Strona 1 z 4

Największe antypatie łyżwiarskie - TOP 3

: 2013-11-26, 23:54
autor: Ania
Z tego, co pamiętam, podobna dyskusja istniała kiedyś na Walley'u. Na pewno każdy z nas ma zawodników czy pary, którzy - chociaż doceniani przez sędziów (ale niekoniecznie) - nie wzbudzają w Was sympatii, a wręcz przeciwnie. Kto, kiedy i dlaczego podpadł Wam najbardziej? :D

: 2013-11-27, 07:30
autor: yenny
U mnie???
Ciężko tak na szybko wybrać top3 :-)

Z tych starych łyżwiarzy, jeszcze z lat 80tych to nie mam antypatii :)
Oni wszyscy mieli swój urok. I o ile nie przeapdałam za Debbie Thomas (wiadomo, zagrażała Katarinie), to nie moge powiedizec, że jej nie lubiłam.

Antypatie zaczęly się w latach 90tych. I na pewno łyżwiarzem, jakiego nie lubiłam i nie polubiłam nigdy był Urmanow. No takiej kukły na lodzie to ja w życiu nie widziałam!
Podpadł mi swoim snuciem się, wymęczoną miną, kryzami i koronkami. Okropieństwo.
Nigdy nie lubiłam Plusza. Od pierwszego spojrzenia na niego byłam nastawiona na NIE.

Z solistek - na pewno Sara Hughes, olimpijska pomyłka medalowa stulecia. nie lubiłam dziewczyny, jejs stylu jazdy i nie pogodzilam się nigdy z jej medalem.
Obecnie oczywiście w sposób namiętny i glęboki nie znoszę Karoliny. Tu niestety duża wina sędziów, ale i ona się doklada - jeżdżąc coraz prostsze programy, ubogie skokowo, za ktore dostaje noty z kosmosu, a lepsze dziewczyny nie mają z nią szans.
Nie lubięteż Yuny. Nie moge się do niej przekonać, starsznie mnie drazni, to taki trochę robot na lodzie, choć nie można jej odmówić umiejętności i waleczności.

W parach sportowych nie lubiłam Abitbol i Bernadis. Tacy dziwacy na lodzie :->
No i Sale z Pelatierem - za klocowatość, przepocone sweterki i całokształt.

O parach muszę pomyśleć, bo nikt mi na myśl nie przyszedł - co prawda np. nigdy nie byłam fanką powiedzmy Dominy i Szabalina, ale nie mogę powiedzieć, że ich nienawidzę :P

: 2013-11-27, 08:58
autor: kasik8222
Ja swoje antypatie dzielę na "kategorie". Jest kategoria, jak to mówi mój brat, "bezpłciowy" i do niej zaliczam Urmanova, Lepistoe, Domnina/Shabalin. Naprawdę mam problem z wymienieniem do czego oni w ogóle kiedykolwiek jechali. Zwyczajnie nie pamiętam czyli widocznie mnie to nie obchodziło wystarczająco mocno. Inna kategoria to ci wszyscy "North Americans" i "należy nam się, bo jesteśmy boscy i mamy potężną federację" (a tacy Litwini niech się wypchają, bo ich protestami nikt się nie przejmie) i do tej grupy zaliczam Sale/Pelletier i Inoue/Baldwin. Pamiętam jak kiedyś na "backstage'u" John Baldwin się pieklił, że "to nie są noty jakie się daje czwartej parze MŚ". Do tego irytowało mnie to "amerykańskie zachowanie". Zaręczyny na tafli u Reny i Johna i płakanie do kamery w każdym talk show u "Canada's favourite sweethearts" Jamie i Davida (takie to było "Love story", że zakończyło się rozwodem po 5 latach od ślubu").
Inna grupa to "cenię za solidność, ale mnie nie powalasz, czegoś ci brak by wracać do ciebie po latach) i tu zaliczam Słucką (nie bijcie) oraz Totmianinę z Marininem.

: 2013-11-27, 14:53
autor: Haley452
hehe dobry wątek, można się powyżywać :P

Moje antypatie (trochę tego będzie... ;P):
Soliści:
- Patrick Chan. Okej, kumam, że facet ma dobrą jazdę, ale jest jednym z najbardziej bezpłciowych, niewyraźnych solistów ever. Tak jak już wielu wspomniało, bardzo trudno przypomnieć sobie choćby jeden z jego programów, wszystkie na jedno kopyto, wszystkie nudne jak flaki z olejem
- Plusz - wkurza mnie jego wyniosłość i postawa, że wszystko z góry mu się należy. Nigdy też specjalnie nie powalał mnie swoją jazdą
-Lizak (dla niewtajemniczonych Lysacek) - też nudy i mistrz olimpijski bez quada. Jestem na nie
- Hanyu - bo nie lubię chłopców jeżdżących jak dziewczynki
- Jeffrey Buttle - jeden z wielu chłopków-roztropków, poza tym zawsze wkurzał mnie jego wyraz twarz :P

kiedyś strasznie wkurzał mnie też Amodio, ale w zeszłym roku powalił mnie swoim LP, więc na razie mu odpuszczam ;)

Solistki:
- Laura Lepisto - nie tylko bezpłciowa, ale znana ze zdobywania medali samymi najłatwiejszymi skokami. Nie zapomnę jej festiwalu skoków podwójnych zakończonego bodajże brązem MŚ :roll: poza tym te jej wiecznie sztywne plecy doprowadzały mnie do szewskiej pasji
- Kiira Korpi - wkurza mnie jej robienie z siebie lodowej księżniczki i jeżdżenie programów do muzyki dla pięciolatek
- Sasha Cohen - ogólnie wkurzająca. Nie umiem nawet tego wyjaśnić, irytowała mnie
- Shizuka Arakawa - jak wyżej
- Gracie Gold - amerykańskie media się nią zachwycają i chyba troszkę jej to już uderza do głowy
- Sarah Hughes - podpisuję się pod tym, co napisała Yenny

co do Yu-ny, na początku ją bardzo lubiłam, ale później też wyraźnie sodówka poszła do głowy i zaczęła mnie wkurzać.

Pary:
- Sale/Pelletier - ze wszystkich omówionych już powodów
- TT/MM - nudni i bezpłciowi, choć bardzo solidni
- Shen/Zhao - nigdy nie zrozumiem fenomenu tej pary. Przez większośc swojej kariery byli niewiarygodnie nudni
- Petrova/Tihkonov - nudy
- Pang/Tong - jak to ktoś ładnie nazwał, "opadające kończyny"

Ja akurat Abitbol/Bernardisa lubiłam, choć zawsze bili się o medale z Dorotą i Mariuszem

Tańce:
- Fusar-Poli/Margaglio - jakim cudem oni zostali mistrzami świata z taką techniką w głowie mi się nie mieści. Jakim cudem na IO 2002 i 2006 byli przed Litwinami tym bardziej
- Chait/Sakhnovski - za brąz ukradziony Litwinom w Nagano 2002
- Navka/Kostomarov - jak już mówiłam, najsłabsi mistrzowie IO w historii. Przeciętniaki.
- Grushina/Goncharov - totalnie niezapamiętywalni
- Denkova/Staviski - po prostu mnie wkurzali, poza tym wyglądali jak brat i siostra
- Dubreuil/Lauzon - też jak brat i siostra, poza tym jacyś tacy zimni
- Bourne/Kratz - wkurzała mnie ich mimika
- Domnina/Shabalin -jeździli jakoś tak przyciężko, poza tym ewidentnie brakowało im umiejętności, a jednak oczywiście zdobywali hurtowo medale :roll:
- Khokhlova/Novitski - za program nietoperzy i ognistego ptaka
- Borbova/Soloviev - za całkoształt
i na koniec:
Tessa i Scott. Szczególnie Scott - wydaje się arogancki i zadufany w sobie, te jego narzekania, że łe jery, przegraliśmy z Meryl i Charliem, a przecież jesteśmy większymi artystami... :roll: U Tessy generalnie wkurza mnie to, że poprawiła sobie nos :P

Patrząc na to nic dziwnego, że w latach 2003-2005 w ogóle nie interesowały mnie tańce. Całe szczęscie, że te wieki ciemne już za nami ;)

jak widać trochę tego jest w moim wypadku, aż dziw bierze, że oglądanie łyżwiarstwa wciąż mnie cieszy skoro tylu ludzi mnie wkurza :P

: 2013-11-27, 16:39
autor: kasik8222
Ja jeszcze do bezłciowych i niezapamiętywalnych dodałabym niemieckiego solistę Stefana Lindemana. Chłopak zdobył swoje dwa medale w karierze, bo mu wyszło (w tym raz na własnym lodowisku), ale nic więcej o nim powiedzieć się nie da.

: 2013-11-27, 16:45
autor: kasik8222
Petrovą i Tikhonova też zawsze uważałam za "nudnych choć solidnych", ale mam do nich jakąś słabość i sentyment. Może dlatego, że przyjaźnili się z Polakami, byli w podobnym (na pewnym etapie tak samo zaawansowanym :P ) wieku i zawsze stawali na podium wtedy gdy to się udawało Dorocie i Mariuszowi. Mariusz zresztą zapytany o 'kumplowanie się" i relacje z innymi zawodnikami bez wahania wymienił właśnie Tikhonova i Petrova jako najsympatyczniejszych. Reasumując, są zawodnicy którzy braki na lodzie rekompensują swoją osobowością. Niektórych zwyczajnie lubisz nawet za sam wygląd, uśmiech. W tym sporcie to też ważne.

: 2013-11-27, 17:33
autor: Svietka
Właściwie to niewielu jest takich zawodników, chyba jestem zaślepiona miłością do tego sportu, która mi wszystko przesłania ;) Ale jak pamiętam to nie lubiłam, podobnie jak Haley, pary Chait/Sakhnovski, denerwowali mnie okropnie i czasami nie dawałam rady obejrzeć ich programu do końca. Nie lubię Pangtongów. Denerwowało mnie też rodzeństwo Zaretskich (chyba ich trenerką była Chait więc moją niechęć odziedziczyli ;) )

: 2013-11-27, 17:58
autor: olcia
Soliści:
-Chan- dla mnie kompletne nudy, żaden z programów nie zostaje na dłużej w pamięci
-Plush- poza skokami dla mnie nic interesującego, a już najbardziej denerwuje mnie to jego mniemanie, że należy mu się wszystko
Solistki:
-Carolina- tu argumentacja jest zbędna
nie przepadam też za Yu-ną, w sumie to nie wiem dlaczego
Tańce
Nie cierpię Scotta Moira, wydaje się strasznie arogancki.

: 2013-11-27, 20:36
autor: kasik8222
Czasami sobie myślę, że rzucić pomidorem należałoby w sędziów. To nie wina Kostner, że dostaje takie noty nie wiadomo za co. Wracając jeszcze do Inoue/Baldwin to chciałam napisać, że irytowało mnie, że praktycznie całą karierę "jechali na" potrójnym wyrzucanym axlu tzn. tylko tym się wyróżniali, tylko o tym się mówiło, a skok ten wyszedł im tylko raz czy dwa w tym, na ich szczęście, na igrzyskach (i przyznać trzeba, że był naprawdę niemal idealny a nie jakiś wymęczony).

: 2013-11-27, 20:57
autor: Haley452
kasik8222 pisze:Reasumując, są zawodnicy którzy braki na lodzie rekompensują swoją osobowością. Niektórych zwyczajnie lubisz nawet za sam wygląd, uśmiech. W tym sporcie to też ważne.
Ja mam taki właśnie stosunek do Shibsów. Ich programy nie powalają, ale ich osobowość sprawia, że jestem po ich stronie :) zwłaszcza dzięki tym filmikom, które zamieszczają na YT.
Osobiście też uwielbiałam Albana Preuberta, jego jazda pozostawiała wiele do życzenia, ale był przy tym taki mega wyluzowany i sympatyczny. I ślicznie się uśmiechał ;)

: 2013-11-28, 03:05
autor: eastern_star
Antypatii łyżwiarskich zdecydowanie nie posiadam. Oczywiście jest grupa zawodników/zawodniczek, którym w żaden szczególny sposób nie kibicuję (np. Chan, Verner, Aaron, Kostner, Korpi, Helgesson), ale im też zawsze życzę czystego przejazdu. W końcu zwycięstwo w pełni smakuje dopiero wwtedy, gdy wszyscy przeciwnicy pojadą na sto procent, a i tak uda się ich pokonać :)

Zresztą, oglądając zawody łyżwiarskie/gimnastyczne, ja w ogóle mam odruch łapania się za głowę po każdym nieudanym elemencie, ktokolwiek by nie jechał/ćwiczył ;)

: 2013-11-28, 18:05
autor: Poice
Moje antypatie (na chwilę obecną):
1. Złoto dla niezaprzeczalnie najmniej lubianej przeze mnie łyżwiarki, czyli Caroliny Kostner aka Bambi na lodzie z głębokimi krawędziami.
2. Srebro dla PChana aka pan głębokie krawędzie.
3. Brąz dla hollywoodzkiej sztuczności w wykonaniu Gracie Gold aka banan na lodzie.

: 2013-11-28, 21:49
autor: Haley452
eastern_star pisze:Antypatii łyżwiarskich zdecydowanie nie posiadam. Oczywiście jest grupa zawodników/zawodniczek, którym w żaden szczególny sposób nie kibicuję (np. Chan, Verner, Aaron, Kostner, Korpi, Helgesson), ale im też zawsze życzę czystego przejazdu. W końcu zwycięstwo w pełni smakuje dopiero wwtedy, gdy wszyscy przeciwnicy pojadą na sto procent, a i tak uda się ich pokonać :)

Zresztą, oglądając zawody łyżwiarskie/gimnastyczne, ja w ogóle mam odruch łapania się za głowę po każdym nieudanym elemencie, ktokolwiek by nie jechał/ćwiczył ;)
Ale antypatia do kogoś nie musi oznaczać, że życzy mu się, żeby się wyłożył. Tzn czasami tak jest w moim wypadku :P :mrgreen: ale bardziej chodzi o to, czyj sposób bycia/prezencji/jazdy mnie irytuje. Jeśli naprawdę nikt w Tobie nie wyzwala takich negatywnych emocji, to szczerze zazdroszczę ;) zdradź swój sekret!

: 2013-11-28, 23:03
autor: kasik8222
Dla mnie jeszcze Ruslan Goncharov to najbardziej bezpłciowy partner w parach tanecznych. Jest "niewidoczny", wiecznie brak mu uśmiechu i umiejętnościami też nigdy nie dorównywał swojej byłej żonie. Ja sie na tańcach słabo znam, ale to akurat jest jasne nawet dla laika.

: 2013-11-29, 00:12
autor: eastern_star
@Haley - nie no, oczywiście są zawodnicy, których lubię mniej i bardziej i na pewno podczas takiego finału GP chętniej obejrzę występ Lipnickiej niż Kostner. Ale bynajmniej nie oznacza to, że Włoszka, czy jej styl mnie irytuje, a już na pewno nie życzę jej potknięcia :) Ja w ogóle mam szacunek do wszystkich sportowców bez wyjątku za tysiące godzin morderczych treningów. I gdy widzę ocenę Caroliny za komponenty, to przede wszystkim dostrzegam tam nie nadmierną przychylność sędziów, a lata treningów, podczas których doprowadzała swoje umiejętności łyżwiarskie na tak wysoki poziom.

A już tak zupełnie pozałyżwiarsko i pozasportowo też nie noszę w sobie antypatii do innych. Sekret jest prosty - jeśli nie nadaję z kimś na tych samych falach, po prostu poświęcam takiej osobie minimum uwagi. Korzyść z tego jest obupólna: nie dość, że nikt nie kumuluje w sobie negatywnych emocji, to jeszcze oboje mamy więcej czasu i energii dla ludzi/rzeczy nam bliskich ;)