Kilka dni mnie tu nie było, a widzę, że wywiązała się naprawdę ciekawa dyskusja. postaram się odnieść do kilku wypowiedzi, mam nadzieję, że nie rozmyję tematu.
rzepecha pisze:Nadmierna eksploatacja zawodnika i urazy spowodowane zbyt intensywnym treningiem we wczesnym wieku, w okresie dojrzewania, kiedy ciało wciąż podlega intensywnym zmianom.
Tutaj akurat bardzo dużo zależy od umiejętności trenera i rozważnego wdrażania zawodnika w tzw. seniorski sport. Będę bazował na gimnastyce, ale przypuszczam, że w łyżwiarstwie sprawa wygląda podobnie. Wykluczając Chiny (gdzie na niektórych salach mamy do czynienia z całkowitą patologią), większość sal zwraca dużą uwagę na intensywność treningów u dzieci. W ostatnich latach zaobserwowałem nawet tendencję do zmniejszania objętości treningu siłowego u najmłodszych, a przecież jeszcze do niedawna szczególnie w krajach wschodnich pokutowała opinia, że mocna siła to absolutna podstawa (treningi ukraińskich gimnastyków to w ogóle temat na osobną dyskusję). Generalnie, konkluzja jest taka, że mądry trener nie będzie modyfikował mikrocykli u nastolatka dlatego, że czekają go zawody, na których będzie rywalizował z seniorami. Jeśli dzieje się inaczej, to jest to wina wyłacznie złego prowadzenia, a nie faktu rywalizacji ze starszymi.
rzepecha pisze:Zmuszanie do utrzymania dziecięcych kształtów. Czytałam kiedyś, że przyjmuje się, że około 35% młodych sportowców w sportach takich jak łyżwiarstwo, gimnastyka, skoki do wody ma problemy z jedzeniem.
Czytając Twój post odnoszę wrażenie, że jesteś osobą, która zna środowisko nie tylko z perspektywy trybun, ale także od środka. Doskonale zdajesz sobie zatem sprawę, że wokół "naszych" sportów narosło przez lata wiele mitów, które są bezrefleksyjnie powtarzane przez media przy okazji każdej większej imprezy. Oczywiście nie ma co udawać, że przywołany problem nie istnieje, ale odniosę się jeszcze raz do tego, co napisałem wyżej. Dieta, podobnie jak i trening, powinna znajdować się pod ścisłą kontrolą nie tylko trenerów, ale i opiekunów młodego sportowca. Niestety, przerost ambicji rodziców/trenerów może często doprowadzić do tragedii nie tylko nastolatków (Christy Henrich). Pędu do zwycięstw za wszelką cenę i nie patrząc na konsekwencje nie da się nigdy z wyczynowego sportu wyeliminować, ale myślę, że i pod tym względem ostatnich dwadzieścia lat (tyle minęło od śmierci Christy) przyniosło znaczną poprawę jeśli chodzi o poziom świadomości zawówno młodych sportowców, jak i ich opiekunów.
rzepecha pisze:Edukacja. W większości państw do pewnego wieku jest wymagana. Dzieci pracują nawet ciężej niż dorośli. Ciężko jest pogodzić treningi i wyjazdy na zawody z edukacją szkolną.
Obecnie prawie wszyscy zawodnicy trenujący na poziomie Elite korzystają z homeschoolingu. Myślę, że jest to jak najbardziej optymalne rozwiązanie tego problemu.
rzepecha pisze:Zliczając godziny przeznaczone na treningi i szkołę, ile jeszcze zostaje na życie? Nie mówię tu nawet o rozrywkach typu imprezowanie itp., ale bardziej o tym, że młody człowiek nagle zmuszony do skończenia swojej kariery i ‘wyjścia do ludzi’ jest bardzo często jednostką upośledzoną społecznie i nie potrafi się w społeczeństwie odnaleźć. Jak pogodzić to później z dorosły życiem, założeniem rodziny?
Czasu wolnego jest bardzo mało, nie da się zaprzeczyć. Tyle, że dla wielu młodych sportowców uprawiana przez nich dyscyplina jest wszystkim, znam takich, którzy na portalach społecznościowych ustawiają sobie statusy "w związku z: gimnastyką sportową". Koledzy z sali treningowej są dla wielu kimś takim, jak dla nie-sportowców koledzy ze szkoły. Podczas październikowych MŚ w Antwerpii mieszkałem w jednym hotelu m.in. z reprezentacją Ukrainy i wieczorna dyskusja kadry w hotelowej restauracji cały czas krążyła wokół gimnastyki. Oczywiście, ułożenie sobie "życia po życiu" jest problemem każdego sportowca, na szczęście coraz więcej osób ma możliwośc pozostać "w branży".
rzepecha pisze:Startowanie pomimo ciężkich urazów. Dorosły zawodnik – spoko, ma własny rozum, ale dzieci bywają zmuszane przez rodziców, trenerów.
O odpowiedzialności opiekunów i trenerów pisałem już wyżej. Problem niestety dotyczy sportowców w każdym wieku (wspomniana już Christy Henrich, Jelena Muchina czy Julissa Gomez).
rzepecha pisze:Doping. Jak naiwnym trzeba by było być, żeby uważać, że problem nie istnieje. Ponieważ jest to trochę ryzykowne, to wchodzi głównie tam, gdzie jest gra o dużą stawkę, a zachwiać moralnością młodego zawodnika jest o wiele prościej. Ryzykując jego karierę i zdrowie.
Kolejny problem dotyczący sportowców w szerszym aspekcie, nie tylko juniorów. Dobór odżywek powinien być dokonywany przez odpowiednie osoby (lekarze, dietetycy) w miarę możliwości według indywidualnych potrzeb, a nie samych trenerów czy opiekunów. Oczywiście wiadomo, że młodzi sportowcy są podatni na obietnice trenerów, ale i znaczne grono dwudziestokilkulatków zgodziłoby sie przyjąć dowolny specyfik, żeby tylko zdobyć złoty medal.
rzepecha pisze:ak często widzimy rodziców na siłę realizując swoje niespełnione ambicje nawet wbrew woli ich dzieci? Co jeśli w obliczu wielkich pieniędzy i sławy staną się marionetkami dorosłych w ich własnych interesach.
Tu trafiłaś w sedno, ale przerostu ambicji nie wyleczysz limitami.
rzepecha pisze:Istnieje wiek minimalny pozwalający na podjęcie pracy przez dziecko (rozróżniany w zależności od jej typu). Do pewnego wieku dzieci nie posiadają zdolności prawnej ani samodzielności. Dlaczego nie miałby istnieć w sporcie?
Tylko, że ja akurat wyznaję zasadę, że jeśli dziecko/nastolatek ma pomysł na siebie (niekoniecznie w sporcie), to za swoją pracę także powinien otrzymywać wynagrodzenie. Jeśli ktoś w pełni świadomie zamiast na zabawę woli poświęcić swój czas i energię na coś bardziej konstruktywnego, to powinno to (w takiej czy innej formie) zostać docenione.
rzepecha pisze:Przepraszam, muszę. Jak słyszę o tym, że łyżwiarz musi być artystą, to aż zgrzytam zębami. Zdaję sobie sprawę, że to niepopularna opinia, ale jestem w pełni przekonana, że łyżwiarstwo to sport, nie sztuka, nie połączenie sportu i sztuki, ale SPORT.
I tutaj pełna zgoda, raz jeszcze podkreślająca wyższość kodu punktów nad dawnymi systemami. Oczywiście, w sportach, gdzie mamy oceny sędziowskie, element subiektywizmu występować będzie zawsze (musimy się z tym pogodzić, chcemy czy nie), ale kod w znacznym stopniu usystematyzował sędziowanie i zredukował możliwość manipulowania wynikami. Oczywiście trzeba go jeszcze dopracowywać i udoskonalać (np. w gimnastyce kwestia elementów obowiązkowych), ale i tak lepszego systemu długo nie wymyślimy. Co do definicji artyzmu to powiem krótko - ilu ludzi, tyle definicji. Na tym forum Carolina Kostner nie cieszy się dużą sympatią (sam nie zaliczam się do grona jej entuzjastów), a moja koleżanka, która jest łyżwiarką synchroniczną, właśnie Włoszkę uważa za największą artystkę współczesnego łyżwiarstwa. Od zachwycania się tzw. sferą artystyczną mamy wszelkie gale i pokazy. Na zawodach chodzi jednak o rywalizację czysto sportową, a komponenty są jak najbardziej jej częścią.