Jestem bardzo, bardzo zła, bo w telewizji nie udało mi się obejrzeć totalnie nic (niezawodny RaiSport2 też nie pomógł, bo godziny transmisji kolidowały mi z pracą), a oglądanie na Youtube to już nie to samo...
No ale do rzeczy:
och, jakże mnie cieszą te przetasowania w czołówce i fakt, że chyba zdobyłam z marne 30 pkt. w typowaniu :D (to znaczy, że łyżwiarstwo nie jest jednak tak przewidywalnym sportem, jak to się wydaje; no bo ze sprawiedliwością, to oczywiście nadal - jest, jak jest).
To, że Chan nie wygrał, to dla mnie wiadomość tego weekendu i trochę zżymam się w domu, bo on przegrywa tylko wtedy, gdy ja nie oglądam jakichś zawodów :D (może to ja mu przynoszę szczęście, życząc jak najgorzej? :D jakiś ironiczny uśmiech losu? :D) Wygrana Hanyu to nie jest dla mnie powód do odpalania fajerwerk, bo jego fanką nie jestem i nie będę, no ale tak - każdy, byle nie Chan! Jego zachowanie a'la pokrzywdzona, pewna siebie gwiazdka utwierdza mnie w antypatii do niego.
Dałabym sobie rękę uciąć, że Tania i Maxim wygrają z Niemcami, i, no proszę, dzisiaj chodziłabym po świecie bez rączki :D Ja bardzo lubię Rosjan, ale irytują mnie ich wywindowane oceny (tak, jak oceny Kostner i Patricka) i cieszę się, że tym razem sprawiedliwości stało się zadość i czołówka prezentuje się tak, jak prezentuje
(gdyby wygrali z Niemcami swoim przejazdem, chyba zaczęłabym ich pośrednio - przez niestosowne oceny sędziów - nie lubić, jak wszystkich przecenianych zawodników).
Wyniki solistek bardzo mnie cieszą - zasłużone zwycięstwo Mao, cieszę się z drugiego miejsca Lipnickiej (mnie jej sławetna już chyba wypowiedź wcale nie mierzi, ale może odniosę się do tego szerzej w wątku poświęconym jej osobie). Martwi mnie tylko jedno - w ten weekend odbywały się też zawody w Chorwacji, gdzie startowała Yuna i widzę (na podstawie punktów całościowych), że Mao by z nią przegrała... Ktoś widział Golden Spin of Zagreb? Jak Yuna pojechała? Naprawdę taki bezbłędny szał, jakby codziennie trenowała zamiast brać udział w reklamach itp.? :P Czy po prostu ocena za nazwisko? Będę bardzo, bardzo cierpieć, jeśli sumienna, solidna, przesympatyczna Japonka znowu przegra na Igrzyskach z kimś, kto mógłby dla mnie w zasadzie nie istnieć w łyżwiarstwie...
Co do tańców - oczywiście jestem w "obozie" Yenny :D Dla mnie "Szeherezada" to ładny, ale oklepany motyw muzyczny, a program Amerykanów - to zlepek ich "the best of moments" z ostatnich 4 lat. Nie mówię, że są złą parą, bo są oczywiście świetni, ale "jak ma zachwycać, skoro nie zachwyca"? :P Nie wiem, jak brak synchronizacji w twizzlach może nie wpływać na ocenę techniczną. To naprawdę razi i odjęcia powinny być większe (ba! mam wrażenie, że w przypadku niektórych par - naprawdę są).
Haley, 112 pkt. to za dużo dla Tessy i Scotta? Nie zapomniałaś, że mówisz o mistrzach olimpijskich? Sugerujesz, że, będąc corocznie w ścisłej czołówce światowej, oduczyli się jeździć? Wymieniasz tyle rzeczy, które są u nich kiepskie (a przynajmniej słabsze niż u Amerykanów), że zastanawiam się, jakim cudem mogli osiągnąć tyle, co osiągnęli, bo odnoszę wrażenie, że postawiłabyś ich gdzieś w jednym szeregu z Bobrową i Sołowiowem... A do mnie trafiają tak, że ich flamenco z 2006 oglądam do tej pory, a tegoroczny sd pewnie będę wałkować na Yt jeszcze przez kilka dobrych lat. :P To prawda, że tyle osób, tyle opinii.
I nie zgadzam się, że twarz Scotta jest wredna! :D Niby dlaczego miałaby taka być? Chłopak jest śliczny jak marzenie, a to, że Tessa poprawiła nos (ja, jako jej fanka, nawet tego nie dostrzegłam i nic mnie to nie obchodzi; przykład ludzi, których znam osobiście, a którzy decydują się na różnorakie operacje plastyczne, ażeby podnieść własną samoocenę i zniwelować utrudniające im życie kompleksy, nieraz chorobliwe, skutecznie mnie oduczył od oceniania kogoś na podstawie tego, co zrobił dla samego siebie) nie wpływa przecież na odbiór ich tańców.
I jeszcze łyżka dziegciu w zagadnieniu wizualnym - ależ oczywiście, że na Kanadyjczyków patrzy się przyjemniej (jeśli mowa o obrazku). Szczerze mówiąc, uważam Meryl za jedną z najbrzydszych łyżwiarek (jej twarz przywodzi mi na myśl lalkę, którą bawi się moja siostrzenica - ma strasznie wyraziste rysy twarzy i jest okropnie nienaturalna; nie pamiętam, jak nazywa się model tych zabawek, ale wiem, że pisał o nich Murakami :D), ale nie czyni jej to w moich oczach złą łyżwiarką.
Nie będę płakać, jeśli Meryl i Charlie zostaną mistrzami olimpijskimi, bo trochę prawdy jest w tym, co ktoś tu kiedyś napisał - że obie pary są świetne i niesprawiedliwe by było, gdyby jedna z nich przeszła do historii jako "dwukrotni mistrzowie olimpijscy", a druga nie zdobyła żadnego tytułu. Ale ja będę odbierać to tylko wyłącznie jako prezent pocieszenia dla Amerykanów od tegorocznych sędziów, niezwykle im sprzyjających, coś na zasadzie: " prawie zawsze byliście drudzy, więc na odchodne bądźcie lepsi". Dla mnie numerem jeden są Kanadyjczycy i to im kibicuję z całego serca.