doświadczeniem .
W mojej ulubionej konkurencji par sportowych za czasów systemu 6.0 skład podium (niekoniecznie kolejność) decydowały się już po SP. Para zajmująca po SP 5 miejsce i jadąca w przedostatniej grupie nie miała szans na medal nawet gdyby stawała na rzęsach i pojechała program życia. Medale, choćby nie wiem co, decydować musiały się w ostatniej grupie. Takie sytuacje jak dziś awans Tena z 9 pozycji czy Mao z 16 po SP, praktycznie się nie zdarzały. Rzucano noty za nazwisko na zasadzie np. "Francuzi mają wygrać z Polakami i basta". Dorota i Mariusz przekonali się o tym np. w 2003 roku na ME. Na podobnej zasadzie Petrova i Tikhonov przegrali z Polakami brąz MŚ. Jak wylosowałeś pierwszy numer startowy w SP to sędziowie 2 godziny później nie pamiętali już danego występu i not jakie za niego dali. Na MŚ w Helsinkach sędziowie podczas LP par sportowych dawali sobie znaki nogami pod stołem podczas występu par chińskiej i polskiej tj. ilość 4 kiwnięć stopą to 4 miejsce. Pamiętam to jak dziś (widziałam nawet filmik z "dowodem rzeczowym") i dziwię się, że nie zrobiono z tego afery, ale Chińczykami nikt się specjalnie wtedy jeszcze nie przejmował (zwycięstwo Eleny i Antona publiczność przyjęła gwizdami). Pamiętam, że kiedyś na youtube można było obejrzeć LP Siudków z tych konkretnych mistrzostw, ale szybko został usunięty. Przykro to pisać, ale większość komentarzy sprowadzała się do "Petrova and Tikhonov outskated them". To były jedyne mistrzostwa na których sędziowie okazali się dla nich łaskawi ponad miarę. System 6.0 pełny był kontrowersyjnych wyników. Np. wygrana Yagudina z Abtem na ME gdy wszyscy, z Yagudinem włącznie co warto podkreślić, wiedzieli, że powinien wygrać Abt (Yagudinowi wyszły wtedy może 3 potrójne skoki, Abt pojechał najlepiej w całej karierze).
Dopiero od niedawna wdrażam się w COP, zatem dyskusję na temat ulepszenia tego systemu zostawiam na razie innym osobom. Muszę przyznać, że system ten ma wiele zalet, szczególnie z punktu widzenia zawodników. Będąc zawodnikiem w systemie 6.0, nie mając wsparcia silnej federacji, osiąganie sukcesów było niemal niemożliwe. Chyba każdy z nas, kto pamięta tamte czasy, jest w stanie wskazać wiele wyników, które były jawnie niesprawiedliwe. I niestety często wyniki otrzymywało się za nazwisko (tu dobrym przykładem jest już wspomniana w tym wątku Katarina Witt). Zatem zmiany w sędziowaniu były konieczne.
Niemniej jednak zgadzam się z opiniami, że łyżwiarstwo nie jest tak piękne, jak kiedyś. Szczególnie ucierpiały moje ukochane tańce na lodzie. Większość z nich jest podobna do siebie i oglądanie 20 par pod rząd niekoniecznie należy do przyjemności.
Można się zastanawiać też, czy spadek popularności łyżwiarstwa nie jest związany z nowym systemem oceniania. Takie przynajmniej można spotkać opinie (oto link do najnowszego wywiadu ze wspomnianą już Moniką Friedlander http://skateguard1.blogspot.ca/2014/03/ ... ander.html ).
Ja nie widzę absolutnie możliwości do powrotu do systemu 6.0, ale wydaje mi się, że na pewno nowy system wymaga zmian. Zatem z zainteresowaniem czytam wasze propozycje .
Niemniej jednak zgadzam się z opiniami, że łyżwiarstwo nie jest tak piękne, jak kiedyś. Szczególnie ucierpiały moje ukochane tańce na lodzie. Większość z nich jest podobna do siebie i oglądanie 20 par pod rząd niekoniecznie należy do przyjemności.
Można się zastanawiać też, czy spadek popularności łyżwiarstwa nie jest związany z nowym systemem oceniania. Takie przynajmniej można spotkać opinie (oto link do najnowszego wywiadu ze wspomnianą już Moniką Friedlander http://skateguard1.blogspot.ca/2014/03/ ... ander.html ).
Ja nie widzę absolutnie możliwości do powrotu do systemu 6.0, ale wydaje mi się, że na pewno nowy system wymaga zmian. Zatem z zainteresowaniem czytam wasze propozycje .