Poza tym zafascynowało mnie, że są parą poza lodem, nie tylko Rosjanie mogą mieć swoje love story,
A nie wiem czy słyszałaś, ale kiedyś mówiło się, że w ZSRR był odgórny nacisk, aby partnerzy na lodzie stawali się małżeństwami. Nie wiem, ile w tym prawdy.
a trenerzy z Rosji (też nie wszyscy) także poddawani są pod tym względem pewnej presji, gdy "matka-ojczyzna wzywa" wszystkie ręce na pokład i nie ma zmiłuj.
Ja mam wrażenie, że połowa z nich siedzi w Ameryce Pn i trenuje tamtejszych zawodników.
Owszem słyszałam takie historie. Małżeństwo Navka/Morozov to chyba nie były już czasy ZSSR, ale podpadają pod ten model. Słyszałam też różne ploty-powody zawarcia małżeństwa Usova/Zhulin (że np. czego się nie robi by dostać mieszkanie parę metrów większe). Mnie to odrzuca, dlatego dziś zgrzytam zębami czytając o "pozwoleniach na ślub" itp. w reprezentacji Chin. Świat się zmienia. Kiedyś na takiego radzieckiego zawodnika łyżwiarstwo było oknem na świat, dziś np. Volosozhar dostaje na urodziny od Trankova ciuchy od Gucciego kupione w butikach Nowego Jorku i to jest normalka. Ja jeszcze, jak przez mgłę, pamiętam lalkę Barbie którą mogłam sobie pooglądać przez szybę Peweksu i dlatego te wszystkie układy/zawirowania/bloki sędziowskie wynikające z uwarunkowań kulturowych tak bardzo fascynują mnie w łyżwiarstwie. Łyżwiarze z Rosji udzielają np. ciekawszych wywiadów niż Amerykanie . Wiem poniekąd z czego to wynika.
Tu np. wyszukałam ciekawy artykuł o Grzesiu z amerykańskiej gazety napisany w tonie, który był normalny w czasach zimnej wojny. Młodsi forumowicze pewnie nawet nie skumają o czym mówię http://www.nytimes.com/1987/12/27/sport ... erica.html
Tu np. wyszukałam ciekawy artykuł o Grzesiu z amerykańskiej gazety napisany w tonie, który był normalny w czasach zimnej wojny. Młodsi forumowicze pewnie nawet nie skumają o czym mówię
Jako, ze naleze do tych starszych forumowiczow, doskonale to rozumiem.
I w tamtych czasach to nie bylo takie proste, to wszystko pozalatwiac. Trzeba docenic to, co trenerka Grzesia zrobila. Barbara Kossowska nadal trenuje w Stanach - w okolicach Bostonu.
Jak przez mgłę przypomina się, że kiedyś komentowano relacje Grzegorza z trenerką. Pojawiały się nawet opinie, że zastępuje mu ona rodziców. Czy kiedykolwiek miał on w ogóle innego trenera niż Barbarę Kossowską?
ivi pisze:Jak przez mgłę przypomina się, że kiedyś komentowano relacje Grzegorza z trenerką. Pojawiały się nawet opinie, że zastępuje mu ona rodziców. Czy kiedykolwiek miał on w ogóle innego trenera niż Barbarę Kossowską?
Mozliwe, ze mial innego trenera, kiedy zaczynal sie uczyc jazdy na lodzie. Od czasu, kiedy zaczal startowac w zawodach w Polsce, mial tylko Barbare Kossowska jako trenerke.
W Stanach mieszkal w domu razem z rodzina trenerki, wiec rzeczywiscie zastepowala mu rodzicow. Potrzebowal tego, byl bowiem bardzo mlody, a i trenerka czula sie odpowiedzialna za niego.
Pamiętam Zuzię, Ania miałam większy potencjał i wdzięk, ale jak mnie wkurzyła swoją kruchą konstrukcją psychiczną to zdarzało mi się bardziej kibicować właśnie Szwed :P Do dziś pamiętam jej trójkombinację potrójnego toeloopa i dwóch podwójnych w czasach gdy to naprawdę było coś :P . Rywalizacja Szwed z Rechnio była bardzo zacięta. Zdarzało się podobno, że strzelały focha i rozważały jedna przez drugą zawieszenie kariery, bo np. nie podobały im się wyniki MP i wynikające z niego miejsce/brak miejsca w reprezentacji na ME lub MŚ Coś pamiętam jak przez mgłę. Zuzia siedzi teraz w USA i wyszła za mąż za A. Parchema startującego kiedyś w parach sportowych. Zuzia układała choreografię jemu i jego lodowej partnerce.
Z plotek o tańcach to podobno Nikita i Victoria mają przejść do grupy Mariny, ponoć cały czas siedzą w Canton, a Marina jest nimi zachwycona. Wydaje mi się że Marina już dawno skreśliła Shibsów, bo w końcu to nimi powinna się teraz przede wszystkim zająć.
ivi pisze:Rzepecha, dla mnie łyżwiarstwo też jest sportem. Od małego dziecka byłam wychowywana w duchu sportu. I zapewniam Cię, że kiedyś będąc jeszcze dzieckiem, gdybym nie myślała, że łyżwiarstwo figurowe jest sportem, nawet nie zasiadłabym do telewizora. Natomiast oczywiście, jest specyficznym sportem, który ogląda wiele osób, których taka piłka nożna, tenis, lekkoatletyka, itp. mało obchodzą. Ja chociaż, zupełnie nie jestem artystyczną duszą, wciągnęłam się również w „artyzm” łyżwiarstwa. Ale też uważam, że głównie sportowe umiejętności powinny być oceniane.
Nie demonizujmy jednak, że za systemu 6.0 nie dostrzegano tych sportowych umiejętności. Owszem niestety pojawiało się wiele kontrowersji, jeśli chodzi o sędziowanie (które doprowadzały mnie do szewskiej pasji), ale nie oszukujmy się, złotych medali nie zdobywali łyżwiarze, którzy nie mieli świetnie opanowanej techniki jazdy. Nie jest to w żadnej mierze próba obrony poprzedniego systemu sędziowania, ale tylko stwierdzenie faktu. Jeśli istnieje szansa uczynić sędziowanie sprawiedliwszym, zawsze powinniśmy dążyć do przeprowadzenia reform, mimo że wiąże się to z kosztami (w łyżwiarstwie był to np. spadek popularności tej dyscypliny sportu).
Aby dodać oliwy do dyskusji na temat łyżwiarstwa dziś i kiedyś, chciałabym zauważyć, że pojawiają się tu i ówdzie opinie, ze umiejętności łyżwiarzy wcale nie wzrosły, ale wręcz przeciwnie, są mniejsze, niż kiedyś (poza skokami).
Ivi! Dla mnie 'niesportowość' dawnego systemu polega przede wszystkim na tym, że nie był wystarczająco określony. Różnica pomiędzy ocenami zawodników była uznaniowa i nawet jeśli nie wypaczało to wyników bardziej niż da się to zrobić dziś, to dla mnie było totalnie niezrozumiałe. Skąd zawodnik miał wiedzieć dlaczego dostał takie, a nie inne noty i nad czym powinien pracować, by je poprawić? Oczywiście, od tego elementu subiektywnej oceny w łyżwiarstwie figurowym nie uciekniemy, ale obecnie jest mimo wszystko bardziej przejrzyście, np. pracuj nad piruetami, bo nie wpisują się w wymogi i tracisz poziomy, a tym samym punkty.
Poza tym, moja niechęć do oglądania nie dotyczy poszczególnych występów, a zawodów w całości. To nie podium świadczy o ogólnym poziomie, tam byli tylko najlepsi. Kiedy próbuję sobie wyłowić kilka nazwisk spoza pierwszej dziesiątki, to trafiam na programy puste i dla mnie zupełnie nieinteresujące. Wiadomo, że wybitni są wybitnymi w każdej epoce. Ale te środki bardziej mnie interesują w kontekście tego, w jakiej kondycji jest łyżwiarstwo. Jako całość poszło do przodu.
Natomiast zgodzę się z tym, że umiejętności wcale nie muszą być obecnie wyższe. Łyżwiarstwo, jak i inne dyscypliny z elementem oceny sędziowskiej, jest sportem, który bardzo silnie podlega panującym w nim trendom. Wydaje mi się, że na chwilę obecną łyżwiarstwo jest w takiej dziurze pomiędzy starym i nowym. Nowe, to to co ‘wyżej-mocniej-dalej’, czyli rozwój dynamiki, siły, który właśnie sprawia wrażenie, że posuwamy się do przodu. I tak oczywiście jest. Na tej płaszczyźnie. Z drugiej strony pozostają stare dobre 'wrażenia artystyczne', w moim odczuciu sprowadzane coraz bardziej do efekciarstwa i oddziaływania na publikę znanymi chwytami. Wciąż ta część oceny jest dość słabo zdefiniowana, a to co jako tako zdefiniowane jest także nie zawsze jest egzekwowane. Taki festyn popularności.
W tym wszystkim wg mnie najbardziej poszkodowana i zapomniana jest właśnie technika, czyli prowadzenie łyżwy i kontrola ciała (jakby nie było jedno z drugim się łączy). Nie uważam, że jakość wykonywania elementów jest odpowiednio oceniana, nie zwraca się na to uwagi.
Taki przykład: Javier Fernandez – świetne, widowiskowe elementy skokowe plus ekstrawertyczność na lodzie i nagle SS na najwyższym poziomie, choć tak naprawdę od wielu zawodników, którzy zajmują niższe miejsca akurat pod tym względem odbiega.
Jestem ogromną zwolenniczką zarówno figur, jak i obowiązków. Już kilkakrotnie pisałam o tym, że nowa formuła w tańcach odbija się/odbije się na jakości samej dyscypliny.
Taki obecnie mam trend, niestety. Sama jestem właśnie za zwracaniem uwagi na wykonanie, technikę jazdy i niuanse, nie tylko na duże sztuczki.
olcia pisze:Już lepiej żeby on jeździł z Alioną, na pewno szybciej by się nauczył elementów parowych niż Massot zyska umiejętności łyżwiarskie.
Nie wiem, czy chwytam... to żarcik? Żebyśmy jeszcze mówili o kimś, kto powala swoimi podstawami, ale to Joubert. Myślę, że jednak doświadczenie w parach w tym przypadku znaczy o wiele więcej
Już nie róbmy z tego Massota totalnej kłody, akurat prezentuje się on lepiej niż chociażby Larionov czy Morozov. A elementy parowe do tej pory wykonuje świetnie (piszę do tej pory, bo tak naprawdę niewiele widzieliśmy). Szolkowy to z niego nie będzie, ale też chyba nikt się tego nie spodziewa...
* - stwierdzam przerwę w startach, bo obywatelstwo
To raczej nie powinno być akurat problemem. W przypadku par obywatelstwo jest potrzebne do startu na IO. Do startów w MŚ i zawodach cyklu GP wystarczy, że jeden zawodnik w parze ma obywatelstwo tego kraju. Przerwa jest z reguły spowodowana tym, że od ostatniego startu w barwach innej federacji musi minąć przynajmniej rok. W przypadku Iliushechkiny tyle już minęło. (Zakładam, że będą chcieli reprezentować Kanadę, bo start w Rosji ani nie ma większego sensu, ani też nie wydaje się zbyt prawdopodobny po wcześniejszych deklaracjach Lubov)
holloko pisze:A! I ktoś kiedyś pytał o to kogo trenują Siudkowie. Obecnie Mariusz pracuje z hiszpańską parą sportową Grigorieva/Maestu, którzy na tegorocznych ME zajęli ostatnie miejsce.
Ich program krótki z Budapesztu:
Pisałam już o Ani i Zuzi kiedyś, nie pamiętam czy tu czy na walleyu, ale faktycznie dziewczyny nie przepadały za sobą. W sezonie przed Nagano miała niezłe występy w GP, 2 razy otarła się o podium, przed nią były tylko medalistki ME i MŚ, no, ale na MP wyłożyła się totalnie, zajęła 3 miejsce i na ZIOL pojechala Ania Rechnio - przed ZIO było powiedziane, ze pojedzie tam mistrzyni.
I tak Zuza zakończyła karierę, pamiętam artykuł z przeglądu sportowego, autor dziwił się, że jednak na Zuze nie postawiono.
Nie mogę przekonać się do pary Viktoria-Nikita, ale ja od początku nie lubię Viktorii i wcale mi ona do Nikity nie pasuje. Będą trenować u Mariny? Super, może się do nich przekonam, bo Nikita jest przesłodki :lol:
Co do Aliony i Bruna - ja daję im kredyt zaufania. Nie rozumiem tych uszczypliwych uwag w stosunku do nich, historia łf zna takie przypadki, że pary po króciotkiej jeździe razem zdobywaly medale w tym złoto na ZIO.
I wierzę, że Aliona przy sowim perfekcjonizmie jest w stanie wycisnąć z Bruna 200% normy.
Nie dyskutuj z debilem. Najpierw sprowadzi cię do swojego poziomu - potem pokona doświadczeniem .
Ivi! Dla mnie 'niesportowość' dawnego systemu polega przede wszystkim na tym, że nie był wystarczająco określony. Różnica pomiędzy ocenami zawodników była uznaniowa i nawet jeśli nie wypaczało to wyników bardziej niż da się to zrobić dziś, to dla mnie było totalnie niezrozumiałe. Skąd zawodnik miał wiedzieć dlaczego dostał takie, a nie inne noty i nad czym powinien pracować, by je poprawić? Oczywiście, od tego elementu subiektywnej oceny w łyżwiarstwie figurowym nie uciekniemy, ale obecnie jest mimo wszystko bardziej przejrzyście, np. pracuj nad piruetami, bo nie wpisują się w wymogi i tracisz poziomy, a tym samym punkty.
Pewne zasady istniały i wtedy. Ale absolutnie zgadzam się, że teraz łatwiej jest zrozumieć zawodnikom nad czym mają pracować. Oceniane są elementy każdego zawodnika/zespołu odrębnie. Wtedy raczej oceniano występ w porównaniu do innych, co na pewno nie ułatwiało pracy na treningach. I przypuszczam, że zdecydowana większość obecnie występujących zawodników woli obecny system, zresztą tamten jest dla nich obcy.
Poza tym, moja niechęć do oglądania nie dotyczy poszczególnych występów, a zawodów w całości. To nie podium świadczy o ogólnym poziomie, tam byli tylko najlepsi. Kiedy próbuję sobie wyłowić kilka nazwisk spoza pierwszej dziesiątki, to trafiam na programy puste i dla mnie zupełnie nieinteresujące. Wiadomo, że wybitni są wybitnymi w każdej epoce. Ale te środki bardziej mnie interesują w kontekście tego, w jakiej kondycji jest łyżwiarstwo. Jako całość poszło do przodu
Nie jestem do końca pewna czy Cię dobrze zrozumiałam. Bo ja się muszę przyznać, że nigdy nie oglądam ponownie całych zawodów w całości (bez względu na to, kiedy się odbyły). Zawsze wracam do programów 1) najlepszych zawodników 2) tych, które zrobiły na mnie największe wrażenie 3) ewentualnie do tych, które mi się nie spodobały, a chcę się utwierdzić, ze pierwsze wrażenie mnie nie zmyliło.
Wydaje mi się, że zresztą, czy to kiedyś czy obecnie, niemożliwe jest, żeby wszystkie programy były dobre czy też interesujące. Zawsze znajdą się programy, jak napisałaś puste.
OK, muszę coś dodać. Ponownie przeczytałam, co napisałaś i chyba nie chodziło Ci o ponowne oglądanie zawodów .
W tym wszystkim wg mnie najbardziej poszkodowana i zapomniana jest właśnie technika, czyli prowadzenie łyżwy i kontrola ciała (jakby nie było jedno z drugim się łączy). Nie uważam, że jakość wykonywania elementów jest odpowiednio oceniana, nie zwraca się na to uwagi.
Taki przykład: Javier Fernandez – świetne, widowiskowe elementy skokowe plus ekstrawertyczność na lodzie i nagle SS na najwyższym poziomie, choć tak naprawdę od wielu zawodników, którzy zajmują niższe miejsca akurat pod tym względem odbiega.
Jestem ogromną zwolenniczką zarówno figur, jak i obowiązków. Już kilkakrotnie pisałam o tym, że nowa formuła w tańcach odbija się/odbije się na jakości samej dyscypliny.
Taki obecnie mam trend, niestety. Sama jestem właśnie za zwracaniem uwagi na wykonanie, technikę jazdy i niuanse, nie tylko na duże sztuczki.
Ja przyznaję się, że bardzo chętnie oglądam na YT CD w wykonaniu najlepszych par. I też szkoda mi, że je zlikwidowano.
Nie mogę przekonać się do pary Viktoria-Nikita, ale ja od początku nie lubię Viktorii i wcale mi ona do Nikity nie pasuje. Będą trenować u Mariny? Super, może się do nich przekonam, bo Nikita jest przesłodki :lol:
Na forach zagranicznych Nikicie się nieźle dostaje. To jego się głównie wini za rozpad pary I/K.
Znalazłam fajny filmik na temat figur obowiązkowych. Dick Button objaśnia na czym polegają, a Scott Hamilton prezentuje. Wydaje mi się, ze może być szczególnie ciekawy dla najmłodszych fanów łyżwiarstwa.
ivi pisze:Nie jestem do końca pewna czy Cię dobrze zrozumiałam. Bo ja się muszę przyznać, że nigdy nie oglądam ponownie całych zawodów w całości (bez względu na to, kiedy się odbyły). Zawsze wracam do programów 1) najlepszych zawodników 2) tych, które zrobiły na mnie największe wrażenie 3) ewentualnie do tych, które mi się nie spodobały, a chcę się utwierdzić, ze pierwsze wrażenie mnie nie zmyliło.
Wydaje mi się, że zresztą, czy to kiedyś czy obecnie, niemożliwe jest, żeby wszystkie programy były dobre czy też interesujące. Zawsze znajdą się programy, jak napisałaś puste.
Nie oglądałam zawodów w tamtych czasach, więc aby wyrobić sobie zdanie o tym, jak wyglądało to kiedyś starałam się sięgnąć do zawodników zajmujących także i dalsze miejsca. W całości byłoby mi dość ciężko znaleźć materiały, ale chodziło mi o zapoznanie się z poziomem ogółu, nie tylko z pierwszymi miejscami. Dlatego stwierdziłam, że poza tymi najlepszymi, dawne łyżwiarstwo nieszczególnie mnie interesuje.
W obecnym systemie uwielbiam śledzić 'ogony', zawody juniorów, a nawet zawody klasy B, bo nowe twarze są dla mnie ciekawe, a wiem, czego mam oczekiwać od zawodników i ciekawie mi się to wszystko porównuje. Chociaż to też zapewne kwestia tego, że mogę śledzić to na żywo, co dodaje ekscytacji, wyłapać jakiegoś faworyta i czekać na jego przełom itp. Chyba rzeczywiście największą różnicą może być tutaj różnica pokoleniowa
I w stu procentach zgadzam się z ostatnim zdaniem.
ivi pisze:Ja przyznaję się, że bardzo chętnie oglądam na YT CD w wykonaniu najlepszych par
Ja także! Wtedy dopiero naprawdę widziało się tę różnicę pomiędzy parami dobrymi technicznie, a tymi słabszymi, ale ratującymi się w programach dowolnych ekspresją i pomysłowością.
Wrzucę moje trzy grosze kontynuując wątek z tematu off-season. Odnośnie sportowców i ich stanowiska wobec jakichś wydarzeń czy polityków - ich prywatna sprawa. Tak jak każdy inny mają takie prawo, nie mają obowiązku.
Nawoływania do zajmowania stanowiska w jakiejś sprawie nie znoszę. Bez względu na to, jakie sama mam osobiście zdanie.
Całkowita ignorancja jest nie do zniesienia, ale powiedzmy sobie szczerze, to nie jest problem sportowców, ale ludzi jako ogółu.
Nie uważam też, że sportowiec musi być tylko sportowcem. Ze znanych łyżwiarzy w politykę angażował się Plush (chociaż nie bardzo tak naprawdę w tym wszystkim uczestniczył), Irina Rodnina i Anton Sikharulidze.
Tak, zazwyczaj jadą na słynnym nazwisku, a profity czerpie z tego w zasadzie jeszcze ktoś inny, ale czasem mają po prostu potrzebę uczestniczenia w życiu publicznym i mają konkretne cele (ciężko np. odmówić zaangażowania Kliczko). W końcu jak każdy inny człowiek mają prawo do swojego zdania i głośnego wyrażania go.
I mimo tego, że dosłownie mnie boli, kiedy widzę np. Adelinę Sotnikovą w koszulce z Putinem, to mogę się tylko nie zgadzać z jej poglądami, a nie prawem do ich demonstrowania (sama zresztą mam koszulkę z tą samą twarzą, tylko innym hasłem, więc dlatego tak się tym gryzę).
Zdarza się, że sportowiec wchodzi do polityki i się w niej odnajduje. Dla mnie takim przykładem jest np. Iwona Guzowska, która robi dużo dobrego w sprawach, nazwijmy to, rodzinnych, społecznych. Guzowska sama jest dzieckiem adoptowanym, czerpie z własnych doświadczeń. To są jednak wyjątki. W Polsce sportowcy mają przyciągnąć uwagę, nikt nie wymaga od nich bycia merytorycznym (chyba że trzeba przed kamerami skomentować np. wynik meczu albo szansę polskiego miasta na organizację dużej imprezy sportowej to można ich "wydelegować" do wywiadu).