Długo się zabierałem do napisania tego posta, ale nadchodzi wiosna, a z nią MŚ, więc najwyższy czas zamknąć temat ZIO. Cokolwiek by nie mówić, Julia przeszła podczas tych Igrzysk do historii - została najmłodszą złotą medalistką ZIO. Na tytuł ten zapracowała bardzo solidnie, gdyż jej wkład w drużynowe złoto był największy (jako jedyna zdobyła dla Rosji aż dwadześcia punktów). Ale pomimo tego, po Igrzyskach pozostaje może nie niedosyt, a świadomość, że coś mogło chyba pójść lepiej. W tym wszystkim nie można jednak zapominać, że Igrzyska w Soczi były pierwszymi zarówno dla Julii, jak i dla Eteri. Doświadczenie, którego obie nabrały w ostatnich tygodniach, na pewno zaprocentuje w przyszłości.
Co działo się na tafli widzieliśmy wszyscy, ale występ Julii na IO (niestety) urósł w mediach do rangi wydarzenia narodowego. Dlatego warto zebrać wszystkie kwestie okołołyżwiarskie w jednym miejscu:
Złoty medal w kategorii
Głupota Roku należy się politykom z okręgu swierdłowskiego, którzy nagle zaczęli zachowywać się tak, jakby zostali trafieni jakimś dużym odłamkiem meteorytu czelabińskiego. Samo wykorzystywanie nazwiska Julii w celach politycznych przestało im wystarczać, postanowili więc zająć się jej życiem prywatnym, w wyniku czego powstał pomysł, aby doprowadzić do spotkania ... Julii z jej ojcem (Julia od urodzenia mieszka z matką). Julia o całej akcji dowiedziała się z internetu i absolutnie nie była entuzjastką "niespodzianki", jaką zamierzali jej przyszykować politycy.
Zasłużony srebrny medal otrzymują przedstawiciele mediów, którzy w pogoni za sensacją dotarli aż do Niżnego Bardymu, gdzie chodząc od drzwi do drzwi, szukali rodziny i znajomych Julii. Widocznie tak wygląda dziennikarstwo na poziomie.
Brązowy medal dla dziennikarzy z Moskwy, którzy zainstalowali podsłuchy w szatni Julii oraz dla tych, którzy im to umożliwili.
To tylko medale, a kandydatów do miejsc punktowanych, którzy w taki sposób "pomagali" Julii w przygotowaniach do najważniejszego startu w życiu, byłoby jeszcze wielu. Ciężko trenować, gdy nie można się spokojnie przebrać, czy wejść do hali. Wydaje się, że pierwszy raz w karierze cała ta otoczka Julię trochę przerosła, ale trudno się temu dziwić. Z taką medialno-polityczną histerią nie poradzi sobie nawet tak silny charakter.
Nie ma sensu teraz zastanawiać się, w jakim stopniu czynniki zewnętrzne wpłynęły na taki, czy inny wynik. Sama Julia wspomniała wprawdzie o utrudniających życie dziennikarzach, ale przede wszystkim mówiła o błędach, które sama popełniła na tafli. Przyznała, że po programie krótkim najpierw nie mogła dojść do siebie, ale postanowiła, że w dowolnym będzie walczyć do końca, aż zabraknie jej sił. Nieco bardziej jednoznacznie podsumowała całe zamieszanie Eteri, która przyznała, że obecność dziennikarzy rozbiła przygotowania do występu w Soczi, a ich artykuły więcej zaszkodziły niż pomogły.
ZIO Soczi:
A propos ostatniego zdjęcia, trzeba jeszcze obalić mit "Julii - ulubienicy władz". Niestety, w rzeczywistości wszystko wygląda dokładnie odwrotnie. Ani w Jekaterynburgu, ani w Moskwie Julia nie mogła liczyć na przychylność związku i nawet po zdobyciu MŚJ wiele się w tej kwestii nie zmieniło - priorytetem były inne zawodniczki (w większości skupione wokół CSKA). Jadąc na ME do Budapesztu Julia i Eteri miały świadomość, że jeśli Julia przegra tam z Adeliną i Alioną, to o starcie na Igrzyskach będzie mogła zapomnieć. Oczywiście, w kwestii podejścia związku wiele zmieniło się w ostatnich tygodniach, ale nie oszukujmy się - wymusiły to wyniki.
Żeby nie było tak smutno i poważnie - Japończycy mają fantazję