Strona 10 z 135

: 2014-01-04, 14:15
autor: yenny
AMEN!
Rozwinęłaś to co ja tylko "liznęłam". A i tak to o czym piszesz to wierzchołek góry lodowej.
Ale zgadzam się z każdym słowem dot. podziałów wiekowych.

Co do artyzmu w sporcie - cóż, nie da się nie używać w tym sporcie kategorii ARTYSTA.
Same skoki nie wystarczą, nie wystarczy też jedno określenie sportowiec/sportsmenka.

Nie wyobrażam sobie okrelśić w jednym zdaniu jako sportsmenkę Mao Asadę i Chinkę Zijun Li.
tzn. obie są sportsmenkami, ale Mao jest kimś więcej niż tylko sportsmenką.

: 2014-01-04, 18:12
autor: kasik8222
Ja pisałam już kiedyś, że ważne jest by sportowiec miał "życie po życiu". Zadbał o inne pasje, edukację, związek. Łyżwiarze to często takie duże dzieci chowane pod kloszem. Kiszą się we własnym sosie, hajtają głównie między sobą, a po zakończeniu kariery sportowej idą utartym szlakiem albo solistki często-gęsto "próbują sił jako aktorki/modelki" i inne pitu pitu. To jest swego rodzaju upośledzenie społeczne. Pisałam też, że wiele łyżwiarek (Witt, Sato, Baiul, Drobiazko, Bonaly) nie ma dzieci. Nie każdy musi i chce, to fakt, a łyżwiarstwo jest zaborcze, nie znosi konkurencji. Wiele z nich stawia łyżwiarstwo na pierwszym miejscu. Nie ma tu miejsca na dzieci. Łyżwiarze to jednak ludzie wrażliwi, dusze artystyczne, specyficzni, czasem przesadnie emocjonalni. Nie każdy wytrzymałby z takim partnerem samemu żyjąc w innym świecie, wykonując inny, bardziej prozaiczny, zawód. Podziwiam np. Sarah Hughes za to, że skończyła Harvard a nie jakieś tam AWF-y.

: 2014-01-04, 19:16
autor: rzepecha
Poice pisze: W przeciwnym wypadku po co nam łyżwiarstwo figurowe skoro istnieje coś takiego jak balet/opery/sztuki na lodzie?
Otóż to. Zawody są po to, żeby wyłonić i nagrodzić najlepszego sportowca.
yenny pisze:Co do artyzmu w sporcie - cóż, nie da się nie używać w tym sporcie kategorii ARTYSTA.
Same skoki nie wystarczą, nie wystarczy też jedno określenie sportowiec/sportsmenka
Nie rozumiem. Dziwi mnie, że sporo ludzi klasyfikuje skoki, jako część sportową, a resztę jako artystyczną. Piruety, sekwencje kroków, spirale to także część sportu. Postawa, prezentacja, wyczucie rytmu, nawet umiejętność oddziaływania na publikę to także część tego sportu. Bo takie są wymagania. Każdy widzi artyzm w czymś innym, jaka jest definicja artysty? Spieralibyśmy się godzinami o to, kto jest, a kto nie jest artystą, a i tak do niczego byśmy nie doszli. Doznania artystyczne są w żaden sposób niewymierne, uważam, że słowa artysta w odniesieniu do jakiegoś łyżwiarza można użyć tylko jako własnej opinii, podczas, gdy sportowcem każdy z nich jest niezaprzeczalnie.
Poice pisze: Nie do końca się zgadzam, bo łyżwiarstwo to sport, który wymaga zaangażowania już kilkuletnich dzieci i od tych 3-4 lat uczestniczą one w treningach. Moim zdaniem i z podziałem na seniorów/juniorów dziewczynki i chłopcy będą wykonywać trudne kombinacje skoków i nie zrezygnują z intensywności treningów.
Nie sądzę, że odbywa się to w ten sposób. W chwili obecnej trener, który ma w swoich rękach perełkę, rokującą dobrze na przyszłość myśli właśnie o przyszłości i wprowadzeniu jej na najwyższy poziom właśnie w zawodach seniorskich, czyli po przekroczeniu pewnego wieku. W innym wypadku jest to nieopłacalne. Bez limitów wiekowych mamy sytuację 'tu i teraz, doić ile się da', co niekoniecznie będzie najlepszym wyjściem dla zawodnika.
Poice pisze:Niestety, ale w łyżwiarstwie istnieje duża presja by być szczupłym, bo to pomaga.... Nawet komentatorzy nie szczędzą słów krytyki pod adresem zawodniczek, którym odrobinę się przytyło. Łyżwiarka poza lodem może być szczupłą dziewczyną, ale gdy ubierze kusą sukienkę i wyjedzie na lód nagle okazuje się, że ma to za dużo w ramionach, to w udach....
I to nie dotyczy jedynie solistek. Pamiętam jak w którymś z wywiadów Yuzuru Hanyu powiedział, że zanim przeniósł się do Kanady nie wykonywał treningów siłowych by nie nabrać masy mięśniowej i po prostu nie przytyć. A że niewiele je to zdarzały mu się spore spadki wagi (np. przed Finladia Trophy 2012 musieli mu przerabiać kostium, bo był za luźny) :-/ :-/ Pomijam już te wszystkie zaburzenia jedzenia (np. Akiko Suzuki cierpiała na bulimię za młodszych lat).
Oczywiście, łyżwiarze muszą być szczupli, tak jak koszykarze muszą być wysocy, a zawodnicy sumo potężni. Ale chodzi też o budowanie niepotrzebnej presji. Zawodnik musi mieć świadomość, że jego ciało będzie się zmieniać w miarę, jak będzie dojrzewał. Mieszając zawodników rozwiniętych z nierozwiniętymi (fizycznie) siejemy zamęt i wśród jednych i drugich. Bo nie jest to tak, że sylwetka, którą masz w wieku 12 lat to jakaś odpowiadająca ci cecha. To jest coś co będzie się zmieniać i zawodnik musi o tym wiedzieć i czuć, że nie zostanie postawiony wobec przymusu konkurowania nie tylko z własnym ciałem, ale także z nieuczciwą w pewien sposób konkurencją. Uwierzcie mi, te dzieciaki w okresie dojrzewania nienawidzą każdego dodatkowego grama na swoim ciele, chociaż wcale nie jest on zbędny, bardzo często to po prostu mięśnie! Mieszkałam z takimi ludźmi, tak mi się poukładało akurat, że wielu znajomych siedziało lub do dziś w tym siedzi. Widziałam szklankę wody z cytryną na kolację, widziałam picie soli fizjologicznej przed ważeniem, żeby tylko oszukać lekarza, na myśl o 'dwustronnej' szczoteczce do zębów do tej pory przechodzą mnie ciarki. Większość to właśnie dobrze rokujący juniorzy, którzy nie chcieli dopuścić do siebie myśli o tym, że ich ciało zmienia się niezależnie od nich. Oczywiście, to tylko osłabia, wyniki są coraz gorsze.
Poice pisze: W większości, jak duża grupa pozostałych sportowców, są w stanie pogodzić szkołę/uczelnię z treningami. Decydują się na indywidualne zajęcia, a później idą na jakiś AWF lub kierunek powiązany ze sportem
Dlatego właśnie powinny istnieć zawody juniorskie, żeby w jak największym stopniu zrównoważyć ciężar nauki i treningu nakładany na te dzieci.

: 2014-01-04, 20:31
autor: Hortensja
rzepecha pisze:Przepraszam, muszę. Jak słyszę o tym, że łyżwiarz musi być artystą, to aż zgrzytam zębami. Zdaję sobie sprawę, że to niepopularna opinia, ale jestem w pełni przekonana, że łyżwiarstwo to sport, nie sztuka, nie połączenie sportu i sztuki, ale SPORT. I uważam, że od tej opinii artystycznego sportu powinno się odcinać. Jak niby określić artystę? Już nie pytam nawet jak ocenić. Postawić jednego przed drugim? Byłaby to sprawa tylko i wyłącznie indywidualnych preferencji, a nie o to chodzi. Jak rozróżnić artystę od solidnego wykonawcy? Każdy z nas ma inną wrażliwość. Tak, mam swoich ulubionych łyżwiarzy i niektórych z nich uważam za artystów, ale wiem, że to co dla mnie jest arcydziełem dla innych będzie tylko programem, to co wywoła u mnie gęsią skórkę innych zmusi do ziewania. Dlatego nie może to być w żaden sposób kryterium do oceny, jeśli chcemy, żeby łyżwiarstwo było traktowane jak sport.
No a ja zgrzytam zebami jak slysze, ze sztuka jest niewymierna i nie mozna jej oceniac. To tak jakby wyrzucic cala kulture krytyki sztuki, historie sztuki itp do kosza. Definicji sztuki i artysty akurat kilka jest, a sztuke mozna spokojnie oceniac. Jakos w tancu wspolczesnym maja mistrzostwa, Konkurs Chopinowski rozgrywany jest od kilkudziesieciu lat, a na przestrzeni calej mojej eduacji artstycznej (czy to muzycznej, czy to artystycznej) bylam oceniana czy to ocenami czy to punktami i jakos niekt sie nie burzyl ;)

Tak, wiem, ze lyzwiarstwo to z definicji sport, czego raczej nie zmienie i nad czym czasami ubolewam, bo sportu to ja akurat nienawidze. Nienawidze kibicowania, nienawidze rywalizacji sportowej i calej tej otoczki. No nie trawie. Ogladam lyzwiarstwo wlasnie dlatego, ze to jest sztuka. I potrzebuje ogladac lyzwiarstwo na mistrzostwach i Olimpiadach, bo tylko tam poziom artystyczny mnie satysfakcjonuje (niestety programy "zawodowe" i rewiowe zupelnie mnie nie satysfakcjonuja).

Ubolewam tez nad tym, ze programy pod wzgledem zawodowym oceniaja nie-artysci, co niestety widac po ocenach i ogolnym odbiorze niektorych wystepow i pewnych zawodnikow.

Ja wiem, ze moja opinia niczego nie zmieni, no ale tacy ludzie jak ja tez istnieja i dla mnie to jest sztuka. I nie moze lyzwiarstwo nie byc sztuka skoro nia jest :P Ja tez nie chce niczego zmieniac, byleby nie wprowadzali zmian, ktore by spowodoaly zubozenie doznan artystycznych (zmiana systemu oceniania byla wlasnie takim przelomem, chociaz nie jestem jego przeciwniczka, uwazam, ze w niektorych przypadkach wyszlo na lepiej, w innych na gorzej, wiec jestem w stanie z tym zyc).

: 2014-01-04, 20:46
autor: yenny
Hortensja, teraz pod Twoimi słowami mogę się podpisać.

Myślę i czuję to samo.
Powtórzę, nie można powiedzieć powiedzmy o Kwan czy Asadzie, ze to TYLKO sportsmenki. Bo nie są. można je lubić mniej lub więcej, jednak ogromna większość uważa, że prezentowały/prezentują na lodzie coś ponadczasowego.
Natomiast wiele innych łyżwiarek to tylko niezłe rzemieślniczki. Też sportsmenki, ale dziś ich nazwisk nikt nie pamięta.
I nie chodzi tu o to, że sztuki nie da się ocenić. Da się. Wspomniane wyżej panie porywały tłumy. Inne panie nie porywają. oczywiście zawsze się może zdarzyć, że któraś panna "Dokrętka" Helgesson doczeka się wielbiciela, który będzie ją wielbił nad życie i pisał peany na jej cześć. Ale to będzie raczej jednostka.
Natomiast inne dziewczyny będą zachwycać tysiące jak nie setki tysięcy.

Pewnie, że chciałoby się by łf nie było lekceważone i jego ranga umniejszana. I można mówić, że piruety czy kroczki to tez składowa oceny technicznej. Tylko do kogo to trafia? Do wąskiej grupy zainteresowanych. Reszta uważa, że całe łf to tylko "tance na lodzie" i jedyny element sporotowy tam to skoki. Na zasadzie - skacze - jest ok, wywali się - nie jest ok.
Przykłady z ostatniego czasu - teleturniej w tv, prowadzący, pan Sznuk pyta w jakiej konkurencji oceniany jest rittberger. Pani odpowiada, ze w 'tańcach na lodzie". jej mina jak się okazalo, że pytanie niezaliczone - szok. No bo jak, przecież to w tańcach jest...

Albo dyskusja pod artykułem o Harding. I co w niej? Że ktoś tam stracił serce do łf przez K. Witt, bo wszyscy SKAKALI a ona tylko pląsała a i tak wygrywała... To nie wymaga komentarza.

Ja się zgadzam, że PCS często pomaga wygrywać tym, którzy mają "etykietę" artystów - takim jak Kostner czy Chan powiedzmy. Ale nie przesadzajmy. Co z tego, że młoda, wspomniania już wyżej panienka z CHin skoczyła czysto 6 skoków, poprawnie kręciła piruety, czy wykonała ładną spiralę czy tam jej sekwencję jak poza tym nie pokazała NIC. jechała pusty program od elementu do elementu.

: 2014-01-04, 21:00
autor: Haley452
OMG, rzepecha, Ty tak na poważnie z tym artyzmem? :17: Łyżwiarstwo dlatego właśnie jest super, że strona artystyczna odrgywa w nim tak dużą rolę.
rzepecha pisze: Nie rozumiem. Dziwi mnie, że sporo ludzi klasyfikuje skoki, jako część sportową, a resztę jako artystyczną. Piruety, sekwencje kroków, spirale to także część sportu. Postawa, prezentacja, wyczucie rytmu, nawet umiejętność oddziaływania na publikę to także część tego sportu. Bo takie są wymagania.
Mam wrażenie, że sama sobie przeczysz. Mówisz, że łyżwiarstwo powinno być postrzegane tylko jako sport, ale w sporcie sorry ale nijak nie ma miejsca dla takich rzeczy jak prezencja i prezentacja, poczucie rytmu itd. To właśnie jest nic innego jak strona artystyczna programów.
Hortensja pisze:No a ja zgrzytam zebami jak slysze, ze sztuka jest niewymierna i nie mozna jej oceniac. To tak jakby wyrzucic cala kulture krytyki sztuki, historie sztuki itp do kosza. Definicji sztuki i artysty akurat kilka jest, a sztuke mozna spokojnie oceniac. Jakos w tancu wspolczesnym maja mistrzostwa, Konkurs Chopinowski rozgrywany jest od kilkudziesieciu lat, a na przestrzeni calej mojej eduacji artstycznej (czy to muzycznej, czy to artystycznej) bylam oceniana czy to ocenami czy to punktami i jakos niekt sie nie burzyl ;)
Dokładnie! jako osoba, która sama uczestniczyła kiedyś w niezliczonych zawodach, także mistrzowskich, w tańcu, który tradycyjnie jest postrzegany jako sztuka, totalnie się nie zgadzam, że sztuki nie można oceniać. Inaczej możnaby wyrzucić do kosza wszystkie nagrody dla muzyków, piosenkarzy, aktorów, filmów, tancerzy, przedstawień teatralnych i PISARZY. Nawet literacka Nagroda Nobla w tym momencie traci sens.

Jak dla mnie łyżwiarstwo jest jak najbardziej sportem artystycznym i na tym polega jego siła. Ale to absolutnie nie przeszkadza mu w byciu sportem.

Brak obiektywizmu? a bo to tylko w łyżwiarstwie? Sorry, w skokach narciarskich też ocenia się styl, poza tym są te absurdalne punkty za wiatr/belkę startową. Ostatnio oceny i wyniki w skokach są mniej wymierne niż w łyżwiarstwie, a nikt się nie zastanawia czy by przypadkiem nie odebrać im miana sportu.

Poza tym to samo tyczy się wszystkich innych tzw. Judged sports. Gdzie istnieje element sędziego i sędziowania, tam zawsze istnieje ryzyko braku obiektywności i niesprawiedliwości. Trudno. Taka specyfika tych sportów.

: 2014-01-04, 21:17
autor: yenny
A my tu gadu gadu a tak teraz jeździ Yuna - całkiem świeży filmik z Mistrzostw Korei


: 2014-01-04, 22:05
autor: Poice
yenny pisze:A my tu gadu gadu a tak teraz jeździ Yuna - całkiem świeży filmik z Mistrzostw Korei


Lubię ją, ale jej programy zlewają mi się w jedno... Ta sama bolesna mimika, prowadzenie rąk. Wystarczy porównać tegoroczny SP z Nędznikami z zeszłego sezonu - wszystko to samo tylko muzyka inna. Na zakończenie kariery oczekiwałabym czegoś innego. Mam nadzieję, że Mao wygra złoto :) Chociaż do tego będzie potrzebowała "wpadek" Yuny.

: 2014-01-04, 22:39
autor: yenny
Co do programów Yuny to się zgodzę, bo mam z nią problem ten sam co z Chanem.
Ale skacze nieźle i noty dostała też niczego sobie. Ba, niemal kosmiczne.

: 2014-01-05, 03:20
autor: kibic
Haley452 pisze: Jak dla mnie łyżwiarstwo jest jak najbardziej sportem artystycznym i na tym polega jego siła. Ale to absolutnie nie przeszkadza mu w byciu sportem.
Witam, rownież byłem na Walleyu. Trafiłem tutaj przez “goldenskate”.
Zwykle tylko kibicuję, tzn. przeglądam to, co jest napisane. Tutaj jednak muszę dodac swój komentarz.

Łyżwiarstwo jest sportem artystycznym. Ale najpierw sportem. Wiele godzin treningu sklada się na pierwszą częsc, techniczną . I dopiero kiedy jest dobre podloże techniczne, mozna dołożyc stronę artystyczną. I wowczas słyszymy zachwyty.

Jesli mamy łyżwiarza, ktory jest tylko dobry artystycznie i ma słabą technikę, nie wygląda to dobrze. Owszem, mozemy go pochwalić i powiedzieć, ze “ma przyszłość”, ale taki łyżwiarz nie dojdzie daleko.

Ja osobiście preferuję dobrą technike. Doceniam artyzm w kontroli krawędzi łyzwy, ponieważ sam wiem, jakie to jest trudne. Wolę nieraz taki artyzm aniżeli artyzm polegający na machaniu ramionami i jechaniu “pod publiczkę”.

: 2014-01-05, 09:54
autor: Hortensja
Zgoda, ale
kibic pisze:artyzm polegający na machaniu ramionami i jechaniu “pod publiczkę”.
machanie ramionami i jechanie pod publiczke to wlasnie nie artyzm.

A poza tym:
kibic pisze:Wiele godzin treningu sklada się na pierwszą częsc, techniczną . I dopiero kiedy jest dobre podloże techniczne, mozna dołożyc stronę artystyczną.
O tym samym mozemy mowic w przypadku artystow, czyli muzykow, tancerzy, malarzy. Takze to nie jest argument :)

Dla mnie lyzwiartso jest sportem, jest forma aktywnosci fizycznej (bardzo wymagajacej i tym tez powinno sie mowic, zeby zmienic obraz lyzwiarstwa jako "pseudo-sportu dla zniewiescialych"), ale jak kazda dyscyplina sportu podlega dodatkowym zasadom.

: 2014-01-06, 09:47
autor: yenny
Zgadzam się z każdym słowem Hortensji i Haley!
Łyzwiarstwo nigdy nie będzie samą techniką. jeżeli by tak było, to musielibyśmy cofnąć się do jego początków, gdzie własnie polegało tylko na technice.
Zawodnik rozpedzal się przy muzyce, robił figurę czy skok i tak dopóki nie wykonał wszystkiego co musiał.
Potem dodano podkłady muzyczne i połączono w całość i czy chcemy czy nie chcemy to łyżwiarstwo będzie postrzegane jako sport artystyczny. Bo jest takie i mnie to akurat najbardziej odpowiada w tym sporcie. Oprócz rywalizacji i emocji widzę taniec, choreografię i kostiumy. I się zachwycam lub nie.
Można się spierwać o ten nieszczęsny "wyraz" artystycznym ale powtórzę. nie da się nie porównywać. Nie da się w jednym rzędzie postawić zawodników - może być ktoś niezły w skokach i piruetach, ale nie będzie zachwycał, nikt go nie zapamięta.
jexdził w czasach Jagsa Takseshi Honda, był dobrym technikiem, niezłym rzemieślnikiem ... i tyle. Jags też był dobrym technikiem, ale miał jeszcze to "coś", co sprawiało, że był magiczny i kochany, niezależenie od tego czy wygrywał czy nie.
Dziś Jagsa zalicza się do najwybitniejszych, nie tylko ze względu na złoto ZIOL, natomiast Hondę niewielu pamięta.


A tak wracając do "starychgwardii", niedawno pisałam, że brat Katariy Witt ożenił się z Anett Poetzsch, mistrzynią ZIOL z 1980 roku. Ale się rozwiedli i to już dawno, Anett wyszła za mąż po raz drugi, też za łyżwiarza. Jej córka z 1 małżeństwa przybrała nazwisko ojczyma(!) - to była partnerka w parach Robina Scholkowego, Claudia Rausenbach. byli nawet mistrzami Niemiec 2001, ale po sezonie Claudia zakończyła karierę.
Kurcze, dlaczego dziewczyna zmieniła nazwisko z Witt??? Bała się presji? Ciężaru sławnej ciotki, matki, porównań? Czy chodziło o sprawy osobiste... mam nową zagwozdkę i powód do szperania. :D

: 2014-01-07, 09:37
autor: rzepecha
Haley452 pisze:OMG, rzepecha, Ty tak na poważnie z tym artyzmem?
Tak.

Wiedziałam, że wywoła to zapewne falę sprzeciwu 8-) dlatego już na wstępie pisałam, że nie jest to popularna opinia. Bardzo się z tej burzy cieszę, bo mając odmienne zdanie lubię wiedzieć, co na ten temat sądzą inni.
Ale widzę, że mnóstwo niedopowiedzenia zostawiło po prostu określenie 'artystyczny' (tak jak napisała Yenny - nieszczęsny obiekt sporu), właśnie ze względu przez to, że posiada (jak zauważyła Hortensja) kilka definicji i interpretacji.
Chciałabym napisać więcej, ale w tej chwili muszę już wychodzić. Jak wrócę, to siądę i na spokojnie napiszę, nie po to, żeby się wzajemnie przekonywać, ale żeby wytłumaczyć, że wcale nie wykluczam całkowicie istnienia tego aspektu artystycznego, no i że wbrew temu, co napisała Haley, moje zdanie na ten temat jest raczej spójne ;)

: 2014-01-07, 14:30
autor: eastern_star
Kilka dni mnie tu nie było, a widzę, że wywiązała się naprawdę ciekawa dyskusja. postaram się odnieść do kilku wypowiedzi, mam nadzieję, że nie rozmyję tematu.
rzepecha pisze:Nadmierna eksploatacja zawodnika i urazy spowodowane zbyt intensywnym treningiem we wczesnym wieku, w okresie dojrzewania, kiedy ciało wciąż podlega intensywnym zmianom.
Tutaj akurat bardzo dużo zależy od umiejętności trenera i rozważnego wdrażania zawodnika w tzw. seniorski sport. Będę bazował na gimnastyce, ale przypuszczam, że w łyżwiarstwie sprawa wygląda podobnie. Wykluczając Chiny (gdzie na niektórych salach mamy do czynienia z całkowitą patologią), większość sal zwraca dużą uwagę na intensywność treningów u dzieci. W ostatnich latach zaobserwowałem nawet tendencję do zmniejszania objętości treningu siłowego u najmłodszych, a przecież jeszcze do niedawna szczególnie w krajach wschodnich pokutowała opinia, że mocna siła to absolutna podstawa (treningi ukraińskich gimnastyków to w ogóle temat na osobną dyskusję). Generalnie, konkluzja jest taka, że mądry trener nie będzie modyfikował mikrocykli u nastolatka dlatego, że czekają go zawody, na których będzie rywalizował z seniorami. Jeśli dzieje się inaczej, to jest to wina wyłacznie złego prowadzenia, a nie faktu rywalizacji ze starszymi.
rzepecha pisze:Zmuszanie do utrzymania dziecięcych kształtów. Czytałam kiedyś, że przyjmuje się, że około 35% młodych sportowców w sportach takich jak łyżwiarstwo, gimnastyka, skoki do wody ma problemy z jedzeniem.
Czytając Twój post odnoszę wrażenie, że jesteś osobą, która zna środowisko nie tylko z perspektywy trybun, ale także od środka. Doskonale zdajesz sobie zatem sprawę, że wokół "naszych" sportów narosło przez lata wiele mitów, które są bezrefleksyjnie powtarzane przez media przy okazji każdej większej imprezy. Oczywiście nie ma co udawać, że przywołany problem nie istnieje, ale odniosę się jeszcze raz do tego, co napisałem wyżej. Dieta, podobnie jak i trening, powinna znajdować się pod ścisłą kontrolą nie tylko trenerów, ale i opiekunów młodego sportowca. Niestety, przerost ambicji rodziców/trenerów może często doprowadzić do tragedii nie tylko nastolatków (Christy Henrich). Pędu do zwycięstw za wszelką cenę i nie patrząc na konsekwencje nie da się nigdy z wyczynowego sportu wyeliminować, ale myślę, że i pod tym względem ostatnich dwadzieścia lat (tyle minęło od śmierci Christy) przyniosło znaczną poprawę jeśli chodzi o poziom świadomości zawówno młodych sportowców, jak i ich opiekunów.
rzepecha pisze:Edukacja. W większości państw do pewnego wieku jest wymagana. Dzieci pracują nawet ciężej niż dorośli. Ciężko jest pogodzić treningi i wyjazdy na zawody z edukacją szkolną.
Obecnie prawie wszyscy zawodnicy trenujący na poziomie Elite korzystają z homeschoolingu. Myślę, że jest to jak najbardziej optymalne rozwiązanie tego problemu.
rzepecha pisze:Zliczając godziny przeznaczone na treningi i szkołę, ile jeszcze zostaje na życie? Nie mówię tu nawet o rozrywkach typu imprezowanie itp., ale bardziej o tym, że młody człowiek nagle zmuszony do skończenia swojej kariery i ‘wyjścia do ludzi’ jest bardzo często jednostką upośledzoną społecznie i nie potrafi się w społeczeństwie odnaleźć. Jak pogodzić to później z dorosły życiem, założeniem rodziny?
Czasu wolnego jest bardzo mało, nie da się zaprzeczyć. Tyle, że dla wielu młodych sportowców uprawiana przez nich dyscyplina jest wszystkim, znam takich, którzy na portalach społecznościowych ustawiają sobie statusy "w związku z: gimnastyką sportową". Koledzy z sali treningowej są dla wielu kimś takim, jak dla nie-sportowców koledzy ze szkoły. Podczas październikowych MŚ w Antwerpii mieszkałem w jednym hotelu m.in. z reprezentacją Ukrainy i wieczorna dyskusja kadry w hotelowej restauracji cały czas krążyła wokół gimnastyki. Oczywiście, ułożenie sobie "życia po życiu" jest problemem każdego sportowca, na szczęście coraz więcej osób ma możliwośc pozostać "w branży".
rzepecha pisze:Startowanie pomimo ciężkich urazów. Dorosły zawodnik – spoko, ma własny rozum, ale dzieci bywają zmuszane przez rodziców, trenerów.
O odpowiedzialności opiekunów i trenerów pisałem już wyżej. Problem niestety dotyczy sportowców w każdym wieku (wspomniana już Christy Henrich, Jelena Muchina czy Julissa Gomez).
rzepecha pisze:Doping. Jak naiwnym trzeba by było być, żeby uważać, że problem nie istnieje. Ponieważ jest to trochę ryzykowne, to wchodzi głównie tam, gdzie jest gra o dużą stawkę, a zachwiać moralnością młodego zawodnika jest o wiele prościej. Ryzykując jego karierę i zdrowie.
Kolejny problem dotyczący sportowców w szerszym aspekcie, nie tylko juniorów. Dobór odżywek powinien być dokonywany przez odpowiednie osoby (lekarze, dietetycy) w miarę możliwości według indywidualnych potrzeb, a nie samych trenerów czy opiekunów. Oczywiście wiadomo, że młodzi sportowcy są podatni na obietnice trenerów, ale i znaczne grono dwudziestokilkulatków zgodziłoby sie przyjąć dowolny specyfik, żeby tylko zdobyć złoty medal.
rzepecha pisze:ak często widzimy rodziców na siłę realizując swoje niespełnione ambicje nawet wbrew woli ich dzieci? Co jeśli w obliczu wielkich pieniędzy i sławy staną się marionetkami dorosłych w ich własnych interesach.
Tu trafiłaś w sedno, ale przerostu ambicji nie wyleczysz limitami.
rzepecha pisze:Istnieje wiek minimalny pozwalający na podjęcie pracy przez dziecko (rozróżniany w zależności od jej typu). Do pewnego wieku dzieci nie posiadają zdolności prawnej ani samodzielności. Dlaczego nie miałby istnieć w sporcie?
Tylko, że ja akurat wyznaję zasadę, że jeśli dziecko/nastolatek ma pomysł na siebie (niekoniecznie w sporcie), to za swoją pracę także powinien otrzymywać wynagrodzenie. Jeśli ktoś w pełni świadomie zamiast na zabawę woli poświęcić swój czas i energię na coś bardziej konstruktywnego, to powinno to (w takiej czy innej formie) zostać docenione.
rzepecha pisze:Przepraszam, muszę. Jak słyszę o tym, że łyżwiarz musi być artystą, to aż zgrzytam zębami. Zdaję sobie sprawę, że to niepopularna opinia, ale jestem w pełni przekonana, że łyżwiarstwo to sport, nie sztuka, nie połączenie sportu i sztuki, ale SPORT.
I tutaj pełna zgoda, raz jeszcze podkreślająca wyższość kodu punktów nad dawnymi systemami. Oczywiście, w sportach, gdzie mamy oceny sędziowskie, element subiektywizmu występować będzie zawsze (musimy się z tym pogodzić, chcemy czy nie), ale kod w znacznym stopniu usystematyzował sędziowanie i zredukował możliwość manipulowania wynikami. Oczywiście trzeba go jeszcze dopracowywać i udoskonalać (np. w gimnastyce kwestia elementów obowiązkowych), ale i tak lepszego systemu długo nie wymyślimy. Co do definicji artyzmu to powiem krótko - ilu ludzi, tyle definicji. Na tym forum Carolina Kostner nie cieszy się dużą sympatią (sam nie zaliczam się do grona jej entuzjastów), a moja koleżanka, która jest łyżwiarką synchroniczną, właśnie Włoszkę uważa za największą artystkę współczesnego łyżwiarstwa. Od zachwycania się tzw. sferą artystyczną mamy wszelkie gale i pokazy. Na zawodach chodzi jednak o rywalizację czysto sportową, a komponenty są jak najbardziej jej częścią.

: 2014-01-07, 16:50
autor: Hortensja
rzepecha pisze:Ale widzę, że mnóstwo niedopowiedzenia zostawiło po prostu określenie 'artystyczny' (tak jak napisała Yenny - nieszczęsny obiekt sporu), właśnie ze względu przez to, że posiada (jak zauważyła Hortensja) kilka definicji i interpretacji.
eastern_star pisze:Co do definicji artyzmu to powiem krótko - ilu ludzi, tyle definicji.
A ja wlasnie dlatego sie burze- nie chodzi mi o to czy lyzwiarstwo to sport czy nie, bo jak juz pisalam z definicji i w swej istocie jest to sport i nie zamierzam z tym polemizowac. Przy okazji powinien byc i czasami bywa sztuka. Natomiast nie zgadzam sie na pisanie o sztuce i "artyzmie", ze sa to pojecia subiektywne, niedefiniowalne i tak naprawde zaleza od naszego "widzimisie". Kryteria sa dla oceniajacych jasne i nawet jesli bedziemy sie spierac, ktore dla nas jest wazniejsze, to potrafimy wg nich oceniac. Rzekomo subiektywna wartosc artystyczna tez wbrew pozorom nie jest az taka ulotna i nie zalezy od naszych gustow. Taki przyklad- uznaje Beethovena jako jednego z genialniejszych kompozytorow, ale nigdy nie wymieniam go jako mojego ulubionego i sluchanie jego muzyki sprawia mi mniej przyjemnosci niz sluchanie innych kompozytorow. A na gruncie lyzwiarskim np Usova/Zhulin- para o niesamowicie wysmakowanych artystycznie programach, ktore potrafie docenic, mimo ze wole Duchesnay i Grishuk/Platov.
eastern_star pisze:Na tym forum Carolina Kostner nie cieszy się dużą sympatią (sam nie zaliczam się do grona jej entuzjastów), a moja koleżanka, która jest łyżwiarką synchroniczną, właśnie Włoszkę uważa za największą artystkę współczesnego łyżwiarstwa.
Ja akurat tez Caroline obok Patrica uwazam za obecnie najwiekszych artystow wsrod solistow, chociaz specjalnie mi nie zalezy, zeby przekonywac innych forumowiczow co do nich ( a wiem, ze nie ciesza sie tu dobra slawa :) ).
eastern_star pisze:Od zachwycania się tzw. sferą artystyczną mamy wszelkie gale i pokazy.
Tak jak juz pisalam- akurat na galach i pokazach (nie zawsze oczywiscie!) nie ma zbyt wiele "artyzmu". Tu liczy sie show i sprawienie przyjemnosci publicznosci.