Z drogi do domu na szybko piszę -zawody były super i dziękuję jeszcze raz Justynie,za przewodnictwo po świecie łyżew.
Kathiea,byłaś na zawodach?
[ Dodano: 2017-11-20, 12:40 ]
Od razu uprzedzam, że będzie długo :-D
Ale i wrażeń z tych dwóch dni na Torwarze mam co niemiara. Powiem tak, było bosko. Żałuję tylko, że nie dałam rady wszystkiego zobaczyć, ale za rok jadę i mam nadzieję na – po pierwsze – cale 3 dni, po drugie – na towarzystwo wspaniałych dziewczyn z forum – Justyny i Lotte, oraz tych poznanych tam osób.
Na lodowisko dojechałam ok 10 w sobotę, trwał właśnie trening par sportowych. Podeszłam do bandy i koło mnie przejechała Valentina Marchei – cudownie uśmiechając się i machając ręką. Obok przebiegł Matteo Rizzi. Po chwili zobaczyłam Aleksandrę Boikową. Odwróciłam się i zobaczyłam kolejną znajomą twarz, ale nie mogłam sobie przypomnieć kto to – dopiero później Lotte rozpoznała w nim Bruno Marcotte. Po prostu odleciałam. Poświęciłam chwilę by ogarnąć wejścia, wyjścia i skąd wchodzą zawodnicy i zajęłam miejsce na trybunach. I po chwili – zobaczyłam pana Mariusza Siudka. Oczywiście zaraz podeszłam i wzięłam autograf – był przemiły, zamieniliśmy kilka słów. Żałowałam, że nie mam aparatu ani telefonu z aparatem, swojego nie miałam – długa historia... W każdym razie głowa kręciła mi się dookoła :-D , nie wiedziałam, czy patrzeć na lód i trening, czy na to co się dzieje za plecami. Po treningu zeszłam z trybun na dół i wpadłam na Valentinę. Była przemiła, zamieniłyśmy kilka słów i dała mi autograf. No to już był odlot totalny
Wróciłam na trybuny i po chwili, dzięki Justynie odnalazłam Lotte. Super było nareszcie się spotkać i pogadać o wszystkim – łyżwach, życiu, studiach itd. Oglądałyśmy panów – mnie najbardziej podobał się Matteo Rizzo, który jako pierwszy pojechał czysty program, ale też wrażenie na mnie zrobił Niemiec Paul Fentz. Jejku, jak on pięknie pracował rękami, dawno nie widziałam czegoś takiego. Niezły był Roman Savosin, Liam Firus, uwagę zwrócił też Lukas Britschgi, u mnie zawsze zawodnik ma plus jak jedzie do rocka
Polacy nie powalali, najlepszy był Igor oczywiście. Ale nie o to chodziło. Na żywo ogląda się to o wiele lepiej. W międzyczasie dotarła do nas Justyna, poszłyśmy pod strefę k&c i tam zobiłyśmy sobie zdjęcia z Matteo, który jest po prostu fantastyczny i przemiły i prześliczny. PRZE w każdym calu. W każdym razie mnie kupił w 150% . Niestety, dowolnego panów nie mogłam już obejrzeć, ale widziałam się z Matteo przed zawodami, staliśmy obok siebie na występie Val i Ondreja, życzyłam mu powodzenia w programie i cieszę się, że wygrał te zawody. Mam nadzieję, że wywalczy ostatecznie wyjazd na ZIO, za co mocno trzymam kciuki. Wrócę jeszcze do tego jak zobaczyłam go zaraz po wejściu na lodowisko – żaden z zawodników nie był tak zaangażowany w przygotowania do programu krotkiego jak on. Biegał, rozciągał się, ćwiczył refleks z piłkami tenisowymi, 100% profeski. Nie śmiałam podejść do niego, nie chciałam przeszkadzać, widziałam jak bardzo skupia się na tym co robi.
W każdym razie odbiór bezpośredni jest zupełnie inny niż ten przez tv, na zawodach, nawet gdy zawodnik/zawodniczka jest mi zupełnie obojętny to każdy nieudany element, wywrotka czy cokolwiek – przeżywałam strasznie i strasznie mi było żal zawodników. Zresztą, widać było sportową złość, nerwy i uśmiechy szczęścia po udanym elemencie.
Potem były pary taneczne – dowolny. Najbardziej kibicowaliśmy oczywiście parom z Polski, ale nie miały całkiem udanych programów. Jeremie na samym początku się przewrócił i widać było, że to podcięło im skrzydła. Ale ich program jest świetny, w tym sezonie wolę ich programy niż to co prezentuje Natalia z Maksem. Najlepsi bezapelacyjnie byli Betina i Sergiej, ich Carmen to majstersztyk. Betina jest przepiękna, widzieliśmy z trybun jak się rozgrzewali z Sergiejem, dziewczyna powala, a i on jest mega – mój typ urody tzw. „dożywocie plus 10 lat” :-D
Ostatania 5tka w ogóle fajnie pojechała, pomimo błędów które się niestety wkradały. Maxim Nikitin był na siebie wściekły, ale w strefie K&C uśmiechał się do nas, oczywiscie wzięłam autografy od czołówki, a Lotte porobiła mi zdjęcia
W międzyczasie spotkałam panią Marię Zuchowicz! Legenda. Przemiła kobieta do tego.
Wróciłyśmy na trybuny na panie, niestety ja widziałam tylko dwie pierwsze grupy, w których to panie – delikatnie rzecz ujmując – nie powalały. Ale było kilka o niezłej prędkości, dobrych piruetach. Polki – Oliwia Rzepiel i Colette Coco Kamiński jechały ostatnie w drugiej grupie. Miałam wrazenie, że Oliwia wzoruje się na Lizie Tutkamyszewej, natomiast Colette przytyła i ma problemy w związku z tym. W każdym razie zaprezentowała się najlepiej z dotychczas jadących pań. Po jej wynikach musiałam już uciekać, strasznie żałowałam, że nie zobaczę więcej, ale niestety byłam zależna od kogoś z transportem.
W każdym razie w niedzielę przyjechałam sporo wcześniej, pooglądałam treningi panów przed dowolnym i podpatrywałam przygotowania par, głównie Val i Ondreja. Potem dojechała Justyna i już razem oglądałyśmy. Val była bardzo skupiona – absolutnie nie niezadowolona. Po prostu poświęcała całą uwagę na trening na sucho.
Zawody były super. Nie wszystkim wszystko się udało, nie każdy zaprezentował się w 100%, ale jak na pary, które w większości jezdżą ze sobą nie dłużej niż 2 sezony to było mega. Szczególnie dobre wrazenie zrobiła na mnie para z Hiszpanii, krótki staż, a program super. Druga para amerykańska Pfunt/Santilian tez była fajna, no a czołowe 4 pary z przyjemnością się oglądało. Były błędy, nikt się ich nie ustrzegł, ale nie ma co narzekac, poziom był ok. Miałyśmy wrazenie, że sędziowie bardzo surowo oceniają, zresztą już po zawodach, gdy stanął koło mnie pan Siudek to się go zapytałam, dlaczego był taki surowy :-D Stwierdził, że niestety dużo było błędów, za mało obrotów w piruetach, mało synchronicznie i sporo innych błędów. Powiem Wam, że pogadałam z panem Mariuszem dłuższą chwilę - o szansach na zorganizowanie większych zawodów w Polsce, o szkoleniu młodych, o najlepszych obecnie parach, o Yuzuru, o Javim, o Żeni - powiem Wam, że to było z lekka nierealne - stoję sobie z panem Siudkiem i gadam o szansach Aliony na złoto czy taktyce panów … Kolejny odlot :-D
Oczywiście mam zdjęcia z całą czołówką plus z Hiszpanami, którym będę kibicowac.
Kathiea, pytałas o Val i Ondreja - nie wiem dlaczego miałaś wrazenie, że byli niezadowoleni – cały czas się smiali po występie, Ondrej wygłupiał się na podium, potem pogadali z trenerką, potem robili sobie z nami zdjęcia, najpierw Ondrej zagarnął do siebie dzieciaki i zrobił sobie z nimi fotkę swoim aparatem, potem rozdawali autografy, mam z nimi masę zdjęc, cały czas się smiali i żartowali. W ogóle patrząc napodejście Ondreja do dzieciaków polujących na autografy powodowało, że usta same rozciągały się w uśmiechu.
Podobnie przeszczęśliwi po występie byli Aleksandra Boikowa z Dimą Kozłowskim. Choć nic nie przebije szczęścia taty Saszy, zamieniłam z nim kilka słów – gość był w euforii. Mnie program aszy i Dimy bardzo przypadł do gustu. Obie pary niemieckie tez dobrze się zaprezentowały.
Dla mnie to było po prostu niezapomniane przeżycie.
A już tak samo nierealne jak rozmowa z Mariuszem Siudkiem było stanie z zawodnikami z Niemiec i Matteo i oglądanie wspólnie występu Val i Ondreja. I chwila rozmowy z panią Magdą Tascheer, która prowadziła cześć konkurencji. Też miałam okazję z nią porozmawiać, prześliczna z niej dziewczyna i bardzo miła. Powiedziałam jej, że to fajne uczucie, połączyć twarz z głosem, tak doskonale znanym od lat
No i jakby nie patrzeć, „znałam” panią Magdę z wallleya.
Powiem tak – przywiozłam z Warsaw Cup masę niezapomnanych wrażeń, autografów, zdjęć i wspomnień, oraz nowe znajomości – dziewczyny z forum są fantastyczne! Teraz tylko trzeba czekać na następne zawody.
Jedyna rzecz która mi się tam nie do końca podobała, to fakt, ze trybuny są po przeciwnej stronie niż sędziowie, więc przez część występu widzi się pewne elelmenty wykonywane przez zawodnków od tyłu. Ale to można wybaczyć.
No i jeszcze jedna niespodzianka dla mnie na koniec
Wyszłam z hali i czekałam na taksówkę, gdy podjechała inna taksówka i wysiadł z niej Maks Spodyriew. Uśmiechnął się do mnie, powiedział "dzień dobry", poczekałam chwilę aż Natalia zapłaci za kurs, wyjęli walizki, podeszłam do nich, oczywiście zrobiłam wspólną fotkę, wzięłam autografy. taka wisienka na torcie :-D
A, jeszcze muszę dopisać, siedziałyśmy sobie z Lotte i nagle usłyszałam nad głową bardzo fachowy komentarz na temat tańców na lodzie, podniosłam głowę, a to Sebastian Kolasiński
No więc tradycyjnie, poprosiłam o autograf, a pan Sebastian stwierdził, że miło mu bo się już odzwyczaił