Największe antypatie łyżwiarskie - TOP 3
Moderatorzy: yenny, Hortensja, kasik8222, LittleLotte, Haley452, Kathiea, Poice
Największe antypatie łyżwiarskie - TOP 3
Z tego, co pamiętam, podobna dyskusja istniała kiedyś na Walley'u. Na pewno każdy z nas ma zawodników czy pary, którzy - chociaż doceniani przez sędziów (ale niekoniecznie) - nie wzbudzają w Was sympatii, a wręcz przeciwnie. Kto, kiedy i dlaczego podpadł Wam najbardziej? :D
U mnie???
Ciężko tak na szybko wybrać top3
Z tych starych łyżwiarzy, jeszcze z lat 80tych to nie mam antypatii
Oni wszyscy mieli swój urok. I o ile nie przeapdałam za Debbie Thomas (wiadomo, zagrażała Katarinie), to nie moge powiedizec, że jej nie lubiłam.
Antypatie zaczęly się w latach 90tych. I na pewno łyżwiarzem, jakiego nie lubiłam i nie polubiłam nigdy był Urmanow. No takiej kukły na lodzie to ja w życiu nie widziałam!
Podpadł mi swoim snuciem się, wymęczoną miną, kryzami i koronkami. Okropieństwo.
Nigdy nie lubiłam Plusza. Od pierwszego spojrzenia na niego byłam nastawiona na NIE.
Z solistek - na pewno Sara Hughes, olimpijska pomyłka medalowa stulecia. nie lubiłam dziewczyny, jejs stylu jazdy i nie pogodzilam się nigdy z jej medalem.
Obecnie oczywiście w sposób namiętny i glęboki nie znoszę Karoliny. Tu niestety duża wina sędziów, ale i ona się doklada - jeżdżąc coraz prostsze programy, ubogie skokowo, za ktore dostaje noty z kosmosu, a lepsze dziewczyny nie mają z nią szans.
Nie lubięteż Yuny. Nie moge się do niej przekonać, starsznie mnie drazni, to taki trochę robot na lodzie, choć nie można jej odmówić umiejętności i waleczności.
W parach sportowych nie lubiłam Abitbol i Bernadis. Tacy dziwacy na lodzie
No i Sale z Pelatierem - za klocowatość, przepocone sweterki i całokształt.
O parach muszę pomyśleć, bo nikt mi na myśl nie przyszedł - co prawda np. nigdy nie byłam fanką powiedzmy Dominy i Szabalina, ale nie mogę powiedzieć, że ich nienawidzę :P
Ciężko tak na szybko wybrać top3
Z tych starych łyżwiarzy, jeszcze z lat 80tych to nie mam antypatii
Oni wszyscy mieli swój urok. I o ile nie przeapdałam za Debbie Thomas (wiadomo, zagrażała Katarinie), to nie moge powiedizec, że jej nie lubiłam.
Antypatie zaczęly się w latach 90tych. I na pewno łyżwiarzem, jakiego nie lubiłam i nie polubiłam nigdy był Urmanow. No takiej kukły na lodzie to ja w życiu nie widziałam!
Podpadł mi swoim snuciem się, wymęczoną miną, kryzami i koronkami. Okropieństwo.
Nigdy nie lubiłam Plusza. Od pierwszego spojrzenia na niego byłam nastawiona na NIE.
Z solistek - na pewno Sara Hughes, olimpijska pomyłka medalowa stulecia. nie lubiłam dziewczyny, jejs stylu jazdy i nie pogodzilam się nigdy z jej medalem.
Obecnie oczywiście w sposób namiętny i glęboki nie znoszę Karoliny. Tu niestety duża wina sędziów, ale i ona się doklada - jeżdżąc coraz prostsze programy, ubogie skokowo, za ktore dostaje noty z kosmosu, a lepsze dziewczyny nie mają z nią szans.
Nie lubięteż Yuny. Nie moge się do niej przekonać, starsznie mnie drazni, to taki trochę robot na lodzie, choć nie można jej odmówić umiejętności i waleczności.
W parach sportowych nie lubiłam Abitbol i Bernadis. Tacy dziwacy na lodzie
No i Sale z Pelatierem - za klocowatość, przepocone sweterki i całokształt.
O parach muszę pomyśleć, bo nikt mi na myśl nie przyszedł - co prawda np. nigdy nie byłam fanką powiedzmy Dominy i Szabalina, ale nie mogę powiedzieć, że ich nienawidzę :P
Ja swoje antypatie dzielę na "kategorie". Jest kategoria, jak to mówi mój brat, "bezpłciowy" i do niej zaliczam Urmanova, Lepistoe, Domnina/Shabalin. Naprawdę mam problem z wymienieniem do czego oni w ogóle kiedykolwiek jechali. Zwyczajnie nie pamiętam czyli widocznie mnie to nie obchodziło wystarczająco mocno. Inna kategoria to ci wszyscy "North Americans" i "należy nam się, bo jesteśmy boscy i mamy potężną federację" (a tacy Litwini niech się wypchają, bo ich protestami nikt się nie przejmie) i do tej grupy zaliczam Sale/Pelletier i Inoue/Baldwin. Pamiętam jak kiedyś na "backstage'u" John Baldwin się pieklił, że "to nie są noty jakie się daje czwartej parze MŚ". Do tego irytowało mnie to "amerykańskie zachowanie". Zaręczyny na tafli u Reny i Johna i płakanie do kamery w każdym talk show u "Canada's favourite sweethearts" Jamie i Davida (takie to było "Love story", że zakończyło się rozwodem po 5 latach od ślubu").
Inna grupa to "cenię za solidność, ale mnie nie powalasz, czegoś ci brak by wracać do ciebie po latach) i tu zaliczam Słucką (nie bijcie) oraz Totmianinę z Marininem.
Inna grupa to "cenię za solidność, ale mnie nie powalasz, czegoś ci brak by wracać do ciebie po latach) i tu zaliczam Słucką (nie bijcie) oraz Totmianinę z Marininem.
hehe dobry wątek, można się powyżywać :P
Moje antypatie (trochę tego będzie... ;P):
Soliści:
- Patrick Chan. Okej, kumam, że facet ma dobrą jazdę, ale jest jednym z najbardziej bezpłciowych, niewyraźnych solistów ever. Tak jak już wielu wspomniało, bardzo trudno przypomnieć sobie choćby jeden z jego programów, wszystkie na jedno kopyto, wszystkie nudne jak flaki z olejem
- Plusz - wkurza mnie jego wyniosłość i postawa, że wszystko z góry mu się należy. Nigdy też specjalnie nie powalał mnie swoją jazdą
-Lizak (dla niewtajemniczonych Lysacek) - też nudy i mistrz olimpijski bez quada. Jestem na nie
- Hanyu - bo nie lubię chłopców jeżdżących jak dziewczynki
- Jeffrey Buttle - jeden z wielu chłopków-roztropków, poza tym zawsze wkurzał mnie jego wyraz twarz :P
kiedyś strasznie wkurzał mnie też Amodio, ale w zeszłym roku powalił mnie swoim LP, więc na razie mu odpuszczam
Solistki:
- Laura Lepisto - nie tylko bezpłciowa, ale znana ze zdobywania medali samymi najłatwiejszymi skokami. Nie zapomnę jej festiwalu skoków podwójnych zakończonego bodajże brązem MŚ :roll: poza tym te jej wiecznie sztywne plecy doprowadzały mnie do szewskiej pasji
- Kiira Korpi - wkurza mnie jej robienie z siebie lodowej księżniczki i jeżdżenie programów do muzyki dla pięciolatek
- Sasha Cohen - ogólnie wkurzająca. Nie umiem nawet tego wyjaśnić, irytowała mnie
- Shizuka Arakawa - jak wyżej
- Gracie Gold - amerykańskie media się nią zachwycają i chyba troszkę jej to już uderza do głowy
- Sarah Hughes - podpisuję się pod tym, co napisała Yenny
co do Yu-ny, na początku ją bardzo lubiłam, ale później też wyraźnie sodówka poszła do głowy i zaczęła mnie wkurzać.
Pary:
- Sale/Pelletier - ze wszystkich omówionych już powodów
- TT/MM - nudni i bezpłciowi, choć bardzo solidni
- Shen/Zhao - nigdy nie zrozumiem fenomenu tej pary. Przez większośc swojej kariery byli niewiarygodnie nudni
- Petrova/Tihkonov - nudy
- Pang/Tong - jak to ktoś ładnie nazwał, "opadające kończyny"
Ja akurat Abitbol/Bernardisa lubiłam, choć zawsze bili się o medale z Dorotą i Mariuszem
Tańce:
- Fusar-Poli/Margaglio - jakim cudem oni zostali mistrzami świata z taką techniką w głowie mi się nie mieści. Jakim cudem na IO 2002 i 2006 byli przed Litwinami tym bardziej
- Chait/Sakhnovski - za brąz ukradziony Litwinom w Nagano 2002
- Navka/Kostomarov - jak już mówiłam, najsłabsi mistrzowie IO w historii. Przeciętniaki.
- Grushina/Goncharov - totalnie niezapamiętywalni
- Denkova/Staviski - po prostu mnie wkurzali, poza tym wyglądali jak brat i siostra
- Dubreuil/Lauzon - też jak brat i siostra, poza tym jacyś tacy zimni
- Bourne/Kratz - wkurzała mnie ich mimika
- Domnina/Shabalin -jeździli jakoś tak przyciężko, poza tym ewidentnie brakowało im umiejętności, a jednak oczywiście zdobywali hurtowo medale :roll:
- Khokhlova/Novitski - za program nietoperzy i ognistego ptaka
- Borbova/Soloviev - za całkoształt
i na koniec:
Tessa i Scott. Szczególnie Scott - wydaje się arogancki i zadufany w sobie, te jego narzekania, że łe jery, przegraliśmy z Meryl i Charliem, a przecież jesteśmy większymi artystami... :roll: U Tessy generalnie wkurza mnie to, że poprawiła sobie nos :P
Patrząc na to nic dziwnego, że w latach 2003-2005 w ogóle nie interesowały mnie tańce. Całe szczęscie, że te wieki ciemne już za nami
jak widać trochę tego jest w moim wypadku, aż dziw bierze, że oglądanie łyżwiarstwa wciąż mnie cieszy skoro tylu ludzi mnie wkurza :P
Moje antypatie (trochę tego będzie... ;P):
Soliści:
- Patrick Chan. Okej, kumam, że facet ma dobrą jazdę, ale jest jednym z najbardziej bezpłciowych, niewyraźnych solistów ever. Tak jak już wielu wspomniało, bardzo trudno przypomnieć sobie choćby jeden z jego programów, wszystkie na jedno kopyto, wszystkie nudne jak flaki z olejem
- Plusz - wkurza mnie jego wyniosłość i postawa, że wszystko z góry mu się należy. Nigdy też specjalnie nie powalał mnie swoją jazdą
-Lizak (dla niewtajemniczonych Lysacek) - też nudy i mistrz olimpijski bez quada. Jestem na nie
- Hanyu - bo nie lubię chłopców jeżdżących jak dziewczynki
- Jeffrey Buttle - jeden z wielu chłopków-roztropków, poza tym zawsze wkurzał mnie jego wyraz twarz :P
kiedyś strasznie wkurzał mnie też Amodio, ale w zeszłym roku powalił mnie swoim LP, więc na razie mu odpuszczam
Solistki:
- Laura Lepisto - nie tylko bezpłciowa, ale znana ze zdobywania medali samymi najłatwiejszymi skokami. Nie zapomnę jej festiwalu skoków podwójnych zakończonego bodajże brązem MŚ :roll: poza tym te jej wiecznie sztywne plecy doprowadzały mnie do szewskiej pasji
- Kiira Korpi - wkurza mnie jej robienie z siebie lodowej księżniczki i jeżdżenie programów do muzyki dla pięciolatek
- Sasha Cohen - ogólnie wkurzająca. Nie umiem nawet tego wyjaśnić, irytowała mnie
- Shizuka Arakawa - jak wyżej
- Gracie Gold - amerykańskie media się nią zachwycają i chyba troszkę jej to już uderza do głowy
- Sarah Hughes - podpisuję się pod tym, co napisała Yenny
co do Yu-ny, na początku ją bardzo lubiłam, ale później też wyraźnie sodówka poszła do głowy i zaczęła mnie wkurzać.
Pary:
- Sale/Pelletier - ze wszystkich omówionych już powodów
- TT/MM - nudni i bezpłciowi, choć bardzo solidni
- Shen/Zhao - nigdy nie zrozumiem fenomenu tej pary. Przez większośc swojej kariery byli niewiarygodnie nudni
- Petrova/Tihkonov - nudy
- Pang/Tong - jak to ktoś ładnie nazwał, "opadające kończyny"
Ja akurat Abitbol/Bernardisa lubiłam, choć zawsze bili się o medale z Dorotą i Mariuszem
Tańce:
- Fusar-Poli/Margaglio - jakim cudem oni zostali mistrzami świata z taką techniką w głowie mi się nie mieści. Jakim cudem na IO 2002 i 2006 byli przed Litwinami tym bardziej
- Chait/Sakhnovski - za brąz ukradziony Litwinom w Nagano 2002
- Navka/Kostomarov - jak już mówiłam, najsłabsi mistrzowie IO w historii. Przeciętniaki.
- Grushina/Goncharov - totalnie niezapamiętywalni
- Denkova/Staviski - po prostu mnie wkurzali, poza tym wyglądali jak brat i siostra
- Dubreuil/Lauzon - też jak brat i siostra, poza tym jacyś tacy zimni
- Bourne/Kratz - wkurzała mnie ich mimika
- Domnina/Shabalin -jeździli jakoś tak przyciężko, poza tym ewidentnie brakowało im umiejętności, a jednak oczywiście zdobywali hurtowo medale :roll:
- Khokhlova/Novitski - za program nietoperzy i ognistego ptaka
- Borbova/Soloviev - za całkoształt
i na koniec:
Tessa i Scott. Szczególnie Scott - wydaje się arogancki i zadufany w sobie, te jego narzekania, że łe jery, przegraliśmy z Meryl i Charliem, a przecież jesteśmy większymi artystami... :roll: U Tessy generalnie wkurza mnie to, że poprawiła sobie nos :P
Patrząc na to nic dziwnego, że w latach 2003-2005 w ogóle nie interesowały mnie tańce. Całe szczęscie, że te wieki ciemne już za nami
jak widać trochę tego jest w moim wypadku, aż dziw bierze, że oglądanie łyżwiarstwa wciąż mnie cieszy skoro tylu ludzi mnie wkurza :P
"Perfection is not just about control. It's also about letting go."
Petrovą i Tikhonova też zawsze uważałam za "nudnych choć solidnych", ale mam do nich jakąś słabość i sentyment. Może dlatego, że przyjaźnili się z Polakami, byli w podobnym (na pewnym etapie tak samo zaawansowanym :P ) wieku i zawsze stawali na podium wtedy gdy to się udawało Dorocie i Mariuszowi. Mariusz zresztą zapytany o 'kumplowanie się" i relacje z innymi zawodnikami bez wahania wymienił właśnie Tikhonova i Petrova jako najsympatyczniejszych. Reasumując, są zawodnicy którzy braki na lodzie rekompensują swoją osobowością. Niektórych zwyczajnie lubisz nawet za sam wygląd, uśmiech. W tym sporcie to też ważne.
Właściwie to niewielu jest takich zawodników, chyba jestem zaślepiona miłością do tego sportu, która mi wszystko przesłania Ale jak pamiętam to nie lubiłam, podobnie jak Haley, pary Chait/Sakhnovski, denerwowali mnie okropnie i czasami nie dawałam rady obejrzeć ich programu do końca. Nie lubię Pangtongów. Denerwowało mnie też rodzeństwo Zaretskich (chyba ich trenerką była Chait więc moją niechęć odziedziczyli )
Soliści:
-Chan- dla mnie kompletne nudy, żaden z programów nie zostaje na dłużej w pamięci
-Plush- poza skokami dla mnie nic interesującego, a już najbardziej denerwuje mnie to jego mniemanie, że należy mu się wszystko
Solistki:
-Carolina- tu argumentacja jest zbędna
nie przepadam też za Yu-ną, w sumie to nie wiem dlaczego
Tańce
Nie cierpię Scotta Moira, wydaje się strasznie arogancki.
-Chan- dla mnie kompletne nudy, żaden z programów nie zostaje na dłużej w pamięci
-Plush- poza skokami dla mnie nic interesującego, a już najbardziej denerwuje mnie to jego mniemanie, że należy mu się wszystko
Solistki:
-Carolina- tu argumentacja jest zbędna
nie przepadam też za Yu-ną, w sumie to nie wiem dlaczego
Tańce
Nie cierpię Scotta Moira, wydaje się strasznie arogancki.
Czasami sobie myślę, że rzucić pomidorem należałoby w sędziów. To nie wina Kostner, że dostaje takie noty nie wiadomo za co. Wracając jeszcze do Inoue/Baldwin to chciałam napisać, że irytowało mnie, że praktycznie całą karierę "jechali na" potrójnym wyrzucanym axlu tzn. tylko tym się wyróżniali, tylko o tym się mówiło, a skok ten wyszedł im tylko raz czy dwa w tym, na ich szczęście, na igrzyskach (i przyznać trzeba, że był naprawdę niemal idealny a nie jakiś wymęczony).
Ja mam taki właśnie stosunek do Shibsów. Ich programy nie powalają, ale ich osobowość sprawia, że jestem po ich stronie zwłaszcza dzięki tym filmikom, które zamieszczają na YT.kasik8222 pisze:Reasumując, są zawodnicy którzy braki na lodzie rekompensują swoją osobowością. Niektórych zwyczajnie lubisz nawet za sam wygląd, uśmiech. W tym sporcie to też ważne.
Osobiście też uwielbiałam Albana Preuberta, jego jazda pozostawiała wiele do życzenia, ale był przy tym taki mega wyluzowany i sympatyczny. I ślicznie się uśmiechał
"Perfection is not just about control. It's also about letting go."
- eastern_star
- Posty: 235
- Rejestracja: 11 lat temu
- Kontakt:
Antypatii łyżwiarskich zdecydowanie nie posiadam. Oczywiście jest grupa zawodników/zawodniczek, którym w żaden szczególny sposób nie kibicuję (np. Chan, Verner, Aaron, Kostner, Korpi, Helgesson), ale im też zawsze życzę czystego przejazdu. W końcu zwycięstwo w pełni smakuje dopiero wwtedy, gdy wszyscy przeciwnicy pojadą na sto procent, a i tak uda się ich pokonać
Zresztą, oglądając zawody łyżwiarskie/gimnastyczne, ja w ogóle mam odruch łapania się za głowę po każdym nieudanym elemencie, ktokolwiek by nie jechał/ćwiczył
Zresztą, oglądając zawody łyżwiarskie/gimnastyczne, ja w ogóle mam odruch łapania się za głowę po każdym nieudanym elemencie, ktokolwiek by nie jechał/ćwiczył
Moje antypatie (na chwilę obecną):
1. Złoto dla niezaprzeczalnie najmniej lubianej przeze mnie łyżwiarki, czyli Caroliny Kostner aka Bambi na lodzie z głębokimi krawędziami.
2. Srebro dla PChana aka pan głębokie krawędzie.
3. Brąz dla hollywoodzkiej sztuczności w wykonaniu Gracie Gold aka banan na lodzie.
1. Złoto dla niezaprzeczalnie najmniej lubianej przeze mnie łyżwiarki, czyli Caroliny Kostner aka Bambi na lodzie z głębokimi krawędziami.
2. Srebro dla PChana aka pan głębokie krawędzie.
3. Brąz dla hollywoodzkiej sztuczności w wykonaniu Gracie Gold aka banan na lodzie.
Ale antypatia do kogoś nie musi oznaczać, że życzy mu się, żeby się wyłożył. Tzn czasami tak jest w moim wypadku :P :mrgreen: ale bardziej chodzi o to, czyj sposób bycia/prezencji/jazdy mnie irytuje. Jeśli naprawdę nikt w Tobie nie wyzwala takich negatywnych emocji, to szczerze zazdroszczę zdradź swój sekret!eastern_star pisze:Antypatii łyżwiarskich zdecydowanie nie posiadam. Oczywiście jest grupa zawodników/zawodniczek, którym w żaden szczególny sposób nie kibicuję (np. Chan, Verner, Aaron, Kostner, Korpi, Helgesson), ale im też zawsze życzę czystego przejazdu. W końcu zwycięstwo w pełni smakuje dopiero wwtedy, gdy wszyscy przeciwnicy pojadą na sto procent, a i tak uda się ich pokonać
Zresztą, oglądając zawody łyżwiarskie/gimnastyczne, ja w ogóle mam odruch łapania się za głowę po każdym nieudanym elemencie, ktokolwiek by nie jechał/ćwiczył
"Perfection is not just about control. It's also about letting go."
- eastern_star
- Posty: 235
- Rejestracja: 11 lat temu
- Kontakt:
@Haley - nie no, oczywiście są zawodnicy, których lubię mniej i bardziej i na pewno podczas takiego finału GP chętniej obejrzę występ Lipnickiej niż Kostner. Ale bynajmniej nie oznacza to, że Włoszka, czy jej styl mnie irytuje, a już na pewno nie życzę jej potknięcia Ja w ogóle mam szacunek do wszystkich sportowców bez wyjątku za tysiące godzin morderczych treningów. I gdy widzę ocenę Caroliny za komponenty, to przede wszystkim dostrzegam tam nie nadmierną przychylność sędziów, a lata treningów, podczas których doprowadzała swoje umiejętności łyżwiarskie na tak wysoki poziom.
A już tak zupełnie pozałyżwiarsko i pozasportowo też nie noszę w sobie antypatii do innych. Sekret jest prosty - jeśli nie nadaję z kimś na tych samych falach, po prostu poświęcam takiej osobie minimum uwagi. Korzyść z tego jest obupólna: nie dość, że nikt nie kumuluje w sobie negatywnych emocji, to jeszcze oboje mamy więcej czasu i energii dla ludzi/rzeczy nam bliskich
A już tak zupełnie pozałyżwiarsko i pozasportowo też nie noszę w sobie antypatii do innych. Sekret jest prosty - jeśli nie nadaję z kimś na tych samych falach, po prostu poświęcam takiej osobie minimum uwagi. Korzyść z tego jest obupólna: nie dość, że nikt nie kumuluje w sobie negatywnych emocji, to jeszcze oboje mamy więcej czasu i energii dla ludzi/rzeczy nam bliskich