Cup of China

blue cat
Posty: 761
Rejestracja: 8 lat temu
Kontakt:

#31

Post autor: blue cat »

A tak w ogóle czy Zagitowa jeździ w czym innym niż te baletowe sukienki? Trochę to się robi irytujące/nudne.
Niestety jest to kolejna fasolka, której ja nie kupuję. Te dziewczynki niestety nie mają umiejętności interpretacji muzyki, która by mnie przekonała.
Pełna zgoda, że Alina, podobnie jak inne rosyjskie "fasolki", jest jeszcze bardzo juniorska w interpretacji. Ale muszę się przyznać, że uwielbiam baletowe sukienki i mogłoby ich w łyżwiarstwie więcej :) Chodziło mi tylko o porównanie łabędzi (w ogóle bardzo chciałabym porównywać coś innego niż łabędzie, ale póki co łyżwiarki nie ułatwiają mi zadania :-/ )- po prostu dla mnie łabędź w wykonaniu Aliny jest chyba najbardziej strawny w odbiorze niż inne tegoroczne łabędzie.
W ogóle zgadzam się z wami w kwestii podniesienia wieku seniorskiego, bo może bo to uwolniło te nieszczęsne dziewczyny od przymusu kreowania się na dorosłe i wciskania im jakichś epickich, tragicznych programów, które je przerastają. Niech sobie jeżdżą w juniorach do jakiejś lekkiej muzyki, a na Carmeny, łabędzie, upiory i Szecherezady przyjdzie czas, jak będą starsze.


kasik8222
Posty: 2951
Rejestracja: 11 lat temu
Lokalizacja: Wrocław

#32

Post autor: kasik8222 »

Czym byłoby jednak łyżwiarstwo bez Łabędzie 16-letniej Baiul? Ona do końca życia będzie kojarzona z tym jednym programem (nawiasem mówiąc sp z Lillehammer to nic w porównaniu z tym łabędziem ) Sorry za offtopic, ale musiałam. Czasami 16-latka 16-latce nierówna nawet jeżeli osiągnięcia sportowe podobne.


Awatar użytkownika
yenny
Posty: 2410
Rejestracja: 11 lat temu
Lokalizacja: Lublin
Kontakt:

#33

Post autor: yenny »

Kasia, to wyjątek potwierdzający regułę. ;)
W każdym razie ja podtrzymuję swoje zdanie. Pamiętam, ze dwa lata temu juniorki jechały, gównie te z Rosji, do "Malade" czy "black magic woman" Santany (to chyba Sotskova). Jeżu kolczasty, jak mnie to raziło, małe dziewczynki, 14-15 latki, jadące do muzyki, o której nie mają zielonego pojęcia, żenujące widowiska to były. Juniorki niech sobie jeżdżą i konkurują ze sobą, zawody seniorskie zostawmy seniorom. Argument, że jak nie wieku 15 lat to nigdy do mnie nie przemawia - bo jak ktoś skacze najlepiej jak ma 12 lat to też ma iść do seniorów? Bez przesady.

A wracając do tematu, nadrobiłam tańce. Gabi i Guliame bezsprzecznie najlepsi. :00: Ten program nie wywołuje u mnei takich emocji jak dwa poprzednie, jest w tym coś, ze to "the best off" z całej ich kariery, ale są naprawdę rewelacyjni.
Nie chcieli eksperymentować, w sumie im się nie dziwię. Drżę trochę o Tessę i Scotta, bo oni mimo wszystko zaryzykowali. Ale jakby pojechali Mahlera3 :lol: to z kolei byliby oskarzani o naśladowanie Gabi i Guliama :P nie ma złotego srodka, a walka będzie mordercza ok2

Na Chock/Bates mało nie padłam jak usłyszałam piszczący głos, jak ja nienawidzę takich aranżacji... Imagine to Imagine i nie podoba mi się inna interpretacja niż czysty Lennon. To mi przytłoczyło caly program i Katia i Dima bardziej mi się podobali. Przyjrzałam sie dziś parze Zagórski/Guareiro i faktycznie jest w nich potencjał.


Nie dyskutuj z debilem. Najpierw sprowadzi cię do swojego poziomu - potem pokona doświadczeniem ;).
asunta
Posty: 33
Rejestracja: 11 lat temu
Kontakt:

#34

Post autor: asunta »

[quote="holloko"]Dooglądałam tańce, więc wtrącam: Program Chock/Bates jest tak przesłodko-epicki że brakowało tam tylko różowych jednorożców biegających z pacyfką po tęczy. :[/quote]

Takie atrakcje są ponoć planowane na olimpiadę, ale jeszcze trwają pertraktacje z MKOL-em ;)

Mimo tej słodkiej utopii w ich programie znajduje jednak parę dobrych momentów i odcień niebieskiego sukienki Madison też mi się podobał. Jednak spodziewałam się ciekawszej interpretacji i transkrypcji piosenki Lennona – bo wiadomo, że sam oryginalny utwór nie mógłby być wykorzystany, za krótki i za mało w nim zmian tempa i dynamiki.


Awatar użytkownika
yenny
Posty: 2410
Rejestracja: 11 lat temu
Lokalizacja: Lublin
Kontakt:

#35

Post autor: yenny »

Piosenka Lennona kojarzy się jednoznacznie z miłoscią i pokojem, a programy "z przesłaniem" zdarzają się głównie w roku olimpijskim, jako, że olimpiada kojarzy się z pokojem, grą fair play itp.
W Lillehamer program dla Sarajewa jechała na pewno Witt i chyba Torvil&Dean. W 2002 roku Annisina z Peizeratem jechali dla tych co zgineli w WTC. Ja mam zawsze w takich sytuacjach mieszane uczucia, bo o ile Witt i T&D mieli jakieś ku temu przesłanki, wszak w Sarajewie zdobyli złote medale olimpijskie, to już Annisiny i Peizerata kompletnie nie rozumiałam, dla mnie to była jakaś forma podlizywania się amerykańskiej publiczności.
Takie programy to IMO nadają się na pokazy. Wtedy można jechać ku czci i w podzięce i nie budzi to dziwnych skojarzeń. Ale może się mylę ;)


Nie dyskutuj z debilem. Najpierw sprowadzi cię do swojego poziomu - potem pokona doświadczeniem ;).
Awatar użytkownika
mavie
Posty: 242
Rejestracja: 10 lat temu
Kontakt:

#36

Post autor: mavie »

Są tacy łyżwiarze i takie pary, które na pozór maja wszystko - dobą technikę jazdy, świetne podnoszenia, lekkość i szybkość ruchu oraz swój własny styl i ... no właśnie nic. Dla mnie takim duetem jest Madison Chock i Evan Bates. Oglądam ich, myślę: ale super to podnoszenie, kończą a ja już nie pamiętam ich programu. Wiele osób jako problem wymienia tu Madison, ja natomiast lubię na nią patrzeć, jest waleczna, ma bardzo oryginalną urodę, która mi się bardzo podoba, Evan wydaje się bardzo sympatyczny, ale jako duet nie ruszają mnie. Ich tegoroczne propozycje to takie zapchaj dziurę. Nie rozumiem też wielkich zachwytów nad Madison Hubbell i Zachary Donohue, tylko w tym przypadku dobrze wiem co mnie w nich irytuje. Piszę poniekąd o tych dwóch parach ponieważ w przedsionku czekają dwa duety amerykańskie, które mi bardzo się podobają: Kaitlin Hawayek i Jean-Luc Baker oraz Rachel Parsons i Michael Parsons, chciałabym właśnie ich zobaczyć na tegorocznej Olimpiadzie. Marzenie ściętej głowy :(


Awatar użytkownika
ivi
Posty: 566
Rejestracja: 11 lat temu

#37

Post autor: ivi »

Drżę trochę o Tessę i Scotta, bo oni mimo wszystko zaryzykowali.
Yenny, Ty naprawdę serio? Już bardziej pod publiczkę pójść nie mogli.
Na Chock/Bates mało nie padłam jak usłyszałam piszczący głos, jak ja nienawidzę takich aranżacji... Imagine to Imagine i nie podoba mi się inna interpretacja niż czysty Lennon
.

Zgadzam się. Program mi się bardzo podoba, ale ta wersja Imagine to jakaś porażka.


Awatar użytkownika
yenny
Posty: 2410
Rejestracja: 11 lat temu
Lokalizacja: Lublin
Kontakt:

#38

Post autor: yenny »

Ivi, serio.
Bo to kompletnie nie ich styl i nawet jeżeli poszli "pod publiczkę" wybierając przedstawienie na lodzie to i tak nie publiczność będzie ich oceniała. Przypominam sobie Carmen i dlatego drżę.
Wysoko oceniana, ale nie tak by można wygrać. A to oprócz "parasolek" sprzed 10 lat ich jedyny taniec do jakiejś historii. Więc dlatego boję się o oceny MR, choć podobno do 3 razy sztuka ok2


Nie dyskutuj z debilem. Najpierw sprowadzi cię do swojego poziomu - potem pokona doświadczeniem ;).
Awatar użytkownika
ivi
Posty: 566
Rejestracja: 11 lat temu

#39

Post autor: ivi »

Ja im nie kibicuję, więc na szczęście drżeć nie muszę. A tak w ogóle to sędziowie ich uwielbiają, więc raczej też nie obawiałabym się, że potraktują ich nie fair.

Ja jakoś nie mogę wybaczyć im tego MR, bez względu jak dobry jest program. Wydaje mi się, że od takich mistrzów oczekuje się więcej.


Awatar użytkownika
holloko
Posty: 431
Rejestracja: 11 lat temu
Lokalizacja: Londyn
Kontakt:

#40

Post autor: holloko »

Yenny, z ciekawości - jaką widzisz historię w MR Tessy i Scotta? :)
Pytam, bo dla mnie on się sklada z dwóch osobnych części, pierwsza powiedzmy namietna, druga romantyczna jako te Mahlery. Ciągłości nie udało mi się stwierdzić, a tym bardziej związku z oryginałem, mimo że próbowałam... :roll:


Efforts will lie, but will never be in vain.
Awatar użytkownika
ivi
Posty: 566
Rejestracja: 11 lat temu

#41

Post autor: ivi »

Nie rozumiem też wielkich zachwytów nad Madison Hubbell i Zachary Donohue, tylko w tym przypadku dobrze wiem co mnie w nich irytuje.
A co Cię irytuje w nich? Zdradź, jeśli to nie tajemnica :)


Awatar użytkownika
yenny
Posty: 2410
Rejestracja: 11 lat temu
Lokalizacja: Lublin
Kontakt:

#42

Post autor: yenny »

holloko pisze:Yenny, z ciekawości - jaką widzisz historię w MR Tessy i Scotta? :)
Pytam, bo dla mnie on się sklada z dwóch osobnych części, pierwsza powiedzmy namietna, druga romantyczna jako te Mahlery. Ciągłości nie udało mi się stwierdzić, a tym bardziej związku z oryginałem, mimo że próbowałam... :roll:
Zacznę od wyjaśnienia, chodziło mi o rodzaj muzyki do jakiego jadą Tessa i Scott, bo w ich przypadku coś takiego jak muzyka filmowa, opera czy teraz musical czyli coś z konkretną historią w tle zdarzyło się po razie. Zwykle było to coś nieoczywistego.
Pytasz o historię, z tego co wiem to MR jest o miłości, namiętności, rozterkach miłosnych i temu podobnych. Ja widzę w ich programie i elementy namiętności, skojarzenia z seksem, choćby to słynne podnoszenie, widzę i jakieś elementy romantyczności, wszak bohaterka kocha, no nie ;)
A, że na lodzie może wystąpić para a nie troje łyżwiarzy, to nie ma jak pokazać trójkąta :P

Ale bez żartów, bodajże w poprzednim sezonie olimpijskim była taka słynna dyskusja na temat Yunu i Mao i dotycząca interpretacji, tego co łyżwiarz pokazuje i naszego odbioru. I wyszło na to, że każdy z nas widzi co innego, to co chce widzieć. No więc ja widzę w tańcu Tessy i Scotta Moulin Rogue. Ty nie. I ok.
ivi pisze:Ja im nie kibicuję, więc na szczęście drżeć nie muszę. A tak w ogóle to sędziowie ich uwielbiają, więc raczej też nie obawiałabym się, że potraktują ich nie fair.

Ja jakoś nie mogę wybaczyć im tego MR, bez względu jak dobry jest program. Wydaje mi się, że od takich mistrzów oczekuje się więcej.
Co do sędziów to ja bym polemizowała, ale zobaczymy co będzie.
A co do drugiej części, czego być po nich oczekiwała? Konkretnie.
Bo ja się zastanawiałam nad tym wielokrotnie i w ich przypadku nie ma dobrego rozwiązania. Do tej pory dużo tańczyli na lodzie lub po prostu "maholerowali" czyli robili coś co obecnie robi para francuska. W zeszłym sezonie jechali podobne programy i (paradoks) to Tessie i Scottowi zarzucano naśladownictwo. Więc poszli w zupełnie innym kierunku, owszem mogli wybrać inną operę/musical, ale w tym przypadku to już nie ma znaczenia co wybrali. I tak źle i tak niedobrze.


Nie dyskutuj z debilem. Najpierw sprowadzi cię do swojego poziomu - potem pokona doświadczeniem ;).
joasia
Posty: 279
Rejestracja: 11 lat temu
Lokalizacja: Kraków

#43

Post autor: joasia »

Ja na razie oglądałam solistki i nie zgadzam się ze złotem dla Zagitowej. Nie chodzi mi tu nawet o to, że dziewczyna ma 15 lat i jest ,,fasolką", ale po prostu dla mnie nie powinna była wygrać ze sportowych powodów. W programie krótkim miała upadek w kombinacji, co prawda, zaplanowane skoki w drugiej połowie programu i najtrudniejsza kombinacja 3L-3R, niemniej jednak zakończona upadkiem. Poziom sportowy i w programie krótkim i w dowolnym był naprawdę bardzo wysoki.Pierwsze miejsce przyznałabym Wakabie, Zagitową na 2-3 miejscu, a na podium to jeszcze widziałabym Lenę albo Mai Miharę. Alina jest wdzięcznym łabędziem i tancerką z Don Kichota, ale nie ulega wątpliwości, że jeździ juniorsko a jej programy są za bardzo sztampowe. W sytuacji gdy naprawdę dziewczyny dwoją się i troją, aby wyrobić wynik, pokazując przy tym jednak większe możliwości interpretacyjne, windowanie zawodniczki w górę za bardzo jest niesprawiedliwe.
Po macoszemu została potraktowana Liza. Ja wiem, że dziewczynie brakuje choreografii i piruetów, ale z tym już i tak dużo zrobiła. Nie boi się kobiecych strojów, jest kobieca i gustowna. Szkoda, że sędziowie tego nie dostrzegli. W ogóle oprócz potrójnego axla musi mieć trudniejszą kombinację niż 3T 3T (albo 3F 3T) tylko co najmniej 3F 3T. Przydałby się też drugi 3Lz, bo tego u niej nie widziałam (albo przeoczyłam nie wiem).


joasia
blue cat
Posty: 761
Rejestracja: 8 lat temu
Kontakt:

#44

Post autor: blue cat »

Są tacy łyżwiarze i takie pary, które na pozór maja wszystko - dobą technikę jazdy, świetne podnoszenia, lekkość i szybkość ruchu oraz swój własny styl i ... no właśnie nic. Dla mnie takim duetem jest Madison Chock i Evan Bates. Oglądam ich, myślę: ale super to podnoszenie, kończą a ja już nie pamiętam ich programu. Wiele osób jako problem wymienia tu Madison, ja natomiast lubię na nią patrzeć, jest waleczna, ma bardzo oryginalną urodę, która mi się bardzo podoba, Evan wydaje się bardzo sympatyczny, ale jako duet nie ruszają mnie. Ich tegoroczne propozycje to takie zapchaj dziurę. Nie rozumiem też wielkich zachwytów nad Madison Hubbell i Zachary Donohue, tylko w tym przypadku dobrze wiem co mnie w nich irytuje.
Całkowicie się pod tym podpisuję. Madi i Evan jeżdżą, jeżdżą i niestety nie porywają, nie wpadają w pamięć. To samo niestety mogłabym powiedzieć o Hubbell i Donohue. Poza tym, że mają może lepsze programy, też nie widzę w nich co by zasługiwało na takie peany, jakie niektórzy na GS wypisują pod ich adresem. Para sympatyczna, ale jedna z wielu. Poza Shibsami nie widzę w tej chwili innej pary amerykańskiej, która miałaby tę "iskrę". Fajny jest juniorski duet Carreira/Ponomarenko, ale oni z uwagi na wiek się tutaj nie liczą.
Po macoszemu została potraktowana Liza. Ja wiem, że dziewczynie brakuje choreografii i piruetów, ale z tym już i tak dużo zrobiła. Nie boi się kobiecych strojów, jest kobieca i gustowna. Szkoda, że sędziowie tego nie dostrzegli.
Liza zawsze miała pod górkę przez kolejne wysypujące się rosyjskie fasolki. Gdyby podnieść wiek seniorski, to pewnie walczyłaby w tej chwili o awans na olimpiadę z Żenią, Radionovą i Pogo. A tak, chyba zostanie ciekawym przypadkiem w historii łyżwiarstwa- mistrzyni świata, która nigdy nie była na igrzyskach :(
Czasami 16-latka 16-latce nierówna nawet jeżeli osiągnięcia sportowe podobne.
Drugi przykład to Julka i jej "Lista Schindlera". Ale to niestety wyjątki, których ze świecą szukać. Niestety częściej bywa tak, że jak młodziutka dziewczyna bierze na warsztat jakiś poważny program, to albo kompletnie nie rusza (w najlepszym wypadku), albo- co gorsza, wychodzi z tego niezamierzona groteska- vide zeszłoroczny program Żeni z 11 września w tle.


Awatar użytkownika
holloko
Posty: 431
Rejestracja: 11 lat temu
Lokalizacja: Londyn
Kontakt:

#45

Post autor: holloko »

Ale niezrozumienie tego do czego się jedzie program jest akurat nagminne w łyżwiarstwie, niezależnie od wieku. Czy może raczej - bierze się utwór bo ładny, a nie że względu na kontekst.
Takie "Tango de Roxanne", czyli w łyżwiarstwie zalotnosc i wielka namietna miłość. Przecież ta piosenka traktuje o prostytucji, a w "Moulin Rouge" jest to scena gwałtu...

[ Dodano: 2017-11-06, 09:20 ]
yenny pisze: Zacznę od wyjaśnienia, chodziło mi o rodzaj muzyki do jakiego jadą Tessa i Scott, bo w ich przypadku coś takiego jak muzyka filmowa, opera czy teraz musical czyli coś z konkretną historią w tle zdarzyło się po razie. Zwykle było to coś nieoczywistego.
Pytasz o historię, z tego co wiem to MR jest o miłości, namiętności, rozterkach miłosnych i temu podobnych. Ja widzę w ich programie i elementy namiętności, skojarzenia z seksem, choćby to słynne podnoszenie, widzę i jakieś elementy romantyczności, wszak bohaterka kocha, no nie ;)
A, że na lodzie może wystąpić para a nie troje łyżwiarzy, to nie ma jak pokazać trójkąta :P

Ale bez żartów, bodajże w poprzednim sezonie olimpijskim była taka słynna dyskusja na temat Yunu i Mao i dotycząca interpretacji, tego co łyżwiarz pokazuje i naszego odbioru. I wyszło na to, że każdy z nas widzi co innego, to co chce widzieć. No więc ja widzę w tańcu Tessy i Scotta Moulin Rogue. Ty nie. I ok.
Dzięki za odpowiedź :)
Zacznę od tego, że nie zgadzam z druga częścią wypowiedzi - to całkowicie eliminuje sens jakiejkolwiek dyskusji, a poza tym moje pytanie było całkowicie na poważnie - ja, że tak powiem, "nie lubię nie lubić" ;) i mimo, że na razie ten program mi się nie spodobał, nie wykluczam że opinia innych pozwoli mi zauważyć coś czego sama nie zobaczyłam czy odnieść do kontekstu, o którym nie mam pojęcia. Ja bardzo chętnie zmienię poglądy jeśli dzięki temu mam mieć jeden program do podziwiania więcej :mrgreen:
Przede wszystkim, ja osobiście nie mam nic do samego wyboru MR, ba nawet miałam wysokie oczekiwania, bo w końcu V/M pokazali już przy Carmen, że jak nikt mają pomysł jak pokazać zużyty motyw w świeży sposób. Mi najbardziej przeszkadza, że sam program jest taki generyczny. W zasadzie można by tam wstawić jakiekolwiek tango i jakąkolwiek romantyczną ballade i wyszloby na to samo. Po takich mistrzach spodziewałam się, że np. obejrzą film i odniosą się w jakikolwiek sposób do historii Christiana i Satine, czy do nietypowej konwencji filmu, elementów hinduskich, cokolwiek, a wyszło to co wyszło - milionowy program o tym że "oni się kochają". Ja mam potężny niedosyt i nadal szukam punktu zaczepienia żeby docenić bardziej ten taniec.


Efforts will lie, but will never be in vain.
ODPOWIEDZ Poprzedni tematNastępny temat

Wróć do „Seria Grand Prix”