eastern_star pisze:
Drugi może jest trochę większym zaskoczeniem, ale tylko trochę.
Aaaaj, to jest taka moja wielka grzeszna przyjemność! Jestem sojusznikiem! :D
Chociaż od jakiegoś czasu oglądałam coraz bardziej wyrywkowo i ograniczałam się do samych piosenek.
Ale czego spodziewać się po osobie, która sprzątając w kuchni skacze po krzesłach, tańczy na stole i śpiewa do miotły (żebym ja jeszcze umiała śpiewać, eh…)
Pierwszego tytułu domyśliłam się jeszcze przed kliknięciem w link, to było zbyt oczywiste :P
Absurd Allo, Allo też bardzo lubiłam, jeszcze jako dziecko, choć oglądała dość wyrywkowo.
Ogólnie wiele seriali mam rozpoczętych i gdzieś tam przerwanych, bo ciężko jest przykuć moją uwagę na długo.
Wiele mam obejrzanych, bo oglądałam z kimś, kto sadzał mnie przed telewizorem i utrzymywał na kanapie (ciężko jest mi skupić się na jednej rzeczy, chyba, że mam towarzystwo, wyjątkiem jest czytanie). W ten sposób obejrzałam Dextera (jak można tak zepsuć dobry serial, jak?), House’a (nie lubię, kiedy główny bohater jest oh, ah, taki wyjątkowy, więc mnie drażnił), HIMYM (początki świetne, potem gorzej, ulubione momenty, to oczywiście
śpiewająca Neil Patrick Harris, kocham faceta :D) i TBBT (oj, mam podobną nerdowską paczkę znajomych w rodzinnym mieście).
Do końca i sama z siebie obejrzałam Desperate Housewives i uwielbiałam ten serial. Podobnie jak dziewczyny, nie lubiłam Susan, choć Mike’a uwielbiałam. Najbardziej lubiłam Lynette, ale poza głównymi bohaterkami moją ulubioną postacią była zdecydowanie Pani McCluskey.
Kocham amerykańską wersję Ugly Betty, z całym tym przerysowanym i histerycznym światem, uwielbiałam Marca i Amandę :D I koniecznie Justina.
Jedynym serialem, który obecnie oglądam jest The Good Wife. Jest to chyba jedyny serial, którego postacie potrafią mnie tak niesamowicie poruszyć. Cieszę się, że przemęczyłam pierwszy sezon (pomógł fakt, że byłam trochę uziemiona i musiałam dużo leżeć, więc z nudów zniosłam i to), bo mimo tego, że był słaby, dalej jest tylko lepiej. Jest prawo, polityka, wielkie pieniądze, ale i codzienne problemy. Bardzo podoba mi się fakt, że bohaterowie nie są czarni lub biali, z czasem widz zaczyna się zastanawiać nad tytułem, każdy ma tu swoje racje i prawa, nie ma konkretnej opozycji dobrych i złych postępków. Zawsze wydawało mi się, że motywem przewodnim jest tutaj lojalność i umiejętność poświęcenia siebie dla drugiej osoby.
No i pięknie zdaje test Bechdel, a Christine Baranski to klasa sama w sobie.
Problemem za to jest to, że niektóre wątki są bardzo nierówne, wydaje się nawet, że gdzieś w pośpiechu porzucone.
W kwestii klimatu moim zdecydowanym faworytem jest
Pushing Daisies , cudownie kolorowe, bajkowe, absurdalnie zabawne, trochę burtonowskie. Po raz kolejny najwięcej sympatii mam do tych postaci drugoplanowych, zwłaszcza Olive. A że jest Kristin Chenoweth, to są więc też
wstawki muzyczne :D Ciężko pogodzić się z tym, że serial został anulowany z dnia na dzień z powodu strajku scenarzystów. Tyle się tam rozwijało, plany na kilka sezonów, a musieli zakończyć jednym odcinkiem
Uwielbiam kostiumy, więc i seriale kostiumowe mnie pociągają. Ulubionym jest The Crimson Petal and the White, nie tylko przez sentyment do książki, ale też dlatego, że mini seriale BBC są po prostu świetne.
Bardzo podobał mi się A Young Doctor’s Notebook z Danielem Radcliffem na podstawie opowiadań Bułhakowa. Wprawdzie drugi sezon wciąż przede mną, ale zamierzam obejrzeć jak tylko będę mogła:)
Z uwagi na scenografię oglądałam Mr Selfridge, dokończyłam pierwszy sezon, za drugi kiedyś, kiedyś także planuję się zabrać.
Wciąż porzucony po którymś odcinku czeka także Dracula.
Aktor grający "Hannibala" zagrał świetnie w bardzo dobrym filmie "Polowanie". Polecam z całą mocą
Potwierdzam:) Polowanie to bardzo dobry film, choć cieszę się, że Oscara dostało Wielkie Piękno. Madsa Mikkelsena polecam także w Kochanku Królowej, tam zresztą cała trójka głównych bohaterów była świetna.
Edytowane parę razy, bo nie mogłam się oprzeć, żeby niektórych linków nie wrzucić:)