Hortensja pisze:No coz, ja moge powiedziec, ze jestem w tej wygodnej sytuacji, ze konkurencja solistek wzbudza ze mnie najmniejsze emocje, nie jestem fanka zadnej z nich, niektore lubie bardziej inne mniej, no i to wciaz lyzwiarstwo wiec i tak bede ogladac.
Idealne podsumowanie również mojego podejścia do konkurencji solistek
Ja tez nie odkryję Ameryki jak powiem, że kolejność medalistek odpowiadała temu, co się działo na lodzie i wszystkie zasłużyły na swoje medale. Nie pojmuję rozdmuchiwania zwycięstwa Adeliny jako wielkiej kontrowersji tych igrzysk. Moim zdaniem wygrała jak najbardziej zasłużenie. Naprawdę mnie dziwi to, że tyle osób dałoby złoto Yunie, bo większość z nas w SB po występie Yuny spodziewała się zwycięstwa Rosjanki i jak widac na naszym forum nie była to żadna kontrowersja.
PCS oczywiście wywindowane do granic możliwości i z ta oceną absolutnie się nie zgadzam, powinna przegrać PCS z Caroliną i Mao na pewno, z Yuną nie do końca jestem przekonana, może jedynie SS. Ale jak nie Adelina to kto miał wygrać? Kim lub Kostner z ich zachowawczymi programami? Akurat tym razem postawienie na czysty ale łatwiejszy program im się opłaciło, bo kiedy Mao i Julia wypadły z gry naprawdę nie miał im kto zagrozić, bo z tyłu atakowała tylko Gold, a jej jednak jeszcze trochę brakuje do ich poziomu.
Ale zgadzam się z osobą (wybaczcie, przy tylu postach zapomniałam kto to był) która powiedziała, że Adelina jeździ nieładnie. Tak, jedzie jakaś taka przygarbiona, rąk tez zbyt ładnie nie prowadzi. Ma temperament, ale za sam temperament i kontakt z bądź co bądź własną widownią to nie wyznacznik PCS ani klasy zawodniczki.
Pierwsza w samym FS powinna być Mao, świetny program dowolny, przy czystym krótkim mogło być złoto. Trochę nie dziwię się Ashley, została bardzo surowo potraktowana, jej przegrana PCS z Gold jest :roll: podobnie jak jej ogólna przegrana z Julią, no ale niedokrętki też zrobiły swoje. Niestety chyba też przypięto jej już łatkę drugiej Amerykanki i ciężko jej będzie z tym walczyć, bo Gold jest ulubienicą Ameryki, choć nie do końca rozumiem dlaczego, kolejna Amerykanka bez osobowości i własnego stylu. Skacze świetnie, ale niewiele poza tym. zdecydowanie wolę Ashley, jest bardziej wyrazista i zapamiętywalna, ale "czyste" to te jej przejazdy niestety nie były.
Cieszy brąz Caroliny, może Mao powinna pójść w jej ślady i wystartować znowu w wieku 27 lat, może wtedy by sie jej udało?
Yunę bardzo lubiłam na początku, zaraz jak z Mao przeszły do seniorów. Była uroczą nastolatką z wielkim talentem, ale po Vancouver stała się znudzona, już w MŚ w Turynie jechała jakby wszystkim robiła łaske i to się nie zmieniło. Do Vancouver miała cel, była waleczna, później kojarzę już tylko jej znudzoną, zblazowaną twarz. Poza tym sorry, ale poza skokami to jej layback leży i kwiczy, podobnie spirale (wiem że nie ma juz obowiązkowej sekwencji spiral, ale zawsze mnie to w niej uderzało). Jeździ pięknie, ale programy ma nudne/banalne, a elementy pozaskokowe też takie sobie (poza piruetem w pozycji wagi, ten jest mistrzowski w jej wykonaniu).
No i na koniec dołączam się do obrony Yenny, nie raz się z nią nie zgadzałam, dla nikogo nie jest tajemnicą nasza odwieczna debata/wojna na linii V/M vs D/W, jednak poziom konwersacji zawsze był jako tako zachowany. możemy się nie zgadzac w opiniach, ale fajnie by było gdybyśmy się nawzajem szanowali, bo każdy ma prawo do własnej opinii. I właśnie Yenny wyrażała swoje odczucia, a nie autorytatywne sądy.
Nie mówię, mnie też czasem ponoszę emocje, nie zawsze jestem politycznie poprawna, lubię ironizować - to wszystko jest ok, tylko trzeba mieć w tym trochę umiaru.