Strona 5 z 6

: 2015-07-28, 10:11
autor: Hortensja
Mi sie Melancholia bardzo podobala, dal mi ten film do myslenia bardzo duzo, poza tym wbrew pozorom odebralam go bardzo emocjonalnie, na koncowej scenie w kinie poplakalam sie (no ale kocham Wagnera, wiec to moze byc powod dodatkowy ;) ). Faktem jest, ze bohaterowie sa bardzo denerwujacy ma sie ochote nimi potrzasnac, no ale to wszystko ma swoj cel, wlasnie w opozycji do ich zachowania zrozumialam duzo ze swojej postawy.

A Jasniejsza tez uwielbiam.

: 2015-07-28, 13:50
autor: LittleLotte
Ja ma z von Trierem zasadniczy problem. A w zasadzie 3 problemy:

a) kompletnie nie odpowiada mi jego estetyka - nie mój gust.
b) kompletnie nie odpowiada mi jego filozofia - dla mnie jest dość płytka i kreująca się na egzystencjalizm. Zdaje się, że Kałużyński Bergmana nazwał epigonem egzystencjalistów, dla mnie von Trier to chyba epigon epigonów.
c) mój najgorszy koszmar to kino artystyczne upodabniające się do Larsa - to nie jest kierunek, w którym "niekomercja" (w dużym cudzysłowie) powinna zmierzać.

: 2015-07-28, 14:16
autor: kasik8222
Moja przygoda z tym Panem zaczęła się i skończyła na "Tańcząc w ciemnościach" i chociaż sam film doceniam i soundtrack "zajechałam" w swoim magnetofonie to jednak na emocjonalną powtórkę nie mam ochoty, a von Trier chyba z każdym filmem coraz śmielej sobie poczyna.
Ostatnio obejrzałam "Drugi Hotel Marigold" i ostatnio preferuję takie klimaty czyli lekko, łatwo, przyjemnie, bez zbytniego intelektualnego wysiłku :P , do tego Judi Dench i Maggie Smirh i jestem happy.
Z tego co ostatnio wpadło mi w ręce polecam jeszcze "Teorię Wszystkiego", na odstresowanie "Czarownicę" z Angeliną Jolie albo "Mój przyjaciel Hachico" z Richardem Gere. Ja ostatnio nie lubię na filmach za dużo myśleć :P.

: 2015-07-28, 15:47
autor: Hortensja
Ja z von Trierem mam taki problem, ze wg mnie on jest manipulator i te jego wszystkie "skandaliki" sa wykalkulowane na chlodno. Jego filmow nie odbieram emocjonalnie, tylko na chlodno.
kasik8222 pisze:a von Trier chyba z każdym filmem coraz śmielej sobie poczyna.
Antychryst i Nimfomanka to raczej pomylki, ale akurat Melancholia miala w sobie pewna elegancje i brak taniego efekciarstwa. I podobala mi sie, bo wlasnie nie utozsamialam sie z bohaterami, co mimo wszystko pozwolilo mi zrozumiec pewne rzeczy wlasnie w opozycji.

: 2015-07-29, 19:34
autor: LittleLotte
Zareklamuję się, że bloga założyłam :)
http://mistrzynimalgorzata.blogspot.com

: 2015-07-29, 19:55
autor: kasik8222
Ja kiedyś popełniłam blog o książkach, ale brak mi systematyczności i się posypało, ale będę podczytywać, obiecuję.

: 2015-07-31, 05:43
autor: Ania
LittleLotte, bardzo ciekawy blog; na pewno będę zaglądać z ciekawością. ;)

I jestem kolejnym gomborowiczowskim Gałkiewiczem, jeśli chodzi o "Melancholię", bo mnie też nie zachwyca, chociaż niby powinna (?). Von Triera nieszczególnie cenię, bo co z tego, że próbuje dać do myślenia i porusza tematy ważne, skoro w moim odczuciu robi to w sposób powierzchowny i nieprzekonujący. Upraszcza i epatuje. Justine (chyba tak miała na imię bohaterka grana przez Dunst) miałam ochotę uderzyć w twarz już w jednej w początkowych scen filmu; jej zachowanie było irracjonalne, ale nie tym rodzajem irracjonalności, którą charakteryzuje się depresja; raczej trąciło niedopracowaniem w scenariuszu. Miernie wypadło i aktorstwo, i cały budulec psychologiczny tej postaci. Wiem, jaką rolę miała w tym wszystkim pełnić muzyka Wagnera, bo identyczną (to nie żart; mogę poszukać tego w Internecie) pełni w "Luz Marii", telenoweli peruwiańskiej, którą namiętnie ogląda moja Babcia (tam też stymuluje emocje i w mało subtelny sposób sugeruje odbiorcy, że to czas na złowieszczą refleksję). Nawet moja ulubiona (choć bardziej wokalnie, niż aktorsko) Charlotte Gainsbourg nie mogła udźwignąć tego wszystkiego tak, abym w swoim czasie wyszła zadowolona z kina. Zbyt plebejskam na von Triera :D

: 2015-07-31, 21:36
autor: LittleLotte
będę podczytywać, obiecuję.
LittleLotte, bardzo ciekawy blog; na pewno będę zaglądać z ciekawością. ;)
DZIĘKUJĘ :00:
Zbyt plebejskam na von Triera :D
Ja też, nie porywa mnie ten pan zupełnie. I nie chcę, żeby kino artystyczne kroczyło tą drogą - co to by był za upadek, poetę ekranu Paradżanowa zastępuje emo Trier :-/
Wiem, jaką rolę miała w tym wszystkim pełnić muzyka Wagnera, bo identyczną (to nie żart; mogę poszukać tego w Internecie) pełni w "Luz Marii", telenoweli peruwiańskiej, którą namiętnie ogląda moja Babcia (tam też stymuluje emocje i w mało subtelny sposób sugeruje odbiorcy, że to czas na złowieszczą refleksję).
Osobiście znam przynajmniej jedną telenowelę, która stoi poziom wyżej niż przeciętne dziełko von Triera ;) I nie, nie jest to Wspaniałe stulecie.

: 2015-08-11, 17:19
autor: Svietka
Ja też nie jestem fanką Triera.
LLotte mam do Ciebie pytanie: co sądzisz o filmach Tarantino? ciekawi mnie Twoje zdanie jako zapalonej kinomanki ;)

: 2015-08-11, 21:53
autor: LittleLotte
Hmm... Zasadniczo nie oglądam zbyt dużo Tarantino, tematyka jego filmów nie bardzo mi odpowiada. Ale nie da się ukryć, facet ma swój styl, jest w nim jakiś urok i pewien rodzaj wrażliwości, jakby to ująć, kobiecej :) Podobno każdy producent/reżyser "męskich" filmów potrzebuje odrobiny "kobiecej ręki", bo inaczej jego filmy są tylko bezduszną sztampą. Tarantino w ogóle wrażliwy jest, po premierze Jaśniejszej od gwiazd napisał zresztą do Jane Campion pochwalny list ;)
To, co robi jest oryginalne i nietypowe, a na pewno postmodernistyczne :D Nie jest to kino, które kocham, ale też nie takie, od którego bym uciekała.

Właśnie obejrzałam Marzycieli Bertolucciego. Chciałam o nim skrobnąć coś na blogu, ale jakoś nie mam weny, bo nic specjalnego w tym filmie nie zauważyłam. Jasne, można się rozpływać nad indywidualizmem bohaterów (lub raczej jego brakiem), charakterem ich relacji itepe, ale jakoś to było dla mnie... miałkie? Świetna kreacja Evy Green, w ogóle dobra gra aktorska, ładna strona formalna, ale za dużo kontrastów, robiło się zbyt schematycznie, napompowane dialogi, trochę autotematyzmu dla autotematyzmu i szokowania dla szokowania, kartonowy drugi plan. W sumie nie nudziłam się, ale zachwytu też nie odczuwam. Przyzwoity film.

: 2015-08-11, 21:54
autor: LittleLotte
Z genialnych filmów, to ostatnio rozpływam się w Paradżanowie :D :00: To ja może wrzucę kilka kadrów z Barwy Granatu, to będzie lepsze niż mój opis (tym bardziej, że dłuższy opis innego jego filmu szykuję na bloga :D)

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

: 2015-08-12, 19:56
autor: Svietka
Dzięki za odpowiedź LL ;) Jeżeli o mnie chodzi to filmy Tarantino raczej mi się podobają, co w sumie mnie samą dziwi, po prostu mają coś co mnie przyciąga, nawet pomimo bardzo brutalnych scen. Facet z pewnością umie zbudować napięcie. I nieźle dobiera ścieżkę dźwiękową, zwłaszcza w Kill Billu była dobra.
Ale Barwy Granatu to raczej nie dla mnie...Jakoś odrzuca mnie od radzieckiego kina. No nie mogę i już.

: 2015-08-12, 20:01
autor: kasik8222
Dziewczyny, ja dzielę życie z dziubem dla którego szczytem wyrafinowania jest kolejna część "American Pie" :P Jak tak podczytuję co jest u was "na tapecie" to... :hihi:
Ja ostatnio to głównie seriale, a wczoraj po rekomendacji Tomasza Raczka zmęczyłam "Sprawę Gorgonowej". I co? Doceniam ukazanie pewnych mechanizmów działania (media, lincz społeczny), ale sam film taki sobie.

: 2016-07-02, 16:46
autor: LittleLotte
Ja radzieckie kino bardzo cenię, a Paradżanowa uwielbiam, chociaż bardziej odBarw Granatu podobałymi się Cienie zapomnianych przodków. Ten film jest absolutnie genialny, bodaj najlepszy, jaki do tej pory oglądałam.
Sprawy Gorgonowej nie oglądałam, ale kiedyś interesowałam się samym tematem i zaprawdę, był to materiał na najlepszy hamerykański dreszczowiec/dramat sądowy.

[ Dodano: 2016-07-02, 17:46 ]
A tak w ogóle to bloga też staram się reaktywować, przynajmniej na okres wakacyjny :)
http://mistrzynimalgorzata.blogspot.com ... h-sow.html

: 2017-10-18, 19:52
autor: kasik8222
Z tego co ostatnio wpadło mi w ręce to polecam, na faktach, film "Ukryte działąnia" o Afroamerykankach pracujących dla NASA w latach kosmicznego wyścigu USA z ZSRR. Z chęcią obejrzałam też "Sully" z Tomem Hanksem o pilocie, który wodował na rzece Hudson, ale tu liczyłam na coś więcej. Z lżejszych klimatów "Kot Bob i ja" albo "Był sobie pies".