hehe dobry wątek, można się powyżywać :P
Moje antypatie (trochę tego będzie... ;P):
Soliści:
- Patrick Chan. Okej, kumam, że facet ma dobrą jazdę, ale jest jednym z najbardziej bezpłciowych, niewyraźnych solistów ever. Tak jak już wielu wspomniało, bardzo trudno przypomnieć sobie choćby jeden z jego programów, wszystkie na jedno kopyto, wszystkie nudne jak flaki z olejem
- Plusz - wkurza mnie jego wyniosłość i postawa, że wszystko z góry mu się należy. Nigdy też specjalnie nie powalał mnie swoją jazdą
-Lizak (dla niewtajemniczonych Lysacek) - też nudy i mistrz olimpijski bez quada. Jestem na nie
- Hanyu - bo nie lubię chłopców jeżdżących jak dziewczynki
- Jeffrey Buttle - jeden z wielu chłopków-roztropków, poza tym zawsze wkurzał mnie jego wyraz twarz :P
kiedyś strasznie wkurzał mnie też Amodio, ale w zeszłym roku powalił mnie swoim LP, więc na razie mu odpuszczam
Solistki:
- Laura Lepisto - nie tylko bezpłciowa, ale znana ze zdobywania medali samymi najłatwiejszymi skokami. Nie zapomnę jej festiwalu skoków podwójnych zakończonego bodajże brązem MŚ :roll: poza tym te jej wiecznie sztywne plecy doprowadzały mnie do szewskiej pasji
- Kiira Korpi - wkurza mnie jej robienie z siebie lodowej księżniczki i jeżdżenie programów do muzyki dla pięciolatek
- Sasha Cohen - ogólnie wkurzająca. Nie umiem nawet tego wyjaśnić, irytowała mnie
- Shizuka Arakawa - jak wyżej
- Gracie Gold - amerykańskie media się nią zachwycają i chyba troszkę jej to już uderza do głowy
- Sarah Hughes - podpisuję się pod tym, co napisała Yenny
co do Yu-ny, na początku ją bardzo lubiłam, ale później też wyraźnie sodówka poszła do głowy i zaczęła mnie wkurzać.
Pary:
- Sale/Pelletier - ze wszystkich omówionych już powodów
- TT/MM - nudni i bezpłciowi, choć bardzo solidni
- Shen/Zhao - nigdy nie zrozumiem fenomenu tej pary. Przez większośc swojej kariery byli niewiarygodnie nudni
- Petrova/Tihkonov - nudy
- Pang/Tong - jak to ktoś ładnie nazwał, "opadające kończyny"
Ja akurat Abitbol/Bernardisa lubiłam, choć zawsze bili się o medale z Dorotą i Mariuszem
Tańce:
- Fusar-Poli/Margaglio - jakim cudem oni zostali mistrzami świata z taką techniką w głowie mi się nie mieści. Jakim cudem na IO 2002 i 2006 byli przed Litwinami tym bardziej
- Chait/Sakhnovski - za brąz ukradziony Litwinom w Nagano 2002
- Navka/Kostomarov - jak już mówiłam, najsłabsi mistrzowie IO w historii. Przeciętniaki.
- Grushina/Goncharov - totalnie niezapamiętywalni
- Denkova/Staviski - po prostu mnie wkurzali, poza tym wyglądali jak brat i siostra
- Dubreuil/Lauzon - też jak brat i siostra, poza tym jacyś tacy zimni
- Bourne/Kratz - wkurzała mnie ich mimika
- Domnina/Shabalin -jeździli jakoś tak przyciężko, poza tym ewidentnie brakowało im umiejętności, a jednak oczywiście zdobywali hurtowo medale :roll:
- Khokhlova/Novitski - za program nietoperzy i ognistego ptaka
- Borbova/Soloviev - za całkoształt
i na koniec:
Tessa i Scott. Szczególnie Scott - wydaje się arogancki i zadufany w sobie, te jego narzekania, że łe jery, przegraliśmy z Meryl i Charliem, a przecież jesteśmy większymi artystami... :roll: U Tessy generalnie wkurza mnie to, że poprawiła sobie nos :P
Patrząc na to nic dziwnego, że w latach 2003-2005 w ogóle nie interesowały mnie tańce. Całe szczęscie, że te wieki ciemne już za nami
jak widać trochę tego jest w moim wypadku, aż dziw bierze, że oglądanie łyżwiarstwa wciąż mnie cieszy skoro tylu ludzi mnie wkurza :P