O łyżwiarstwie - ludzie i wydarzenia
Moderatorzy: yenny, Hortensja, kasik8222, LittleLotte, Haley452, Kathiea, Poice
Kiedyś chyba w "Polityce" był reportaż o dzieciach trenujących łyżwiarstwo figurowe i chyba była tam wzmianka o tym jakie to akcje potrafią odstawić mamusie niektórych zawodniczek by tylko ich dziecko wygrało lub miało lepszą pozycję startową (próby wpływania na sędziów, machloje w szatni itp.). Ostatnio w TV wypowiadała się jakaś psycholog jak to była światkiem jak tatuś ochrzaniał syna, że ten po przegranym meczu podchodzi do drugiego dziecka i mu gratuluje, no jak on śmie gratulować wygranemu? Eeeh, temat rzeka. Dziś, w czasach gdy każdy kto nie zapisze swojego dziecka na dziesiątki zajęć pozalekcyjnych, jest uważany za złego rodzica, sukcesy dziecka w takiej dziedzinie jak sport to oznaka statusu jego rodziców. Dziecko czuje potem, że musi się odwdzięczyć, bo tatuś sprzedał sklep by sfinansować treningi a mamusia zrezygnowała z pracy zawodowej by być przy dziecku i nadzorować jego treningi.
Tak Hingis już nigdy potem nie wygrała French Open i to jedyny Wielki Szlem którego jej brakuje. Miała szanse tam wygrać w dwóch setach, potem zadarła z publicznością no i potem ta sytuacja z serwisem z dołu i wszystko się sypało. Ona była bardzo młoda kiedy osiągnęła wszystko, miała 16 lat gdy została numerem 1, chyba jak miała 23 lata zakończyła karierę, a potem po czterech latach wróciła.
Jak dla mnie, zupełnie niewiarygodne źródło. Jakiś babolZnalazłam to o Nadii i Caucescu :shock:
http://babol.pl/kat,10254...l?ticaid=612af6
Niedawno znowu wróciła do gry, tyle, że do debla.Ona była bardzo młoda kiedy osiągnęła wszystko, miała 16 lat gdy została numerem 1, chyba jak miała 23 lata zakończyła karierę, a potem po czterech latach wróciła.
Wracając do tenisa, to zazwyczaj są dwa schematy, albo pochodzisz z naprawdę bogatej rodziny i rodziców stać na opłacanie treningów, albo rodzice sami są trenerami albo niespełnionymi zawodnikami lub jakoś inaczej związani z tenisem. Owszem te patologiczne sytuacje dość często się zdarzają (a tu to daleko szukać nie trzeba bo świetny przykład to Radwańska i jej ojciec). Ale są też naprawdę wzruszające historie jak rodzice poświęcali się dla dzieci. Np. Maria Sharapova gdy miała 4 lata wyjechała tylko z ojcem do Stanów bo jej matka wizy nie dostała, aby trenować u Bollietieriego, jej ojciec pracował po kilkanaście godzin dziennie na zmywaku aby zapłacić za treningi. Maria nie widziała się z mamą kilka lat, a dzwonili też dość rzadko bo ich nie było na to stać. A teraz jest jedną z największych ikon sportu, nawet jak o tenisie nic nie wiesz to Sharapovą każdy kojarzy.
Obiło mi się o uszy, że to naciągana historia. Taki produkt PR obozu Marii.Ale są też naprawdę wzruszające historie jak rodzice poświęcali się dla dzieci. Np. Maria Sharapova gdy miała 4 lata wyjechała tylko z ojcem do Stanów bo jej matka wizy nie dostała, aby trenować u Bollietieriego, jej ojciec pracował po kilkanaście godzin dziennie na zmywaku aby zapłacić za treningi. Maria nie widziała się z mamą kilka lat, a dzwonili też dość rzadko bo ich nie było na to stać.
Nie wiem na ile to prawda o tym pracowaniu na zmywaku i rzadkich telefonach do matki, ale reszta to jak najbardziej prawda. Podobno wyszło wszystko od tego że Maria jako mała dziewczynka odbiła kilka piłek z Martiną Navratilovą, na jakimś tam spotkaniu dla dzieci i Martina stwierdziła że Maria to ogromny talent. Wiesz krążyły też opowieści że gdy Williamsowe ćwiczyły na kortach w czarnej dzielnicy to kule im nad głowami latały.
Hej.
Przepraszam, że niewiele, ale mam sporo teraz na głowie, bardzo smutne sprawy rodzinne - więc nie mam za bardzo czasu na forum. A w pracy też wcale nie lepiej, byłam na urlopie, dziś wróciłam.
Tak na szybko -co do programów kiedyś i dziś to zgadzam się z Ivi. Dodam tylko uwagę, ze teraz choreografowie mają gorzej pod tym względem, ze muszą więcej wyobraźni wysilić - wiele rzeczy już było i teraz trzeba pokazać coś innego.
co roku jest wysyp Carmen, Upiorów i Romeów i Julii, nie wspomnę o Jeziorach czy właśnie Bolerach. I ciężko jest pokazać coś innego, oryginalnego.
Co prawda taką muzykę łatwiej zilustrować i sprzedać.
nie zgadzam się kompletnie z tym, ze nie można samemu programu interpretować. Moim zdaniem można i ja tak mam. Widzę to co podpowiada mi moja wyobraźnia i wrażliwość. No, chyba, że zawodnik/zawodnicy powiedzą wyraźnie - chciałem pokazac to i to. Ale i tak często się widzi co się widzi, np. do dziś przypominając sobie Gershwina w wykonaniu Ilii Kulika na ZIOl 1998 widzę miotająca się po lodzie żyrafę.
co do ciężkiego życia sportowców - nie wypowiem się o rodzicach, choć wiem, że bywają tacy z piekła rodem. Natomiast w dyskusji o Tonyi i Nancy przytoczyłam cytat z książki amerykańskiego autora, który mówił, że 99% bohaterów amerykańskich miało ciężkie życie, buty, bieżąca woda i porządny posiłek to była rzadkość, a to, ze ojciec tyrał na 10 posadach by opłacić trenerów to standard. Tyle, że to nie do końca prawda, prawdą natomiast jest, że taki wizerunek świetnie się sprzedaje.
Przepraszam, że niewiele, ale mam sporo teraz na głowie, bardzo smutne sprawy rodzinne - więc nie mam za bardzo czasu na forum. A w pracy też wcale nie lepiej, byłam na urlopie, dziś wróciłam.
Tak na szybko -co do programów kiedyś i dziś to zgadzam się z Ivi. Dodam tylko uwagę, ze teraz choreografowie mają gorzej pod tym względem, ze muszą więcej wyobraźni wysilić - wiele rzeczy już było i teraz trzeba pokazać coś innego.
co roku jest wysyp Carmen, Upiorów i Romeów i Julii, nie wspomnę o Jeziorach czy właśnie Bolerach. I ciężko jest pokazać coś innego, oryginalnego.
Co prawda taką muzykę łatwiej zilustrować i sprzedać.
nie zgadzam się kompletnie z tym, ze nie można samemu programu interpretować. Moim zdaniem można i ja tak mam. Widzę to co podpowiada mi moja wyobraźnia i wrażliwość. No, chyba, że zawodnik/zawodnicy powiedzą wyraźnie - chciałem pokazac to i to. Ale i tak często się widzi co się widzi, np. do dziś przypominając sobie Gershwina w wykonaniu Ilii Kulika na ZIOl 1998 widzę miotająca się po lodzie żyrafę.
co do ciężkiego życia sportowców - nie wypowiem się o rodzicach, choć wiem, że bywają tacy z piekła rodem. Natomiast w dyskusji o Tonyi i Nancy przytoczyłam cytat z książki amerykańskiego autora, który mówił, że 99% bohaterów amerykańskich miało ciężkie życie, buty, bieżąca woda i porządny posiłek to była rzadkość, a to, ze ojciec tyrał na 10 posadach by opłacić trenerów to standard. Tyle, że to nie do końca prawda, prawdą natomiast jest, że taki wizerunek świetnie się sprzedaje.
Nie dyskutuj z debilem. Najpierw sprowadzi cię do swojego poziomu - potem pokona doświadczeniem .