: 2014-04-30, 19:04
Bo trochę chyba jest. Oczywiście pomijając już cały rynek trenerski, bo gdyby ci trzymali się ściśle swoich krajów, to ani Fernandez, ani Hanyu, ani Davis/White czy Virtue/Moir ani wielu innych nigdy nie odnieśliby sukcesu. Natomiast zawodnicy - cóż, z jednej strony, dobrze że taka możliwość istnieje, bo w innym wypadku gros zawodników nie miałoby najmniejszej szansy na realizowanie siebie. Tatiana i Aliona miały szczęście, bo trafiły na raje gdzie je doceniono, a nie na takie, gdzie o łyżwiarstwie nikt nie słyszał i innych chętnych było brak. Obie wielokrotnie powtarzały, że warunki na Ukrainie są straszne, zresztą obie trenowały tam relatywnie krótko. Tania powiedziała nawet kiedyś coś w stylu, że najlepsze co można było zrobić dla ukraińskiego zawodnika, to wysłać go za granicę. Rosja zaproponowała jej warunki o niebo lepsze niż Ukraina, jej rodzice są Rosjanami, Ukrainką pewnie nigdy specjalnie się nie czuła - rozumiem tę decyzję i nie widzę powodów, żeby ją potępiać. Podobnie Aliona - chciała być łyżwiarką, nie za wszelką cenę reprezentować kraj, w którym się urodziła. Może to nieco okrutne i brutalne, ale narodowość nie jest tym samym, co poczynania władzy, a skoro władza nie zapewnia jej nawet podstawowych warunków, to szuka swojego miejsca gdzie indziej. Tylko, że wydaje mi się, że Aliona zaczęła już traktować kwestię obywatelstwa całkowicie marginalnie - jeśli zdobędzie olimpijskie złoto, to będzie jej najzupełniej obojętne, czy usłyszy na podium Shche ne vmerla Ukraina, Das Lied der Deutschen , Marsyliankę czy Blessed be the land of Zimbabwe. Cóż, ma taki system wartości - jej sprawa. Ale dla mnie jest to co najmniej dość dziwne, bo przestało już być po prostu poszukiwaniem lepszych warunków - obywatelstwo to tylko kolejna przeszkoda, którą trzeba pokonać. ISU twierdzi, że trzeba reprezentować jakiś kraj, więc OK, ale większej wagi do tego nie przywiązuje. Przynajmniej tak mi się wydaje.W łyżwiarstwie figurowym kwestie obywatelstwa nie są sprawą tak drażliwą jak w piłce nożnej. Czasami mam wrażenie, że w tym sporcie w ogóle mogłoby się nie wyświetlać flagi państwowej obok nazwiska i mało kogo by to obeszło. Na FSU czy GS był kiedyś wątek typu "Obywatelstwo przed igrzyskami-kto potrzebuje jakiego" tak jakby to był handel cukierkami.
Insza inszość, znacznie zresztą częstsza, to reprezentowanie raju słabszego, bo w mocniejszym nie ma szans. Tak przecież jeździ Isabella Tobias, Sitnikov/Zlobina, Brooklee Han. Sitnikov/Zlobina, obecnie jedna z moich ulubionych par tanecznych pewie teraz uczyliby dzieci w szkółce, a nie zdobyli szóste miejsce w Europie. Zresztą, po co szukać przykładów tak daleko - co innego zrobił Peter Gerber? Przecież w Kanadzie nawet w novice był daleko. W Polsce jest mistrzem, razem z Justyną Plutowską jeżdżą na mistrzostwa świata i Europy, realizuje marzenia. A mu mamy całkiem niezłego reprezentanta. Obie strony są zadowolone